16. Nadzieja na lepsze jutro

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

He said he'd love me all his life

But that life was too short

I Can Do It With a Broken Heart — Taylor Swift

Sheila

– [...] I wreszcie doceń, jak spory skarb masz u swojego boku.

– Wiem, Esther. Przecież zawsze to wiedziałem. Ale chyba byłem zbyt młody i głupi, by potrafić o niego odpowiednio zadbać.

Słowa Connora szumiały w mojej głowie zdecydowanie zbyt długo. Żałowałam, że głosy jego i mojej mamy musiały mnie obudzić akurat w tym momencie.

A najbardziej byłam zła na siebie. Nie potrafiłam uciszyć natrętnych myśli, których ilość jedynie narastała. Co Connor miał na myśli? Dlaczego tak usilnie dyskutował z moją mamą, zamiast odpuścić? Dlaczego wciąż zależało mu na moim szczęściu?

Jednak te pytania były niczym przy tym, na które znalezienie odpowiedzi wydawało mi się najtrudniejsze. A wszystko dlatego, że musiałam poszukać jej w sobie, czego okropnie nie cierpiałam.

Czy ufałam mu na tyle, by stwierdzić, że nie kłamał?

Miałam żal do siebie, że pozwoliłam mu wczoraj zostać. I za to, że przekupił mnie tym Spider-Manem. Wiedział, jak kochałam te filmy, więc zapewne domyślił się, że nie będę umiała mu odmówić.

Musiałam przyznać, że... poniekąd doceniłam fakt, że wyjaśnił ze mną tę całą sytuację. Jednak zastanawiałam się, dlaczego tak właściwie postanowił ze mną o tym porozmawiać. W końcu nie miał żadnego obowiązku. Mógł być, z kim chciał. Nie mogłam go zatrzymać. Jego rozmowa z moją mamą stanowiła wytłumaczenie jego zachowania. Był to dobry argument za tym, że mówił prawdę, a ja jak zwykle szukałam dziury w całym.

– Do stolika siódmego. – Neil podsunął pod mój nos tacę z kawą i ciastem orzechowym, wyrywając mnie z zamyślenia.

Kiwnęłam głową i ruszyłam we wskazanym kierunku, obsługując jakiegoś młodego mężczyznę.

Niedługo mieliśmy zamykać. Nie zarejestrowałam momentu, w którym ten czas tak szybko upłynął. Cały czas bujałam w obłokach, a swoje obowiązki wykonywałam mechanicznie.

Tak samo nie zauważyłam, w którym momencie zostałam sama z Neilem, chociaż byłam przekonana, że zmianę zaczęła z nami Catherine. Zmarszczyłam nos, szukając w pamięci momentu, w którym się z nią witałam. Od jak dawna jej z nami nie było?

– Gdzie Cath? – spytałam chłopaka.

– Mówiła, że idzie się przewietrzyć – odparł. – Wyszła jakieś piętnaście minut temu, nie zauważyłaś? Mam wrażenie, że jesteś dzisiaj jakaś nieobecna. – Wzruszyłam ramionami. – Wszystko w porządku? – dodał.

Pożałowałam, że o cokolwiek pytałam.

Chociaż uwielbiałam Neila, jego wieczna troska momentami bywała... dość męcząca. Na moje nieszczęście chłopak doskonale potrafił odczytywać emocje z twarzy innych. Zawsze dostrzegał, gdy coś było nie tak. Na ogół uważałam, że posiadanie takiego przyjaciela to skarb, lecz bywały dni, kiedy najchętniej zamknęłabym swoje problemy w obrębie swojego umysłu, nie dając im ujścia.

– Tak – odpowiedziałam. – To tylko zmęczenie.

– Czyli tak jak zawsze? – Uśmiechnął się, przyłapując mnie na kłamstwie.

Westchnęłam głośno, biorąc się za realizację kolejnego zamówienia. Chociaż moją uwagę przejęły smacznie wyglądające rurki z kremem, szukałam w głowie słów, które utworzyłyby sensowną odpowiedź.

– Pamiętasz, jak opowiadałam ci o tym chłopaku? Tym, który był dla mnie ważny? – wyrzuciłam z siebie, mając dość jego natarczywego spojrzenia. Neil zmrużył oczy, a ostatecznie kiwnął głową. – Po prostu wczoraj usłyszałam coś, czego nie powinnam. Teraz nie daje mi to spokoju. Ale to nic ważnego, okej? Po prostu... muszę o tym zapomnieć.

– Może chcesz gdzieś wyskoczyć? Skupisz myśli na czymś innym.

Przełknęłam ślinę. Planowałam wrócić do domu i poczytać książkę. Powinnam również zajrzeć do notatek. W ostatnim czasie przybyło mi trochę materiału do nauki. Nie sądziłam, że Neil wyskoczy nagle z taką propozycją...

– Gdzie? – spytałam, chcąc dać sobie chwilę na namyślenie się.

– Nie wiem. Może być spacer?

Przygryzłam wargę. Zastanawiałam się, w jaki sposób poprowadzić dalszą część tej rozmowy, by odmówić, a jednocześnie nie sprawić mu przykrości.

– Wiesz...

Od odpowiedzi uratował mnie trzask, który pochodził z zaplecza. Kilkoro klientów obróciło się w naszym kierunku. Na naszych twarzach malowało się jednak to samo, co na ich — zaskoczenie i coś na kształt przerażenia.

Neil ruszył w kierunku, skąd pochodził niezidentyfikowany odgłos, polecając mi, bym została za ladą. Przez chwilę tak też zrobiłam. Chociaż nowi klienci już nie przychodzili, musiałam pilnować, by nikt nas nie okradł. Nie mogłam zostawić kasy bez żadnej opieki.

I tej zasady się trzymałam. Do czasu, aż wszyscy wyszli, a Neil wciąż nie wracał. Zaczęłam się denerwować. Co jeśli coś mu się stało?

Mając nadzieję, że nic złego nie wydarzy się podczas mojej nieobecności, po wyjściu wszystkich klientów przewróciłam tabliczkę wiszącą przy drzwiach tak, by napis informujący o zamknięciu był widoczny zza szyby. Żwawo ruszyłam na zaplecze. Moje serce przyspieszyło bicie.

– Neil? Wszystko okej? – spytałam. Mój głos nieco się załamał.

Moją uwagę skupił zniszczony telefon, który znajdował się tuż przy wejściu. Komórka miała rozbity ekran, a z jej wnętrza wypadło kilka nieznanych mi części. Dopiero później do moich uszu dotarł czyjś szloch. Uniosłam wzrok.

Neil przytulał trzęsącą się Catherine.

– Zdradził mnie... – wyszeptała na tyle głośno, że zdołałam usłyszeć jej słowa. – Po dwóch latach związku...

Stanęłam jak wryta.

Cath często żaliła się na swoje problemy z chłopakiem. Od dłuższego czasu się nie dogadywali. Dziewczynie niekiedy zdarzało się płakać w pracy. Wszyscy mieli nadzieję, że jest to tylko krótki kryzys, który niedługo zostanie zażegnany. Niestety, nasze podejrzenia okazały się być niczym przy okrutnej prawdzie, która właśnie wyszła na jaw.

Neil gładził ją po włosach. Skupiał na nią całą swoją uwagę i słuchał ze spokojem każdego jej słowa. Z początku nawet nie zarejestrował momentu, w którym weszłam do środka. Dopiero po chwili uniósł na mnie wzrok, z którego nie byłam w stanie odczytać żadnego przekazu. Sama przez pewien czas nie byłam w stanie się ruszyć, pozwalając szokowi kontrolować moje reakcje.

– Odprowadzę cię do akademika – zaoferował dziewczynie, która zdawała się go nie słuchać. Tak, jakby rozpacz przytłumiła odbieranie bodźców z otoczenia.

– Dlaczego? Co zrobiłam nie tak? Przecież... – pociągnęła nosem – cały czas go słuchałam, robiłam wszystko, żeby było mu dobrze. Kochałam go.

Miałam ochotę ją przytulić. Chciałam powiedzieć jej, że to nie jej wina. To on nie potrafił docenić, jak spory skarb ma przy sobie i odpowiednio o niego zadbać. Ona była ofiarą. Ofiarą, która nie powinna szukać błędu w sobie.

Chociaż nie znałam chłopaka Cath, wiedziałam, że gdybym tylko go spotkała, potraktowałbym go dokładnie w ten sam sposób.

Jednak nie potrafiłam zrobić kroku w przód, a co dopiero wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk.

Neil spojrzał na mnie przepraszająco. Oczywiste było, że z naszego wyjścia tego dnia nic nie wyjdzie. Machnęłam ręką. Najważniejsza była wtedy Catherine. Musiała dotrzeć bezpiecznie do domu.

Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić. Nie utrzymałam zbyt bliskiej relacji z Cath i nie miałam pojęcia, jak zareagowałaby na moją obecność, a tym bardziej bliskość. Uniosłam więc dłoń i wskazałam kciukiem na drzwi. Neil przytaknął, niemo przyznając, że wycofanie się będzie najlepszym pomysłem.

Dźwięk mojego telefonu upewnił mnie w tym, że dobrze zrobiłam. Gdyby nie fakt, że zdążyłam wyjść na zewnątrz, dzwonek zdemaskowałby moją obecność.

Zmarszczyłam brwi, widząc na wyświetlaczu numer Noel.

– Sheila? – Pobladłam na sam dźwięk jej zachrypniętego głosu. – Mogłabyś do mnie przyjść?

Do moich uszu dotarło jej pociąganie nosem. Coś musiało się stać. Jak na zawołanie strach przyćmił wszystkie inne emocje, powodując, że na chwilę słowa ugrzęzły mi w gardle, a dłoń, w której trzymałam telefon, zaczęła się trząść.

– Będę za piętnaście minut.

Ten dzień stanowił jakieś okrutne pasmo nieszczęść.

~ ❆ ❅ ~ ❆ ❅ ~ ❆ ❅ ~

Droga do Noel dłużyła mi się niesamowicie. Chociaż moje miejsce pracy znajdowało się lekko ponad dziesięć minut drogi od jej mieszkania, myślałam, że zwariuję. Każdy kolejny krok sprawiał, że pytania w mojej głowie się kumulowały, tworząc plątaninę myśli.

Nawet nie pukałam, a po prostu przekroczyłam próg jej domu. Odnalazłam dziewczynę na kanapie. Siedziała, tępo wpatrując się w ekran telewizora. Akurat leciał jakiś film. Jednak nieobecny wzrok Noel jasno wskazywał na to, że niespecjalnie obchodziła ją jego fabuła.

Bez wahania usiadłam koło niej i ostrożnie chwyciłam ją za rękę. Przerzuciła na mnie swoje spojrzenie. Jej oczy były zaczerwienione od płaczu.

– Co się stało? – spytałam cicho.

Wystarczyło tylko to jedno krótkie pytanie, by z ust dziewczyny wydobył się szloch. Przyciągnęłam ją do siebie.

– Moja mama – zaczęła po chwili. – Ona... była tu.

– Kiedy?

– Jakieś... sama nie wiem... może pół godziny temu.

Zacisnęłam pięści.

Kiedy Noel przeprowadziła się, dała swojej matce jasny warunek. Kobieta miała nie zbliżać się do jej miejsca zamieszkania bez otrzymania zaproszenia. Już rok temu zauważyłam, że zdarzało jej się kręcić w tych okolicach. Był to jednak pierwszy raz, gdy postanowiła wtargnąć do mieszkania swojej córki.

– Powiedziała, że sobie nie radzę. Że jestem tylko rozpieszczoną dziewuchą. Mówiła coś o porażce wychowawczej.

Objęłam ją mocniej.

– Mam nadzieję, że jej w to nie wierzysz – wyszeptałam. – Jesteś jedną z najzaradniejszych osób, jakie znam. Mało kto byłby w stanie przeprowadzić się w tak młodym wieku i radziłby sobie tak dobrze.

– Kończą mi się pieniądze, Sheila. A ona... w życiu mi nie pomoże. Już i tak dużo dała mi na start...

Spojrzałam na nią ze współczuciem. Nie pozwalałam jednak negatywnym myślom przyćmić zdrowego rozsądku.

– Znajdziemy jakieś rozwiązanie.

– Potrzebuję pracy. Ale obawiam się, że nigdzie mnie nie przyjmą. Może moja mama ma rację? Powinnam przestać się wygłupiać. Co ja sobie w ogóle myślałam?

Doskonale znałam te myśli. Noel miała je na początku przeprowadzki, kiedy czuła, że bez ograniczeń swojej mamy nie będzie umiała ustalić własnych zasad. Nie doceniała tego, jak silna jest. Z perspektywy czasu mogłam śmiało stwierdzić, że radziła sobie świetnie. Jej mieszkanie było zadbane, schludne i... jej. Niemal wszędzie porozrzucane były płyty jej ulubionych wykonawców muzycznych, kolorowe, urocze dodatki, a na regałach stały romanse, które Noel uwielbiała czytać w wolne wieczory.

– Nie poddawaj się. – Odgarnęłam jej włosy z twarzy. – Nie słuchaj swojej mamy. Znajdziesz pracę. Pomogę ci.

– Mam dość, Sheila. Po prostu... jestem już zmęczona.

Uniosłam wzrok. Znałam ten ból. Moment, w którym świat walił się na głowę do tego stopnia, że człowiek zaczynał tracić nadzieję na lepsze jutro. Wierzyłam jednak w to, że był to krótki etap. Chwilowy ślepy zaułek, w który każdy czasem wpada.

– Zostanę z tobą – zarządziłam.

– Nie musisz. Samo to, że tu jesteś, jest wystarczające. – Spojrzała na mnie zaczerwienionymi oczami. – Dziękuję, Sheila.

– Nie masz za co. Nigdy nie zapomnę tego, jak wiele dla mnie zrobiłaś po wyjeździe Connora. Jesteś dla mnie jak siostra i nigdy nie zostawię cię samej.

Cień uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy, utwierdził mnie w tym, że moje słowa nie były dla niej obojętne.

Moja więź z Noel stała się silniejsza. Mimo paru upadków i nieporozumień wciąż trwałyśmy przy sobie. Byłam wdzięczna losowi za to, że postawił na mojej drodze osobę, która tak dobrze mnie rozumiała. Która potrafiła pomóc mi w zakupie sukienki, obejrzała ze mną połowę dostępnych filmów romantycznych i znosiła moje narzekanie. Oprócz tego pocieszała mnie i była przy mnie, gdy ciężar codzienności okazywał się zbyt ciężki do noszenia w pojedynkę.

I za wszelką cenę również chciałam być dla niej taką osobą. W końcu każda relacja była graniem do tej samej bramki. Pracą drużynową, która stale wymagała ulepszania taktyk. Nawet jeśli zdarzały się porażki, obie strony musiały wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski i uczyć się na popełnianych błędach.

Kolejne godziny spędziłyśmy razem. Włączyłam jakąś przyjemną komedię, która, miałam nadzieję, zajęła myśli dziewczyny. Ta ułożyła głowę na moich kolanach, co jakiś czas śmiejąc się, gdy na ekranie pojawiała się jakaś zabawna scena.

Jednak z tyłu głowy przez cały czas miałam ciężar wydarzeń, które miały miejsce tego dnia. Ten przygniótł mnie dopiero w nocy, gdy leżałam koło przyjaciółki na jej miękkim łóżku. Zdecydowanie było za małe dla naszej dwójki, a przez to, że dziewczyna otuliła się kołdrą, nie pozostawiając mi nawet jej kawałka, czułam nieprzyjemny chłód. Obserwowałam przymknięte powieki i co jakiś czas unoszącą się klatkę piersiową Noel. Widząc ją, pogrążoną we śnie, mimowolnie zaczęłam analizować sytuacje, które miały miejsce tego dnia. Catherine, którą zastałam w kompletnej rozsypce. Swoją przyjaciółkę, która wyglądała tak, jakby straciła nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Moje myśli przejął nawet Connor, którego intencje wciąż nie były dla mnie jasne, a którego zachowanie wywoływało mętlik w mojej głowie.

Chociaż dorośliśmy, w głębi duszy wciąż pozostaliśmy tymi samymi nastolatkami. Gubiliśmy się w ścieżkach życia, niekiedy nie potrafiąc wybrać odpowiedniej drogi na ich rozstaju. Napotykaliśmy na swojej trasie przeszkody, z którymi czasem nie potrafiliśmy sobie poradzić.

To właśnie wtedy, gdy ostrożnie spoglądałam na śpiącą Noel, dotarło do mnie, że mimo upływu lat wiele rzeczy nie uległo zmianie.

Jak na przykład to, że tej nocy prawie nie zmrużyłam oka, po raz kolejny pozwalając natrętnym myślom przejąć kontrolę nad swoim organizmem.

Dorosłe życie naprawdę potrafiło dać w kość.

==

Hej!

Średnio miły ten rozdział, ale cóż, w życiu też bywa różnie, nie? Za to obiecuję, że następny jest fajny, powiedziałabym nawet, że to jeden z moich ulubionych!

Jak czujecie się z tym, że oficjalnie zaczęły się wakacje? Macie jakieś ciekawe plany? Sama wciąż w to nie dowierzam i jednocześnie może trochę stresuję się, że nie uda mi się wykorzystać tego czasu w 100% hahah Mam jednak nadzieję, że wszyscy trochę odpoczniemy. Pamiętajcie o nawadnianiu się, używaniu kremów z filtrem i przede wszystkim o tym, by spędzać miło i bezpiecznie ten czas <3

Dziękuję wam za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze! <3

Miłego tygodnia i do następnego! (prawdopodobnie do środy!)


Tiktok: @ametsa.watt

Twitter: _ametsa_

#GSZPwattpad

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro