2. Mała impreza jeszcze nikogo nie zabiła

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

I just wanted you to know
That this is me trying

this is me trying — Taylor Swift

Connor

Zgodnie z zapowiedzią Aarona, Agnes pojawiła się w księgarni. Jednak stało się to dwa tygodnie po wizycie mojego dawnego znajomego.

Układałem na regałach książki, które przyszły w najnowszej dostawie. Pan Herman zadbał o to, aby pojawiło się jak najwięcej tytułów, które w ostatnim czasie zyskiwały popularność. Byłem pewny, że przyciągnie to nowych klientów. Chociaż na ich brak zdecydowanie nie mogłem narzekać.

Sama księgarnia była bardzo klimatycznym miejscem. Obejmowała mnóstwo półek, na których znajdował się wachlarz tytułów. Można było tu znaleźć praktycznie wszystko — od biografii, przez poradniki, aż po wszelkiego rodzaju powieści. W dodatku coraz więcej regałów zaczęła wypełniać coraz popularniejsza literatura zagraniczna. W pomieszczeniu unosił się charakterystyczny zapach papieru, który witał kolejnych klientów od samego progu. W tle leciały jakieś klasyki z lat osiemdziesiątych, których pan Herman był ogromnym fanem. Podobało mi się to miejsce. Mimo to musiałem przyznać, że po paru godzinach spędzonych za ladą często miewałem dosyć, a po przyjściu do domu nie mogłem nawet patrzeć na mieszczące się w nim książki.

Sięgałem po kolejną powieść, kiedy do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka, oznajmiający czyjeś przyjście. Żwawym krokiem zacząłem iść w kierunku lady. Jednak, gdy tylko zauważyłem stojącą w progu, otuloną jesiennym płaszczem dziewczynę, na moment przystanąłem.

Agnes Vargas zawsze emanowała pewnością siebie. Kiedy wchodziła do pomieszczenia, wszystkie spojrzenia padały tylko na nią. Nie dziwiłem się. Była piękna i zawsze stylowo ubrana. Znaliśmy się długo, zanim zmieniła szkołę w połowie liceum. Widząc ją po tych kilku latach, musiałem przyznać, że zdążyła się zmienić. Była wyższa, a jej sylwetka nabrała kształtów. Oprócz płaszcza miała na sobie pasujący szary golf i granatowe jeansy z wysokim stanem. Na jej ustach błąkał się uśmiech, a piwne oczy uważnie skanowały pomieszczenie.

Wkrótce jej uwaga skupiła się na mnie. Odchrząknąłem znacząco i podszedłem do lady.

– Dzień dobry, w czym mogę służyć? – spytałem formalnie. Może dziewczyna wcale mnie nie poznała?

Niestety i w tym przypadku się myliłem.

– Connor? – wydusiła z siebie. – Jeju, prawie cię nie poznałam. Aaron mówił mi, że tutaj pracujesz. Co za przypadek!

Wymusiłem uśmiech.

– Tak, zacząłem od niedawna – potwierdziłem niezręcznie. – Czego potrzebujesz, Agnes?

Oczy dziewczyny na moment rozbłysły. Zauważyłem na jej twarzy ulgę tuż po tym, jak wypowiedziałem jej imię. Tak, jakby cieszyła się, że wciąż je pamiętałem.

Agnes podała mi tytuł zamówionego podręcznika. Znalazłem go tuż obok pięciu podobnych egzemplarzy. Pan Herman musiał zebrać zamówienia od wielu studentów, ponieważ dostrzegłem jeszcze więcej książek, niż poprzednim razem.

– Dziękuję – powiedziała, przejmując ode mnie zakup. Położyła na ladę wyliczoną kwotę. – Co u ciebie? – spytała.

– W zasadzie to nic ciekawego. – Wzruszyłem ramionami. – Głównie pracuję.

– Dlaczego akurat księgarnia? – dopytała i oparła się łokciami o ladę, wbijając we mnie zaciekawione spojrzenie.

– Tak jakoś wyszło – odparłem, jednocześnie chowając pieniądze do kasy. – Szukałem pracy i okazało się, że pan Herman szuka kogoś do pomocy – wyjaśniłem, chcąc jak najszybciej zmienić temat. – A ty? Co studiujesz?

– Psychologię – odpowiedziała. – Na początku celowałam w pedagogikę, ale wydaje mi się, że to lepsza opcja – dodała z uśmiechem. – Nie chcesz może wyjść na kawę albo coś? Może uda mi się zgadać z kilkoma znajomymi z liceum, poznałbyś ich.

Spojrzałem na nią zdziwiony. Nie spodziewałem się usłyszeć z jej ust jakiejkolwiek propozycji ponownego spotkania. Nie byłem jednak przekonany, czy jest to dobry pomysł.

– No nie wiem... – Pokręciłem głową. – Nie chcę się narzucać, ale to miłe z twojej strony.

– Daj spokój, Connor. – Uśmiechnęła się lekko. – Pomyślałam, że może udałoby nam się odnowić kontakt. Wiem, że pewnie nie będzie tak jak dawniej, w końcu oboje dorośliśmy. Ale wciąż możemy być znajomymi, prawda?

– Tak, ale...

– Nie narzucałbyś się – dodała, wchodząc mi w słowo. – Możemy wyjść razem do klubu, może będzie mniej niezręcznie.

– A może spotkamy się tylko we dwoje? – zaproponowałem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że zabrzmiało to jak propozycja randki. – To znaczy, tak, możemy wyjść do klubu, ale wolałbym porozmawiać w spokojniejszym miejscu.

– Pewnie – odpowiedziała, nie kryjąc uśmiechu. Poprawiła kosmyk jasnych włosów, który opadł jej na twarz. – Dam ci swój numer. Wstępnie możemy zobaczyć się w piątek wieczorem. Znam jedno ładne miejsce, może ci się spodoba.

Przytaknąłem głową, a następnie podałem jej swój telefon. Wpisała swój numer, a ja wysłałem do niej krótkiego SMS-a, żeby mogła zapisać sobie mnie w kontaktach.

Dziewczyna odwróciła się, a ja zdałem sobie sprawę, że powinienem naprostować, że nasze spotkanie nie jest randką. Nie sądziłem, żeby ona tak odebrała moją propozycję, ale w tej sytuacji wolałem dmuchać na zimne. Nie chciałem niepotrzebnych nieporozumień.

– Agnes... – zacząłem, a dziewczyna zatrzymała się przed drzwiami – to nie randka. To znaczy... wolę ci powiedzieć, bo boję się, że mogłaś tak to odebrać, a wcale nie miałem tego na myśli.

Vargas uśmiechnęła się szeroko.

– Jasne, Connor – przytaknęła. – Wiedz, że na razie nie chcę się z tobą umówić. Fajnie by było po prostu się spotkać i porozmawiać. Ale cieszę się, że mi o tym powiedziałeś i ta kwestia jest jasna.

A następnie wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie w chwilowym osłupieniu.

Jedno było pewne: Agnes Vargas za wszelką cenę starała się podobnie wejść do mojego życia. I sam nie byłem pewien, czy wpuszczanie jej było dobrym pomysłem.

~ ❆ ❅ ~ ❆ ❅ ~ ❆ ❅ ~

Siedziałem przy stoliku, popijając waniliowe latte. Nerwowo stukałem paznokciami o blat. Już od dziesięciu minut czekałem na Agnes i z każdą kolejną chwilą zaczynałem wątpić w to, że się zjawi. Może zapomniała?

W przeciągu ostatnich dni zdarzało nam się sporo pisać. Dziewczyna opowiadała mi sporo o studiach, rodzinie i ogólnie swoim życiu. Bez wątpienia miała spore ambicje; chciała zostać psychologiem na wzór swojej matki.

Wkrótce Agnes pchnęła drzwi kawiarni, skanując pomieszczenie wzrokiem. Przykuła uwagę kilku klientów, którzy po obdarowaniu jej krótkimi spojrzeniami, wrócili do swoich posiłków. Jej uwaga skupiła się jednak na mnie. Posłała mi uśmiech, jednocześnie starając się wziąć oddech.

– Przepraszam, Connor – wydusiła z siebie, przewieszając torebkę przez oparcie siedzenia. – Strasznie się spieszyłam, ale zatrzymał mnie kolega ze studiów, i...

– Nic się nie stało – przerwałem jej. – Już się bałem, że nie przyjdziesz.

Dziewczyna usiadła na krześle, uprzednio zdejmując płaszcz i czapkę, która odsłoniła jej jasne włosy.

– Nie wystawiłabym cię – przyznała. – Następnym razem będę punktualna.

Uśmiechnąłem się delikatnie.

– Pamiętam, jak w liceum zawsze się spóźniałaś – wspomniałem. Agnes uniosła brwi do góry. – Pewne rzeczy się nie zmieniają.

– Wciąż jesteś pamiętliwy – wytknęła z minimalnym rozbawieniem. – Poza tym od dwóch lat ani razu nie przyszłam spóźniona na zajęcia.

– Mhm.

– Naprawdę – zaczęła się bronić. – To dzisiaj to tylko... jednorazowa wpadka.

– Niech ci będzie – odparłem. – Zamawiasz coś? Wciąż lubisz mokkę z białą czekoladą?

Agnes uśmiechnęła się pod nosem.

– Mówiłam, że jesteś pamiętliwy – powtórzyła, jednocześnie wyjmując z torebki portfel. – Tak, wciąż ją lubię, ale wezmę też szarlotkę. Jestem strasznie głodna.

Rozejrzałem się wokół, kiedy dziewczyna stała w kilkuosobowej kolejce, by złożyć zamówienie. Rzeczywiście kawiarnia, którą podsunęła, była ładna. Utrzymana była w stonowanych kolorach, a na jej ścianach rozwieszone były różne zdjęcia i obrazy wykonane przez miejscowych artystów. Klimatu nadawała grająca w tle muzyka akustyczna, która wypełniała pomieszczenie spokojem. Kawiarnia zdecydowania mogła stanowić miejsce, będące źródłem inspiracji i wyciszenia.

– Trochę zdziwiłem się, że wybrałaś psychologię... – zacząłem, kiedy Agnes usiadła z powrotem przy stoliku. – Zawsze z taką pasją mówiłaś o modelingu i byłem pewny, że pójdziesz w tę stronę.

– Życie lubi zaskakiwać – odparła. – Z początku myślałam o zostaniu modelką lub w ostateczności fotomodelką. Byłam nawet o krok od pójścia na casting, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam. Zainteresowałam się trochę kierunkami na uczelni i z początku zaciekawiła mnie pedagogika. Dopiero później poczytałam o psychologii i pomyślałam, że może być to coś dla mnie. Zwłaszcza że moja mama wciąż pracuje jako psycholog i czasem dzieli się swoimi doświadczeniami. Co prawda, ten zawód jest obciążający, ale stwierdziłam, że chciałabym chociaż zobaczyć, jak to jest. Jeśli za jakiś czas stwierdzę, że to jednak nie to, dam sobie spokój.

– Dlaczego zrezygnowałaś z castingu? – spytałem, nie kryjąc zaskoczenia.

– Nie wiem, Connor – przyznała z westchnieniem.

W tym samym czasie do naszego stolika podszedł kelner, który przyniósł kawę i ciasto dla Agnes. Dziewczyna podziękowała mu uśmiechem.

– Chyba po prostu się przestraszyłam – dodała, spoglądając na ubranego w czarny fartuch mężczyznę, który wrócił za wypełnioną wypiekami ladę. – Czasem tak jest, że chcesz spełnić swoje marzenie, ale jednocześnie coś cię hamuje. Jakiś nieokreślony strach przed porażką.

Przymknąłem powieki. Chyba znałem ten temat zbyt dobrze.

– Rozumiem.

– Ale wiesz, życie nie kończy się w tym miejscu. Może kiedyś się odważę... – Spojrzała na mnie z uśmiechem. – Teraz moja kolej na pytanie.

– Aż się boję. – Oparłem się wygodniej o siedzenie, upijając łyk kawy.

– Dlaczego wciąż jesteś w Denver? Z tego, co pamiętam, marzyłeś o ukończeniu liceum i jak najszybszym wyjeździe. Byłam pewna, że już cię więcej nie zobaczę.

– Życie lubi zaskakiwać – powtórzyłem jej słowa. – Dalej marzę o wyjeździe z Denver. Po prostu... chyba muszę tu chwilę pobyć, zanim ruszę dalej.

– A co planujesz?

Prawdę mówiąc, sam nie miałem pojęcia.

– Na ten moment? – spytałem. Agnes kiwnęła głową. – Planuję przeżyć.

Dziewczyna zachichotała.

– To... całkiem niezły początek. – Uśmiechnęła się, dłubiąc widelcem w cieście. – Chyba cię rozumiem, Connor. A co na to wszystko twoi rodzice?

Westchnąłem.

– Początkowo kazali mi się nie wydurniać – przyznałem. – Ale ostatecznie spróbowali mnie zrozumieć. Często o tym wszystkim rozmawialiśmy.

– Martwią się o ciebie – stwierdziła.

– Nie powinni. – Pokręciłem głową. – Chyba najwyższy czas wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje.

Agnes uśmiechnęła się wyrozumiale.

– Czy to nie jest głupie? – Podrapałem się po karku. – Mieć dziewiętnaście lat i żadnego pojęcia o tym, co chce się robić?

– Nie – odpowiedziała, brzmiąc pewnie. – Musisz wiedzieć jedno. Dziewiętnaście lat to idealny wiek, by zacząć doświadczać, zamiast jedynie myśleć.

Zmarszczyłem brwi.

– Co masz na myśli?

Agnes uśmiechnęła się chytrze.

– Chodź ze mną na imprezę – rzuciła i upiła solidny łyk kawy. – I na moment odpocznij od życia. Należy ci się.

Spojrzałem na nią z zaciekawieniem.

– Jesteś pewna, że to rozwiąże moje problemy?

– Na to nawet nie licz – odparła. – Ale sam powiedziałeś. Planujesz przeżyć. A życie masz jedno, dlatego powinieneś przeżyć je jak najlepiej – dodała z uśmiechem.

– Zgoda – powiedziałem, ku jej zadowoleniu. – A teraz lepiej powiedz mi, jak często ty odpoczywasz od życia.

Agnes zastukała paznokciami o blat, zastanawiając się nad odpowiedzią.

– Wtedy, kiedy zwala mi się na głowę, nie dając nawet chwili na oddech. Ale wiesz, jak to mówią: mała impreza jeszcze nikogo nie zabiła.

Wkrótce dziewczyna dokończyła szarlotkę, kiedy ja wypiłem swoją kawę.

A następnie udałem się do domu, po raz kolejny przytłoczony rzeczywistością.

Agnes miała rację. Zdecydowanie potrzebowałem przerwy od życia.

==

Hej!

Na wstępie chciałabym wam ogromnie podziękować za tak ciepłe przyjęcie drugiej części! Oprócz wielu przekochanych komentarzy mamy też ponad 500 wyświetleń, czego kompletnie się nie spodziewałam. Jest mi bardzo miło, że czekaliście i wciąż czekacie na nowe rozdziały. Wiedzcie, że doceniam i zawsze będę doceniać wasze zaangażowanie <3

Jak wrażenia po drugim rozdziale? A przede wszystkim jak podoba wam się postać Agnes? W moim odczuciu jest to bohaterka, której część z was może nie polubić, a część... może nawet ją pokocha? Zresztą sami zobaczycie.

Życzę wam miłego tygodnia i do następnego! (czyli prawdopodobnie do następnej niedzieli) <3


Tiktok: @ametsa.watt

Twitter: _ametsa_

#GSZPwattpad


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro