Daenerys
Dany obejmowała rannego Joraha. Nie chciała go stracić
-To był zaszczyt ci służyć królowo-powiedział rycerz
-będziesz to robić nadal - zapewniała władczyni
-wiesz że nie - wszeptał
-potrzebuje cię - powedziała Daenerys
-kocham cię zawsze kochałem - rzekł rycerz i jego oczy zamknęły się na zawsze
-Nie nie! - krzyczała Dziewczyna tuląc zwłoki przyjaciela
-Dany musimy uciekać - usłyszała głos ukochanego
-Nie zostawię go! - krzyczała królowa
-oczywiście że nie. Zabierzemy go. Jeśli chcemy żyć musimy uciekać - próbował ją uspokoić. Wspólnie załadowali zwłoki rycerza na grzbiet Drogona. Dany wiedziała że przegrali ale mimo wszystko jest nadzieja. Mogą walczyć dalej. Po kilku godzinach byli na smoczej skalę. Całe szczęście większości ważnych Lordów udało się dotrzeć na miejsce cało. Dziewczyna dotknęła brzucha. Miała powód by walczyć. Chciała jak najlepiej dla małego księcia lub księżniczki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro