Rozdział 14-Prawdziwe poświęcenie...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DWA DNI WCZEŚNIEJ

Pochyliłam się nad Jay'em, który z łobuzerskim uśmieszkiem patrzał w telefon.
-Pokaż, pokaż, pokaż, co tam masz?-zabrałam mu komórkę i zaczęłam czytać na głos:
-Już w ten piątek, drzwi otwarte do wielkiego muzeum "Kronika Fritz'a Donegan'a"...weź! myślałam, że to coś fajnego.-oddałam mu telefon.
-To jest fajne.-powiedział.
-Grace!-Lloyd wbił na salon-Jesteśmy gotowi.
-Widzę, ale Jay nadal wgapia się w komórkę.
-Jay...idziemy.
-No dobra, dobra.-A gdzie idziemy? Ocalić Sarens'a. Minęło kilka tygodni, a ja mu to obiecałam.

Stanęliśmy przed willą Mike'a.
-Coś cicho...zbyt cicho.-mówię.
-Idziemy.-Lloyd dał znać, a my pobiegliśmy za wybrańcem. Staliśmy pod oknem do sypialni Sarens'a.
-Mam nadzieje, że tam jest.-szepnęłam do Kai'a.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.-pocałował mnie  w czoło, a ja weszłam do środka. Niestety, Sarens'a nie było.
-Rozdzielmy się i rozejrzymy się po domu.-powiedział Lloyd. Poszłam sama do piwnicy. Dobrze znałam ten dom. Otworzyłam drzwi do jednego pomieszczenia. Nie ma nikogo. Otworzyłam drzwi do drugiego pomieszczenia...
-Sarens!-ucieszyłam się i pobiegłam do chłopaka przykutego do rury. Wyglądał okropnie. Był cały w swojej krwi.
-G-Grace?-zdziwił się.
-Tak, to ja. Nie martw się. Już cię z tond zabieram.-zaczęłam przecinać maczetą sznur.
-Grace, dla mnie nie ma już szans...-rzekł.
-Bredzisz.
-Mów co chcesz.-mruknął.

Wybiegliśmy z piwnicy do salonu. Tam byli ninja.
-Mam go!
-Świetnie, spadamy.
-Gdzie?-w drzwiach stanął Mike. Przeszły mnie dreszcze.
Ninja stanęli w bojowej pozie, a z nimi ja.
-Mówiłem.-mruknął Sarens.
Spojrzałam na niego przerażona, a potem na Mike'a. Kai nie wytrzymał i rzucił się na Mike'a. Ja pobiegłam z Sarens'em za dużą kanapę.
-Musimy współpracować.-skrzyczałam Sarens'a. On spojrzał na mnie zły.
-Oh!-mruknęłam i potrząsnęłam chłopakiem.
-Dobra, przestań.-zaśmiał się. Wyszliśmy spod kanapy i zauważyliśmy, że ninja leżą  na ziemi, ale oddychają. Jedyny Kai podpierał się mieczem o podłogę. Na ten widok rzuciłam się na Mike'a, który nie miał na sobie zadrapania. Ale ja szybko to zmieniłam. Po krótkiej bitwie, miałam dwie rany na ręce. Sarens mi pomagał, ale wyglądał lepiej. W końcu upadłam na ziemie, a za mną Sarens.
-Grace...ja...przepraszam.
-Za co?
-Za to wszystko,  co...dla mnie robisz.-mówił biorąc głęboki oddech.
-Nie ma sprawy...chyba..
Wstałam powoli pomagając wstać chłopakowi. Wtedy ujrzałam, że Mike ma we mnie wycelowany rewolwer. Wiedziałam, że nie ucieknę.
-Słuchaj słonko, Albo jesteś ze mną i wybaczam ci wszystko, w dodatku oszczędzam Sarens'a, albo nie będziesz z nikim.-mówi.
Spojrzałam na niego zła.
-Rób co chcesz, ale nigdy z tobą nie będę.
Wtedy z rewolweru wydał się głośny huk, a kula leciała do mnie. Wyciągnęłam rękę, a kula się zatrzymała. Jednak...była ona silniejsza ode mnie...
-Sarens...u-uciekaj...-próbowałam się uprzeć.
Sarens zaczął uciekać, ale potem stanął i odwrócił się.
-Na co czekasz?! uciekaj!-wrzeszczałam. Wtedy usłyszałam słaby głos Kai'a.
-G-Grace...u-uwarzaj...-wtedy kula z całą siłą leciała w moją stronę. Zakryłam oczy...ale nic nie czułam. Usłyszałam wrzask Sarens'a. Otworzyłam oczy...a tu Sarens leży przede mną na ziemi z krwawiącą szyją.
-Sarens!!!-ukucnęłam i położyłam jego głowę na kolanach. On zaczął zamykać oczy, a z jego buzi leciała krew.-S-Sarens, nie zostawiaj mnie! Nie możesz! słyszysz?! nie możesz!-krzyczałam, ale on już  był martwy...

Stanęłam nad trumną w której był martwy Sarens. Ja, ubrana w czarną sukienkę, miałam wygłosić w imieniu drużyny przemówienie.
-On był kimś, kto potrafił się poświęcić-rzekłam-Znałam go wcześniej, jako chuligana, który nie zawsze był dla mnie podparciem-spojrzałam na zapłakaną Wersi w żałobnej sukience-potem stanęliśmy do siebie twarzą w twarz z mieczami gotowymi do walki, następnie okazał się kimś, kto przez kilka minut, był dla mnie jak ojciec...żegnaj...mój bohaterze...-powiedziałam i rzuciłam na trumnę czerwoną róże. Usiadłam między Jay'em, a Kai'em. Próbowałam powstrzymać płacz, ale się nie dało. Kai i Jay mnie przytulili.


Żegnaj...Sarens...

                                                            C.D.N

Rozdział do dupy :b zaskoczyłam was?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro