Rozdział 8-Krótkie, ale jest

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Koń mi wysiadł.-powiedział Jay. Spojrzałam za siebie. Jego zwierze nadal szło.
-Nie denerwuj mnie.-powiedziałam zła. Usłyszałam huk. Kai spadł z konia-oj ty mój biedaczku.-uśmiechnęłam się.
-Dlaczego akurat konie tej rasy?!-wrzasnął.
-Właśnie, są nieznośne.-dołączył się Lloyd. Wtedy sobie uświadomiłam coś strasznego...
-Morro! Gdzie Morro?!-wrzasnęłam.
-Ty go miałaś!-wrzasnął Zane.
-Mamy problem...-stwierdził Cole. Zeszłam z konia i zaczęłam się rozglądać.
-Cholera...-jęknęłam...wtedy zauważyłam, że ciągły się sznury Morro. Zaczęłam biec
-Grace! Wracaj!-wrzasnęli, ale ja ich nie słuchałam.

W końcu dotarłam do dziwnego lasku. Zadzwonił mój telefon

Siemka Grace, tu Silver.
Emm...Siostrzyczko, nie teraz....
Ale szkoda, że cię tu nie ma.
Silver, wiem, że na koloni jest fajnie, ale muszę kończyć. Pa.

Szłam dalej, aż dotarłam do jeziorka. Nad nim siedział załamany Morro.
-Odejdź od wody.-mówię. Pokiwał głową na nie...

Krótkie, ale jest... nareszcie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro