Rozdział 19-Tajemniczy sen i zatruta szczała.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chwyciłam chłopaka w kapturze za rękę. Nie wiem kto to jest, ale ma bardzo ciepłe i miłe ręce. Jego cień od kaptura zasłania mu twarz. Zaciągnął on mnie na plaże. Nie była ona spokojna. Była wietrzna pogoda, a fale szalały. Zaprowadził mnie na brzeg morza. Na brzegu leżał kapelusz piracki...Jay'a!

Ja: Co się stało z Jay'em?!-pytam go.

?: Sama sobie odpowiedz na to pytanie.-podchodzi do mnie. Przybliżył się i pocałował mnie w usta, było to małe muśnięcie, ale i tak wiem, że dużo znaczyło. Chłopak zdjął kaptur i...

Otworzyłam oczy...To był sen?! Kurwa taki sen i akurat teraz się musiał skończyć?! Co to był za chłopak?! Co się stało z Jay'em?! Dlaczego kapturnik mnie pocałował?!

Dobra, dobra...spokój...Opowiem wam gdzie jestem. Jestem rzeczywiście na plaży. Zrobiłam sobie małą przerwę i zasnęłam. Mam poczucie winy, że porzuciłam ninja, ale muszę sobie dać radę. Wstałam i oczepiałam sobie plecy z piachu. Założyłam chustę na głowę, bo przecież też jestem poszukiwana. Muszę się kryć.

?: Jak się spało?-usłyszałam czyjś głos.

Ja: Kto to powiedział?!-przyjmuje bojową postawę.

Wersi: A ty jak zawsze bojowa.-wychodzi z krzaków moja dawna przyjaciółka i piratka.

Ja: Natura...-stwierdzam.

Wersi: No widzisz...natura jest taka, że nam cię zabrała.

Ja: Ja sama odeszłam.

Wersi: I pomagasz teraz tym "bohaterom"

Ja: Nie pomagam!

Wersi: No to wróć do nas.

Ja: Dobra! wole być z ninja, niż wrócić do piractwa!

W tej chwili uświadomiłam sobie, że w mojej duszy jednak przeważa dobra strona...

Wersi: A jednak? widzę, że nie mam wyboru.-rzuciła we mnie strzałą.

Strzała mnie trafiła, ale niezbyt zraniła.

Ja: Ha! to ty nie wierz, że strzałami strzela się z łuku?!-wyśmiałam ją. Poczułam się dziwne i zen-...zemdlałam....

                                                   C.D.N






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro