Rozdział 48-Żałować, żałować, ale...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szybciorem pobiegłam z Wersi na plecach do swojego pokoju. Położyłam ją na łóżku i zamknęłam drzwi. Właśnie się przebudziła.

-Grace? gdzie ja jestem?-pyta.

-Tylko nie krzycz, w domu ninja.-mówię.

-Co?!

-Mówiłam, żebyś nie krzyczała!

-No dobra, dobra, ale ja przecież...

-Piraci cię porzucili.-Siadam obok niej.

-Jak to? nie wierze ci!

-Kurwa, Wersi, nie krzycz.-mówię.

-Ty kłamiesz, oni by mnie nie zostawili.

-Wmawiaj sobie co chcesz.-mówię.-Ale teraz jesteś z nami i nic na to nie poradzisz.

Podeszłam do okna. W  odbiciu widziałam jak Wersi wyciąga szable i podchodzi do mnie.

-Odpuść.-mówię.-nie zadzieraj z mistrzynią obrony.-śmieje się, a ona zła chowa broń.

-Chcesz coś do picia?-pytam.

-Może wodę.

Zeszłam na dół. Gdy wychodziłam z szklanką wody, wpadłam na Zane'a, ale na szczęście nie oblałam go.

-O, Grace, pomożesz mi?-pyta.

-Przepraszam, ale nie mogę.-Biegnę do pokoju.

Wbiegam i podaje Wersi szklankę wody.

-Dziękuje.-mówi.

-Z tego co wiem, piraci nie dziękują.-śmieje się.

-Tak sobie myślałam...czy wybacz...

-Czy bym ci wybaczyła? jesteś moją przyjaciółką, więc...tak-uśmiecham się.

-Dzięki.-przytula mnie.-Mam rozumieć, że ktoś już zajął miejsce najlepszej przyjaciółki?-pyta.

-Em..tak.-mówię.-tylko to przyjaciel, a nie przyjaciółka.-śmieje się.-No, ale mogę mieć dwóch przyjaciół, nie?

-To już twoja decyzja.-śmieje się.

-No to tak.-uśmiecham się.

-Tylko, że ty jesteś jak moja siostra.-ktoś się odzywa. To Jay. Jay?!

-Em...Jay? miałeś pukać!-skrzykuje go.

-Kurde, kto to jest? ta piratka?-wścieka się.

-Tak, to jest Wersi i już nie jest piratką.

-Piratka? czemu ją tu przyprowadziłaś?-Pyta się Lloyd. Jedna afera i już cały dom stoi koło moich drzwi.

-Bo...-zacinam się.

-Bo...?-mówi Kai.

-Bo ona już jest okej!-wykrzykuje.

-Jasne...-mówi Lloyd.

-Jak słońce, ona zostaje z nami!

Lloyd podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.

-Masz ją pilnować, jeden wybryk i ona trafia do więzienia. Jeszcze będziemy tego żałować.-Wychodzi.

-Żałować, żałować, ale przyjaciela trzeba ratować (ten tekścik wymyśliła NajthMoon dziękuje! ;*).-mruczę sobie pod nosem.

-Co mówiłaś?-Lloyd wraca.

-Że jesteś bardzo mądry.-uśmiecham się...

                                                                          C.D.N





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro