Rozdział 65-Jestem demonem...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Macie te zdjęcie :) a jak nie, to się poddaje xd


*Grace*

-C-Co? jak to...-patrze w lustro. Moja tęczówka była czerwona zamiast błękitna, a źrenica wyglądała jak źrenica kota. Co się ze mną stało?

-Ja...-opadłam na kolana-co ja zrobiłam?-zaczęłam płakać. Kai na ten widok nie mógł się powstrzymać i mimo to, że mogłam mu zrobić krzywdę, podszedł do mnie i ukucnął na przeciw mnie.


*Kai*

Grace teraz wygląda inaczej. Groźnie, mimo to, nie mogłem patrzeć, jak płacze. Przybliżyłem się do niej i ją przytuliłem.


*Grace*

Z zapłakanymi oczami wtuliłam się w Kai'a.

-Nie rozumiem-powiedział Lloyd-ma czerwone oczy, naszyjnik na sobie, a zachowuje się tak samo.

-Może jest wyjątkowa?-mówi Jay.

-Ale ja nie chce być wyjątkowa!-wstałam i zerwałam z siebie naszyjnik. Sięgłam po lusterko. Moje oczy nic się nie zmieniły.

-Grace, uspokój się, musimy iść do mistrza.-mówi Zane.

-Ale ja nie chcę! zrobię wam krzywdę! nie rozumiecie? jestem teraz demonem!-powiedziałam.

-Jakim demonem?-pyta Jay.

-Nie wiem, ale skoro mam takie okropne oczy, to znaczy, że jestem demonem.-wycieram łzy w rękaw.

-Nie mów tak.-podchodzi do mnie Kai.

-Będę tak mówić! mogłam się posłuchać Lloyd'a. Wszystko tylko niszczę!-wybiegłam z domu. Biegłam w stronę rzeki. Chciałam do niej wskoczyć, utopić się, skończyć z sobą. Na co komu taki demon? Podbiegłam do rzeki. Spojrzałam w nią i zobaczyłam siebie. Ukucnęłam. Z łzami w tych prze okropnych oczach uderzyłam ręką w wodę, a moje odbicie się rozpłynęło. Weszłam do rzeki czując jaka jest lodowata. Gdy nie miałam już gruntu pod nogami, wzięłam mały wdech i wpłynęłam pod wodę. Powietrze zaczęło mi uciekać. Wtedy przypomniało mi się wszystko...wszystko co przeżyłam...Matko! co ja robię?! Szybko wypłynęłam na brzeg. Wyplułam wodę, która znajdowała się w mojej buzi i wzięłam głęboki wdech. Położyłam się na brzegu myśląc:

To, że moje oczy się zmieniły, nie znaczy, że zmieniłam się ja...

Siedziałam na brzegu oparta o wielki głaz powtarzając sobie:

To, że moje oczy się zmieniły, nie znaczy, że zmieniłam się ja...

To, że moje oczy się zmieniły, nie znaczy, że zmieniłam się ja...

To, że moje oczy się zmieniły, nie znaczy, że zmieniłam się ja...


-Grace...-ktoś mnie przytulił. Spojrzałam oszołomiona na...Jay'a.

-Tak się martwiłem.-siada obok mnie-Nie uciekaj już.-Przytaknęłam. Chłopak otulił mnie i wgapialiśmy się w zachód słońca. W końcu nadszedł wieczór. Głowa Jay'a leżała mi na koanach. On spał...i chrapał...Może nie jest aż tak źle, jak wygląda?

                                                                          C.D.N

     

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro