7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poranek przebiegał tak jak zwykle, od pobudki, po śniadanie, aż do treningu. Ciężki wysiłek z samego rana zawsze dobrze nam robił.

Na popołudnie mieliśmy zaplanowane zgrupowanie, a wieczorem kolejny trening, przed jutrzejszymi kwalifikacjami. Nie chcę pisać dokładnie przebiegu tej olimpiady, bo zanudził bym Cię tym na śmierć, dlatego też od razu przejdę do najważniejszych wydarzeń z tamtego czasu.

Bardzo chciałeś stanąć ze mną na podium. Wtedy sobie jeszcze nie wyobrażaliśmy, że tak też się stanie. I to dwa razy.

09.02 - dla mnie był to przełomowy dzień w całej mojej karierze. Przede wszystkim dlatego, że zdobyłem pierwszy w życiu medal olimpijski, a co najlepsze - złoty. Czy można chcieć czegoś więcej? Najwidoczniej można, ponieważ kilka dni później, 15.02 powtórzyłem ten wyczyn. Zostałem podwójnym złotym medalistą Igrzysk Olimpijskich.

Nie ma nic lepszego niż wygrać i usłyszeć swój hymn narodowy, a już szczególnie na rosyjskiej ziemi, co dla mnie jako Polaka, było po prostu czymś nie ziemskim, co Ci później wytłumaczyłem, dlaczego tak myślę.

Nasze marzenie się spełniło, a w Twoim przypadku, aż dwa. Jednym było zdobycie chociaż jednego medalu olimpijskiego, a drugim stanięcie razem ze mną na podium.

I chyba też spełniłeś swoje trzecie, aby na tym podeście, nie stanął Andreas. Chociaż ja dalej nie rozumiem, dlaczego byłeś o niego ciągle zazdrosny. Dużo o tym rozmawialiśmy, ale nigdy nie potrafiłeś mi udzielić sensownej i szczerej odpowiedzi na to pytanie.

Po całej dekoracji medalowej, i mnóstwo udzielonych wywiadów, nadeszła pora na odpoczynek. Wtedy gospodarzami imprez byli z oczywistego powodu Rosjanie. Znając ich, wiedziałem, że nie będą żałować w niczym, a tym bardziej w ilości alkoholu. Mocnego alkoholu.

I tak jak mówiłem, tak też się stało. Nie minęła godzina, a większość znajdujących się w lokalu osób była już widocznie w nie najlepszym stanie. Całe szczęście, że nie miałem wtedy zbytnio ochoty na dołączenie do tego grona. Ty też tak zrobiłeś, mimo, iż Robert, czy Stefan wraz z Michaelem, długo nas do tego namawiali.

Nasze papużki nierozłączki. Ich relacja była i wciąż jest dla mnie czymś niesamowitym i niespotykanym. Nie ma dnia, żeby nie byli wszędzie razem. W moim odczuciu było to nawet trochę przerażające. Mimo, wielu różnic stali się najlepszymi przyjaciółmi, chociaż ich zachowanie wskazuje na co innego. Chyba też to zauważyłeś.

A co do tamtego wieczoru. W pewnym momencie wspólnie uznaliśmy, że wrócimy do hotelu, by choć na chwilę uciec od szarej codzienności.

Zdawało nam się, że w budynku jesteśmy tylko my. Jednak szybko się okazało, że tak nie jest. Kiedy szliśmy do pokoju, nagle przed nami wyłonili się Andreas ze Stephanem.

Byłem tym zaskoczony, chociaż z drugiej strony, nie widziałem ich na zabawie. I wtedy już zrozumiałem, gdzie się ukrywali. Minęli nas, witając się przy tym.

Odwróciłem się w ich kierunku, a po chwili straciłem z pola widzenia. Zauważyłeś, gdzie się patrzę, i jedynie co zrobiłeś, to pokręciłeś głową, ledwo się uśmiechając, po czym otworzyłeś drzwi.

- Nareszcie. Już myślałem, że stamtąd nie wyjdę.

- Wyszedłbyś, tylko nie o swoich siłach, gdybyś tam dłużej został.

- Widzę, że komuś poprawił się humor. Przed chwilą nie byłeś taki dowcipny.

Odpowiedziałeś wtedy milczeniem, a twoją twarz znowu zdobiła obojętność.

- To przez Andreasa, co nie? Peter, musimy porozmawiać, nie możemy tego odkładać w nieskończoność.

Usiedliśmy więc na łóżku, a widząc, że nie zamierzasz nic powiedzieć, zrobiłem to za Ciebie

- Zauważyłem, że jego obecność nie działa na Tobie dobrze. A już zwłaszcza, jak ja jestem w pobliżu. Wiem, że go nie lubisz, ale nie mam pojęcia dlaczego. Przecież nic złego Ci nie zrobił. To dlatego, że jesteś o mnie zazdrosny czy jak? Peter, odezwiesz się czy nie?

- Nie jestem o Ciebie zazdrosny. Wydaje Ci się tylko. Ale muszę przyznać Ci rację w tym, że go nie lubię. Potrafi manipulować ludźmi, ale ze mną mu się nie uda.

- Źle go oceniasz, nie sądzisz? A tak poza tym, to jest jeszcze jedna sprawa. Dlaczego tak szybko wyszedłeś, cały speszony w trakcie jednej z naszych rozmów? Tylko mi nie mów, że tego nie pamiętasz, bo i tak Ci nie uwierzę. Było to na dzień przed wyjazdem tutaj, czyli dwa tygodnie temu.

- Tym bardziej mam prawa tego nie pamiętać.

- A mi się zdaje inaczej. Od tamtego czasu dziwnie się zachowujesz. Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć, jako przyjacielowi.

- To my już jesteśmy przyjaciółmi?

- A nie? Przez te dwa tygodnie dużo się o sobie dowiedzieliśmy. Chyba, że nie chcesz, to możemy być dalej kolegami.

- Nie, chcę. Czyli od teraz oficjalnie będziemy znani jako przyjaciele. Brzmi dość ciekawie.

- Teraz nie będziesz musiał już być zazdrosny o Andreasa. Bo on jest tylko moim kolegą. Jemu nie ufam tak bardzo jak Tobie, Pero.

- Pero?

- Mogę tak do Ciebie mówić? Chciałem już wcześniej, ale nie byłem pewny czy mogę.

- Jasne, że możesz. Mi to nawet schlebia. Przyzwyczaiłem się do tego zdrobnienia, bo nieustannie je słyszę od tej zgrai, męczących mnie dzieciaków.

- Ciesz się wolnością, bo od przyszłego sezonu, Cene ma dołączyć do Twojej kadry.

- I tego się boję najbardziej.

Ja też się boję Pero. Tego, że po przeczytaniu tych wiadomości, wszystko co było między nami legnie w gruzach, chociaż i tak będzie to nieuniknione.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro