Kartka z pamiętnika Petera

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kamil,

Minął już kolejny dzień. Kolejny dzień bez Ciebie, bez Twojego głosu, uśmiechu, radości, a nawet i złości za którymi tak bardzo tęsknię.

Wciąż się zastanawiam, dlaczego zdecydowałeś się ode mnie odciąć. Czy nieświadomie zrobiłem coś, co mogło Cię urazić?

Jeśli tak, to czemu wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?

Chyba, że zdążyłeś się domyślić prawdy o mnie.

To by wszystko wyjaśniało. Odszedłeś, bo nie chcesz na mnie patrzeć, i mnie znać.

Czy to mnie zabolało? Bardzo. Nie dlatego, że z dnia na dzień zdecydowałeś się odejść, tylko dlatego, że nie zostawiłeś mi, ani jednej wiadomości, głupiej karteczki czy SMS - a, z kilkoma słowami wyjaśnienia, czy pożegnania.

Coś mi się chyba należy po tych wielu latach, które razem spędziliśmy. A może jednak i nie, sądząc po braku chęci kontaktu z Twojej strony.

Chciałbym Ci wszystko wytłumaczyć, i dojść do jakiegoś porozumienia. Jeśli jesteś nietolerancyjny, ja to zrozumiem.

Zrobię co tylko zechcesz, jestem gotów nawet zniknąć z Twojego życia, tylko proszę, porozmawiaj ze mną, poświęć dla mnie kilka minut, nawet jeśli miałyby się okazać ostatnimi, jakie byśmy ze sobą spędzili.

Wiem, że w Twoich oczach jestem żonatym mężczyzną, który na dodatek oczekuje potomka. Pomyślisz też sobie, że jak to możliwe, iż mimo to okazałem się być jednak zupełnie kimś innym?

To długa historia, wiele rzeczy o mnie nie wiesz. Akurat, kiedy zdecydowałem się w końcu z Tobą o tym szczerze porozmawiać, tak nagle, jak na złość zniknąłeś.

Jeśli jednak dane nam będzie się zobaczyć, dam Ci ten pamiętnik. Zapisałem w nim to, co powinieneś o mnie wiedzieć. Chociaż w ten sposób, wywiąże się z tej obietnicy.

Najlepiej jednak by było, jakbym Ci to powiedział w cztery oczy. Nie chcę być tchórzem, i wiecznie uciekać przed tym co było nieuniknione.

Dlatego Kamil, jeśli zdecydujesz się do nas wrócić, ja wciąż będę tu na Ciebie czekać, zawsze z otwartymi ramionami. Nawet jeśli, będziesz mnie dalej unikać, ja nie odpuszczę. Będę nawet spać na korytarzu pod drzwiami Twojego pokoju, tyle nocy ile będzie trzeba.

Któregoś dnia, będziemy musieli się w końcu skonfrontować i poważnie pogadać. Znasz mnie bardzo dobrze, i najlepiej wiesz, że ja nigdy nie odpuszczam.

Jedna rozmowa. Niczego więcej nie chcę. Potem zrobisz to co uznasz za słuszne. A ja mogę Ci obiecać, że nie ważne, co zdecydujesz, jak to zaakceptuję, i uszanuję.

Pozwól mi usłyszeć raz jeszcze Twój głos, po raz ostatni.

Jeśli po tym mój świat ma się skończyć, niech tak będzie. I tak praktycznie już tak się stało. Twoja obecność, a raczej jej brak, pozbawiła mnie, jedynego powodu, dla którego wciąż miałem ochotę skakać i funkcjonować tak jak na co dzień.

Byłeś moim Księżycem na ciemnym niebie, oświetlającym mi drogę. To dla Ciebie starałem się skakać jak najlepiej. Widziałem ile radości Ci one sprawiały. To dla Ciebie na mojej twarzy pojawiał się szczery i niewymuszony uśmiech. Dla Ciebie byłem gotów zrobić wszystko, tylko abyś był szczęśliwy.

Teraz nie widzę już nic, mój Księżyc zgasł, a wraz z nim i ja.

Czekam na Ciebie i wciąż będę, aż do śmierci. Jeśli nie będzie mi to dane to może chociaż tam, po drugiej stronie uda nam się ponownie spotkać, i zacząć wszystko od nowa.

Umierający z tęsknoty, Pero. 








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro