Rozdział 27 'Jesteś do niej tak bardzo podobna'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dlaczego mnie pocałowałeś?- zapytałam szeptem patrząc w jego oczy, nasze twarze znajdowały się kilka milimetrów od siebie

- Dlaczego odwzajemniłaś pocałunek? - Właśnie Liv, dlaczego?- zapytałam samą siebie

- Pierwsza zapytałam- powiedziałam próbując wymigać się od pytania, na które nie znałam odpowiedzi. Nic nie powiedział, wciąż stał przyciskając mnie do ściany. Niezręczną cisze, która panowała między nami przerwał rozbawiny Mike, o którym całkowicie zapomniałam.

- No no! Czyli co teraz jesteście, taką jakby parą, tak?

- Co? Nie!- krzyknęliśmy razem z Christianem w tej samej chwili, kierując wzrok na Mike'a

- Nie?!- znów krzyknęlismy razem, ale patrząc na siebie.

- Dobra nieważne- powiedział Chris odsuwając się ode mnie

- Nieważne?! Najpierw mnie całujesz, a potem..- przerwał mi

- Uspokój się, to był zwykły pocałunek, nic wielkiego, zapomnij o nim. Zapomnieć? Człowieku, ty mnie właśnie pocałowałeś i spodobało mi się to, jak mam o tym zapomnieć?

- Dobra!- krzyknęłam obrażona, po czym wróciłam do pokoju Christiana pamiętając, że to teraz był także mój pokój i że w tym starym ciągle jest ta pielęgniarka, nie mogłam oczywiście też zapomnieć, aby mocno trzasnąć drzwiami, które po chwili otworzyły się z hukiem, a do pokoju wszedł Christian

- Czego chcesz?- krzyknęłam

- Zamknij się kurwa i nie przeszkadzaj!- wrzasnął wyciągając jakaś bluzę z szafy. Co go tak zdenerwowało? Chodzi o ten pocałunek?

- Chris..

- Zamknij się powiedziałem!- krzyknął tak głośno, że wystraszona zrobiłam krok w tył i wpadłam na łóżko. Co z nim?

-Przepraszam, nie chciałem na ciebie krzyczeć- powiedział uspokajając się

- Gdybyś nie chciał, nie zrobiłbyś tego- Christian podszedł i usiadł obok mnie

- Posłuchaj, mamy pewne problemy z wampirami, musze teraz wyjść z chłopakami, za chwile przyjdzie do ciebie Will.

- Nie musi nikt do mnie przychodzić, mogę zostać sama

- Nie, nie możesz...

- A mogę chociaż spowrotem spać w moim starym pokoju?- przerwałam mu. - Oczywiście po tym, kiedy zniknie z jego ta pielęgniarka

- Nie, teraz to jest twój pokój.- Naprawdę miałam dość spania z nim w jednym łóżku, czułam się wtedy niekomfortowo i jeszcze to, że mógł wchodzić bez pukania ' bo to przecież też jego pokój', co prawda wcześniej też to robił ale..

- Dlaczego nie!? Juz nie będę uciekać!- powiedziałam zdenerwowana

- Nie wierze ci. Pielęgniarką się zajmę, a teraz wychodzę, czekaj na Will'a i bądź grzeczna. Bądź grzeczna?- zrezygnowana zmieniłam pozycje na leżącą i wlepiłam wzrok w sufit. Myślałam o co mogło chodzić z tymi 'problemami z wampirami', ale po chwili już o tym zapomniałam, a zaczęłam myśleć o pocałunku. 'Zapomnij o tym'- powtarzałam słowa Christiana, ale nie potrafiłam zapomnieć. Tak naprawdę to był mój pierwszy pocałunek, jak mogłabym o nim zapomnieć? I jeszcze Lily, która przyjedzie za dwa dni, musze być ostrożna, nie mogę narazić jej na niebezpieczeństwo. Wciąż osłabiona po ostatnim 'wypadku' zasnęłam.

Christian

Gdy Olivia wyszła z salonu zadzwonił mój telefon

- Rich co jest?

- Mamy duży problem z wampirami z sąsiedniego miasta, znów polują na naszym terenie

- Już jadę- rozłączyłem się i spojrzałem na Mike'a który parzył na mnie pytającym wzrokiem

- Wampiry, bierz Jake'a i jedziemy- skinął głową i pobiegł szukać brata który godzinę wcześniej wyszedł do lasu na łowy. Zadzwoniłem do Willa, który niechętnie zgodził się zostać z Olivią. Przecież nie mogę zostawić jej samej, Bóg jeden wie co ona ma w tej głowie, jest nieobliczalna.

Od zawsze mieliśmy problemy z wampirami z sąsiedniego miasta. Kilka lat temu zawarliśmy umowę. My nie polujemy na ich terenie (czyli mieście), a oni na naszym, ale często ją łamią, dlatego byłem taki zdenerwowany. Miałem dość tego, że ciągle musimy interweniować. Przed wyjściem wpadłem do pokoju po bluzę i nawrzeszczałem na Olivie, ale szybko tego pożałowałem, przecież to nie jej wina.

Liv

Po około godzinnej drzemce zeszłam na dół, by zrobić sobie herbatę. W salonie zastałam Willa, siedział na kanapie oglądając coś w telewizji

- Hej- przywitałam się, ale w odpowiedzi ułyszałam tylko głuchą cisze, zakłócaną przez dźwięk telewizora. Wiem, że Will mnie nie lubi, ale mógłby się chociaż przywitać. Przekreciłam oczami i weszłam do kuchni. Podczas czekania, aż woda się zagotuje usiadłam przy stole, oparłam łokcie na blacie i schowałam twarz w dłoniach. Zamyśliłam się, co ostatnio bardzo czesto mi się zdarza, a po policzkach spłynęły mi łzy, nawet nie zauważyłam kiedy Will wszedł do kuchni. Gdy się zorientowałam, że nie jestem sama szybko się otrząsnęłam i otarłam mokre policzki

- Chcesz herbaty?- zapytałam wstając z miejsca, nie oczekiwałam że mi odpowie

- Tak- pewnie zauważył, że płacze i nie chciał być niemiły (ten jeden raz).. albo poprostu chce herbaty? Mimo wszystko zdziwiłam się, jest taki bipolarny, przed chwilą kompletnie mnie olał, a teraz.. Zrobiłam dodadkową herbatę, podałam mu i zajęłam miejsce na krześle naprzeciw niego.

- Will- zaczełam

- Mhm?- nawet nie trudził się, aby na mnie spojrzeć

- Dlaczego taki jesteś? Aż tak mnie nie lubisz?- oderwał wzrok od kubka z herbatą i popatrzył na mnie

- Tak- odpowiedział całkowicie szczerze.

- Dlaczego?

- Poprostu- wzruszył ramionami

- Nie prawda, musi być jakis powód, nie da się nie lubić kogoś bez powodu.

- Najwidoczniej się da- odpowiedział wstając

- Will proszę- złapałam do za rękę. Nie spodziewałam się, że będzie chciał kontynuować rozmowę, ale ku mojemu zdziwieniu, spowrotem usiadł na krześle

- Jesteś do niej tak bardzo podobna.

- Do kogo?

- Do Clary

-Kim ona jest?- zapytałam

- Była- poprawił mnie. - Była moją dziewczyną, miałem 17 lat gdy ją poznałem i kochałem ją do szaleństwa

- Co się z nią stało? Czy ona też była wampirem?

- Umarła przez zwykłą chorobę. Nie, oboje nie byliśmy. Zostałem nim kilka lat po jej śmierci.

- Jak dawno to było?

- Około 50-sięciu lat temu, a ja nadal ją kocham

- Will tak mi przykro, ale nie rozumiem co ja mam z nią wspólnego?

- Jesteś do niej tak bardzo podobna, twój wygląd, charakter.. Ciągle mi o niej przypominasz, a ja chce zapomnieć

- Will ja.. nie wiem co mam zrobić, nie zmienie się

- Wiem, poprostu pomyślałem, że jeśli będę trzymał się z dala od ciebie to..- przerwałam mu

- To nie będę ci o niej przypominać?- skinął głową

- Wiesz, że to tak nie działa? Nie można zapomnieć o kimś kogo się kochało, wiem o tym z własnego doświadczenia. Nie możesz o niej zapominać

- Masz racje, powinienem się cieszyć, że ją przypominasz, to tak jakby kawałek jej wciąż był przy mnie

- Nie.. wiesz, że tak nie jest?

- Wiem, ale pozwól mi w to wierzyć- uśmiechnęliśmy się do siebie. Wiedziałam, że nasze stosunki po tej rozmowie się poprawią. I byłam mu wdzięczna, że opowiedział mi o tym. Chciałam poznać prawdziwego Willa, nie tego oziębłego, obojętnego, który trzymał mnie na dystans

Hejoo, rozdział (1053 slowa) troche inny, mało akcji ale mam nadzieje ze wam się spodoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro