Rozdział 31 'Nie masz wyrzutów sumienia?'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział dedykuje i Magdusiaryb18

- Przepraszam- wyszeptałam w jej włosy pozwalając uwolnić się kolejnym łzą. Wiecie jakie to uczucie mieszać w umyśle przyjaciółki? Nie? Okropne!

Całą drogę powrotną ani ja ani Christian nie odzywaliśmy się, tylko zdezorintowana Lily, co jakiś czas próbowała nawiązać konwersacje, ale po jakimś czasie zrezygnowała. Gdy dotarliśmy do domu zastaliśmy w salonie wszystkich chłopaków

- To ja pójde się położyć- powiedziała Lily całując mnie w policzek. Gdy wyszła z salonu, zabrałam Rich'owi butelkę whisky którą trzymał w ręku i wypiłam dość sporo za jedyn zamachem, sama nie wiem jak to zrobiłam, ogólnie nie przepadam za alkoholem, ale w tym wypadku...

- Spokojnie mała, bo się zakrztusisz- powiedział Jake zabierając mi butelkę. Usiadłam na kanapie opierając łokcie na kolanach i parząc w dół, Christian zrobił to samo

- Dlaczego go zabiłeś?- zapytałam nie odzywając wzroku od podłogi

- Jak to dlaczego?!- zapytał oburzony. - Przecież on próbował.. - przerwałam mu.

- Ale to nie powód, żeby zabijać ludzi!- krzyknęłam wstając z kanapy

- Chwila chwila co się stało? !- zapytał Will

- Niech Christian wytłumaczy, ja nie mam już na to siły- odpowiedziałam przecierając twarz dłonią i zatrzymując ją na włosach

- Nie rozumiem dlaczego się tak złościsz?! Powinnaś być wdzięczna, że ci pomogłem!

- I jestem! Ale zrozum, widziałam śmierć dwojga ludzi! I to jeszcze jedno z nich znałam, ja poprostu nie wytrzymuje tego wszystkiego...- mówiłam drżącym głosem- To dla mnie za wiele- wzięłam głośny wdech i wydech uspokajając się

- Jak to znałaś tego dupka?!- krzyknął podchodząc do mnie i obejmując moją twarz w dłonie. Kurde wygadałam się

- Nie.- odpowiedziałam obojętnie

- Kłamiesz, mów prawdę- sapojrzał w moje oczy

- Nie kłamie- odwróciłam wzrok, ale Christian złapał mnie za podbródek zmuszając do spojrzenia w te piękne niebieskie tęczówki

- To był Jakob- przyznałam, wiedziałam, że i tak nie wygram. A Jakob nie żyje także co mi zależy

- Co?!- odsunał się. - Gdybym wiedział, że to on to....

- Co się dzieje?!- krzyknęli chłopcy przerywając mu

- Już mówiłam, żeby on wam wyjaśnił- powiedziałam po czym wróciłam do pokoju i przebrałam się w sportowe ciuchy. Tak zamierzałam pójść pobiegać w środku nocy i nie obchodziło mnie czy mi pozwolą... Zeszłam na dół i skierowałam się do wyjścia, ale ktoś chwycił mnie na nadgarstek

- Gdzie idziesz? - zapytał Christian

- Wychodzę pobiegać- odpowiedziałam

- Nie m....- przerwałam mu

- Nie obchodzi mnie czy mi pozwalasz czy nie, jestem tutaj bo mnie przetrzymujesz, ale nie pozwolę ci zabrać ostatniej rzeczy która została mi z mojego 'normalnego' życia! Myślisz, że kim ty jesteś?! - słuchał mnie z szeroko otwartymi oczami.- Wyjdę czy tego chcesz czy też nie, a jeśli myślisz, że ucieknę to sie kurwa mylisz, bo jak już dużo razy powiedziałeś NIE MAM DOKĄD! Jestem sama, nie mam rodziny, nie mam domu, a dzisiaj zrobiłam świństwo mojej najlepszej i jedynej przyjaciółce, także puść mnie i daj święty spokój, bo za chwile przestanie mnie interesować, że jesteś wampirem i nie ręczę za siebie!- wyrwałam rękę z jego uścisku i wyszłam z domu głośno trzaskając drzwiami.

Christian

Stałem i słuchałem każdego wypowiedzianego przez nią słowa słowa z niedowierzaniem. Jak bardzo to wszystko musiało być dla nie ciężkie.. Jak bardzo ona to przeżywa. Ostatecznie pozwoliłem jej wyjść, wiedziałem że wróci, musiała przecież nie zostawiłaby przyjaciółki. Wróciłem do chłopaków, którym juz zdążyłem opowiedzieć całą historię.

- No nieźle- powiedział Mike

- Zamknij się- rzuciłem szybko i napełniłem kieliszek whisky.

Było sporo po 2.00 w nocy, dawałem Olivii czas do 4.00, jeśli nie wróci, sam po nią pójde

Liv

Przebiegłam kilka kilometrów.. może kilkanaście, nie wiem nie liczyłam. Poprostu biegłam chcąc zapomnieć o całym świecie. Około godziny 3.00 byłam bardzo zmęczona i wróciłam do domu, nie uciekłam, bo co by mi to dało? Dokąd bym poszła? Christian znalazłby mnie, a poza tym Lily jest u niego w domu. Gdy wróciłam od razu poszłam do pokoju. Nie zwracając uwagi na leżącego na łóżku Christiana, który swoją drogą wyglądał zajebiście bez koszulki... Nie nie Liv, wróć. Chwyciłam za piżamę i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki, lodowaty prysznic.

- Przeszło ci już?- szepnął Christian do mojego ucha chwytając od tyłu, gdy wyszłam z łazienki. Odepchnęłam go. (na dole macie obrazek, zignorujcie tę trzecią odobę na nim)

- Nie, i prędko mi nie przejdzie. Zabiłeś człowieka na moich oczach.

- Zasłużył na to!- podeszłam bliżej

- Jak ty to robisz?

- Co?- zapytał zdezorientowany

- Nie masz wyrzutów sumienia? Nie dręczy cię to? Ile tak naprawdę osób zabiłeś?- nic nie odpowiedział, poprostu się odwrócił

- Nie odpowiesz mi?- zapytałam z wyrzutem

- Nie

-Dlaczego?

- Bo nie musze się tłumaczyć!- Tak ,jego stała wymówka

- Hah..- prychnęłam. - Jakie to wygodne... Poprostu olać sprawę, ale masz racje nie musisz mi się tłumaczyć! Wogóle nie musimy rozmawiać! Wkońcu ja jestem tutaj tylko więźniem.. Ale wiesz co? Ty się poprostu boisz.. boisz się przyznać do tego jak wielkim jesteś potworem!

- Nie prawda!-krzyknął zdenerwowany podchodząc bliżej, mogłam zobaczyć jego czerwone tęczówki. Był bardzo zły, ale nie obchodziło mnie to, już się go nie boje

- Tak, wmawiaj sobie!

- Olivio nie denerwuj mnie bo..

-Bo co?- przerwałam mu. - Bo nie możesz znieść prawdy? I co teraz zrobisz? Uderzysz mnie tak zawsze kiedy nie idzie po twojej myśli? A może zabijesz moją przyjaciółkę, żebym cierpiała? Bo tylko, to potrafisz robić.. sprawiać mi ból!

- Nie będę cię bił, ani zabijał twojej przyjaciółki. Poprostu zrobie to!- krzyknął i podszedł do mnie pewnym krokiem po czym pocałował

No mamy rodział 31. Podoba się? Christian chyba zmienił zwyczaje, teraz zamiast bić Liv kiedy jest zły poprostu ją całuje :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro