Rozdział 58 'Myślę, że popełniacie błąd'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To już ostatni rozdział z maratonu!

Christian

Musiałem przystąpić do sztucznego oddychania, gdyż Olivia nie mogła samodzielnie oddychać. W tym czasie Rich sprowadził lekarza, Jake zajmował się niczego nieświadomą Lily, a Will planował akcję na dzisiejszą noc. Mike chcąc być pożytecznym pomagał mu.

- Wygląda mi to na astmę- powiedział mężczyzna z siwym zarostem

- Astmę? Przecież ona nie ma żadnej astmy- powiedziałem oburzony

- Długotrwaly stres i alergeny dały się we znaki. Myśle, że czynniki genetyczne także mają z tym coś wspólnego. Nie można jej denerwować i należy zakupić inhalator z zapasowymi wkładami, żebyście nie byli zaskoczeni, kiedy się skończą.- złapałem się za głowę

- Oczywiście, zajme się tym- głośno wypuściłem powietrze. Przez zatracenie w świecie istot nadprzyrodzonych, zapomniałem, że wampiry nie są jedynym zagrożeniem dla Olivii, jak większość ludzi choruje, bo jest tylko człowiekiem. Chciałem ją chronić, a omal jej nie zabiłem. Spojrzałem na ukochaną, która zaczęła się wybudzać

- Co się stało?- zapytała próbując się podnieść

-Zemdlałaś.- odpowiedziałem zatrzymując ją

-Nie wstawaj- posłuchała

- Przepraszam. Zdenerwowałam się

- Nie masz za co, przecież to nie twoja wina. To naturalne, że się martwisz, ale musisz na siebie uważać. Lekarz wykrył u ciebie astmę.- powiedziałem zatroskany

- Moja mama miała astmę- odpowiedzieła bez emocji

- Mogłaś mi powiedzieć

- Co by to dało? Nie wiedziałam, że ja też mogę ją mieć. Zawsze biegałam i nigdy nic mi nie było... - westchnęła

- Spokojnie. Mam tu jeden inchalator. Skoro twoja mama chorowała, wiesz jak się go używa- skinęła, chciałen wyjść, ale mnie zatrzymała łapiąc za rękę

- Nie bądź na mnie zły

- Ależ kotku nie jestem. Po prostu martwię się o ciebie tak jak ty o mnie. Odpoczywaj i nie przejmuj się. Obiecuje, że dziś w nocy Sam będzie już w domu

- Dokąd jedziecie? Gdzie go zabrali?

- Podejrzewamy Detroit, ale na wszelki wypadek sprawdzimy także w Parmie- pogładziłem ją po twarzy i złożyłem czuły pocałunek na czole

- Christianie... Uważaj na siebie

- Będę. Obiecuje- po namiętnym pocałunku wyszedłem

Jake

Wsłuchałem się w śmiech radosnej dziewczyny, która po chwili spojrzała na mnie


- Dlaczego tak patrzysz?- zapytała rozbawiona

- Podziwiam

- Nie ma czego podziwiać- spuściła wzrok. Unisłem jej podbródek, a ona zamknęła oczy

- Spójrz na mnie- powiedziałem na co otworzyła lewe

- O widzisz, to nie takie trudne, ale chyba zapomniałaś o prawym- zaśmiałem się. Dziewczyna otworzyła drugie oko, a ja spojrzałem jej głęboko w piwne tęczówki

- Mógłbym cię podziwiać całymi godzinami, ponieważ dla mnie cała jesteś idealna- jej oczy się zaszkliły

- Nikt jeszcze nigdy tak do mnie nie mówił - odpowiedziała uraniając pojedyńczą łzę. Jest taka wrażliwa i nie kryje się z tym jak mała

- Wiesz, bo ja...- przerwała mi

- Oh nie gadaj tyle tylko mnie pocałuj- uśmiechnąłem się i od razu złączyłem nasze usta. Gdy zaczynało być goręcej do pokoju wszedł Chris

- Lily dzi... Ou to ja- zamotany wskazał na drzwi.

- Em... Jake zajedź za chwilę na dół- po tych słowach szybko wyszedł z pokoju. Spojrzałem na czerwoną jak burak Lily. Zacząłem się śmiać

- Co za wstyd- jęknęła. Nie śmiej się

- Dlaczego? Wiesz ile razy ja wszedłem im do pokoju, kiedy się całowali?

***

Sam

- Prosze przestań- błagałem. Miałem dość. Czuje jak z każdym jego ugryzieniem trace resztki sił. Wiem wszystko. Dlaczego mnie porwali, że są wampirami i jaką role ja w tym odegram.

- Tak szybko? Ja dalej jestem głodny...- ból i zamazany obraz, tylko to pamiętam.

- Dimitri kretynie, nie karm się już na nim. Ledwo dycha, a jest nam potrzebny

- Wiem wiem, to był ostatni raz- powiedział, gdy oderwał się od nieprzytomnego chłopaka.

- Napewno zjawią się w nocy, najpierw sprawdzą Parme, bo mają po drodze i będą chcieli sprawdzić o co chodzi z ciałem, dlatego zyskamy na czasie. Załatwimy to co mamy tam załatwić i będziemy przed nimi jakąś godzine. - powiedział Ivan, który zjawił się niewiadomo skąd

- Już nie mogę się doczekać- uśmiechnął się złowieszczo

- Dzisiejszej nocy zostaniesz pomszczony ojcze- powiedział rosjanin, a bracia przyznali mu rację również się uśmiechając

Liv

Wstałam z łóżka, w którym nie mogłam już usiedzieć i zeszłam na dól gdzie chłopcy ustalali szczegóły akcji

- Dlaczego wstałaś? Powinnaś spać- powiedział zatroskanym głosem Christian

- Ile można spać?- odpowiedziałam i przysiadłam się do nich

- Czy Lily...

- Spokojnie, niczego się nie domyśla.

- Ale wy chyba nie...

- Nie zaczarowaliśmy jej, po prostu wmówiliśmy, że Sam wysłał do ciebie SMS'a informującego, że wróci jutro. Bo wróci, tak jak obiecałem- westchnęłam

-No dobrze. A jak wam idzie?- zapytałam spoglądając na mapę

- Okey- odezwał się Will.

- Po drodze do Detroit wstąpimy tutaj pokazał mi zakreślone na czerwono pole

- Dlaczego akurat tutaj?- zapytałam uważniej przyglądając się wyznaczonej trasie

- Jest prawdopodobieństwo, że mogą tam być. Kiedyś podczas zamieszek schronili się w opuszczonym hotelu, w którym przebywali dłuższy czas. Poza tym, kilka godzin temu w tej okolicy znaleźli ciało pozbawione krwi. To napewno jakiś znak.

- Myśle, że popełniacie błąd- powiedziałam pewna siebie

- Co? Dlaczego?- spojrzeli na mnie

- To zbyt oczywiste. Oni zapewne wiedzą, że będziecie chcieli sprawdzić to miejsce, czym zyskają na czasie. Po co mieliby ryzykować i znajdować się pod naszym nosem, kiedy mogą czuć się bezpieczniej i pewniej na swoim terenie. O ile intuicja mnie nie myli, są w Detroit, ciało jest dla zmyłki, a hotel to tylko zwlekanie, aby oni mogli lepiej się przygotować- spojrzeli na mnie zaskoczeni.

- To co mówisz ma sens. Jeśli zahaczylibyśmy o hotel. Oni zyskaliby około godzinę

- Oby intuicja cię nie myliła West, ponieważ w grę wchodzi życie twojego przyjaciela- powiedział Mike. Życie twoje przyjaciela- powtórzyłam w myślach

_________________________________

Musicie m iwybaczyć, bo średnio wychodzi mi pisanie scen akcji itd

Może być?

Jak wam mijają ferie? Wiem że co niektórym już się kończą innym dopiero zaczynają

Pozdrawiam

~BadGirl

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro