Rozdział 7 'Ja tu jestem więźniem do cholery!'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

nigdzie nie pójdziesz - powiedział William.

- Ależ oczywiście, że pójde, i to w tej chwili- odpowiedziałam wściekła. W tym czasie wyrwałam swoją rękę Williamowi a ten złapał mnie mocno w talii. Oczywiście jak na szanującą się kobietę przystało (nie pozwolę się tak traktować!) posłałam mu siarczysty policzek.

- Tego już za wiele- powiedział, przerzucił mnie przez ramie i zaczął iść w stronę kanapy. Nie ułatwiałam mu tego zadania, kiedy mnie niósł kopałam go i rzucałam się we wszystkie strony z nadzieją, że uda mi się uwolnić. Niestety, nie udało się... Posadził mnie na kanapie a sam usiadł na fotelu na przeciw mnie, obok niego usiadł Richard. Siedzieliśmy dobre 5 minut tocząc 'walkę' na wzrok, kiedy do salonu wszedł Christian.

- Co sie tu dzieje?- zapytał

- Nic takiego Chris, poprostu próbowała uciec- odpowiedział mu Richard. Christian podszedł do kanapy na której siedziałam.

-Przepraszam za kolegów- powiedział patrząc na zaczerwienienie na mojej ręce.

- Czego ode mnie chcecie?- zapytałam wstając, podeszłam bliżej Christiana.

- Jeszcze sam nie wiem- odpowiedział i odwrocił się ode mnie z zamiarem odejścia, ale szybko złapałam go za rękę na znak, że jeszcze nie skończyłam..

- Nie możecie mnie tu więzić!- krzyknęłam wściekła

- Owszem możemy, a ty nie próbuj uciekać, bo ci się nie uda. Poza tym gdzie pójdziesz? Nie masz nikogo.- Ma racje nie mam już nikogo, ale nie mogę dać po sobie poznać jak bardzo mnie to zabolało, nie wiem czego chcą, ale ze mną nie wygrają- pomyślałam, zawsze byłam zadziorna i umiałam walczyć o swoje. Podeszłam do Christiana tak blisko że nasze twarze znajdowaly się kilka centymetrów od siebie i szepnęłam do jego ucha:

- Po tygodniu sam będziesz chciał się mnie pozbyć.- Oddaliłam się a od przyciągnął mnie do siebie.

- Nie wiesz z kim zadzierasz, to może się dla ciebie źle skończyć Olivio- powiedział, a raczej wysyczał przez zaciśnięte zęby, ale ja wcale się go nie bałam.

- A co mi zrobisz? Zabijesz? Chyba zapomniałeś, że próbowałam się zabić, dla mnie nie ma już znaczenia co się ze mną stanie, także nie gróź mi, bo ja także potrafie dopiec.- odpowiedziałam patrząc mu głęboko w oczy. Są takie cudowne, co nie zmienia faktu, że należą do mojego porywacza. A tak poza tym skąd on zna moje imię?

Christian

Kiedy wszedłem do salonu, zobaczyłem Olivie z chłopakami, nic nie mówili, siedzieli patrząc się na siebie tak jakby zaraz mieli wstać i się pozabijać... Później pokłóciłem się z nią, powiedziałem rzeczy które pewnie bardzo ją zabolały, ale nie dała tego po sobie poznać. Nie chciałem jej zranić, ale to jedyny sposób, żeby nie odeszła. Ale to ona wygrała tę bitwe...

***

Liv

Wściekła poszłam do pokoju, który 'należał' do mnie i zaczęłam rozwalać wszystko co się dało. Co za idioci!!!- krzyczałam w myślach. Mogą zrobić ze mną co chcą, torturować, zabić, ale nie wygrają. Chcą żebym tu była? dobra, ale zamienię ich życie w pieklo!- Usiadłam w kącie opierając głowe na kolanach. Tata zawsze mi powtarzał, ze mam byc silna i taka będę. Zasnęłam..

***

Kiedy się obudziłam, zorientowałam się że leżę na łóżku, a 'mój' pokój jest wysprzątany. Wstałam i zeszłam na dół, byłam głodna. Kiedy weszłam do salonu Chris, Will i Rich rozmawiali i popijali jakiś trunek. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Christian mnie uprzedził.

- Pewnie jesteś głodna?- Kiwnęłam głową na znak że tak. - Usiądź przy stole zaraz ci coś przyniosę, a w tym czasie Will i Rich pojadą kupić ci ubrania i resztę potrzebnych rzeczy.

- Wolałabym sama wybrać sobie ubrania, w sklepie, z własnej woli i to  raczej nie jest normalne, że chcecie kupić mi ubrania! Ja tu jestem więźniem do cholery!

- Spokojnie mamy dobry gust- powiedział Rich nie zwracając uwagi na moje późniejsze słowa. - Prawda Chris?

- No jasne- potwierdził i poszedł do kuchni. Kiedy zostałam sama, odeszłam od stołu i podeszłam do dużego okna, usiadłam na parapecie i patrząc przez nie zamyśliłam się. Kiedy się 'otrząsnęłam' zobaczyłam Christiana siedzącego na rogu kanapy i przyglądającego mi się z ciekawością.

- Czemu tak patrzysz?- zapytałam

- Zdradź mi o czym myślisz- odpowiedział

- O niczym o czym powinieneś wiedzieć..

- Lepiej jedz, bo wystygnie- powiedział nalewając sobie kolejny kieliszek jakiegoś trunku.

Christian
Zadziorna, tajemnicza z ciężkim charakterem, ale w głębi duszy zraniona przez los. Taka jest. Blokuje moce wampirów. Nie wiem jeszcze dlaczego, ale się dowiem.

***

Liv

Kiedy skończyłam jeść, znów usiadłam na parapecie i myślałam, a Christian dalej przyglądał mi się jakbym była z innej planety. Po ok 10 minutach wrócili Richard i William z kilkunastoma torbami.

- Ostatni raz kupuje damskie rzeczy - oznajmił William. - Zaniosę je do twojego pokoju- powiedział patrząc w moją stronę.

- Rób co chcesz- rzuciłam obojętnie , po czym wróciłam do 'podziwiania' widoku za oknem.

***

Kiedy wróciłam do pokoju zaczęłam przeglądać rzeczy, które mi kupili. Żaden ciuch nie był w moim stylu. Zazwyczj ubierałam się na sportowo, a tutaj były prawie same sukienki. Oprócz tego znalazłam szczoteczkę do zębów, prostownice, szampon... To wszystko musiało duuużoo kosztować, ale nie obchodzi mnie to, kazali mi tu zostać to teraz nie się mną 'zajmują' .

***

Było sporo po 21.00, wzięłam prysznic, założyłam bieliznę (którą tez mi kupili, trochę dziwnie), i przystapiłam do poszukiwania piżamy. Jedyne co znalazłam to biała, krótka, jedwabna koszula nocna. Oni chyba nie myśla że ja będe w tym spać!- Juz miałam ubrać się w moje stare ciuchy. Kiedy usłyszałam śmiechy chłopaków, co podsunęło mi jedną myśl. Chwila, chwila, Christian powiedział, ze jego przyjaciele mają taki dobry gust? W takim razie powinnam się cieszyć, że mam takie 'modne' ciuchy- pomyślałam a w mej głowie zaistniał pewien plan.

No i mamy kolejny rozdział, wyżej macie zdjęcie słynnej piżamki. Z góry informuje ze rozdział nie został przeze mnie sprawdzony, dlatego przepraszam za błędy. Napiszcie czy sie podoba i czy wszystko jest jasne. Pozdrawiam i pamiętajcie żeby zostawić po sobie jakis znak, żebym wiedziała ze mam dla kogo pisac :) a i rozdział ma 940 słów :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro