Rozdział 71 'Powróże ci'
- Ja otworze!- krzyknęłam zrywając się z kanapy. Otworzyłam drzwi i zamarłam, nie wierzyłam własnym oczom. Szybko zamknęłam drzwi, żeby po chwili znów je otworzyć i zobaczyć tą samą osobę co przed chwilą. Powtorzyłam tą czynność kilka razy co dla osoby obserwującej wydałoby się conajmniej dziwne. W końcu oparłam się o drzwi i biorąc kilka głębszych wdechów osunęłam się po nich na podłoge.
- Olivio co ty robisz?- spojrzałam w stronę salonu gdzie chłopcy patrzyli na mnie zdziwieni, w tym czasie usłyszałam kolejny dzwonek. Zerwałam się i podbiegłam do mojego chłopaka wtulając się w niego
- Nie otwierajcie prosze
- Co się dzieje?- odgarnął moje włosy z twarzy i chciał, abym na niego spojrzała, ale ja tylko wzmocniłam uścisk - Drżysz
- Dobra ja otworze skoro otwieranie drzwi jest takie straszne i skomplikowane- prychnął Mike i otworzył drzwi - Co ty tu robisz?- tylko tyle uslyszałam zanim pociągnęłam Christiana do kuchni
- Co się dzieje? Dlaczego się tak zachowujesz?
- On tam jest
- On, czyli kto?
- Mark, ten z balu. Myślałam , że go zabiłeś, ale on tam jest- zaczęłam się trząść
- To niemożliwe, chodź- złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę holu
- Siema Chris!- Mark krzyknął do Christiana i podszedł przybić mu piątkę. Patrzyłam ze zdezorientowaniem na tą sytuacje
- Witam Panią- zaśmiał się i wystawił w moją stronę dłoń, której nie uścisnęłam
- To nie Mark skarbie- powiedział Christian
- Jestem Jason, jego brat bliźniak. Nie wiem co mój głupi brat ci zrobił, ale nie musisz się martwić, ja szanuje kobiety. Zwałaszcza tak piękne jak ty- po jego słowach uśmiechnęłam się lekko i uścisnęłam jego dłoń
- Liv- powiedziałam patrząc na niego niepewnie. On i Mark byli jak dwie krople wody. Mimo, że nie byli tą samą osobą, czułam niepokój, a niemiłe wspomnienia wróciły. Patrzyłam na niego dłuższą chwilę i zastanawiałam się, czy wie, że jestem odpowiedzialna za śmierć jego brata.
- To jest Anastasia- wskazał na kobietę, która mu toważyszyła. Była bardzo szczupła, średniego wzrostu, bladej karnacji i ciemnych włosach. Wyglądała na około trzydzieści lat
- Przejdźmy do pokoju- powiedział Christian - A więc co was do mnie sprowadza?
- Jesteśmy przejazdem. Szukałem brata, ale dowiedziałem się, że nie żyje. Podobno zaczepiał jakąś dziewczynę, a jej facetowi to się nie spodobało
- Skończ te gierki- prychnął Will- Wszyscy wiemy i ty też, że to Chris go zabił. Dlatego tutaj jesteś
- Ah, rozgryzłeś mnie- zaśmiał się - Nie martwcie się. Nie jestem tu, żeby was zabić, ani nic podobnego. Wiem, że mój brat był dupkiem i prędzej czy później komuś bardziej się narazi. Nigdy nie był za bardzo opanowany, a nie ukrywajmy, że jej krew czuć na kilometr. Przyznam, że na dłuższą metę nie wiem, czy sam bym wytrzymał.
- Więc po co tu jesteś?- zapytałam, a on spojrzał na mnie zaciekawiony, że się odezwałam.
- Mówiłem, że jestem przejazdem i chciałem cię poznać
- Mnie?
- To normalne, że chce wiedzieć kto jest przyczyną śmierci mojego brata i powiem ci, że sam dałbym się zabić- przejechał po mnie wzrokiem
- Dobra dosyć tego!- krzyknął Christian - Uważaj na słowa, bo cię stąd wykopie. Pamiętaj do kogo mówisz
- Dobra dobra czaje. Twoja, nie dotykać - zaśmiał się
- Tak poważnie to mam sprawę do Mike. Możesz?- Mike skinął głową, a po chwili opuścili pomieszczenie. Dobrze, że Lily z Jake'iem wyjechali w odwiedziny do Sam'a. Nie musi wgłębiać się za bardzo w świat wampirów.
Mike
- Co jest?
- Mam robotę w Tokyo
- To kawał drogi
- Wiem, to jak?
- Ilu?
- Nie wiemy dokładnie, prawdopodobnie około setki. Zebrałem już sporo ludzi napewno sobie poradzimy, ale przydałbyś się i oderwał na trochę od tego zapachu. W sumie przyznam, że nie tylko jej zapach kusi- uśmiechnął się obleśnie
- Stary odwal się od Liv i mów konkretniej
Liv
- Więc Anastasio też jesteś wampirem?- zapytałam zaciekawiona
- Nie, jestem wiedźmą- zrobiłam wielkie oczy
- To wiedźmy istnieją?
- Ah Olivio, wampiry to coś normalnego, a wiedźmy nie? Musisz jeszcze wiele się nauczyć. Nie masz pojecia o tym świecie
- No tak, przepraszam masz racje.
- Daj rękę, powróże ci- podałam jej ręke z lekka niepewna i zaciekawiona. Nigdy nie wierzyłam w magie, czary, przepowiednie, ale tak samo nie wierzyłam w wampiry. Anastasia zaczęła kreślić na wewnętrznej stronie mojej dłoni kółka i dziwne ślaczki mówiąc przy tym bardzo szybko niezrozumiałe dla mnie słowa. W pewnym momencie jej oczy przekręciły się a silny podmuch wiatru rozwiał nasze włosy. Mówiła coraz szybcie i szybciej, aż w pewnym momencie nie wytrzymałam i strach przejął nade mną kontrole
- Przestań !- krzyknęłam, kiedy po pokoju zaczęły latać przedmioty, nie mogłam wyrwać dłoni z jej uścisku. Po kilku minutach przeszył mnie ogromny ból, a uścisk ustąpił. Opadłam na podłogę słysząc krzyki chłopców. Złapałam się za głowę słysząc w niej nieznane mi głosy. Czując wielki ból i widząc nieznane mi twarze. Krzyczałam tak bardzo jednocześnie rzucając się po podłodze. Czułam jak ktoś próbuje mnie przytrzymać, ale bezskutecznie. Po chwili ból ustąpił. Zachłysnęłam się powietrzem, a Christian położył mnie na kanapie. Oddychałam głośno i nierównomiernie. Poczułam cos jak coś miekkiego dotyka mojej twarzy. Christian wytarł krew, która pociekła z mojego nosa.
- Co ty do cholery zrobiłaś?!- krzyknął, a za nim pozostali
- Z tego co wiem, to nie tak wygląda wróżenie z dłoni- powiedziałam do czarnowłosej z wyrzutem łapiąc się za gardło
- Nie wiesz kim jesteś Olivio
________________________________
Łapcie jeszcze jeden jako rekompensate za tak długi czas nieobecności
~BadGirl
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro