Rozdział 73 'Jesteśmy sobie przeznaczeni'

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uwaga! Na wakacje pojawi się moja nowa książka! Mam nadzieje, że wam się spodoba i będziecie ją także czytać. Jeśli chcecie więcej info piszcie w kom!

- Moja- chwila, kojarze skądś ten głos

- Tayler kretynie puszczaj mnie- zaczełam wierzgać, a po chwili udało mi się wyrwać z jego objęć - Zwariowałeś?! Zepsułeś mi telefon i nieźle nastraszyłeś!- stał nieruchomo wpatrując się we mnie uważnie - Nic nie powiesz?!- krzyknęłam wściekła, na co on prychnął

- Nie krzycz tak na mnie, od teraz jesteś tylko moja i należy mi się szacunek

- Ty chywa oszalałeś. Dla twojej wiadomości mam chłopaka i jest mi z nim bardzo dobrze

- Nie mów mi o nim nigdy więcej, a teraz chodź- złapał mnie za rękę ciągnąc w strone czarnego samochodu, który właśnie podjechał

- Nigdzie nie pójde! Puszczaj mnie!- nie ustępował

- Myślałem, że zrobimy to w przyjemniejszych okolicznościach, ale najwyraźniej nie masz zamiaru współpracować- odgarnął moje włosy w szyji i przytrzymał mocno w talii tak, że nie mogłam się ruszyć

- Nie, nie prosze. Nie gryź mnie

- Widze, że twój wampirek nieźle daje ci w kość, ale spokojnie kochanie, ja będę delikatny- pocałował miejsce tuż nad obojczykiem

- Tayler! Ruszaj się!- ktoś krzyknął z samochodu

- Nie mamy czasu, ale wrócimy do tego- nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ chłopak niespodziewanie uniósł mnie, po czym włożył do samochodu soadając obok - Ruszaj, wampirki już pewnie są w drodze. Musimy być jak najdalej, żeby jej nie wyczuli- strzepywałam rękę chłopaka, którą zarzucił na moje ramię, ale on nie ustępował

- Jasne

- Rayan?- spojrzałam w przednie lusterko

- Liv tak mi przykro

- Co?! Przykro ci?! Właśnie mnie porywacie! A ty zabieraj ode mnie te brudne łapy!- odepchnęłam Taylera, no co jego dłoń wylądowała na moim policzku. Zaskoczona złapałam się za bolące miejsce

- Stary, nie bij jej!- krzyknął Rayan

- Zamknij się! Jestem twoim Alfą, nie mów mi co mam robić

- Dlaczego?- zapytałam Rayan'a

- Wybacz Livy, musze robić co mi każe jest moim alfą

- Czym?

- Nie mów do niej! To ja z nią porozmawiam. Teraz masz po prostu jechać

- Mój chłopak mnie odnajdzie! Możesz mnie wywieźć gdzie chcesz, a on i tak mnie znajdzie, a wtedy pożałujesz

- Nie gróź mi- złapał mnie za policzki zmuszając, abym na niego spojrzała

- Myślałam, że sie zakolegowaliśmy. Znamy się niecałe trzy godziny, a tym mnie porywasz

- Widzisz kochanie, musisz uważać z kim się zadajesz

- Nie nazywaj mnie tak- zaśmiał się

- Nie rozumiesz, że moge nazywać cię jak chce. Od tej pory jesteś moja i przyzwyczaj sie do tego KOCHANIE.- Ja chyba śnie, albo gorzej zwariowałam!

***

Christian

- O cholera- tylko tyle wydobył z siebie Will, kiedy powiedziałem im co zaszło. Reszta milczała

- Ale jak to? Skąd wiesz?

- Sprawdziłem cały monitoring w okolicy. Psy ją zabrały. Podejrzewałem, że w jej otoczeniu jakiś się kręci, czułem od niej jego smród, ale... Ah

- Spokojnie, znajdziemy ją

- Ale co jeśli ona... Co jeśli się z nią już sparował? Co jeśli nie będzie chciała wrócić?

- Ty chyba nie wiesz co twoja dziewczyna potrafi. Prędzej kundel dostanie w zęby niż ją dotknie- słowa Mike'a wcale nie pomogły. Co ona może zrobić wilkołakowi? Jestem taki głupi, że pozwoliłem jej wyjść, ale chciałem dobrze. Chciałem, żeby miała choć trochę czasu dla siebie. Beze mnie, bez kontroli i co mi z tego?

Tayler

~I co zrobiłeś?! Uderzyłeś naszą mate. Jesteś kretynem?! - krzyczał na mnie mój wilk

- Zasłurzyła! Sprzeciwia mi się!

~ Ona nic o nas nie wie! Nie możesz karać jej za to, że ci się sprzeciwia

- Oh, zamknij się!

~ To ty się zamknij albo całą noc będziesz zmuszony drapać się za uchem! Masz zdobyć jej zaufanie

- Nie, po prostu się z nią sparuje, a wtedy będzie musiała mnie pokochać i zaufać

~Nie zrobisz tego. Całe życie czekaliśmy na nią , ale ty najwyraźniej nie jesteś gotowy. Nie możesz jej skrzywdzić. Ona MUSI cię pokochać sama.- spojrzałem na dziewczynę która opierając głowę o szybę bezcelu patrzyła w ciemność dookoła. Może ten glupi wilka ma rację? Nie moge jej skrzywdzić. Znienawidziłaby mnie, a w końcu mamy spędzić razem resztę życia. Z czasem obudzą się w niej uczucia do mnie. Gdy dojechaliśmy na miejsce wyciągnąłem ją siłą z samochodu, chwyciłem za łokieć i prowadziłem, a raczej ciągnąłem w stronę domu

Liv

- Puszczaj! - krzyczałam i szarpałam się, kiedy Tayler prowadził mnie w stronę jakiegoś budynku, który pochwili okazał się czym na rodzaj zamku. - Słyszałeś?! Nie możesz mnie tak sobie porywać!

- Mogę. Los nas połączył. Jesteśmy sobie przeznaczeni. - w tej chwili odwrócił mnie do siebie i złapał za ramiona spoglądając w oczy. -Jesteś moja i tylko moja

- Chyba ci się coś pomyliło- odepchnęłam go, ale nawet nie drgął - Dlaczego mi to robicie?! Nie chce tutaj być! Chce wrócić do domu! Do Christiana!- krzyknęłam na co znów poczułam jego ciężką dłoń na twarzy, a następnie metaliczny posmak w ustach

- Nigdy więcej nie wymawiaj tego imienia rozumiesz?! Zabraniam ci nawet o nim myśleć!- krzyknął, a raczej wrzasnął, aż podskoczyłam

- Nie możesz mi tego zabronić ty idioto!- krzyknęłam i kopnęłam go z całj siły w czułe miejsce. Chłopak zgiął się w pół, a ja wykorzystałam moment i zaczęłam biec w stronę wilkiej bramy

- Rayan!- Wezwał go Tayler, chłopak wysiadł z samochodu i zaczął iść w moją stronę, co po chwili zamieniło się w bieg

- Nie. Prosze.- mówiłam, kiedy złapała mnie w tali i przyciągnął do siebie - Dlaczego mi to robisz- Wyszeptałam- czułam łzy zbierające się w kącikach oczu, których nie mogłam wypuścić

- Wybacz Livy, ale musze.

- Nie mów tak do mnie. Tylko przyjaciele tak mnie nazywają

-Naprawdę bardzo mi przykro- uniósł mnie i przekazał Tayler'owi, który przerzucił mnie sobie przez ramię i w milczeniu wniósł do domu. Coś czuje, że jest bardzo zły... Cały czas się szarpałam, nie zwróciłam nawet większej uwagi na ludzi, którzy przyglądali nam się z zaciekawieniem. Dom był ogromny. W stonowanych kolorach. O wiele większy niż Christiana, a widziałam tylko jego części. Tayler wniósł mnie do jakiegoś pokoju. Chyba swojej sypialni i rzucił na łóżko. Spojrzał na mnie z gniewem przeczesując włosy ręką. Nie zdążyłam się podnieść, ponieważ gwałtwonie do mnie podszedł i złapał za poliki jedną ręką uniemożliwiając mi to. Chciał coś powiedzieć, ale najpierw westchnął

- Nigdy, ale to nigdy więcej tego nie rób rozumiesz- powiedział ze stoickim spokojem - Pytam czy rozumiesz?- dodał

- Rozumiem, że nie chcesz, abym cię kopała- powiedziałam trochę wymijająco. To, że nie chce mało mnie obchodzi- puścił mnie i wyszedł z pokoju zamykając go na klucz.

____________________________

Witajcie kochani
Wrzucam kojny rozdzial. Pisze w kom co myslicie

* czy Liv wybaczy Taylerowi jego postawe kiedy zrozumie co sie dzieje?
* co sie stanie kiedy sie sparuja?
* czy Liv wybaczy Rayanowi?
* Czy Christian ja odnajdzie?

Co do kolejnej ksiazki. Nie mam zamiaru jeszcze konczyc tej, ale w miedzy czasie na wakacje zaczne pisac kolejną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro