Rozdział 79 'Tayler chce, aby Liv czuła jego ból'
Liv
- Dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam przez łzy
- Żeby pokazać ci, że ci na mnie zależy- złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie
- To nieprawda. Nic do ciebie nie czuje- powiedziałam starając się go odepchnąć
- Czy aby napewno?- delikatnie pogładził mój policzek
- T-tak
- W takiem razie... Dlaczego odwzajemniłaś pocałunek? Dlaczego część ciebie mi na to pozwoliła?- wyszeptał do mojego ucha na co się wzdrygnęłam
-Ja...- w tej chwili nie wiedziałam co powiedzieć, jak się obronić? - Manipulujesz mną... - cicho zaśmiał się przejeżdżając nosem po mojej szyi.
- Nie robię tego, a ty dobrze o tym wiesz
Christian
-Jesteś pewien, że nas nie zauważą?- zapytałem Will'a wchodząc na posesję wilków
- Pewnie w chwili, w której postawiliśmy stopy na ich terenie wiedzą o nas. Nie mamy za dużo czasu. Najpierw dojdziemy w miejsce które wskazał nam Rayan, a potem pójdziemy po Liv. Reszta zostanie w tyle na wszelki wypadek. - skinąłem potwierdzająco głową i w wampirzym tempie skierowaliśmy się w stronę dużego budynku. Gdy dotarliśmy na miejsce jego nie było. Miał tu na nas czekać.
- Wystawił nas. To pewnie zasadzka- powiedział Rich, kiedy we trzech schowaliśmy się za krzakami
- Cii. Ktoś idzie
- Słyszałeś co się stało z betą? Alfa wrzucił go do lochów. Podobno wtrącił się w proces parowania, ale i tak zdążył ją oznaczyć.
- Słyszałem, ale moim zdaniem ta dziewczyna do niego nie pasuje. Chociaż przyznam, że będzie dobrą Luną, ma charakter. Nie rozmawiajmy już o tym, jeszcze ktoś usłyszy
- Co robimy z alarmem?
- Pewnie znowu jakiś dzieciak wszedł na nasz teren. Zaraz ucieknie- w tym momencie nie wytrzymałem. W mgnieniu oka znalazłem się za jednym z wilkołaków i wyrwałem mu serce. Drugi nie zdążył nawet zareagować ponieważ spotkało go to samo ze strony Rich'a. Wrzuciliśmy ciała w krzaki po czym udaliśmy się na poszukiwania lochów
- Stary co ty odwalasz? Mieliśmy jak narazie nie zwracać na siebie uwagi- Will chwycił mnie za ramię
- Słyszałeś co o niej mówili. Ten kundel ją oznaczył!- krzyczałem szeptem
- Rozumiem, że jesteś wściekły, ale nie możesz nas narażać, bo tym napewno jej nie pomożesz
***
Udało nam się wejść do środka niemal niezauważonym. Tylko kilkoro z wilków straciło życie. Po pewnym czasie znależliśmy zejście do piwnicy, zajęliśmy się strażnikami.
- Rayan
- Tu jestem!- dobiegliśmy do chłopaka po czym wyrwałem kraty, które były nietykalne dla wilków
- Teraz zaprowadź mnie do Olivii
Liv
- Puść mnie
- Mówisz to ponieważ wiesz, że mam rację!
- Wcale nie! Nie masz jej!- czy ma? Czy to możliwe?
- Próbujesz oszukać samą siebie, ale nie wychodzi ci to. Masz wątpliwości
- T-ty, skad wiesz? - palnęłam, na co Tayler się zaśmiał
- Zdążyłem trochę cię poznać i wiem jaka jesteś, to normalnie. I myśle, że powinniśmy je w tej chwili rozwiać
- Co?- tylko tyle zdążyłam powiedzieć zanim jego usta znalazły się na moich. Znowu rozpoczęła się moja walka przeciwko... Mnie samej. Chłopak gwałtwonie położył mnie na łóżku i mocno całując rozerwał moją koszulkę i zaczął zsuwać spodnie
- Nie, nie, nie ja nie chce!- łkałam pomiędzy pocałunkami
- Cii skarbie- zanim się obejrzałam zostałam w samej bieliźnie
- Nie, proszę! - krzyknęłam starając się go odepchać, ale chwycił moje dłonie i umieścił nad głową
- Będę delikatny. Obiecuje- w chwili w której próbował pozbawić mnie bielizny drzwi od pokoju z hukiem zostały wywarzone. Tyler odwrócił się, a ja wykorzystałam okazję i kopnęłam go w brzuch przez co spadł z łóżka, ale szybko się podniósł. W drzwiach stanął Christian. Mój Christian, na którego tyle czekałam. Wiedziałam, że mnie nie zawiedzie. Spojrzał w moje zaszklone oczy z miłością zaśmiałam się z ulgą przez płacz, a on przejechał po mnie wzrokiem. Nie widziałam już w jego oczach troski, miłości, a nienawisć, gniew, wściekłość. Stali teraz na przeciw siebie z chęcią mordu.
- Nie pozwole ci jej zabrać. Ona jest moja- Wysyczał Tayler, po czym zamienił się w ogromnego wilka. Nigdy wcześniej go takim nie widziałam. Był czarnej maści, spojrzał na mnie równie czarnymi oczami i wyszczerzył kły powarkując w stronę Christian'a.
- Chodź do mnie- nim się obejrzałam miałam na sobie koszulkę Rich'a
- Richard- wyszeptałam wtulając się w niego kiedy mnie podniósł i wyniósł z pokoju
- Załatwmy to za zewnątrz kundlu- nie wiem co później się działo. Byłam przytomna, ale czułam się jakbym odpłynęła, przez chwilę byłam jakby wyłączona. Teraz stoje przed watahą wilków pośród wampirów.
Jakiś krzyk i nagle wszystko dookoła działo się tak gwałtownie. Poczułam ból i sama zaczęłam krzyczeć bezsilnie opadając w ramiona Rich'a, który ze mną osunął się na ziemię. Czułam jakby wszystkie moje kości były łamane
- Chris! Przestań! Ją też ranisz- spojrzałam krzywiąc się z bólu na Christian'a, który w tym momencie przestał ściskać Tayler'a. Ból jakiego on doświadczył zaczął dosięgać i mnie, a krew cieknąca z rany która się otworzyła zaczęła spływać po mojej twarzy
- Jak to możliwe? - szepnął Will, zjawiając się obok, w między czasie odpychając wilki próbujące się do mnie dostać
- Mogą dzielić się swoimi emocjami. Tayler chce, aby Liv czuła jego ból. Robi to specjalnie, choć jego wilk mu na to nie pozwala, bo nie chce jej skrzywdzić, w tej chwili to Tay ma nad nim władzę- powiedział Rayan, który dołączył do Will'a
- Musicie ją stąd zabrać, a potem uciekać. Postaram się zatrzymać ich tak długo jak mogę.
__________________________________
No i mamy kolejny rozdział
Mam nadzieje ze wam sie spodoba
Pozdrawiam
~ BadGirl
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro