1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie mogłam zasnąć. Od kiedy zostałam porwana przez niejakiego Mateo Salvatore, mój sen był znikomy. Od dwóch tygodni powinnam przyzwyczaić się do mojego obecnego miejsca przebywania, lecz to nie takie proste. Nie czułam się w tym miejscu zbyt komfortowo, wręcz przeciwnie. Znalazłam się w Grecji, gdzie nikogo nie znałam, a zakątki tego kraju poznawałam tylko i wyłącznie przy ochronie i tym wysokim przystojnym mężczyźnie, który mnie porwał. Nie wiem, na ile czasu tu jeszcze zostanę, kiedy ten człowiek mnie wypuści, ale czasami jego zachowanie samo w sobie mi imponuje.

Siedziałam w swojej ciemnej sypialni, która była większa niż moje całe mieszkanie w Sopocie. Miała wielką garderobę, wypełnioną pięknymi sukniami od samych najdroższych firm takich jak PRADA czy GUCCI, ogromną łazienkę z dwoma prysznicami i lustrem na całą ścianę, nie wspomnę o ogromnym łożu. Usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza do mojego pokoju. Siedząc zwinięta pod kocem, zobaczyłam go. Wysokiego bruneta z kilkudniowym zarostem, ubranego w czarną koszulkę polo i krótkie, materiałowe spodenki, tego samego koloru. Rozmawiał przez telefon w swoim ojczystym języku. Dobrze, że znałam Grekę, bo przynajmniej zrozumiałam, o czym rozmawiają, a rozmawiali o jakimś hotelu na Rodos. Po skończonej rozmowie Mateo usiadł na rogu łóżka.

- Za czterdzieści pięć minut masz być gotowa do wyjścia. Jedziemy dziś na bal charytatywny. Będziesz mi towarzyszyć i nie jest to prośba.

Parsknęłam śmiechem. W tym momencie brunet złapał mnie zaborczo za szyję i docisnął moją głowę do zagłówka.

- Nie pytałem Cię o zdanie. Masz mi towarzyszyć, czy tego chcesz, czy nie. Będę czekał na dole, na holu . Twój czas na przygotowanie się jest ograniczony.

Wyszedł z mojego pokoju, a ja ze łzami w oczach spojrzałam przez okno. Za nim rozprzestrzeniał się widok zachodu słońca. Zastanawiałam się jak moje życie zmieniło się w ciągu tych dwóch tygodni. Pomimo , że w Polsce nie miałam rodziny, bo moi rodzice zmarli, to nie zmieniało faktu, że chciałabym wrócić do własnego domu. Miałam tam przyjaciół, pracę oraz moją kochaną kuzynkę Majkę. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Do pokoju weszła Francesca, służąca pracująca w posiadłości.

- Mam Pani przekazać to pudełko od Pana Salvatore.

Uśmiechnęłam się do niej i podziękowałam. Kobieta wyszła, a ja otworzyłam tajemnicze puzderko. Zobaczyłam w nim piękny, złoty naszyjnik oraz pasujące do niego kolczyki. Zerknęłam na zegarek, wiszący w moim pokoju i zobaczyłam, że zostało mi trzydzieści pięć minut. Poszłam wziąć szybki prysznic i ubrałam piękną kremową sukienkę, dopasowaną do mojej smukłej talii. Moje długie, blond włosy zakręciłam i spięłam w ozdobnego koka. Mój makijaż był lekki, ale elegancki i pasował do mojej kreacji. Dodatkiem była biżuteria, którą podarował mi Mateo. Chciałam, żeby ucieszył się z tego, że to założyłam, bo pomimo, że był agresywnym i pewnym siebie człowiekiem, to od pewnego czasu widziałam w nim tą dobroć i to, że brakuje mu w życiu miłości. Kiedy zeszłam na dół, nikogo nie było, tylko błoga cisza, która nie odstępowała mnie na krok. Postanowiłam poszukać mojego porywacza. Przeszłam przez główny hol posiadłości, do wielkiego salonu. Usłyszałam dźwięki grającego pianina. Wchodząc głębiej, ujrzałam ubranego w piękny, granatowy smoking bruneta, grającego na białym instrumencie, nieznaną mi melodię. Utwór grający przez mężczyznę zagłuszył stukot moich szpilek. Kiedy spostrzegł moją obecność, spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i rumieńcem na twarzy.

- Czemu się zarumieniłeś ? - Zapytałam sarkastycznie.

- Nie twój interes. Idziemy? - Odpowiedział natrętnie kończąc grę .

- Nie mam zbytnio ochoty, aby tam iść, ale jak już muszę to chodźmy. - Odwróciłam się na pięcie i udałam się w stronę wyjścia. Nagle poczułam ciepły uścisk na moim ramieniu. Musiał to być oczywiście on.

- Co ty robisz ? Nie za bardzo Cię poniosło? - Zapytałam.

- Musisz udawać na balu moją dziewczynę i radzę Ci, abyś nie narobiła mi wstydu. Będzie tam wiele ważnych osobistości, z którymi prowadzę interesy. - Odparł z powagą w głosie.

Parsknęłam śmiechem, a Mateo popatrzył na mnie, jak na idiotkę. Ruszyliśmy w stronę czarnego Porsche Carerra, które stało przed willą. Brunet subtelnie pomógł mi wsiąść do samochodu z powodu sukni, w której było mi dosyć trudno się poruszać. Ruszyliśmy na wyczekiwany przez czarnego bal, na którym musiałam udawać kogoś, kim nie jestem i nigdy nie byłam. Przynamniej na początku tak myślałam. Po dotarciu na miejsce, pokierowani zostaliśmy do stolika najbliżej sceny, gdzie obecnie grał zespół. Zajęłam swoje miejsce, przy którym na talerzu stała karteczka z napisem: osoba towarzysząca Pana Mateo Salvatore. Czułam się nieswojo, ale z drugiej strony cieszyłam się że tu jestem, bo nigdy nie byłam na takim wydarzeniu. Mój towarzysz usiadł tuż obok mnie i nalał nam białego wina. Próbowałam się zrelaksować i wsłuchiwałam się w melodię graną przez artystów na scenie. Kiedy odwróciłam się w stronę czarnego, dostrzegłam przy nim jakąś wysoką kobietę. Pomyślałam: „rozmawiają po Grecku". Niestety rozmawiali tak dyskretnie, że nie mogłam podsłuchać. O czym oni rozmawiają? Zastanawiało mnie to przez cały czas. Gdy skończyli, zauważyłam szyderczy uśmiech kobiety, skierowany w moją stronę. Zaśmiałam się w duchu i odwróciłam ponownie w kierunku sceny, aby Mateo nie pomyślał, że zainteresowała mnie ich rozmowa. Słuchając muzyki, granej przez zespół, usłyszałam jego głos.

- To tylko interesy, nie musisz od razu się denerwować. - Zaśmiał się cichutko , tak aby nikt oprócz mnie nie usłyszał.

- Zbytnio nie interesuję mnie to, o czym rozmawialiście z tą sztuczną panienką, ani kim ona jest. Chcę po prostu, abyś dał mi wreszcie święty spokój i żebym wytrwała w ciszy ten cały bal charytatywny, wyglądający na jedno wielkie spotkanie mafiozów z całego świata ze swoimi kochankami. - Stwierdziłam to po tym, jak przyglądałam się wszystkim tu obecnym. Mężczyźni byli ubrani w czarne garnitury i większość z nich miało ciemne okulary. Często wokół nich kręciły się dużo młodsze kobiety. Wydawało mi się , że Mateo jest jednym z młodszych tutaj mężczyzn i akurat w tym się nie myliłam. Informacje, które musiałam później przyswoić mnie w tym utwierdziły.

- Widzę po tobie, że jednak Cię to zaintrygowało. Po tym jak Violetta do mnie podeszła, to od razu spojrzałaś na nią wzrokiem, który mógłby zabić. - Czułam jego spojrzenie na sobie, ale nie odwróciłam się.

- Skończmy ten temat. Nie chcę nic o niej wiedzieć, ani co z nią robiłeś. - Wstałam z miejsca, bo miałam dosyć jego irytujących tekstów.

- Gdzie idziesz? - Zapytał mnie cichszym głosem .

- Tam gdzie ty nie możesz wejść, bo niestety nie jesteś kobietą. - Uśmiechnęłam się sarkastycznie i ruszyłam w stronę łazienki na końcu korytarza. Wchodząc do niej, zobaczyłam kogoś i wmurowało mnie w podłogę. Przy lustrze makijaż poprawiała moja była najlepsza przyjaciółka, Aga . Podeszłam do niej i szepnęłam:

- My się chyba znamy, co? - Uśmiechnęłam się szeroko, ukazując jej szereg moich białych zębów. Ta spojrzała się na mnie i nie wierzyła własnym oczom.

- To naprawdę ty? - Zapytała , jąkając się.

- Cieszę się, że mnie poznajesz! - Objęłam ją delikatnie, dotykając jej długie, kasztanowe włosy. Nie widziałyśmy się, odkąd skończyłyśmy studia. Oczywiście, nie mogłam jej powiedzieć, co ja tu robię i dlaczego jestem w Grecji.

- Co tu robisz Aga? - Zapytałam po cichu kobiety, która dalej mnie ciepło obejmowała.

- Jestem tu z moim znajomym. Musicie koniecznie się poznać. Jest biznesmanem i ma sieć hoteli w całej Europie. - Na te słowa lekko uśmiechnęłam się, chociaż był to fałszywy gest. Wiedziałam, że ci mężczyźni mają też na swoich kontach rożne przestępstwa, nie tylko związane z pieniędzmi.

- O, to świetnie. Na pewno będzie okazja, żebym go poznała. - Zerknęłyśmy na siebie z lekkim zdziwieniem.

- A właśnie, co ty tu robisz? Mimo , że w Polsce nasz kontakt był mocno ograniczony, to mogłaś mi powiedzieć, że wyjeżdżasz za granicę. - Dziewczyna spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem.

- Pewnie wiesz, że podczas wakacji byłam w Atenach. Tak poznałam cudownego faceta o imieniu Mateo. Zaprosił mnie na jakiś czas do siebie. Nie wiem ile tu jeszcze zostanę, ale coraz bardziej zaczyna mi się tu podobać. - Odpowiedziałam pewniejszym tonem Agnieszce, aby jej zatroskanie minęło, chociaż czułam wyrzuty sumienia, że musiałam ją okłamać.

- Dobra kochana, muszę iść, bo mój towarzysz zapewne martwi się o mnie. Cieszę się, że się spotkałyśmy nawet przypadkiem i mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. - przełknęłam głośno ślinę, bo nie wiedziałam, jak skończy się moja przygoda podczas wizyty tutaj. Przytuliłam mocno moją byłą przyjaciółkę na pożegnanie i wyszłam z łazienki, zapominając nawet o tym, że chciałam poprawić makijaż. On czekał już na mnie. Jego wyraz twarzy świadczył o tym, że jest niezadowolony. Przyciągnął mnie agresywnie do siebie za ramię i szepnął do ucha:

- Coś ty tam kurwa tak długo robiłaś? - Patrzył na mnie wzrokiem, jakby miał mnie zadźgać nożem na oczach tych wszystkich ludzi.

- To, co robi się w łazience, czyli załatwiałam swoje potrzeby fizjologiczne i poprawiłam makijaż. Daj mi spokój. - Wyrwałam się z jego rąk i wróciłam na swoje miejsce przy stoliku. Nagle ktoś usiadł obok mnie i wiedziałam, że nie jest to Salvatore. Czułam, że to nie był jego zapach, który poniekąd już znałam. Koło mnie usiadł mężczyzna, wyglądający na jakieś czterdzieści lat. Przedstawił się jako Rafael. Na swój wiek był dosyć przystojny. Zwrócił się do mnie po Grecku. Z rozmowy dowiedziałam się, że mieszka w Hiszpanii , mimo że pochodzi z Grecji. Prowadzi on sieć restauracji z kuchnią charakterystyczną dla swojej ojczyzny. Pomimo, że rozmawialiśmy o dosyć ciekawych tematach , to zastanawiałam się gdzie jest mój towarzysz. Nie było go przy naszym stoliku. Kiedy podczas rozmowy z Rafaelem , spojrzałam na scenę i później wróciłam wzrokiem na mojego rozmówcę, zobaczyłam za nim wysokiego, umięśnionego faceta , ubranego w czarny garnitur i tykającego go palcem. Rafael odwrócił się, a ten podniósł go za szyję i wyniósł z niebywałą lekkością. Byłam przerażona. Wstałam z miejsca i wybiegłam za nimi. Okazało się, że na tarasie na Rafaela czeka piekło. Mateo , jak gdyby nigdy nic, siedział w wielkim fotelu i palił papierosa. Nieznajomy mężczyzna puścił Rafaela z chwytu, kiedy ten był już przy czarnym.

- Co kurwa robiłeś przy mojej dziewczynie ? - Zapytał wkurzony Salvatore.

- Czy ta piękna kobieta należy do Ciebie? - Rafael z załamanym głosem popatrzył w moją stronę.

- Tak. Spierdalaj od niej bo jak nie to... - Mateo nie dokańczając wyciągnął pistolet z kieszeni i pomachał nim przed oczami starszego od siebie mężczyzny. Ten zaczął przepraszać i prosić o wybaczenie. Czarny wstał z fotela, podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy z powrotem do środka budynku. Przed samym wejściem Salvatore pstryknął palcami, aby jego podwładni usłyszeli. Brunet od razu zamknął drzwi od tarasu, abym nie widziała co tam się dzieje.

- Co ty chcesz mu zrobić? Przecież my tylko rozmawialiśmy! - Krzyknęłam do czarnego, a on nie słuchając mnie zupełnie, pociągnął mnie za dłoń i przycisnął za szyję do ściany. Przełknęłam głośno ślinę ze strachu.

- Nikt z tych mężczyzn obecnych tutaj i naszych ochroniarzy nie będzie z tobą rozmawiał, zrozumiano? - Mając łzy w oczach, zrozumiałam, że większość osób obecnych na tym balu są niebezpieczni. Pokiwałam twierdząco, a Mateo puścił mnie z uścisku. Po moich policzkach popłynęły łzy. Salvatore nie zwracając uwagi na to, że płaczę, odszedł w stronę wejścia na taras, a ja osunęłam się po ścianie korytarza i myślałam o tym co mnie jeszcze tu spotka. Kucając, myślałam o tym , co dzieje się na zewnątrz i jak wytrzymam cały okres przebywania tu. Żyłam cichą nadzieją , że ten gbur w końcu mnie wypuści. W głowie miałam słowa, które Mateo powiedział, kiedy przebudziłam się w swoim pokoju po porwaniu: ,,Jesteś tu tylko i wyłącznie ze względu na to, co twoi rodzice robili dawno dawno temu. Chciałem tylko sprawdzić, jak miewa się ich kochana córeczka. Twoi rodzice byli kiedyś bardzo ważnymi osobistościami w kręgu ludzi, których może niedługo poznasz." Zastanawiałam się, kim byli moi rodzice przed śmiercią. Czy to właśnie ja muszę odpowiadać za ich poczynania za życia? Wiem , że nie żyją, zginęli w katastrofie lotniczej podczas podróży na wakacje, ale właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że lecieli właśnie do Aten. Czy oni też byli spiskowcami, tak jak Mateo i inni ludzie z balu charytatywnego? Czy ten cały bal nie jest tylko pretekstem do brudnych interesów? Z rozmyślań wyrwał mnie nieznajomy mi do tej chwili głos. Był to jeden z ochroniarzy Salvatore. Zobaczyłam na jego koszuli ślady krwi. Wiedziałam, że na tarasie stało się to, co nigdy nie miało prawa się stać. Podniosłam się, wytarłam łzy i krzyknęłam:

- Co wy mu zrobiliście? On nic mi nie zrobił! - Zaczęłam szarpać się z ochroniarzem, a on nie wysilił się na jakąkolwiek reakcję. Powiedział tylko, że ma mnie pilnować, bo tak kazał mu szef. Zdenerwowana, pobiegłam w stronę wyjścia na taras, aby zobaczyć, co się stało. Mężczyzna od razu zerwał się na równe nogi, pobiegł za mną, złapał i obezwładnił moje ciało. Próbowałam się wyrwać, ale byłam zbyt słaba i spanikowana. Zaprowadził mnie do góry. Zastanawiałam się dokąd zmierzamy. Kopnięciem w ogromne drzwi, otworzył wrota do wielkiej sypialni. Ochroniarz posadził mnie w wygodnym fotelu i zamknął drzwi.

- Ma pani tu siedzieć i czekać na szefa. Tak nakazał. Mam pani nie spuszczać z oczu, do momentu kiedy się pojawi. - Mężczyzna stanął przy wyjściu z pokoju, tak abym nie wyszła. Siedząc na fotelu i patrząc na zegar, czekałam na Mateo. Miałam wielką nadzieję , że z mojego powodu, nie zabił Rafaela . Czas oczekiwania dłużył się i dłużył. Minęło trzydzieści minut, a czułam, jakby były to co najmniej trzy godziny. Usłyszałam dźwięk szarpania za klamkę. Wszedł on. Miał roztrzepane włosy, jakby dopiero wstał z łóżka. Przyszedł bez marynarki, a trzy górne guziki od koszuli były rozpięte. Dostrzec można było dosyć dużą bliznę na jego lewej piersi. Zastanawiałam się, czy ktoś chciał go zabić. Wymienił parę słów z Fabio, bo tak nazywał się ochroniarz, który mnie pilnował. Kiedy mężczyzna wyszedł, zostałam z nim sam na sam. Czarny usiadł na brzegu łóżka i zaczął oschle:

- Trzeba było nie rozmawiać z Rafaelem. To bardzo niebezpieczny człowiek. Nie wiem, co on Ci powiedział, ale na pewno nie mówił Ci o tym, że jest alfonsem i szuka nowych prostytutek, aby dla niego zarabiały. Spokojnie, już Cię nie zaczepi. - Nie wierzyłam w słowa, które powiedział mi brunet. Nie docierało do mnie to, że Rafael może być tak złą osobą. Nie wydawał się być takim człowiekim, który zajmuje się prostytucją.

- Jakoś Ci nie wierzę. Jak on jest taki zły, to powiedz mi, co ty robisz, że masz tyle pieniędzy i każdy do Ciebie zwraca się szef. Zostałam zmuszona, aby z tobą przebywać pod jednym dachem, chociaż tego nie chciałam, nie chcę i raczej chcieć nie będę! - Salvatore przerwał mi, kneblując swoją wielką dłonią moje wargi. Zaczęłam panikować.

- Jak będziesz spokojna i przestaniesz się wiercić i krzyczeć, to Cię puszczę. - Czarny warknął pod nosem, a ja udawałam bycie spokojną tylko po to, żeby mnie puścił. Po chwili chwyt zrobił się delikatniejszy i w końcu mogłam normalnie oddychać.

- Jeśli będę chciał Ci powiedzieć kochanie co robię, to Ci to powiem, jeżeli nie, to nie. Na razie musisz żyć z wiedzą, że jesteś tu tylko i wyłącznie przez to, jacy byli twoi rodzice i nie, nie jest to kara, a raczej nagroda. - Uśmiechnął się do mnie szyderczo i zniknął, przechodząc przez drewniane drzwi, które prowadziły do łazienki. Zza nich tylko krzyknął:

- Nie próbuj uciekać, drzwi są zamknięte na klucz, który mam tylko ja, a za nimi stoi Fabio. - Usłyszałam wodę lejącą się z prysznica. Oznaczało to tylko tyle, że niestety, ale będziemy w tym pokoju nocować. Razem na jednym łóżku? O tym, to on może tylko pomarzyć. Co nie zmienia faktu, że czasami chciałabym się w końcu do kogoś przytulić i poczuć bezpieczna. To dlatego, że w moim życiu od pewnego czasu dzieje się za wiele złych rzeczy, o których nigdy nie myślałam, że się wydarzą za czasów, kiedy żyję. Po jakimś czasie, zobaczyłam wyłaniającą się postać Mateo zza drzwi łazienkowych. Był owinięty ręcznikiem, a z jego włosów jeszcze spływała woda. Nie powiem, że czarny nie był przystojnym mężczyzną. Zagryzłam wargę, a z rozmyślań wyrwał mnie jego głos:

- Czemu mi się przyglądasz? Wiem, że Ci się podobam, ale nie musisz na mnie patrzeć, tak jakbyś zaraz miała schrupać mnie w całości. - Na te słowa zrobiłam się czerwona jak burak.

- Nie myśl tak nawet. Dla mnie jesteś nikim i raczej nikim bliższym niż moim porywaczem się nie staniesz. Czy łazienka jest już wolna? Bo chyba dziś nocuje w wannie. - Zerkałam cały czas na niego i jego umięśnione ciało.

- Moja droga, w łazience niestety nie ma wanny, więc jesteś skazana na dzielenie dziś wielkiego łoża w sypialni ze mną . - Brunet zerknął na łóżko pościelone fioletową , satynową pościelą. Zamknęłam oczy i powiedziałam:

- Może w końcu ktoś mnie przytuli do snu. - Na początku nie wierzyłam w to, co przed chwilą powiedziałam, ale cóż, niestety tak się stało. Czarny zaśmiał się cicho pod nosem i podszedł do mnie, pociągnął mnie za podbródek i spojrzał mi w oczy.

- Masz takie piękne, niebieskie oczy, jak twoja matka. Zawsze cieszyłem się , że mogłem poznać tak cudowną kobietę, jak Anna. - Tak, moja matka miała na imię Anna. Zamknęłam oczy, aby nie patrzeć w jego piękne kasztanowe.

- Spójrz na mnie. - Warknął, jakbym zrobiła coś złego. Trzymając dalej zamknięte oczy , szepnęłam:

- A jeśli tego nie zrobię, to co? - Bardzo bałam się jego rekacji i miałam rację. Brunet podniósł mnie agresywnie i trzymając na rękach, oparł o ścianę. Włożył mi rękę pod suknię i poczuł, że nie mam biustonosza.

- Hmmm, może wykorzystamy fakt, że jeśli zdejmę Ci w tym momencie ten piękny materiał, to będziesz prawie naga, co? - Trzymał mnie cały czas opartą o ścianę, a ja nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Wystraszona, otworzyłam oczy i zobaczyłam tylko iskierki w jego tęczówkach, natomiast on w moich mógł zobaczyć tylko łzy ze strachu. Kiedy zobaczył, że po moich polikach lecą słone krople, puścił mnie delikatnie i poprawił mi włosy.

- Nie chcę Ci zrobić krzywdy. Nie chcę być taki dla Ciebie. Nie wiesz, jak tak naprawdę jesteś dla mnie ważna. Tylko ty możesz pomóc mi w tym, aby być lepszym człowiekiem. Nikt inny. - Brunet zniknął znowu z pola widzenia w łazience. Stałam wryta w podłogę, a po moich policzkach nadal spływały łzy. O co mu chodzi z tym, że tylko ja mogę mu pomóc być lepszym? Czemu to właśnie ja? Muszę się tego dowiedzieć, jak najszybciej. Z wrażenia usiadłam na brzegu łóżka. Chyba jestem zmęczona. Przydałby mi się gorący prysznic, ale niestety łazienka znowu była zajęta. Po dziesięciu minutach, Mateo wyszedł ubrany w czarne bokserki z Calvin'a Klein'a. Popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.

- Jesteś zmęczona? - Zapytał, a w jego głosie wyczułam troskę.

- Troszkę tak, pójdę się umyć. Mam spać w sukni? Bo chyba nie ma tu żadnej mojej piżamy. - Zaczęłam zdejmować biżuterię i odkładałam ją na stolik nocny.

- W sukni będzie Ci niewygodnie, a że chyba nie posiadasz bielizny. - Zerknął na moje podbrzusze i kontynuował:

- W razie czego, w łazience masz zostawioną moją koszulę i moje świeże bokserki, które możesz ubrać. Na pewno będzie Ci wygodniej, niż w sukni. - Lekko się zarumieniłam, kiedy jego wzrok spotkał się z moim.

- Nie spokojnie, mam ubrane stringi, a z koszuli chyba skorzystam. - Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki, zmyłam z siebie resztki makijażu, rozpuściłam włosy i weszłam pod prysznic. Gorąca woda, która spłynęła na moje ciało, wyciszała komórki, które buszowały ze zdenerwowania i stresu. Umyłam włosy i wyszłam spod deszczownicy, chociaż chciałabym pozostać tam dłużej. Byłam jednak zbyt zmęczona i wolałam położyć się do łóżka, by zasnąć jak najszybciej. Ubrałam znów moje stringi i zdecydowałam się ubrać koszulę Mateo. Kiedy wzięłam włosy do tyłu, popatrzyłam się w lustro i lekko się uśmiechnęłam. Materiał należący do Salvatore tak pięknie nim pachniał. Uwielbiałam jego zapach. W końcu wyszłam z łazienki, a brunet siedział w fotelu i przeglądał coś w telefonie. Nie zwracając na niego uwagi, położyłam się szybko do łóżka pod kołdrę:

- Wszystko dobrze mała? - Usłyszałam jak wstaje z fotela i idzie w moją stronę. Nagle materac z drugiej strony obniżył się i wiedziałam, że leży tuż za mną.

- Wszystko w porządku, jestem po prostu bardzo zmęczona, dobranoc. - Zgasiłam lampkę nocną, stojącą na stoliku po mojej stronie i zamknęłam oczy. Miałam tylko wielką nadzieję, że już nic nie powie i pójdzie spać.

- Ładnie Ci w mojej koszuli, dobranoc. - Zgasił swoją lampkę i przykrył się. Czułam, że zrobiłam się czerwona. Czemu on tak szybko doprowadza mnie do takiego stanu? Mam tylko nadzieję, że ta noc szybko minie, ale z drugiej strony, chciałabym, aby kiedyś się powtórzyła. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro