R1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

» Julia "Diana" «

" Oszaleję... Znowu ktoś nowy?"
" O murzyn w klasie będzie!"
" Tyle z tego, że sławny jest... Chociaż będzie prestiż w klasie"

" O kim wy mówicie? "

" To niesłyszałaś? Do naszej klasy dołączy sam Michael Jackson"

" Kłamiecie. On nieżyje od 9 lat"

" Dobrze się czujesz?! On ma 13 lat"

Skrót rozmowy na grupie klasowej dzień przed tym, jak to do naszej klasy miał dojść sam Michael Jackson... Lol, jak to możliwe?? Przecież on się urodził 29.08.1958, a nie w 2005...Przecież on zmarł mając 51 lat w 2009...co tu się odjaniepawla? Od kiedy Król Popu to nasz rówieśnik?!

***

Pomimo, że średnio wierzyłam w to co klasa pisała na grupie stało się to naprawdę... Wychowawczyni wprowadziła przystojnego chłopaka o czekoladowym kolorze skóry
  – No 7c...trafiło się wam... Macie nowego kolegę. To jest Michael Jackson
Uszczepnęłam się w ramię... Szatyn nadal stał na środku sali... Chłopak podszedł do ławki przed moją.
  – Mogę? – zapytał siedzącą tam brunetkę
  – Chyba w snach! – odburknęła. Szatyn spóścił głowę
  – Możesz usiąść ze mną – wtrąciłam. Cała klasa spojrzała na mnie jak na wariatkę
  – Dziękuję – odparł szatyn i usiadł obok mnie – Dziękuję... Ee...
  – Jestem Julia, ale mówią mi Diana – odparłam

Dryyyń!!!! — rozległo się na korytarzu po raz ostatni tego dnia...

  – Diana! – usłyszałam za plecami jego delikatny, chłopięcy głos, jedyny taki w klasie
  – Tak? – odwróciłam się przodem
  – Możemy pogadać?
  – Jasne
  – Nieuznasz mnie za wariata?
  – Ciebie nigdy... Sory jeśli to źle zabrzmiało
  – Nie no, spoko. Słuchaj... Jakby to powiedzieć... Wiem kim będę, znaczy znam swoją przyszłość
  – Król Popu... – powiedziałam mimo wolnie
  – Skąd to wiesz?
  – Wiem wszystko o tamtym tobie, tamtym, który urodził się 29.08.1958...
  – Skoro oboje to wiemy, to zacznijmy współpracować
  – Będziesz wielką gwiazdą tak czy inaczej... Ja nic nie zmienię, no chyba że...
  – Ty nie mylisz o tym o czym ja?
  –...chyba że wyzbędę się jednej osoby
  – Ja doskonale wiem o co ci chodzi. Chcesz żeby 2018 pozostał sobą w kwestii zgonów
  – Wiem jestem okropna
  – Wcale nie. Może moi bracia tak, ale ja chyba nie będę płakać po śmierci Josepha
  – Raz przewidziałeś przyszłość, ale skoro znów żyjesz, to masz szansę zmienić swoje życie o 180°, czyli...
  – Czyli mogę się zbuntować i zrobić karierę po swojemu
  – Nie radzę... Jeśli to zmienisz, to możesz nigdy nie dojść do tego, do czego doszedłeś, ale spoko, pocieszę cię, ja wiem co twój ojciec wyprawia
Wtedy na korytarzu usłyszeliśmy znajomy głos
  – Gdzieś polazł szmato?!
  – Wiejemy – szepnęłam i pociągnęłam go za sobą. Wybiegliśmy na piętro, potem do biblioteki. Schowaliśmy się między regałami
  – Jak cię znajdę, to popamiętasz chlero jedna! – ojciec szatyna wpadł do biblioteki.
  – Schowaj się tam –  wskazałam Michaelowi akcesoria szkolnego kółka teatralnego (serio leżą między dwoma ostatnimi regałami). Chłopak ukrył się za stertą elementów tandetnej scenografii, a ja zaczęłam udawać, że szukam jakiejś książki
  – Ej, dziewczynko, niewiedziałaś może tu takiego małego chłopaka?
  – Któregoś z tych nowych?
  – Dokładnie
  – Nie... Może jest w zerówce. Podobno lubi się bawić z siostrą
  – Dzięki. Jakbyś go widziała, to powiedz mu, że mu się oberwie
  – Jasne
Mężczyzna w końcu zniknął mi z oczu. Odetchnęłam z ulgą i odprowadziłam go wzrokiem do drzwi.
  – Ok – szepnęłam do Michaela – poszedł
Wybiegliśmy z biblioteki i kiedy Joseph sprawdzał zerówkę, my przemknęliśmy do jednej z szatni od wf. Jednak coś musiało pójść nietak. Joseph w końcu dopadł Michaela. Wiedziałam, że nieźle oberwie, jednak to było nic.

***

Następnego dnia widziałam rano, a w połowie lekcji zniknął. Wymknęłam się z lekcji pod pozorem wyjścia do łazienki i poszłam go poszukać. Ostatnie miejsce:  biblioteka. W końcu go znałazłam. Siedział w tym samym miejscu, co poprzedniego dnia
  – Co tam? – zapytałam siadając obok niego
  – Mam dość
  – Czego masz dość?
  – Tego – spojrzał na mnie. Dopiero teraz zobaczyłam jego twarz...
  – Kto ci to zrobił?
  – Klasa... Ja niechcę ich znać
  – Jakby źle niebyło, zawsze mogło być gorzej. Choć zaprowadzę cię do pielęgniarki – stwierdziłam i razem z szatynem skierowała się do gabinetu pielęgniarki. Zaczęła się przerwa. Wzięłam szatyna i poszłam z nim do naszej sali, gdzie zwykle na przerwach była wychowawczyni
  – Pani Kasiu, bo jest taka sprawa... – zaczęłam, podczas gdy stając obok mnie Michael chował twarz w dłoniach
  – Coś się stało? – zapytała wychowawczyni
  – Powiedzmy... – usłyszałam, że szatyn płaczę – Michael?
  – Ja...ja mam już dość. Dość wszystkiego... Niechcę tego przeżywać drugi raz
  – Czego nie chcesz przeżywać? – zapytała wychowawczyni
  – Chodzi o to, że jedyni wiemy, co czeka Michaela w przyszłości. Oboje wiemy kim on będzie
  – Czekaj... Czyli wy też?
  – Co my też?
  – Też to wiecie?
  – Tak, ale nie chodzi teraz o to, że...
  – Po prostu o to – przerwał mi ciemnooki i odsłonił twarz...
  – Kto ci to zrobił? – zapytała wychowawczyni
  – Chłopaki z klasy. Wyzywali mnie przez kolor skóry, a potem pobili...
  – Mike... Jak to powiedzieć... Zobacz na to w ten sposób: macie tyle samo lat, a ty już jesteś znany. Oni ci dokuczają, bo ci zazdroszczą...
  – Pani Kasiu – V weszła do sali – Ja widziałam, co stało. Mogę powiedzieć
  – Chętnie posłucham – odparła wychowawczyni
  – Chłopacy wyzywali Michaela, a potem go pobili. On uciekł do biblioteki, gdzie się zaszył i tyle go widziałam
  – Dziękuję Iza. Twoja wersja nam pomoże. Pozostają jeszcze kamery których i tak nikt nie ogląda... – stwierdziła wychowawczyni i wyszła obejrzeć monitoring
  – Zrozumiałeś co mówiła? – zapytałam szatyna
  – Tak... Mniej-więcej. Potwierdziła naszą wersję. Rozumiem polski, ale nieumiem mówić
  – Zawsze mogę cię nauczyć
  – Narazie nietrzeba... Tyle co umiem to umiem
  – Mike... Ja niechcę nic mówić, ale widziałeś swoją dłoń? – zapytała V
  – Nie, A coś jest nie tak?
  – No zauważ, że masz jasną plamę na palcach...
  – Znowu... Szlag by trafił!
  – Michael... – upomniałam go, przed uświadomieniem V o przyszłości Michaela...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro