Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witajcie!
Jeśli wytrwaliście w tym opowiadaniu do tej chwili to gratuluję. Wybaczcie, że tak długo nie było rozdziału ale nie mogłam przez to przebrnąć. Ilekroć zbierałam się za pisanie traciłam wenę i nagle wszystko było źle. No cóż zdarza się najlepszym i nic na to nie poradzę. Napisałam za to nieco dłuższy niż zwykle. Zapraszam do trzeciego rozdziału.

Z dedykacją dla _Tjara_ , która pomogła mi odnaleźć motywację.

*****
Pov. Rey

Rey upadła na ziemię. Była wykończona. Właśnie zafundowała sobie jeden z morderczych treningów. Trenowała, jak sama nazwa wskazuje, do upadłego. Była cała obolała, zdyszana i wymęczona. Zawsze fundowała sobie taki trening kiedy była absolutnie wykurzona i nie mogła rozładować wściekłości w żaden inny sposób. No chyba, że chciała mieć na sobie odpowiedzialność za wymordowanie całej bazy. Ćwiczyła praktycznie wszystko: walkę mieczem świetlnym, moc, walkę wręcz, biegi i zwykłe ćwiczenia siłowe i wytrzymałościowe. Po takich treningach zawsze musiała dochodzić do siebie przez wiele godzin ale dzisiaj nie mogła sobie pozwolić na luksus odpoczynku. Niektóre osoby zaczęły podejrzewać (czytaj: byli prawie pewni ale nie mieli dowodu), że jej wymykanie się do lasu to nie są zwykłe spacery. Jeszcze nikt jej nie śledził ale była to tylko i wyłącznie kwestia czasu. Westchnęła i zebrała się z ziemi. To że nie jadła i praktycznie nie spała utrudniało jej trening ponieważ wolniej się regenerowała i odzyskiwała siły. Ruszyła z powrotem do bazy Rebeliantów.

Kiedy dotarła na miejsce zauważyła sporą grupkę osób skupioną przy największym lądowisku. Na ziemię właśnie osiadał jeden z większych transportowców. Ludzie rozstąpili się przed Rey patrząc na nią z niepokojem. Od czasu niewytłumaczalnego wypadku w środku lasu dziewczyna stała się strasznie nerwowa i agresywna naskakując i drąc się na każdego kto ją choć w najmniejszym stopniu irytował. Rey starała się nie zwracać na to uwagi jednak podobał jej się ten strach w oczach ludzi gdy na nią patrzyli, przebywali w jej otoczeniu lub choćby przechodzili obok w każdej chwili oczekując, że się na nich wydrze.

Właz transportowca się otworzył. Stał w nim jakiś młody, miętowowłosy chłopak. Wyglądał na jakieś dwadzieścia / dwadzieścia jeden lat. Towarzyszyło mu paru członków Ruchu Oporu w tym Poe Damgeron.

Rey przyjrzała się mu uważniej. Wyglądał na silnego i był na pewien sposób przystojny. Jednak po dłuższej obserwacji wydawało się, że coś jest nie tak. Przymknęła oczy i sięgnęła ku niemu poprzez moc. Otaczała go jakaś dziwna, niezrozumiała aura. Była zdecydowanie przez coś tłumiona. Skupiła się. Aura była potężna, miętowowłosy zdecydowanie zdawał sobie sprawę z jej istnienia. Po chwili Rey wyczuła coś jeszcze. Wysiliła wszystkie swoje siły i bariera otaczająca aurę obcego pękła. Dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze otwierając oczy. Aura była zdecydowanie mroczna.

Po chwili mroczny przybysz otworzył usta:
- Witajcie, nazywam się Caspian - głos miał miły i przyjacielski, gdyby Rey nie była użytkowniczką mocy i nie wyczuła jego aury pewnie by się nabrała.

Po chwili nowoprzybyły został otoczony wianuszkiem osób zadających mu pytania. Odpowiadał wymijająco i sprawiał wrażenie jakby na coś czekał. Już po chwili Rey dowiedziała się na co. Lub raczej na kogo.

Przez lądowisko kroczyła Leia Organa. Ludzie rozstąpili się przed nią lecz Rey zauważyła, że nie było w ich oczach strachu lub choćby wymarzonego szacunku. Robili to z czystej formalności. Bo tak po prostu trzeba.

- Rozejść się, nie robić zbiegowiska! Porozmawiam z Caspianem twarzą w twarz i tylko w towarzystwie reszty uprawnionego dowództwa.

Ludzie rozchodzili się bardzo powoli. Rey pozwoliła sobie na prychnięcie. Faktyczna władza Leii była praktycznie niczym, a szacunek dziewczyny do niej malał z każdym dniem.

Rey ruszyła przez tłum, który rozstąpił się przed nią. Znów w ich oczach pojawił się ten cudowny strach. Przeszła szybkim krokiem przez tłum i kiedy wyjątkowo spojżała przez ramię zobaczyła, że miętowowłosy przygląda jej się ze zdecydowanie źle skrywanym zaciekawieniem. Wyczuła jego emocje i przyspieszyła kroku. Najpierw niespodziewane przybycie, potem ta aura, a teraz to. Zdecydowanie dziwne.

*****
Pov. Caspian

Patrzył na otaczających go ludzi i zastanawiał się jak można być tak głupim i niedomyślnym. Tak łatwo można wszystkim wmówić, że się nawróciło. Chyba tylko jedna osobna patrzyła na niego z nieufnością. Rey. Kylo ostrzegał go aby na nią uważał. Władała bardzo potężną mocą i gdyby nie, to że nie była to moc ciemna już dawno wyczułaby jego aurę. Przypatrywała mu się uważnie kiedy on udawał, że rozmawia z tłumem. Przemknęła oczy i nagle poczuł ogrom mocy wokół siebie. Zdziwił się, wręcz przeraził. Moc była zdecydowanie ciemna. Dziewczyna odwróciła się i ruszyła szybkim krokiem przez tłum w stronę lasu. Ludzie rozstępowali się przed nią z źle skrywanym strachem. Co ona takiego zrobiła, że się jej bali!? Podszedł do jednego z żołnierzy i spytał:

- Kto to? - pokazał na oddalającą się szybko sylwetkę Rey

- To jest Rey - odpowiedział wymijająco, wyraźnie czegoś się bał

- Ale kim jest ta Rey? - spytał ponownie Caspian

- Przepraszam nie powinniśmy rozmawiać - odparł tamten i pospiesznie odszedł.

~ Tak. Wyraźnie się jej bali - pomyślał miętowowłosy i ruszył za Leią do centrum dowodzenia. Musiał odpowiedzieć na kilka pytań.

Kiedy zebranie się skończyło i przydzielono Caspianowi kabinę, ten zaczął się zastanawiać. Rey wyglądała słabo, jakby od bardzo dawna nie jadła ani nie spała. Kylo kazał mu sprawdzić czy wszystko z nią w porządku ponieważ wyczuł coś od dziewczyny. Coś niepokojącego. Wyraźnie się nie mylił. Wyglądało na to, że coś było bardzo nie w porządku.

Caspian obserwował Rey od kilku dni. A właściwie starał się obserwować. Nigdzie nie można było jej znaleźć, co zirytowało go to do tego stopnia że czatował pod jej kajutą przez całą noc czekając aż się pojawi. Wychodziła z niej wczesnym rankiem kiedy jeszcze nikogo nie było na nogach a wracała grubo po północy kiedy wszyscy od dawna spali. W sumie spędzała w kajucie jakieś trzy godziny. Nic dziwnego, że nigdzie nie mógł jej znaleźć. Któregoś dnia poszedł za nią. Zauważył, że znika w lesie. Z niego też wyłoniła się późną nocą. Wyraźnie było widać, że jest wykończona. Dowlekła się do kajuty i zatrzasnęła za sobą drzwi. I tak codziennie. Chyba będzie musiał wybrać się na mały spacer.

*****

Był środek nocy. Caspian przemyślał się przez las idąc śladem Rey. Na razie dziewczyna go nie zauważyła i nie usłyszała. Szła nie zastanawiając się przed siebie. Widać było, że zna drogę na pamięć. Chłopak się zamyślił. Dokąd ona mogła iść. Nagle się zatrzymał. Zdał sobie sprawę że stracił Rey z oczu. Taka chwila nieuwagi i wszystko zaprzepaścił. Zaklął cicho. Nawet nie wiedział gdzie jest. W lesie panowała głucha cisza zakłócana jedynie szelestem wiatru między liśćmi. Nagle jakąś potężną siła pchnęła go na drzewo. Przy jego gardle znalazł się miecz świetlny. Błękitna poświata oświetlała twarz napastnika. Twarz Rey.

- Dlaczego za mną łazisz? - wysyczała ze wściekłością

Caspian przełknął ślinę ze strachem. Bo co miał powiedzieć. Że śledzi ją na polecenie Kylo, a sam jest szpiegiem wysoko postawionym w hierarchii Najwyższego Porządku? Zamiast tego powiedział:

- Byłem ciekawy gdzie się cały czas wymykasz.

- Ciekawy, tak? - powiedziała z ironią - To jak wytłumaczysz fakt, że czuć od Ciebie potężną moc Ciemnej Strony?

Caspiana zmroził strach. Jak ona mogła to wyczuć? Przecież to niemożliwe...

- Nie wiem o czym ty mówisz... - odpowiedział starając się ukryć strach.

Nie uwierzyła mu. Widział to w jej oczach. Wyrwał się jej i pobiegł przez las z powrotem w stronę bazy. Trzeba natychmiast zawiadomić Najwyższy Porządek.

***
Pov. Rey

Przemierzała las szybkim krokiem kierując się w stronę Tajnej Imperialnej Bazy. Nagle wyczuła za sobą cudzą obecność. Szybko wskoczyła za pierwsze lepsze drzewo i wyjrzała z za niego. To był Caspian. Doskonale czuła od niego potężną mroczną moc. Nie tak potężną jak Kylo, ale jednak.

Skupiła się i pchnęła go mocą na drzewo. Doskoczyła do niego i przystąpiła mu miecz do gardła.

- Dlaczego za mną łazisz? - wysyczała ze wściekłością

Caspian przełknął ślinę ze strachem. Zbladł natychmiastowo.

- Byłem ciekawy gdzie się cały czas wymykasz.

- Ciekawy, tak? - powiedziała z ironią - To jak wytłumaczysz fakt, że czuć od Ciebie potężną moc Ciemnej Strony?

- Nie wiem o czym ty mówisz... - odpowiedział nieudolnie starając się ukryć strach. Zbladł jeszcze bardziej o ile to możliwe.

Nie uwierzyła mu. Wyrwał się jej i pobiegł przez las z powrotem w stronę bazy. Nie goniła go. Ruszyła dalej przez las w stronę starej Imperialnej Bazy. Spędziła tam całą noc ale nawet ćwiczenia nie mogły jej uspokoić. Miała złe przeczucie.

Kiedy wreszcie opuściła Imperialną placówkę świtało. Ruszyła szybkim krokiem w stronę Bazy Rebeliantów. Złe przeczucie wzmogło się i wciąż narastało. Zaczęła biec. Kiedy dotarła do granicy lasu zamarła. W bladym świetle poranka na niebie rysowały się ciemne kształty. Statki Najwyższego Porządku.

***
1418 - słowa
Więcej niż zwykle za długą nieobecność

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro