Nad jezioro★6★

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez sen czułam jak ktoś tyka mnie po policzku, mam ochotę odgryźć temu komuś palca jak zaraz nie przestanie tego robić. Otworzyłam jedno oko i kilka centymetrów od mojej twarzy był Tom.

-Jeśli nie przestaniesz mnie ruczać, odgryzę ci tego palca.- Powiedziałam, a ten tylko prychnął i na całe szczęście przestał dotykać mojego policzka.

-Sprawdzałem czy jeszcze żyjesz, wiesz że jest już po 12?- zamknęłam oko i odwróciłam się do niego plecami.

-Czyli tak chcesz się bawić, no dobrze, ale sama tego chciałaś.- Gdy spowrotem chciałam zasnąć, Tom złapał moją stopę i pociągnął. Zareagowałam natychmiast i złapałam się ramy łóżka.

-Nieeee, zostaw mnie ja nie chcę!!!- skomlałam by mnie zostawił, ale ten ani myślał by mnie puścić. W końcu dałam za wygraną i puściłam się ramy, przez co wylądowałam na podłodze razem z Tomem, który zamortyzował mój upadek.

-Uhh, na to się nie pisałem...- Wstałam chcąc, nie chcąc leniwie poczłapałam do łazienki zabierając po drodze koszulkę i spodenki. Zamknęłam drzwi szybko przebrałam się i ogarnęłam swoje biało-niebieskie włosy, by nie wyglądały jakbym wsadzała palce do gniazdka elektrycznego.

Wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam, że Tom nadal tu siedzi, no nie na podłodze tylko na łóżku.

-Tooo, po co mnie budziłeś... w niedzielę.- Zapytałam, nie bardzo zadowolona z tego, że czarnooki zwalił mnie z łóżka.

-Edd się pytał czy idziesz z nami nad jezioro, czy coś takiego.- Przytaknełam.

-No, ale ja nie mam stroju, większość rzeczy, które miałam zostały spalone więc raczej nie będę pływać.

-Mam do ciebie jeszcze jedną sprawę, bardziej osobistą.- Przypomniałam sobie jak zareagował gdy spojrzałam mu w oczy. Przełknęłam ślinę obawiając się że się domyślił. Ale przecież nie mam się czego obawiać, w końcu to mój przewodnik tak jak Ash...

-Lepiej usiądź, bo to co usłyszysz może być dla ciebie szokujące.- Usiadłam obok niego na łóżku i czekałam na wiadomość.- Pewnie się domyślasz, że ja również nie jestem człowiekiem, widziałem twoje tęczówki, w tedy przy obiedzie, to była chwila, ale zobaczyłem jak się zmieniają z czarnych na turkusowo błękitne.- Miałam już przerwać ale Tom spojrzał na mnie takim wzrokiem że natychmiast zrezygnowałam.- Nie wierzę, że to mówię ale wiem że mam się tobą opiekować...

-Skąd to wiesz?- w końcu odważyłam się odezwać.

-Zapytaj się swojej duchowej przewodniczki- Burknął- przez nią nie mogłem spać w nocy.- Wstał i wyszedł trzaskając drzwiami.

Serio... Ami coś ty mu naopowiadała.
~Ja? Nic takiego, po prostu nawiedziłam go w śnie i zagroziłam że zabiorę mu duszę, jeśli nie będzie cię chronił.~
Będę mieć przechlapane. Złapałam się za głowę.
~Nie może tobie nic zrobić, a jeśli tak to Ash go zabije, a ja będę go nękać w zaświatach.~
Uhhh, dobra nie będę się z tobą kłócić.

Spojrzałam na zegarek 12:15, może to wyjście wieczorem nie było najlepszym pomysłem, ale przynajmniej się wyspałam. Głodna wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, na sofie siedzieli wszyscy domownicy i oglądali film.
Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z szynką, szybko ją zjadłam podchodząc do kanapy.

-Hej- powiedziałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, serio ten film taki ciekawy?
Zastanawiam się, czy Ash poszła by że mną do sklepu po ten strój kąpielowy.

~Ashley chodź ze mną do sklepu, musimy sobie kupić strój na ten wypad nad jezioro.

Przekazałam swojej przewodniczce wiadomość, a ta podskoczyła i dopiero teraz zwróciła na mnie uwagę. Wstała z miejsca i zbliżyła się do mnie.

-chodź coś się znajdzie. Chłopaki my idziemy do galerii!- Powiedziała, Matt od razu wstał.

-Idę z wami muszę sobie kupić nowe lusterko.- Podszedł do drzwi i za nim wyszedł krzyknął- No chodzcie już!

Uśmiechnęłam się i poszłam za chłopakiem, a za nami Ash.

-Jedziemy autem, ja kieruję.- Matt wsiadł za kierownicą i odpalił pojazd. Zapakowałyśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę do galerii.

★Time skip★

Udało nam się w końcu dotrzeć, chłopak wypadł z auta jak rakieta w stronę sklepów. Spojrzałayśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem, czy on myśli jedynie o sobie, to w pewien sposób intrygujące. Tak więc weszłyśmy do wielkiego budynku z prawie całą szklaną ścianą. W środku było kolorowo, a witryny sklepowe przyciągały wzrok.

-Wow, dużo tego-zerknełam na Ash- Wyrobimy się?

-Pewnie, znajdziemy to co nam potrzeba, a Matta złapiemy po drodze i jedziemy do domu, a potem nad jezioro.- Przytaknełam i ruszyłyśmy szukać odpowiedniego sklepu.

Time skip★~ nie chce mi się pisać jak to one łaziły po sklepach, po prostu znalazły to co szukały okej?...

Kupiłyśmy dwa naprawdę śliczne stroje kąpielowe- Ash czarny dwucześciowy w czerwone róże, ja również mam czarny w miętowe listki, ale jednoczęściowy by zakryć blizny po walkach.

-Dobra mamy już, to teraz tylko znaleźć rudego- Ash przeciągnęła się, ja za to zobaczyłam zieloną marynarkę i rude włosy to musi być Matt.

-Chyba go znalazłam- wskazałam na chłopaka który siedział i przeglądał się w lusterku z pozłacaną obramówką.

-Świetnie, to do domu mam dosyć zakupów.

Dziewczyna złapała narcyza za kołnierz i pociągnęła go za sobą, no cóż chłopak próbował się wyrwać i obwiniał Ash za to że zniszczy mu marynarkę, ale miała to daleko gdzieś i w ten oto sposób wyszliśmy z galerii.
Gdy dotarliśmy do miejsca gdzie zaparkowaliśmy, Ashley dosłownie wrzuciła chłopaka do auta jednocześnie zabierając mu kluczyki i wsiadając za kierownicą odpaliła pojazd. Szybko wsiadłam na miejsce pasażera i pojechałyśmy już w stronę domu.

-Jesteśmy!!! -Ash zrobiła typowe z buta wieżdżam, mało co nie rozwalając przy tym drzwi. Zaskoczeni chłopcy przerwali prawdopodobnie pakowanie się i spojrzeli na nas jak na wariatów, po czym ponownie zaczęli się zbierać, no cóż...
Po chwili jednak dotarło, do mnie, że ja się jeszcze nie spakowałam ani nic, więc sprintem pobiegłam na górę zabierając przy tym swój strój i ręcznik. Wzięłam plecak i wywaliłam z niego książkę i zeszyty, później to włożę spowrotem i zaczęłam wkładać, koc, ręcznik i krem do opalania no i oczywiście gdyby coś się stało naprzykład któryś z nich miałby taki pomysł by mnie wrzucić do wody nim ściągnę z siebie ubranie, na wszelki wypadek wezmę jeszcze koszulkę, bieliznę i spodenki.
No, chyba jestem już gotowa. Szybko przebrałam się w strój i spowrotem założyłam poprzednie ubranie.

Zadowolona, zarzuciłam plecak na ramię i wyszłam z pokoju, na dole panował totalny chaos, nie było mnie zaledwie 10 minut, a oni się tu zabijają... Tord i Tom tłuką się na dywanie co chwilę się wyzywając, Matt biega w te i spowrotem wymachując rękoma, Ash siedzi na fotelu i poleruje pistolety... No w sumie to ona jako jedyna zachowuje się w miarę normalnie, za to w kuchni coś wybuchło i zobaczyłam wybiegającego Edda całego w coli.

Przyglądałam się temu wszystkiemu z mind fuckiem na twarzy i w sumie totalnie nie wiedziałam o co chodzi. Otrząsnęłam się i podeszłam do dwóch bijących się chłopaków, niczym szczeniaki walczące o mysią łapkę.

-Tom, Tord uspokójcie się...- Nawet nie zwrócili na mnie uwagę.

Wpadłam na genialny pomysł, poszłam do kuchni i nalałam do kubka wody z kranu i wróciłam do salonu, w odpowiedniej odległości by nie oberwać, wylałam na tę dwójkę wodę. Przestali się bić i w końcu na mnie spojrzeli z mordem w oczach.

-No, a teraz mnie tu posłuchać, jeden na kanapę, drugi na fotel trzeba was opatrzeć.- powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu. Spojrzeli na mnie spod byka, ale grzecznie usiedli na wyznaczonych przeze mnie miejscach, dumna z siebie poszłam do łazienki po opatrunki i wodę utlenioną.

Wróciłam spowrotem i zobaczyłam Ashley celującą w Torda z pistoletu, Toma siedzącego do góry nogami na kanapie a Edd zmywał z siebie cole. Matta nigdzie nie zobaczyłam.

Teraz mogłam lepiej przyjrzeć się Tomowi, miał rozciętą wargę i podbite oko. Namoczyłam wacik w wodzie utlenionej i przyłożyłam go do rany, ten za to w odpowiedzi syknął z bólu.

-Nie trzeba było się bić, tak to by nic cię nie bolało.- Warknełam cicho, ale groźnie uświadamiając go, że to była głupota.

-Chyba nici z tego wyjazdu...- Mamrotał Edd wychodząc z łazienki z ręcznikiem na głowie.

-Czemu? Dzisiaj jest tak gorąco, a wieczór nad wodą będzie na pewno przyjemniejszy niż gotowanie się w domu.- Natychmiast zaprotestowałam, nie na darmo jechałam do galerii po ten strój.

-Racja, ale zobacz na chłopaków...

-Ciii pojadą z nami, to będzie ich kara za to, że się tak zmasakrowali, to oni będą się wstydzić, a nie my.- Ashley stanęła po mojej stronie z czego byłam szczęśliwa, w końcu tamta dwójka nie ma nic do gadania.

-Pff i tak się opłacało przywalić temu jechowie... Należało mu się.- oczywiście, nie mogło zabraknąć komentarza z strony Torda, Tom jedynie burknął pod nosem przekleństwa skierowane do karmelowo-włosego. Westchnęłam cicho i przyłożyłam ścierkę z lodem do siniaka Toma. Zastanawiam się dlaczego oni się tak nie lubią, a przecież razem mieszkają.

-Daj mi kilka tych wacików, poznęcam się nad tym zboczeńcem.- Ashley powiedziała z sadystycznym uśmiechem na twarzy. Przewróciłam oczami i podałam jej kilka wacików wraz z wodą.

Time skip★ (trochę ich tu za dużo hmmm...)

W końcu dotarliśmy do parkingu przy lasku i wyszliśmy z czerwonej puszki w której, było tak duszno, że ledwo dało się oddychać, ale to już nie istotne. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem pomieszanym z przyjemnym zapachem pobliskiej wody.
Szybko wzięłam do ręki swój plecak i nie słuchając jęczenia chłopaków, ruszyłam w stronę jeziora. Po chwili reszta dołączyła do mnie i razem w świetnych nastrojach doszliśmy do niewielkiej plaży, osłoniętej przez drzewa i małe krzaczki, a przed nami piękny widok na góry.

Rozpakowałam się, rozłożyłam koc i zaczęłam ściągać koszulkę, ale gdy tylko to zrobiłam poczułam ręce na mojej talii i jak ktoś podnosi mnie w górę. Szybko spojrzałam na swojego oprawcę, którym okazał się być Tord z bardzo szerokim uśmiechem.

-Wybacz młoda, ale przegrałem zakład.- Nie miałam pojęcia o czym on mówi, jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że on chce mnie wrzucić do wody!

-Nie!!! Tord możemy się dogadać, proszę cię nie musisz mnie tam aaaaaaa!!!...- Nie dokończyłam bo poczułam jak lecę w dół i spotykam się z zimną wodą. No cóż jeśli tak się bawimy to zemsta będzie słodka, sami tego chcieli. Popłynęłam pod drewniany pomost, nie muszę się wynurzać, dzięki swojej mocy mogę oddychać pod wodą i nie mam z tym żadnych problemów.

W końcu usłyszałam wołanie i chyba wszyscy byli już nade mną, mogłabym to wykorzystać. Stworzyłam wodne węże i delikatnie wysłałam je w górę tak by były nie zauważone, pokierowałam na kostki moich ofiar by te zaplotły się wokół nich i pociągnęły za sobą do wody. Usłyszałam  jedynie krzyk i głośny plusk po czym wypłynęłam z swojego ukrycia. Wynurzyłam się z wody i zobaczyłam mokrych chłopaków, chwilę po tym usłyszałam głośny śmiech nad brzegiem jak przepuszczałam to była Ashley, jedyna mądra, która pewnie już wiedziała, że będę planować zemstę.

Wyszłam z wody, zostawiając moje zszokowane ofiary za sobą i mijając się z przyjaciółką przybyłam jej piątkę.

-Nie źle ich załatwiłaś- Zaśmiała się podając mi ręcznik, który z chęcią przyjęłam i zaczęłam wycierać włosy.

-Hah należało im się, a widziałaś ich miny?- Parsknełyśmy śmiechem, usiadłyśmy na kocyku i wreście ściągnęłam mokre spodenki.

-Zobacz, teraz bawią się jak dzieci, może dołączymy do nich?- Zaproponowała Ash i spojrzałam w tamtą stronę, chłopaki podtapiali się i hlupali wodą na wszystkie strony.

-Hmmm, ciekawa propozycja, dobra chodźmy będzie zabawnie- pobiegłyśmy w stronę wody i wskoczyłyśmy do niej w akompaniamencie naszych śmiechów. Tord postanowił zrobić coś czego Ash się nie spodziewała, czyli wziąć ją na barana, a ta cała zarumieniona wrzeszczała na niego by ją puścił przy okazji waląc go w głowę pięśćmi, wszystko wyglądało tak komicznie, że nie mogłam przestać się śmiać z tej dwójki. Muszę to przyznać razem wyglądali uroczo.

Bawiłam się świetnie i mogłam zapomnieć choćby na chwilę o całym tym świecie, ale niestety co dobre szybko się kończy i trzeba było wracać do domu, lecz zanim to nastało usiedliśmy wszyscy nad brzegiem i podziwialiśmy zachodzące słońce, które przybierało piękne różowo-pomarańczowe kolory.

Gdy na miejscu słońca pojawiły się już gwiazdy, nie było innego wyboru jak się spakować i wrócić do domu. Tak też zrobiliśmy, droga powrotna była już bardziej przyjemna niż ta, którą przyjechaliśmy, gdyż w aucie nie było już tak duszno i gorąco. Przyglądałam się nocnym krajobrazom miasta, które były po prostu piękne. W końcu, dojechaliśmy do domu i zmęczona całym dniem, padłam na łóżko, wyciągając poprzednio mokry strój i ręcznik, resztę wyciągnę jutro pakując się do szkoły. Zerknęłam przez okno na księżyc, wiem że jeszcze tylko kilka dni i będzie pełnia, moja pierwsza w tym miejscu. Boję się, że może się coś stać nie zbyt dobrego i właśnie z tą myślą zapadłam w regenerujący sen...

****************★*.✧.*★*****************
2056-słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro