Perłowe Berło

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Error przywołał za pomocą linek parę pudeł z głębi Anti-Void-u. Ustawił pierwsze pudło, było długie, a w środku przypominało drogę od Snowdin do śmietniska w Waterfall. Na scenie pojawiło się łącznie sześć pacynek, wyglądały tak samo jak te, które wybiegały z domu, jednak były o wiele mniejsze. Dwie ludzkie dziewczynki, kozi chłopczyk i dwa niskie szkieleciki biegły za małym białym pieskiem, który mimo swojego słodkiego pyszczka był bardzo irytujący w zaistniałej sytuacji. Biegli za nim aż do końca sceny nawołując, kusząc, a nawet wyzywając.

Kolejne pudłu zostało ułożone na miejsce poprzedniego tuż przede mną, a ja wpatrywałem się w nie równie bardzo zaciekawiony co w poprzednie. AnnoyingDog był osaczony, a Iwo czyli taka jakby moja nieco przerobiona i mniejsza wersja zaczęła powoli podchodzić do zwierzęcia mającego w pysku szansę na wolność potworów, jednak owe stworzonko uparcie nie chciało oddać przedmiotu. Gdy zaczął powarkiwać pacynka cofnęła się lekko przestraszona. W tedy do akcji wkroczył drugi szkielet. Ciało psiaka spętały niebieskie linki z zamiarem zniszczenia jego duszy.

- N-nie! - krzyknęli Fella i Iwo jednocześnie przytrzymując czarno-kostnego kolegę, by ten mógł się uspokoić, co na szczęście po chwili się udało.

- Ty Idioto! Puść tego pieska natychmiast! - krzyknął lekko drżącym głosem brązowy koziołek. Szkielet tylko coś warknął pod nozdrzami i puścił zwierzątko.

- Ehh. . . Trzeba mu dać coś w zamian. - powiedziała spokojnie druga dziewczynka i wyjęła z kieszeni w piżamce tabliczkę czekolady podchodząc z nią w stronę problematycznego psa.

- A-ale uważaj Charlotte. O-on może cię ugryźć. - pisnęła Fella.

- Spokojnie. Jak tylko czegoś spróbuje to dostanie po tym głupim i złodziejskim pysku. - powiedziała to z takim spokojem, że nie potrafiłem powstrzymać parsknięcia.

O dziwo AnnoyingDog zamiast dalej wszystkich irytować oddał posłusznie mapę, a w zamian dostał pół tabliczki słodkości, bo Charlotte nie umiała powstrzymać się przed odgryzieniem części łakocia. Następnie młodzież rozwinęła i przeanalizowała mapę.

Kolejna scena odgrywała się w pudle bardzo podobnym do poprzedniego, bo w tym również znajdował się wodospad za postaciami, jednak ten, gdy Iwo odczytał formułkę zawartą na mapie ; "otworzył" się ukazując dalszą część scenerii. Był to długi ciemny korytarz, na którego końcu leżało berło. Miało drewnianą, zdobioną rączkę na której szczycie dumnie tkwiła biała, lśniąca perła. Artur już miał ruszyć w głąb pomieszczenia jednak Charlotte chwyciła go za ramie.

- Tu mogą być pułapki. - powiedziała spokojnie nie zaszczycając małej kózki nawet jednym przelotnym spojrzeniem. Na jej słowa młodzieniec zesztywniał na chwile, a potem szybko cofnął swoją puszystą stópkę.

- W takim razie pierwsza idzie Fellicja. - powiedział Edmund bez emocjonalnym tonem i wzruszył ramionami lekceważąco.

- Ed! - krzyknął na niego lekko zdenerwowany Iwo. Najwyraźniej nie przypadło mu do gustu to, że jego kolegę nie interesuje bezpieczeństwo ich koleżanki.

- No co?! Ona jako jedyna może RESETOWAĆ. - powiedział jakby z wyrzutem. Więc to jest tutejsza Frisk, co?

- On ma racje Iwo. Jeśli zginę to zawsze mogę spróbować jeszcze raz. - powiedziała szatynka i posłała mu smutny uśmiech po czym przekroczyła próg pomieszczenia. Zaraz za nią ruszył Edward uważnie przyglądając się długiemu i ciemnemu pomieszczeniu. Następny był Iwo, który kurczowo ściskał dłoń szkieleta idącego przed nim, najwyraźniej bojąc się otaczającej ich ciemności. Kolejna była Charlotte, która podejrzliwym wzrokiem biegała po wszystkim co było w środku. Na koniec szedł Artur, który cały się trząsł i oglądał za siebie panicznym spojrzeniem.

Fellicja zatrzymała się na chwile. Przed nią rozciągała się przepaść.

- Co teraz? Raczej żadne z nas nie da rady tego przeskoczyć.. - poinformowała smutno.

- Da się załatwić . - powiedział Iwo i nie wiadomo skąd wyciągnął deski i młotek po czym zaczął budować z nich taką al'a drabinę,następnie kazał Edwardowi przymocować ją za pomocą sznurków, co jego koleżka zrobił posłusznie, jedynie mrucząc coś pod nosem.

Wszyscy przeszli prowizorycznym mostem i ruszyli dalej korytarzem, który na początku wydawał im się o wiele krótszy niż był w rzeczywistości..

Szli tak jeszcze jakieś pół godziny omijając parę wyskakujących ze ścian kolców, wystrzeliwujących strzałek usypiających i innych staromodnych pułapek ukradzionych prawdopodobnie z jakiejś piramidy czy tez azteckiej świątyni.

- Tak, nareszcie! Perłowe Berło!! Potwory nareszcie mogą być wolne!!! - krzyczała ucieszona Fella skacząc wesoło z Arturem i Iwo. Charlotte już miała podnosić przedmiot lecz została powstrzymana przez czarno-kostnego szkieleta. Cała czwórka spojrzała na niego pytająco.

- No co?! Nie oglądacie filmów akcji?! To chyba oczywiste, ze trzeba to berło podmienić na coś o tym samym ciężarze, bo może być tu kolejna pułapka. - powiedział widocznie poirytowany głupotą swoich towarzyszy.

- Możesz mieć rację... - Iwo zamyślił się przez chwile, po której nad jego głową zawisła żaróweczka, co bardzo mnie rozbawiło.

- No to co tam wymyśliłeś w tej swojej słodziaśnej czaszeczce? - zapytał Edward na co biało-kostny szkielet zarumienił się, ja zresztą też, bo przecież to była mała podobna do mnie kopia.. Mały szkielet wyciągnął ten sam co wcześniej młotek i bez słowa podszedł do berła i powoli podmienił je na metalowo-drewniane narzędzie.

Pojawił się kolejny karton, ten jednak ukazywał miejsce w którym widoczna była bariera. Nie wiem jak on zrobił to tło ale było nawet bardziej urzekające niż jego oryginał. Pojawiło się tam ze trzydzieści przeróżnych pacynek, plus pięć przedstawiających głównych bohaterów. Na ich czele z berłem w ręce stał Iwo. Mruczał coś w nieznanym mi języku; jakby zaklęcie; po czym bariera zaczęła znikać. Wszystkie potwory uradowane wyszły z podziemia. Między stadem pacynek przypominające potwory z różnych AU z drobną zmianą w szczegółach, dostrzegłem jeszcze sześć pacynek ludzio-podobnych, co oznaczało, że w tym "Universum" nie zabijano ludzi; ciekawie Error, sądziłem, że w spektaklu twojego autorstwa krew, flaki i proch będą się wylewały ze sceny, a tu proszę, mamy piękny Happy Ending ~ <3

Gdy pojawiła się tabliczka z napisem "Koniec", wstałem z podłoża i zacząłem klaskać, krzycząc entuzjastycznie "Brawo, brawo!", na co twarz Errora postanowiła przybrać kolor żółty. Zachichotałem cicho; Jaki on słodki!~<3 Normalnie schrupać w całości!

- Po-OdoBa-Ało Ci się-Ę? - zapytał zmieszany

- Czy mi się podobało?.. To było zaczepiste, wyczepiste i.. Wyczo-zaczepiste!!! - krzyczałem, skacząc jak yaoi-stka, gdy w jej ulubionym ff główni bohaterowie nareszcie się zejdą i przyznają przed sobą do swoich uczuć. Po tym podszedłem do niego i przytuliłem zapominając o jego fobii, co prawda lekko się na początku wzdrygnął i zatrząsł niespokojnie, a wtedy ja powoli zacząłem się odsuwać , jednak jego silne ramiona które momentalnie mnie objęły nie pozwoliły mi w żaden sposób na ucieczkę; ale mnie to cieszyło; nie bałem się już Ruru, teraz go kochałem..

..........................

FuunHyde: Mam na dzieję, że się cieszycie z nowego rozdzialiku; ja się bardzo ciesze. Co prawda wyjechałam ale udało mi się znaleźć chwilę na napisanie tego rozdzialiku *-* A w czasie drogi ( Bo jechałam z Polski samochodem przez Słowację,Węgry i Serbię, aż do Bługarii; czyli jakieś 33 godziny; horror... ) udało mi się zrobić na kartce ( bo laptop i telefon mi się rozładowały ;-;) plan rozdziałów do tego opowiadania i zaplanować już kolejny ErrInk, mniej więcej fabułę InternetTale ( Taaak będę to pisać =D I to będzie baaardzo zuuułeeeeee hehehehehe XD) i BillDip =D

Liczę na gwiazdki(z nieba) i komentarze( z piekła )

Pa=D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro