21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Musiała to przyznać - bała się wyjść z mieszkania. Przejrzała zapis z monitoringu i faktycznie, przyszedł ktoś z paczką, ale nie sposób było rozpoznać, kim był. Tak jakby wiedział, gdzie są wszystkie kamerki i celowo ukrywał twarz pod czapką z daszkiem. Był sam. Żadnego samochodu, żadnych innych ludzi. Pojawił się na osiedlu nie wiadomo skąd i tak samo zniknął, gdy wyszedł poza pole widzenia kamer.
"A co, jeśli zhakowali kamerki i będą widzieć, że wychodzę?" pomyślała.
"To jakaś paranoja. Jeśli teraz nie wyjdę, to nigdy."
Zalogowała się ponownie do monitoringu, żeby zobaczyć, czy po osiedlu nie kręci się ktoś podejrzany. Sprawdziła przez wizjer czy nie ma nikogo na klatce. Gdy się upewniła, wyszła i zakluczyła za sobą drzwi. Ubrana w czarne ubrania i czapkę z daszkiem czuła się odrobinę bezpieczniej, ale natrętna myśl, że zaraz ktoś ją porwi, nie przestawała jej prześladować.
Zjechała windą aż do piwnicy i wyszła na podziemny parking. Potem wyszła bramą wjazdową na zewnątrz. Bała się wsiąść do własnego samochodu i poszła na przystanek autobusowy.
"Tam przynajmniej będzie mnóstwo ludzi, więc nic mi nie będzie."
Szła oglądając się co chwilę, czy nikt jej nie śledzi. Z ulgą usiadła na ławce przystanku. Serce okropnie jej waliło. Ostatnio tak się bała, gdy Thomas i Jessy weszli do domu Micheala Hansona. Tak bardzo chciała wrócić do tej miłej chwili, gdy razem z Jakiem pili herbatę w pensjonacie. Tak bardzo chciałaby usłyszeć od niego, że wszystko będzie dobrze i że nie ma się czego bać - zupełnie tak jak wtedy, gdy szukali Hanny. Ale dobrze wiedziała, że nie może na to liczyć. Że nawet gdyby to powiedział, byłoby to kłamstwem.
W końcu przyjechał autobus.

Jake spędził noc na przeszukiwaniu danych z komputera Anemone. I wszystko stało się takie jasne. To byli oni. Nie wyparli się go. Nie zapomnieli. Nie wybaczyli tym, którzy mu zagrozili. Byli tam dla niego jak armia czekająca na rozkazy. To on stchórzył. To on zapomniał o tym, kim był w głębi duszy. Choćby próbował to zdusić ze wszystkich sił, to nie mógł się tego wyprzeć - był hakerem z krwi i kości. Gdy skończył o poranku, wpisał imię i nazwisko Leny w wyszukiwarkę. Już drugi wynik wskazywał jej konto na Linked-in. Co prawda było długo nieaktualizowane i przysłowiowo obrosło kurzem, ale było tam to, czego jego prześladowcy nie powinni byli się dowiedzieć - jej miejsce pracy. Jake zaklął pod nosem i raptownie wstał z krzesła. Zawrzało w nim, a w głowie pojawiły się różne możliwe scenariusze. Cała ta akcja z pojechaniem do firmy i drukowaniem dokumentów - co jeśli to sztuczka Horsta? Jeśli dokumenty były zawirusowane? Jeśli czekają na nią w biurze?

Anemone o 8:21
Zakładam, że nie siedziałeś z założonymi rękami czekając na mnie i już wiesz.

Nym-0s
Chcą wojny, to będą ją mieli.

Anemone
Wreszcie gadasz jak stary Ty.
Czekam na polecenia.

Nym-0s o 8:22
Wyłączamy serwery w jego hotelach i kasynach.
Wszystkich.

Anemone
Podoba mi się. Dam znać reszcie.
Nie chciałbyś przekazać "pozdrowień" naszemu celowi?

Nym-0s 8:23
Ciekawa propozycja. 🤔

Zajmę się tym.🤡

W zaledwie godzinę Horst odnotował straty, jakich nigdy by nie przewidział. Nie dość, że nic nie działało, to automaty do gier zwariowały i hojnie obdarowały każdego, kto w momencie ataku na nich grał. Kolejnym krokiem było upublicznienie danych z kont bankowych wszystkich, którzy byli klientami kasyn. Wystarczyło jedno słowo i pół świata opanował zupełny chaos. W mediach wrzało o ataku haktywistów, a Jake tylko patrzył czując się znowu jak król.
"Już zapomniałem jakie to przyjemne uczucie." zaśmiał się w duchu.

Nym-0s 8:35
Muszę jeszcze zapewnić bezpieczeństwo Lenie. Potrzebuję dostępu do monitoringu w jej mieście.

Anemone 8:36
Chwilkę...
Autobusy i metro też?

Nym-0s 8:37
Jeszcze pytasz?

Anemone
To zajmie trochę więcej czasu. Ale będziesz miał wszystko.
Dasz radę sam to wszystko przeszukać?

Nym-0s 8:38
Tak, nie chcę żeby reszta wiedziała za dużo.

W międzyczasie włamał się na skrzynkę pocztową Leny, żeby sprawdzić czy w dokumentach faktycznie mógł być wirus oraz, żeby prześledzić, czy mejl rzeczywiście pochodził z jej firmy. Odechnął z ulgą, że chociaż w tej jednej kwesti była jeszcze bezpieczna.

Dostał w końcu dostęp do monitoringu. Nie był jednak w stanie znaleźć niczego znaczącego. Być może Lena sama się ukrywała i unikała kamer. Czuł jakby zamienili się trochę rolami. To zawsze on był tym, który musiał uciekać i się ukrywać.
Cóż, postanowił iść śladem swoich prześladowców i wykraść adres Leny z baz jej firmy. Następnie dotarł do monitoringu osiedlowego. Zajęło mu to dość sporo czasu, ale ostatecznie udało mu się. Przewinął około godziny i ostatecznie ją znalazł. Uśmiech wpełzl mu nieświadomie na usta. Cieszył się, że mógł ją zobaczyć całą i zdrową, ale jednocześnie było mu przykro, że biedna musi się tak chować.
"Musi się tak strasznie bać." pomyślał, a w oku zakręciła mu się łza.
Niestety zgubił jej trop po tym, jak wyszła z podziemnego parkingu. Trochę mu znowu zajęło, zanim znalazł przystanek na którym siedziała. Ale od tej pory było mu już trochę łatwiej, bo wiedział jak była ubrana - dokładnie tak, jak on, gdy uciekał. Starała nie rzucać się w oczy, wyglądać normalnie, ale on to widział - znał to bardzo dobrze: nerwowe machanie kolanem, oglądanie się na wszystkie strony, siedzenie ze spuszczoną głową, unikanie kontaktu wzrokowego z innymi ludźmi. Chciałby jej powiedzieć "Nie bój się, obserwuję Cię." Lena dojechała bezpiecznie do pracy i zniknęła za drzwiami do biura. Siedziała tam około pół godziny. W końcu zegar się wyzerował i mógł oglądać wszystko w czasie rzeczywistym. Zagadała do portiera, który następnie gdzieś zadzwonił i czekała chwilę w lobby. Gdy mężczyzna znów porozmawiał przez telefon i dał jej jakiś znak, wyszła. Wsiadła do taksówki. Szybko zapisał numer rejestracyjny i śledził pojazd na monitoringu miejskim. Niestety przestało być to możliwe, gdy wjechała na autostradę. Nie miał jeszcze dostępu do tamtych kamer, a nawet gdyby o niego poprosił, minęłoby za dużo czasu nim by go dostał. Schował twarz w dłoniach, żeby móc się lepiej skoncentrować. Czy zdążyłby namierzyć taksówkę przez centralę, a potem jakoś sygnał GPS? A może szybciej jednak byłoby uzyskać dostęp do monitoringu?

Anemone 9:19
Mam dobre wieści. Prześledziłem dokładnie aktywność Horsta i jego zespołu hakerów. Nie ma nic, poza adresem Leny i jej numerem telefonu. No i adresem tej firmy, wiadomo. Na szczęście w porę wyłączyła telefon, więc dopóki go nie włączy, na pewno będzie bezpieczna. Jej komputer też powinien być czysty.

Przy okazji, znalazłem też coś, co rozbawiło mnie do łez 🤣:
9:21

To Horst, który dowiedział się o stratach w kasynach.

Nym-0s 9:22
Doprawdy piękne :')

Lecz nie była to pora na śmianie się z przegrywającego Horsta. On wciąż jeszcze nie był pokonany i stanowił realne zagrożenie. A Jake wciąż nie był pewny, gdzie pojechała Lena.

Anemone 9:25
To co dalej?

No właśnie, co dalej? Samym denerwowaniem Horsta go nie dorwie. Trzeba było udowodnić mu jeszcze kontakty z mafią i prowadzenie pornbiznesu na zlecenie Henschella.

Nym-0s
Mówiłeś, że masz jakichś znajomych w policji, tak?

Anemone
Można tak powiedzieć. Co dokładnie chcesz osiągnąć?

Nym-0s
Muszę znaleźć dowody przeciwko Horstowi. Ale co ważniejsze, muszę mieć absolutną pewność, że policja dobrze się nimi zajmie i nie schowa ich do szuflady.

Anemone
To mam lepszy pomysł. Po co kłopotać policję? Od razu zaangażujemy prokuraturę. Zajmę się tym ;)

Nym-0s
Potrzebuję też pomocy w zdobyciu dowodów. Zgubiłem Lenę i muszę się tym teraz zająć. Nie mogę jednocześnie szukać jego twarzy.

Anemone
Już daję innym sygnał.

***
Jake spojrzał na zegarek. Było w pół do piątej i wyglądało na to, że sprawa została zakończona. Nie mógł w to uwierzyć. Oparł się i pozwolił, żeby ręce opadły mu luźno wzdłuż ciała. Kiedy Lena usłyszy w wiadomościach, że Horst został zatrzymany przez prokuraturę na pewno do niego zadzwoni albo przyjedzie. Był tego pewien i wierzył, że jest bezpieczna dokądkolwiek się udała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro