|S3| Kiedy zaprosi cię na horror

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hinata Shoyo

    Usłyszałaś dźwięk SMS-a. Podeszłaś do swojego biurka, na którym leżał telefon. Włączyłaś go.

- Wiadomość od Shoyo - oznajmiłaś.

    Otworzyłaś ją.

- Kino. Dzisiaj. 18. Idziesz?

   Hinata zawsze uwielbiał uczyć się swojego ojczystego języka... tak go umie, że tworzy zdania z jednego wyrazu.

- Ok - odpisałaś.

***

    Czekałaś pod kinem na chłopaka. Szczerze to trochę się bałaś. Nie lubiłaś oglądać horrorów, jednak zawsze się z tym kryłaś.

    Ujrzałaś rudzielca. Podszedł do ciebie.

- Witaj [T/I]! - ucieszył się Shoyo.
- Hej... - powiedziałaś ciszej niż zwykle.
- Wszystko okej? - zmartwił się.
- Tak tak! - krzyknęłaś jak poparzona łapiąc się za kark.
- To dobrze - prychnął.

    Shoyo zapłacił za bilety. Na początku mówiłaś, że sama za siebie zapłacisz, ale chłopak chciał ci sprawić przyjemność. Weszliście do sali kinowej.

***

    Za każdym razem, kiedy działo się coś strasznego podskakiwałaś. To był wyjątkowo przerażający horror. Nie wiedziałaś, czy jeszcze kiedykolwiek uśniesz. Kiedy jakiś umarlak rozciął sobie brzuch i zaczął się patroszyć złapałaś Shoyo za rękę i przycisnęłaś do jego ramienia głowę. Ten zamiast objąć cię ramieniem i powiedzieć, że to tylko film, zaczął się wydzierać na całe kino, że ta bestia go dopadła. Później zobaczył, że to ty. Chłopak przycisnął się do ciebie. Było widać, że bał się tak samo jak ty.

***

- Shoyo... - wyszłam z sali kinowej. Chyba nadal do końca nie kontaktowałam - Nigdy więcej nie wybierasz filmu. Co cię w ogóle podkusiło, żeby iść na ten horror!?
- Myślałem, że lubisz takie filmy - złapał się za kark. - Ale zapomniałem, że sam takich nie lubię.

    Prychnęłaś patrząc na niego z politowaniem.

- Dobra, na przyszłość ty wybierasz - oznajmił.
- Właśnie to chciałam usłyszeć - zaśmiałaś się. - Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek usnę...
- Ja też.

Kageyama Tobio

    Tobio zaprosił cię do kina. Zdziwiłaś się na jego propozycję, ale nie odmówiłaś. Chciałaś spędzić z chłopakiem trochę czasu. Nie zdradził ci na jaki film się wybieracie.

    Czekałaś na niego ponad pół godziny. Nie zjawił się. Starałaś się uspokoić nerwy, aby przypadkiem nie pobiec do domu Kageyamy i nie zaciągnąć go do kina. W sumie to nawet nie wiedziałaś czy by doszedł. Prawdopodobnie zostałby przez ciebie poturbowany. Byłaś dobra w takich rzeczach, a chłopak nie znał cię od tej strony. I nie miał znać...

***

    Sama poszłaś na seans.  Wybrałaś horror. Miałaś gdzieś chłopaka. Zaprosił cię do kina, a sam do niego nie przyszedł. Żenada *żenadix hahaah* Wychodząc z kina ujrzałaś siatkarza. Twoja wściekłość osiągnęła limit.

- KAGEYAMA!!! - krzyknęłaś biegnąc na bruneta.

    Nie zdążył nawet nic powiedzieć. Przewróciłaś go. Dostał od ciebie z pięści w twarz. Szybko uchronił się przed następnym atakiem.

- Czemu nie przyszedłeś!?!? - zdenerwowałaś się.
- No bo... bo... - zaczął się jąkać.
- No co!? - wkurzyłaś się.
- Bo chciałem nam kupić mleko, a akurat w sklepie zabrakło - powiedział.
- Co? - zdziwiłaś się.
- No tak - potwierdził. - Ale w każdym sklepie jakim byłem sprzedawczyni mówiła, że zostało im tylko normalne milk.
- Kageyama... - twoja twarz wyglądała teraz co najmniej jakbyś zamieniła się w chińczyka. - Milk to po angielsku mleko deklu!!!
- Aha. Fajnie wiedzieć - strzelił facepalm'a.

Kenma Kozume

    Byłaś z Kenmą na zakupach. Zdziwiłaś się, że chłopak w ogóle się na takie coś zgodził. Ale byłaś zadowolona. Zaproponował, żebyście poszli do kina. Zgodziłaś się. Wybrał horror. Lubiłaś je. Nie byłaś osobą, która bała się wszystkiego wokół. Straszne rzeczy były ci znane.

    Kozume dał ci pieniądze, abyś kupiła bilety i coś do jedzenia. Nie byłaś z tego zbytnio zadowolona, ponieważ chłopak o kocich oczach cały czas grał w jakąś grę. Nie miałaś nic przeciwko kiedy grał z tobą w domu, ale przeszkadzało ci, kiedy zabierał również swoją konsole na dwór i do miasta. Wolałaś aby zajął się trochę twoją osobą.

    Razem, a jednak osobno weszliście na sale kinową. Zajęliście swoje miejsca. Chłopak ani razu na ciebie nie spojrzał. Kiedy upłynęło 15 minut filmu, byłaś na niego zła. Zaprosił cię do kina, sam wybrał film, a teraz nawet na niego nie patrzy? O nie. Tak nie będzie.

    Wyrwałaś chłopakowi z rąk grę. Palce nie przestały mu się ruszać. Jego mózg uważał, że cały czas gra. Dopiero po upłynięciu chwili zorientował się, że nie ma przed sobą konsoli. Popatrzał na mnie

- Czemu mi ją zabrałaś? - zapytał spokojnie.
- Bo nie patrzysz na film - szepnęłam, aby nie przeszkadzać innym w seansie.
- Patrzę - oznajmił.

   Spojrzałaś na niego błagalnie. Przecież wiedziałaś jaka jest prawda.

- Dostaniesz ją jak skończy się film - powiedziałaś z wymalowanym na twarzy złośliwym uśmiechem.

    Niemalże usłyszałaś, jak serce Kenmy rozsypało się na kilkadziesiąt malutkich kawałeczków.

- Czemuuuuu - wyszeptał. - Proszę oddaj.

    Uważał, że jeżeli zrobi oczy kotka, to coś wskóra. Niestety jego starania poszły na marne. Odpuścił i zaczął oglądać film. Ucieszona ze swojego zwycięstwa cicho się zaśmiałaś.

Tsukishima Kei


    - Kei-chan - zawołałaś, widząc wychodzącego ze szkoły okularnika.
     Chłopak posłał ci mordercze spojrzenie, słysząc znienawidzone przezwisko.
     Przewróciłaś oczami i poczekałaś, aż blondyn do ciebie dojdzie.
    - Co chcesz? - spytał.
    - Idziemy do kina - powiedziałaś, starając się powstrzymać włażący ci na twarz złośliwy uśmieszek. - Dzisiaj.
     Całe szczęście, że Tsukishima nie wiedział jeszcze, jaki film wybrałaś.
    - Nie chce mi się, idź ze swoją przyjaciółką - odmówił.
    - Kei-chan, proooszę - uwiesiłaś się na jego ramieniu.
    - Nie.
    - Ale to będzie film o dinozaurach!
    - O dinozaurach? - zdziwił się.
    - Tak, jest świetny - przytaknęłaś ochoczo. - Idziemy o 17.
    - W takim razie niech ci będzie - westchnął. - Chociaż wolałbym iść bez ciebie.
     Przewróciłaś oczami i ruszyłaś w kierunku swojego domu, krzycząc po drodze, żeby kupił popcorn.

* * *

     Równo o siedemnastej stanęłaś przed budynkiem kina. Kupiłaś bilety i odwróciłaś się w poszukiwaniu Kei'a. Jego blond czupryna mignęła ci gdzieś w tłumie.
    Po chwili Tsukishima stanął obok ciebie i zdjął z uszu słuchawki.
    - Jestem - oznajmił.
    - W takim razie chodźmy - powiedziałaś wesoło.

* * *

     Gdy na ekranie pojawił się tytuł ,,Inwazja dinozaurów - apokalipsa" musiałaś z trudem powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Film opowiadał o ponownym pojawieniu się wcześniej wspomnianych zwierząt na Ziemi i ukazywał losy głównego bohatera, który musiał zabijać ów prehistoryczne stworzenia by przeżyć.
     Tsukki był przerażony. Po raz pierwszy widziałaś u niego tyle emocji.
    - Nie mówiłaś, że będą je zabijać - powiedział z wyrzutem. - Przecież... Jak można zabijać dinozaury?!
     Zachichotałaś.
    - Och patrz! Teraz będą je bombardować - zawołałaś, wskazując na ekran.
    - Bawi cię to? - syknął. - T-to jakiś horror!
    - Nigdy nie pomyślałabym, że taka osoba jak ty, będzie drżeć ze strachu na widok zarzynanego Tyranozaura - na twoje usta wkradł się złośliwy uśmieszek.
     Jednego byłaś pewna. Okularnik już nigdy nie pójdzie z tobą do kina.

Nishinoya Yuu 

     Ten dzień był wyjątkowo nudny. Nic więc dziwnego, że gdy Noya zadzwonił do ciebie z propozycją wyjścia do kina bez wahania zgodziłaś się, nie pytając o szczegóły.
     To był błąd. Nie spodziewałaś się, że libero wybierze horror. Nim zdążyłaś wymyślić jakąś sensowną wymówkę, usłyszałaś dzwonek. Zaklnęłaś i w nie najlepszym nastroju otworzyłaś drzwi, w których stał Yuu.
    - Nie lepiej wybrać się na jakąś komedię? - zaproponowałaś.
    - Nie martw się, [T/I] - Nishinoya posłał ci jeden ze swoich uroczych uśmiechów. - Zawsze możesz mnie przytulić, gdy będziesz się bała.
     Twoje policzki poczerwieniały.
    - D-dzięki.
     Ubrałaś buty i kurtkę, po czym razem z siatkarzem wyszłaś na dwór, uprzednio zamykając drzwi.

* * *

     Kilkanaście minut później siedzieliście już w sali. Nishinoya trzymał na kolanach astronomicznej wielkości kubełek popcorn'u, a ty zadowoliłaś się colą.
    - Nie martw się, nie będzie tak źle - libero ścisnął twoją rękę, żeby choć trochę podnieść cię na duchu. 
     Posłałaś mu słaby uśmiech.
     Chwilę później skończyły się reklamy. Pojawiły się napisy i dziwna, nieco przerażająca muzyka.
     Odruchowo przytuliłaś Noyę, a on zachichotał i objął cię ramieniem. Był przyjemnie ciepły.
Z początku myślałaś, że nie dasz rady wytrzymać tego seansu, ale potem wstęp się skończył.
     To była najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek obejrzałaś. Ten film okazał się totalnie tandetny.
     Yuu chyba również się zawiódł, ponieważ zaczął komentować sceny pod nosem i rzucać popcorn'em.
     Skończyło się na tym, że wyproszono was z kina. Mimo wszystko, nie żałowałaś.
     Zamiast wieczornego seansu poszliście na gofry. Dużo gofrów.

Bokuto Koutaro

     - [T/I], pamiętasz Bokuto? - spytał któregoś dnia Akaashi.
     Skinęłaś głową.
     - Dzisiaj ubzdurał sobie, że pójdzie na horror - westchnął ciężko. - Zmusił mnie do pójścia z nim.
     - Miłego seansu - zachichotałaś, widząc cierpiętniczą minę twojego brata.
    - Nie poszłabyś z nami? - spytał z nadzieją.
    - Czy ja wiem... - udałaś, że się zastanawiasz.
    - [T/I]...
    - No dobra, niech ci będzie - przewróciłaś oczami. - O której idziecie?
    - Około 16. Muszę wyjść do sklepu, więc dołączę do was na miejscu - odparł.
     Skinęłaś głową.

* * *

     Kilka minut przed szesnastą weszłaś do galerii, w której znajdowało się kino. Gdy tylko znalazłaś się w środku poczułaś, że ktoś przytula cię od tyłu, omal nie łamiąc wszystkich kości.
    - [T/I]-chan! - zawołał wesoło Bokuto. - Hey, hey, heey!
    - Powietrza - wydusiłaś.
     Siatkarz momentalnie cię puścił, a ty z ulgą nabrałaś tlenu.
    - Hej, wiesz gdzie jest Akaashi? - spytałaś, zerkając na wyświetlacz telefonu. - Za dwie minuty powinniśmy być na sali.
    - Myślałem, że przyjdzie z tobą...
    - Chwila - mruknęłaś, słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości.

OD: Brat :3
TREŚĆ: Niestety, nie wyrobię się na film. Sorka, musisz iść beze mnie. Też cię kocham, [T/I]!

- Zabije go jak wróci - syknęłaś.

DO: Brat :3
TREŚĆ: Nie myśl, że zostawienie mnie z tą sową z ADHD ujdzie ci płazem. Pogadamy w domu.

    - Coś się stało? - Koutaro zmarszczył brwi.
    - Akaashi nie może przyjść na film - westchnęłaś.
    - Ale przynajmniej ty przyszłaś, [T/I]-chan! - wyszczerzył się.
     Uśmiechnęłaś się delikatnie. Może jednak nie będzie tak źle?

* * *

    - [T/I]-chan, boje się! - Bokuto prawie wlazł ci na kolana i oplótł ramionami, pozbawiając cię tchu.
    - Ale to dopiero reklamy - westchnęłaś ciężko.
    - Ale ten pan trzymający krem wygląda przerażająco!
    - Dlaczego ja się zgodziłam na pójście do kina?! - żachnęłaś się.
    - [T/I]-chan, czemu zgasły światła? - głos asa Fukorodani zadrżał.
    - Bo zaczyna się film - wyjaśniłaś, siląc się na cierpliwość.
    - Będziemy oglądać po ciemku? - spytał.
    - Tak.
     Siatkarz przyciągnął cię do siebie, zamykając cię w uścisku. Poczułaś, że robisz się cała czerwona.
    - Bokuto... - zaczęłaś, ale chłopak ci przerwał.
    - Ładnie pachniesz [R/I]-chan - szepnął ci prosto do ucha. - A teraz ćsii... Zaczyna się!
     Na twoje policzki po raz kolejny wkradł się rumieniec.
     Jednego byłaś pewna. Akaashi może szykować sobie trumnę.



























































Czy tylko ja uważam, że Noya i Bokuto wyszli najlepiej? Bo mi tak XDD Te Hinaty, Kageyamy... jedna wielka masakra xD Troszku nam się początki zaczęły powtarzać, ale cii hihihi Piszcie czy wam się spodobało spotkanie w kinie :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro