22. Wielki Początek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jest moją dziewczyną - powiedziałem ostrym jak brzytwa głosem
- Co?! - pytającym krzykiem wydarł się Shane
- Rozumiem - powiedział Vincent, ale po jego nie najlepiej dobranej mimice zrozumiałem, że jeszcze na ten moment tego nie zrozumiał.- Od kiedy ? - zapytał kiedy dotarł do niego sens mojej wcześniejszej wypowiedzi
- Od wczoraj - odpowiedziałem
- Jak ? Ona jest w szpitalu - zdziwił się Tony
- Zapytałem ją o to wczoraj w szpitalu - mówiłem opanowanie do bracii Hailie Monet
- Japierdole - przekląnał Tony, przez co zarobił ostrym spojrzeniem od najstarszego brata.
- To chyba tyle? Macie coś mi jeszcze do powiedzenia? - zapytałem ostrożnie wiedząc, że jeden nie odpowiedni krok, może spowodować u nich nie zamierzoną reakcje
- To tyle - powiedział Vincent i wskazał na Dylana, żeby mnie odprowadził, ten wstał ociężale i ruszył przedemną.
Kiedy po chwili doszliśmy do drzwi, a ja założyłem buty średni brat przysunął się do mnie i powiedział.
- Witamy w naszej rodzinie - mówiąc to zaśmiałam się cicho i zamknął za mną drzwi, to był chyba dobry znak dla mnie? Ale przecież to rodzina Monet, a ona zawsze jest nieobliczalna.

Pov : Hailie

Po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu nadzszedł ten ostatni i zarazem najbardziej upragniony i wyczekiwany dzień, w którym miałam dostać wypis ze szpitala. Męczyło mnie już siedzenie w szpitalnej sali i choć nie mogłam narzekać na brak towarzystwa, bo moi bracia przesiadywali tu od rana do nocy to moją jedyna atrakcją było patrzenie się w sufit i wymyślanie histori albo popijanie leków.

Pov : Adrein

Hailie:
Jadę do domu :)


Uśmiechnęłem się sam do siebie, na wiadomość Hailie. W tym momencie przypomniało mi się jednak że muszę zmienić jej nazwę.
Zmieniłem i odpisałem.

Adrien:
Jak będziesz w domu będziesz chciała porozmawiać?

Moja Dziewczyna:
Chętnie, ale może przyjedziesz do mnie? Chłopcy mówią, że możesz przyjść 😘

Adrien:
Twoi bracia są chętni? Nie wydaje mi się, że by to powiedzieli.

Moja Dziewczyna:
Nie wymyślaj tylko przychodź, czekam z b-r-a-ć-m-i o 18.00

Parsknęłem. Nie wiedziałem, że Hailie ma taki temperament. Ciągle dowiadywałem się o niej nowych rzeczy.


Po południu (17.53) Adrien:

Siedziałem w samochodzie i zbierałem się żeby wyjść na podwórko Monetów. Pomyślałem, w końcu życie jest jedno, a jak umrę to przynajmniej przy Hailie. Idę.
Lecz wtedy nie wiedziałem, że ten jeden ruch to mój początek przyszłości. Przyszłości w której nauczę się kochać. Przyszłości w której będę mieć kochającą rodzinę. Przyszłości w której będzie wszystko tak jak miało być...

<><><><><><><><><><><><><><><


Hej! Przepraszam że tak długo nie byłam aktywna. Wracam choć nie wiem czy na dobre. Proszę o ocenę, żeby wiedzieć co się wam podobało, a co nie I co mogłabym zmienić.
Miejsce na nią:

Oceń od 1-10: \___________/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro