Niewierze.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Nathana

Graliśmy z Max'em w prawdę.

Tak prawdę.

Nie prawdę i wyzwanie,
bo po co nam wyzwania?

-ok kiedy ostatnio.....-zaczą Max.

Nagle do pokoju weszła Clara.
-No siema.
-Ty nie miałaś pogawędki z rodzicami?- zapytał Max
-Nie dlaczego?
-Bo przez ciebie Stacey oberwała a Liam prawie umar że strachu?- wyliczyłem
-Nie no nie umar a Stacey przecież nic nie jest.
-Nic to znaczy może Liam złamał jej nos?-zapytałem i skarciłam ja wzrokiem. Po co ją się w to pakowałem przezemnie po części to też jest
-Nie no rodzice mnie nie znaleźli nie zamierzam z nimi gadać.
-aha.- mrukną Max
-Co robicie?
-Gramy w prawdę.- Powiedziałem
-Wyzwania leprze.
-Nie- powiedzieliśmy chórem ja z Max'em

Stacey weszła do pokoju.

-Mama mówi że będziemy chyba musieli pojechać do szpitala.
-Boże, na serio?!-zaniepokoiłem się
-no... Boli mnie nos ale już krew nie leci... - powiedziała I usiadła obok mnie po czym się do mnie przytuliła.

-Dobra gracie w prawdę c'nie?- powiedziała Clara.

-no
-to ja wam rzucę taka prawdą że wszyscy tu padniecie.
-no dawaj.
-Uwaga....Uwaga......Wujek Adrien to nie jest ojciec Stacey. - powiedziała po czym się uśmiechnęła...

CO?!

-kłamiesz!- krzyknela Stacey.
-udowodnić?
-no dawaj.- powiedział Max.
-okej chodźcie.- powiedziała Clara, wstała i wyszła z pokoju za nią wybiegła Stacey a potem wyszedłem ja i Max.
Wyszliśmy z willi i weszliśmy do naszego domku.

Clara otworzyła drzwi do sypialni rodziców a potem szufladę i wyjęła książeczkę zdrowia Stacey i otworzyła na którejś stronie.

-O tu. - pokazała palcem.
Stacey wyrwała jej z rąk książeszcze i wyszła z domku trzaskając drzwiami.

Perspektywa Stacey

Wyrwałam książeczkę Clarze z rąk i wyszłam z domku trzasnęłam drzwiami.

Chciało mi się płakać i chciałam normalnie wrzeszczeć na cały głos.

Weszłam do willi I krzyknełam :
-JAK MOGLIŚCIE?!?!?!- wszyscy zwrócili na mnie uwagę.

Stałam na wejściu do salonu.
W salonie byli Wujek shane I Dylan ciocia Sophia i Martina, Liam, Sky, Diana, Mama i tata...

Wszyscy się na mnie patrzyli a u mnie w oczach pojawiły się łzy.

-DLACZEGO?!?! DLACZEGO NIKT MI NIE POWIEDZIAŁ?!?! - krzyknelam I rzuciłam książeczką w mojego niby ojca.

Obruciłam się i wybiegłam.
Kilka osób wybiegło za mną.

Nie chce żyć.

Dalej boli mnie nos ale to mnie nie obchodzi...

Bo....
Nathan Nie jest moim prawdziwym bratem???......

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro