wstawaaj

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam sie mokra na policzkach.
Pewnie płakałam przez sen...

Śniło mi sie że ten mój tata ten prawdziwy.... że on po mnie przyjeżdża i mnie z tąd zabiera...
To straszne...

Ktoś zapukał do drzwi a pochwili weszła mama.

-cześć słonko. Wyspałaś sie??? Dziś lecimy do miasteczka. Choć na śniadanie. - powiedziała lecz ja ją ignorowałam.
Okłamywała mnie przez 12 lat!

Jednak po chwili przyszedł Wujek Shane.

-Cześć młoda. Choć na śniadanie.- powiedział I rozsuną rolety.

Ja położyłam sobie poduszkę na głowę bo raziło mnie światło.

-No wstawaj już, ubierz sie, idź zjeść śniadanie a potem lecimy do miasta.
-ale ja nie chce...
-już wstawaj nie ma nie chce każdy chce śniadanie! - powiedział I ściągną poduszkę z mojej głowy.
-ja nie. I nie chce nigdzie lecieć. Nie z rodzicami.
-dobra to może zrobimy tak, jak będziemy lecieć helikopterami to Clara usiądzie w jednym z twoimi rodzicami i Nathanem a ty z nami? Hm? Pasuje?
-no dobrze...
-to już wstawaj odliczam Ci 15 minut I masz być na dole.
-okej.. - powiedziałam po czym usiadłam i rozglądnęłam się popokoju.

-zaczynam odliczanie. 15 minut masz.- powiedział wujek i wyszedł zamykając drzwi.

No właśnie wczoraj Nathan był obok mnie...
Chyba wstał wcześniej.

Wstałam I poszłam pod prysznic.

Umyłam się w niecałe 9 minut.
Wytarłam się i włożyłam bieliznę po czym podeszłam do szafy.

Wyjęłam z niej krótkie dżinsowe spodenki oraz Fioletowy top.

Ubrałam się po czym pomalowałam rzęsy tuszem i usta błyszczykiem.

Narzuciłam jeszcze rozpinaną czarną bluzę z kapturem po czym wyszłam z pokoju.

☆☆☆

-no 16 minut spóźniłaś sie! - powiedział wujek shane jak tylko weszłam do kuchni.

W kuchni było dużo osób ale nie było nathana.

Może jest z Max'em bo go też nie ma.

Wszyscy się na mnie patrzyli ja ignorowałam wszystkie spojrzenia.

Dałam głowe w dół i usiadłam koło Wujka shane.

Przedemną stanęły gofry z syropem klonowym, więc zaczęłam je jeść a wujek obioł mnie ramieniem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro