22. Miracle Aligner

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rano Louisa obudził dźwięk telefonu. Postanowił go ignorować, tak jak najczęściej miał w zwyczaju o takiej porze dnia, ale to Harry po niego sięgnął. Wpierw Tomlinson starał się go przyciągnąć z powrotem do siebie, jednak na próżno, bo ten już podawał mu komórkę, po czym położył się spać na jego klatce piersiowej. Szatyn przetarł powieki, żeby zobaczyć, kto dzwoni. Zdziwił się lekko, gdy okazało się, że to Kate, ale odebrał.

– Powinienem na ciebie nakrzyczeć, że budzisz mnie o świcie – odezwał się.

– Ja powinnam na ciebie nakrzyczeć – uznała pewnie. – Sprawdź Twittera, kochaniutki.

– Nie mam nastroju na sprawdzanie Twittera – jęknął, głaszcząc po nagich plecach Harry'ego. – Czy nie mogę tego zrobić później?

– Niech ci będzie – westchnęła, a Louis zdziwił się, że tak szybko się poddała. – A przy okazji, gratuluje wczorajszej upojnej nocy.

– Skąd wiesz...

– Cały Twitter wie – odpowiedziała i wtedy zrozumiał, że wcale nie odpuściła, tylko chciała mu coś uświadomić. Dał rozmowę na głośnik, po czym wszedł na aplikację, żeby o sprawdzić. Głos kobiety rozbudził nieco bruneta, który otworzył oczy. – Na przyszłość, jak masz zamiar pieprzyć Harry'ego to bądź dyskretniejszy i nie rób sobie zdjęć z fanami, jeśli w koszyku masz wszystkie potrzebne do tego rzeczy.

– My wcale nie...

Styles po tym już kompletnie się obudził, patrząc na to, co robił Louis. Ten sprawdził trendy i rzeczywiście, było tam coś o nim, jednak wcale nie musiał w nie wchodzić; wystarczyło, że prześledził wzrokiem stronę główną, żeby zauważyć, ze fani, których obserwował zdążyli zrobić mnóstwo teorii na temat jego domniemanego związku. Jedna z nich była związana z Harrym, co nieco go zdziwiło, bo w końcu nie pokazywali się publicznie i wiadomo było jedynie, że się znają i Tomlinson wspierał jego karierę.

– Nie jest aż tak źle – ocenił, gdy wyszedł już z Twittera. – Wiesz w końcu jak to zawsze jest. Przez parę dni będzie o tym głośno, a potem zaczną mówić o kimś innym.

– Wow, cóż to za zmiana, Tomlinson – zaśmiała się. –Jeszcze niedawno dramatyzowałeś, bo ktoś myślał, że Eleanor nosiła twoją bluzę, a też fani otwarcie myślą, że jesteś w związku z Harrym i nic. Cieszę się, że w końcu przestałeś się tym tak przejmować.

– Tak, przestałem – spojrzał na Harry'ego, który przymknął oczy, leżąc na jego ramieniu. Uśmiechnął się z rozczuleniem, wracając jednak do rozmowy. – W każdym razie, jak ty się czujesz?

– Wstałam niedawno, bo chciało mi się wymiotować, bolą mnie piersi i właśnie jem kiwi – wyrecytowała. – A co tam u was?

– Przecież ty nie lubisz kiwi – zastanowił się Tomlinson.

– Ale robisz sztuczne problemy, zajmij się czymś pożytecznym – powiedziała sarkastycznie. – Powtórzę jednak moje pytanie; co tam u was?

– Nie jestem w ciąży, żebyś mówiła do mnie w liczbie mnogiej – odgryzł się.

– Dla twojej informacji, przewróciłam oczami – powiadomiła go, a on nie mógł powstrzymać się przed krótkim śmiechem, bo naprawdę to sobie wyobraził. – I dobrze wiem, że właśnie jesteś z Harrym, kochaniutki.

– Chyba wrócimy do snu – uznał Louis, ziewając. – Znaczy, Harry już wrócił.

– Nie śpię – wymamrotał Styles, a jego głos był mocno zachrypnięty.

– Ale go wykończyłeś tej nocy – stwierdziła kobieta. – Na przyszłość, nie wpychaj mu penisa do gardła, jak wiesz, że ma nagrywać piosenki.

– Jesteś na głośniku – powiadomił ją, nieco zdenerwowany, ale Harry uśmiechnął się lekko, wciąż mając zamknięte oczy.

– Wiem – odparła, wyraźnie z siebie zadowolona. – Miłego dnia kochani, śpijcie dobrze!

Tomlinson nie zdążył się nawet pożegnać, bo ta rozłączyła się. Pokręcił głową, przerażony jej zmiennością nastrojów, która jeszcze powiększyła się od czasu ciąży. Postanowił jednak już tego nie komentować i odłożył telefon. Położył się wygodnie do łóżka, wtulając w siebie Harry'ego. Czuł na sobie jego nagie ciało, które dawało mu przyjemne ciepło, jednocześnie wprawiając w dreszcze.

– Lou – wymruczał nagle chłopak.

– Hm? – spytał Louis, głaszcząc go po głowie.

– Czy ty coś planowałeś? – spytał od razu.

Szatyn przez chwilę milczał, bo nie wiedział, jak to odebrać. Nie chciał stawiać Stylesa w krępującej sytuacji, bo chociaż już od dawna myślał o uprawianiu z nim seksu, to nie chciał pospieszać ich relacji. W końcu było im wystraczająco dobrze z takim rodzajem fizyczności i nigdy nie próbowałby go do czegoś namawiać. Wolał więc upewnić się, jaki on ma pogląd na tę sprawę.

– A chciałbyś, żebym coś planował?

– Mhm – ponownie wymruczał Harry, sprawiając, że Louis nie mógł powstrzymać uśmiechu.

– To jak będziesz grzecznym chłopcem to zobaczymy – powiedział, flirtującym tonem. – A teraz chodź jeszcze na drzemkę.

Harry spojrzał się na niego od dołu, oblizując lekko usta, zanim odezwał się niemożliwie kokieteryjnym tonem:

– Dobrze, tatusiu.

Minęło kilka dni, w czasie których właściwie wszystko było zaskakująco zwyczajne. Harry nagrał już wszystkie piosenki i teraz był w trakcie projektowania swojej okładki oraz całokształtu płyty. Powiedział już Louisowi dokładnie, jak to widzi, a ten stwierdził, że dużo pastelowego różu idealnie pasuje do chłopaka i na pewno całość będzie wyglądała estetycznie. Nawet był już umówiony na sesję zdjęciową, jednak najpierw uznał, że będzie musiał iść do fryzjera, żeby coś zrobić z włosami. Akurat złożyło się, że Zayn też miał takie plany, więc któregoś wieczoru, gdy spędzali czas w czwórkę, jeszcze z Liamem, Malik zaproponował mu wspólne umówienie wizyty. Ten zgodził się praktycznie od razu, zaś Louis poczuł ukłucie zazdrości na myśl, że ta dwójka spędzi trochę czasu sam na sam. Szybko jednak starał się włączyć racjonalne myślenie; Harry nie jest jego własnością i to bardzo dobrze, jeśli nie będą przebywali całych dni razem, a trochę się rozerwą. Louis zastanowił się, czy nie umówić się tego dnia z Niallem, bo naprawdę chciał z nim porozmawiać o Kate i o tym wszystkim, co się zdarzyło. Wprawdzie wpierw postanowił, że da mu trochę swobody, żeby mógł na spokojnie wszystko przemyśleć.

Pozostawała też sprawa Kate. Każdy z przyjaciół próbował w jakiś sposób dowiedzieć się, kto jest ojcem dziecka. Początkowo wydawało się, że to Harry albo Louis najszybciej zdobędą tę informację, bo byli ze sobą najbliżej i spędzali razem sporo czasu. Jednak żadnemu z nich się to nie spodobało, Tomlinson nawet nie miał pomysłów, kto mógłby to być. Nie przypominał sobie, żeby kobieta spała z kimś innym od Nialla, ale oczywiście nie musiała mu się spowiadać. Z drugiej strony nie był też pewien, czy to na pewno przyjaciel jest ojcem, bo data poczęcia, z jego obliczeń, przypadała na moment, w którym się pokłócili.

Tomlinson potrzebował pilnie rozmowy z kimś, bo ta cała sytuacja z Kate bardzo go przytłaczała. Doszedł do wniosku, że nie wygadał się tak naprawdę nikomu, dlatego kiedy Harry wyszedł do pracy, bo siedział nad projektami, zaprosił do siebie Zayna. Było jeszcze przed dwunastą, więc był niesamowicie wdzięczny, że przyjaciel zgodził się do niego przyjechać. Nie zdziwił się jednak, gdy przyszedł do niego w piżamie, błagając o kubek mocnej kawy. Louis jedynie zaśmiał się, robiąc mu doppio i niezmiernie ciesząc się, że nareszcie ma kogoś do poważnej, szczerej rozmowy. Reszcie przyjaciół też ufał, ale z Zaynem miał relacje na całkiem innym poziomie. Ten nigdy go nie oceniał i potrafił być bezstronny w każdej kwestii. Czasami wręcz uderzał go w twarz, niekoniecznie metaforycznie, tym samym mówiąc, co powinien zrobić.

Louis wrócił do salonu, gdzie siedział już mężczyzna i położył przed nim kubek. Malik zaś wyciągnął z kieszeni skręta i uśmiechnął się do niego.

– Wziąłem nam jaranie.

– Widzę – westchnął szatyn, siadając obok. – Ale możemy później? Najpierw chcę porozmawiać.

– Wow, widzę że będzie poważnie – ocenił Zayn. – Ale wyjdźmy chociaż do ogrodu zapalić. Nie miałem dzisiaj czasu na papierosa, bo Liam był u mnie.

– Nie pozwala ci palić? – zaśmiał się, gdy szli właśnie usiąść na zewnątrz.

– Nie tyle, że nie pozwala, po prostu tego nie lubi – poskarżył się, otwierając paczkę i podając Louisowi jednego papierosa. – Wiesz, martwi się o moje zdrowie i takie tam.

Mówiąc to, zaciągnął się dymem, po czym wziął łyk kawy. Uśmiechnął się do przyjaciela wyraźnie zadowolony.

– Odżyłeś – pochwalił go Tomlinson.

– Dokładnie – zgodził się. – Więc możesz zaczynać. Podejrzewam, że to coś poważnego, więc pierdolmy pogawędki i przejdź do rzeczy.

– Całowałem się z Kate – oznajmił. Wyraźnie przyglądał się twarzy Zayna, ale ten wciąż był wpatrzony w szopę Harry'ego, paląc ze spokojem. Nie zrobił żadnego grymasu, nawet nie drgnęła mu brew, co sprawiło, że Louis poczuł się pewniej i powiedział wszystko od początku.

Jak zaczął mówić, zrozumiał, że to wcale nie zaczęło się, gdy pokłócił się Harry, to również nie zaczęło się na tamtej imprezie. Zorientował się, że jego relacja z Kate zmierzała do tego już na długo przed tym, w końcu byli ze sobą tak blisko, rozmawiali o wszystkim i po prostu czuli tę niesamowitą więź. Zdecydował, że przybliży Zaynowi to wszystko, potem dopiero przejdzie do momentu pocałunku i wątpliwości, które miał teraz. Gdy skończył, zauważył, że wypalił trzy papierosy, właściwie tylko po to, żeby zająć dłonie, bo trochę się zestresował.

– Nie zaskoczy cię pewnie to, że spodziewałem się, że coś między wami zaszło – odparł Zayn, gdy Louis skończył wywód. – Znam was zbyt dobrze, ale szczerze, myślałem, że oznajmisz mi, że to ty jesteś ojcem.

– Odrobina mniej wina i może bym był – podsumował, a Malik się zaśmiał.

– Przepraszam – spróbował się wziąć w garść. – Po prostu, jeśli mam być szczery, nie wiem, czym się tak przejmujesz. W sensie, kochasz Harry'ego, w to żaden z nas nie wątpi. Ale z Kate po prosu spędziłeś mnóstwo czasu, kompletnie się sobie oddaliście duchowo, rozmawialiście, rozumieliście się i to było po prostu takie podsumowanie. Poza tym, pamiętasz w jaki sposób doszło do tego, że my się ze sobą przespaliśmy?

Louis kiwnął twierdząco głową, bo rzeczywiście, sytuacja wyglądała ponownie. Przebywali ze sobą całe dnie, zwierzali się sobie, a gdy dodali do tego jeszcze trochę używek, poszli do łóżka. Jak dobrze pamiętał, czuł się podobnie. Może to nie było tak silne, ale wtedy też był niesamowicie podniecony i przyjaciel go po prostu pociągał.

– No tak, ale wtedy nie miałem wątpliwości czy aby przypadkiem się w tobie nie zakochałem – powiedział na głos swoje przemyślenia Tomlinson.

– Spójrz na to tak, my wtedy byliśmy wolni i mogliśmy to powtórzyć w każdej chwili – zaczął. – A teraz ty masz Harry'ego, który jednak wyjedzie i może to taki sposób na zabezpieczenie się, żeby nie zostać samemu?

– To egoistyczne.

– Jesteś egoistą – przewrócił oczami Zayn i szczerze mówiąc, miał pełną racje. Louis od zawsze był egoistą i to raczej już w nim zostaje, nawet jeśli tylko w podświadomości to i tak będzie dawał siebie na pierwszym miejscu. Mógł sobie wmawiać, że to dla dobra innych, ale w głębi serca wiedział, że tak naprawdę chce zabezpieczyć siebie samego, bo teraz, odkąd poznał, jak cudownie jest żyć z drugą osobą, którą się kocha, nie mógł sobie wyobrazić znowu bycia samemu. – I, jeśli mam być szczery, mógłbyś być szczęśliwy z Kate. Jesteście mega do siebie podobni, rozumiecie się i można powiedzieć, że jest w twoim typie, bo jest cholernie dziwna. Ale zdążyłeś już poznać Harry'ego. Teraz już nikt nie będzie dla ciebie wystraczający, bo niemożliwe jest poznanie kogoś dziwniejszego, kto przy tym jest tak cudowny, dobry i po prostu... to Harry. Twój kosmiczny chłopiec.

– Mój kosmiczny chłopiec – powtórzył, uzmysławiając sobie, jak błądził, mając jakiekolwiek wątpliwości. Przecież kochał chłopaka i nie powinien nigdy się zastanawiać, czy nie powinien być z kimś innym. W końcu to on był jego pierwszą miłością, pierwszą osobą, przed którą tak otworzył swoje uczucia i po prosu za każdym razem, gdy zastanawiał się nad przyszłością, widział jego u swojego boku. – Cholera, dziękuję ci Zayn. Nie wiem, jak...

– Zapal ze mną, proszę – powiedział, ponownie kładąc przed nim skręta.

– Czekaj, jeszcze jedno – zatrzymał go. – Może i jestem egoistą, ale nie myśl sobie, że odpuszczę ci rozmowę o Liamie. Jak tam u was?

– Właściwie nie ma o czym rozmawiać – wzruszył ramionami. – Jest świetnie. Stabilny związek i takie tam.

– Nie mówisz, jakbyś był szczerze przekonany do tego, że jest świetnie – oskarżył go łagodnie Louis, patrząc uważnie na jego twarz. Nie przerwał mu, gdy widział, że przyjaciel wyciąga zapaliczkę, żeby podpalić jointa, a później patrzy, jak pusty początek bletki spalił się. Dopiero wtedy się zaciągnął, robiąc to potem jeszcze raz, następnie podając go Louisowi.

– Bo nie jestem – westchnął. – Znaczy,  to niby jest to, czego chciałem. Stabilny związek z mężczyzną, którego kocham od kilku lat. Ale jednocześnie to wszystko jest takie... zbyt spokojnie. Czuję, jakbym był w wesołym miasteczku i jeździł tam na rollercoasterze, cały czas ze zmiennymi emocjami, niepewnością, co się stanie dalej. I naprawdę chciałem już zejść z niego i gdy w końcu mi się to udało było fajnie, ale...

Przerwał, bo Louis podał mu skręta, czując od razu jak lekko mu weszło, bo już czuł, że niekontrolowanie się uśmiecha i czuje się dużo bardziej zrelaksowany. Naprawdę długo tego nie robił, bo nie miał w zwyczaju palić sam, a poza tym i tak najczęściej robił to z Zaynem.

– Ale ile można jeździć na tej karuzeli dla dzieci? – dokończył wypowiedź przyjaciela pytaniem retorycznym, bo miał wrażenie, że dobrze rozumie, co ten ma na myśli. Rzeczywiście tak było, bo Malik kiwnął głową.

– Dlatego trochę wam wszystkim zazdroszczę – oznajmił. – Siedzę na moim kucyku na tej karuzeli i patrzę, jak ty jeździsz z Harrym na jakiejś kolejce górskiej, a Kate i Niall nie zapinają pasów na swoim rollecoasterze.

– Nie wiem właściwie nawet, co ci powiedzieć – wyznał Louis. – Wydaję mi się, że to dlatego, że tak naprawdę nie jesteście razem długo. Miesiąc odkąd o was wiemy, więc załóżmy, że wtedy poszliście na te karuzelę. Dopiero zaczynacie, jeszcze pewnie nie przeżyliście żadnej kłótni czy dłuższego rozstania. Jeszcze tyle przed wami, a poza tym, kochasz go, prawda?

– Oczywiście – stwierdził pewnie. – Przecież to nawet nie podlega żadnej wątpliwości.

– I to jest najważniejsze – podsumował Tomlinson, biorąc jeszcze ostatniego bucha, zanim oddał resztę Zaynowi. – Ciesz się jeżdżeniem na jego kucyku.

Spojrzeli na siebie i zaczęli się histerycznie śmiać, nie mogąc się już dłużej powstrzymać. Szatyn miał jedynie nadzieję, że w takim stanie nie zajdzie ich Harry, bo naprawdę nie miał ochoty mu tłumaczyć, dlaczego zjarali się o tak wczesnej porze. Teraz nie był pewny, czy to przez używkę czy przez całą rozmowę, ale naprawdę czuł się lepiej i jego umysł był cudownie rozjaśniony. Jak gdyby nareszcie wiedział, co ma dalej robić ze swoim życiem.

Teraz jednak, gdy miał tak czysty umysł, w ogóle nie myślał o przyszłości, nie martwił się sobą czy światem. Wszystko wydawało się na chwilę zatrzymać i tego właśnie potrzebował.

Rozmowa z Zaynem wpłynęła na szatyna bardzo pozytywnie, bo wydawało się, że teraz kompletnie skupił się na Harrym i ich wspólnym życiu. W końcu mieli dużo pracy, bo dobrze zdawali sobie sprawę, że wypuszczenie płyty chłopaka dużo zmieni. Już nawet nie chodziło o sławę, do niej obaj zdążyli się już przyzwyczaić, a raczej o misję, która jednak ostatnimi czasy nieco zeszła na drugi plan. Żaden z nich nie przywiązywał do niej dużej wagi, przynajmniej tak wydawało się z zewnątrz, bo nie chcieli się rozstawać. Nie mogli jednak wiecznie żyć w takiej stagnacji, musieli w końcu jakoś ruszyć. Szatyn złapał się jednak na tym, że przestał traktować Harry'ego, tak jak powinien. Ten był w końcu przybyszem z obcej planety, który trafił na Ziemię, żeby ją uratować, nie żeby zostać jego ukochanym. Jednak oniryczność tych paru miesięcy, to że wydawały się pięknym snem, sprawiało, że skutecznie odsuwał od siebie prawdziwy powód pojawienia się Stylesa w jego życiu. Jedynie obraz, który wisiał na jednej ze ścian, skutecznie przypominał, że chłopak nie należy do tego świata. Za każdym razem, gdy zerkał na ten wręcz surrealistyczny krajobraz, przypominał sobie, że to nie jest wymysł autora, a odzwierciedlenie rzeczywistości, w jakiej żył brunet. To był jego prawdziwy dom.

Dość przełomowy moment, zdarzył się, gdy Harry i Louis kompletnie się tego nie spodziewali. Dwójka była wtedy oddzielnie, ale bo Styles poszedł do fryzjera, podczas gdy Tomlinson siedział u siebie w ogródku, popijając z Niallem zimne piwo, które idealnie komponowało się z tym ciepłym, słonecznym dniem. Nie rozmawiali wtedy na żadne poważne tematy dotyczące życia czy związków, ale skupiali się na bardziej przyziemnych sprawach takich jak mecze, muzyka czy planowanie imprez. Nie byli jeszcze pijani, chociaż taki był cel Louisa; liczył, że po większej ilości alkoholu jakoś łatwiej mu będzie rozpocząć mniej trywialne dyskusje. Miłe popołudnie zostało jednak przerwane telefonem od Kate.

– Odbierz – poradził Niall, gdy Tomlinson długo przyglądał się ekranowi. Był zdziwiony, bo ta wiedziała, z kim teraz przebywał, więc nie spodziewał się, że nagle teraz będzie chciała zadzwonić. Kiwnął jednak głową w zgodzie i odszedł kilka metrów, żeby przyjaciel nie słyszał szczegółów.

– Słucham? – odezwał się szatyn.

– Nie chcę ci przeszkadzać, wiem, że... – podjęła wątek, ale nie skończyła. – Po prostu Harry nie odbierał.

– Jest u fryzjera, pewnie nie słyszał – odparł. – Coś się stało?

– Mam w przyszły wtorek wizytę u ginekologa i nie za bardzo chcę iść sama – wyznała. – Po prostu czułam się ostatnio dziwnie, gdy te wszystkie kobiety przychodziły ze swoimi chłopakami czy mężami, a ja byłam niczym stara panna.

– Mogłaś mówić od razu, przecież oczywiście bym z tobą poszedł – powiedział, a zaraz się poprawił. – Poszlibyśmy. Ale ostrzegam, Harry pewnie będzie się zachowywał, jak gdyby to on był w ciąży.

– Domyślam się – zaśmiała się. – I dziękuję, zadzwonię jeszcze później, bo nie chcę ci przeszkadzać.

Pożegnali się i Louis wrócił do Nialla, udając jak gdyby nic się nie stało. Właściwie tak przecież było; dzwoniła do niego tylko przyjaciółka, prosząc o towarzyszenie w wizycie u ginekologia. Fakt, że to nie on był ojcem, a być może właśnie drugi mężczyzna trochę komplikował to wszystko, ale Tomlinson i tak powinien zachowywać się normalnie. Był jednak zestresowany i nie umiał podjąć żadnego sensownego tematu. To Horan jako pierwszy się odezwał, nieco zmieszany z powodu dziwnego milczenia Louisa.

– Coś się stało?

– Nie – zaprzeczył szybko. – Nic. Nieważny telefon.

– Dzwoniła Kate? – zapytał, a jego ton głosu się nie zmienił. Nie wydawał się specjalnie zdenerwowany czy zaciekawiony, co zbiło szatyna z tropu, ale kiwnął głową twierdząco. – Nie musisz bać się wypowiedzieć jej imienia przy mnie. Przecież to, że coś do niej czuje, a ona to odrzuciła nie może wpłynąć na naszą relację, bo Cat będzie częścią naszego życia prawdopodobnie na zawsze. Tym bardziej, po tym co się stało.

– Co masz na myśli? – zdziwił się, nie rozumiejąc insynuacji przyjaciela.

– Jesteś ojcem dziecka – stwierdził pewnie, podczas gdy Louis zakrztusił się swoim piwem. Niall poklepał go po plecach.

– Słucham? – odezwał się, gdy złapał oddech. – Jak w ogóle przyszło ci na myśl, że to ja mógłbym być ojcem?

– Nie jestem ślepy Louis, widzę jak na ciebie patrzy – odparł, otwierając kolejną butelkę. – I to okej. Znaczy, jestem zazdrosny i wolałbym być na twoim miejscu, ale jeśli to ty sprawiasz jej szczęście to nie mogę zrobić nic innego niż to zaakceptować i cieszyć się, że nie jesteś żadnym dupkiem, jak...

– Niall, stop – przerwał mu Louis. – O czym ty w ogóle mówisz?

– Tommo, możesz mi powiedzieć wprost, jeśli...

– Kurwa, stary – znowu nie dał mu dojść do słowa. – Nie łączy mnie nic z Kate, bo mam Harry'ego. Nie wiem, czy zapomniałeś, ale od paru miesięcy sugeruje, że jest miłością mojego życia i tylko jego naprawdę chcę.

– I chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie zaszło nic między tobą a Kate? – powątpiewał. – Że przez te dwa tygodnie, jak spędzaliście ze sobą nie zaszło nigdy nic więcej?

– Ja-a – wyjąkał Tomlinson, marszcząc brwi. – Czekaj, czy ktoś ci coś mówił?

– Rozmawiałem z Liamem, jak mnie odwoził do domu i on zauważył, że jesteście ze sobą jakoś tak bardziej blisko – wyznał. – W sensie, nawet nie chodzi o to, jak Kate na ciebie patrzy, ale to, że isę tak rozumiecie, macie tyle wspólnych żartów, tematów i wiadomo, że spędzacie mnóstwo czasu ze sobą.

– Całowaliśmy się – wyznał Louis, czując wstyd z powodu swojego zachowania. – Ale tylko raz, to było w tę noc, co się pokłóciliście, wypiliśmy za dużo wina i po prostu tak jakoś wyszło. To naprawdę jednorazowa sytuacja i nigdy ze sobą nie spaliśmy, więc na pewno nie jestem ojcem jej dziecka. Przepraszam cię za to, nie wiem, co wtedy sobie myślałem. Byliśmy po prostu w takiej samej sytuacji, to tylko chwila słabości, ona tak płakała, ja próbowałem jakoś ją pocieszyć i...

– Okej, wierzę ci – przerwał mu Niall. – I nie jestem na ciebie zły, Tommo. Serio. Tym bardziej, że ja przecież w Nowym Jorku spotkałem się z Shelly, bo też potrzebowałem jakiegoś pocieszenia i doskonale rozumiem, że tak się mogłeś czuć, po tym, co zaszło między tobą a Harrym. Nie rozumiem tylko jej zachowania. W sensie, to ona mi dała kosza. Dlaczego więc to ona też płakała i potrzebowała twojego wsparcia? To ona jest tą, która to zakończyła, do tego jeszcze z zimną krwią mnie wcześniej wykorzystała i teraz, co, robi z siebie ofiarę?

– Co masz na myśli z tym, że cię wykorzystała? – zainteresował się Louis.

– Spaliśmy ze sobą – wyjaśnił. – Może wcześniej użyłem za mocnego słowa, bo to nie tak, że do czegoś mnie zmuszała. Ale cholera, wyglądała tak dobrze, gdy mówiła mi, że to koniec, potem się przytuliliśmy i... nie wiem, ale jakoś do tego doszło. Powiedziała później, że to pożegnanie, ale cholera, Louisa, ja nie chcę z nią niczego kończyć.

Niall wyzerował swoją butelkę piwa, a Louis zmarszczył brwi, bo Kate mu o tym nie wspomniała. Oczywiście nie mógł być na nią zły, jakoś nigdy nie miała w zwyczaju mówić mu o swoim życiu seksualnym, ale to było całkiem, co innego, bo później pocałowała i jego. Nie rozumiał jej zachowania i wiedział, że będzie musiał z nią o tym porozmawiać. Tym bardziej, że to dawało inny obraz na jej ciążę.

– Kate mówiła ostatnio przed kolacją, że jest w czwartym tygodniu ciąży, a wtedy minął miesiąc od waszego spotkania – wyznał Tomlinson, patrząc uważnie na przyjaciela. – Istnieje duża możliwości, że to ty jesteś ojcem, Nialler.

– Ona i tak mi tego nie powie – prychnął, zawiedzony, ale potem posłał Louisowi uśmiech. – To dziwne, że się cieszę z tego powodu?

– Szczerze? Nie mam pojęcia – uznał, kręcąc głową.

Przez chwilę milczeli, podczas gdy szatyn sięgnął po papierosa i zapalił go z nerwów. Niall w tym czasie patrzył się bez emocji na szopę Harry'ego i drugi mężczyzna naprawdę zaczął zastanawiać się, co z nią jest nie tak, bo większość osób intensywnie się w nią wpatruje. Dla niego nie było w niej nic niezwykłego, ale może dlatego, że się do niej przyzwyczaił.

– Czemu tak właściwie Kate dzwoniła? – zagadał nagle Horan.

– Chciała, żebyśmy z Harrym poszli z nią do ginekologa.

– Och – powiedział, lekko zawiedziony. – Powiesz mi, czy wszystko okej?

– Pewnie – uśmiechnął się.

– Dzięki – odparł Niall. – I dziękuję, że mi powiedziałeś o wszystkim. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.

Louis kiwnął głową, otwierając kolejne piwo, z powodu wyrzutów sumienia, że jednak nie wyznał przyjacielowi całości. Umiejętnie pominął wszelkie informacje o tym, że miał jakiekolwiek uczucia wobec Kate i chciał przewartościować swoje życie, żeby ostatecznie spróbować z nią być. Wiedział jednak, że Niall zniósłby to źle i nie chciał dodatkowo go dołować, tym bardziej, że to już przeszłość.

Chyba.

– O rany – wyszeptał tylko Louis, gdy zobaczył jak Harry wchodzi do salonu. Przez chwilę mrużył oczy, bo pomyślał, że wypicie kilku piw z Niallem podczas gorącego dnia sprawiło, że coś mu się przywidziało. Jednak nie, gdy chłopak podszedł bliżej nie było już żadnych złudzeń. Jego włosy był krótkie.

Choć i tak przy innych mężczyznach mogłyby uchodzić za nieco przydługie, to jednak w porównaniu z jego wcześniejszą fryzurą była to dość duża zmiana. Nie można już było mówić o lokach, opadających na ramiona; teraz raczej były to lekko kręcące się kosmyki, które wchodziły mu na czoło, bo były w lekkim nieładzie. Louis wiedział, że gdyby mężczyzna je podniósł do góry byłby to naprawdę wysoki quiff, przypominający ten Nicka Grimshawa, dlatego podziękował w duchu, że Harry woli jednak coś mniej wyszukanego.

Nie mógł jednak powiedzieć, że wyglądał gorzej czy lepiej. Było po prostu inaczej. Z jednej strony ubyło my trochę typowej dla niego androgeniczności, która tak chwyciła za serce Tomlinsona, ale też fryzura sprawiła, że wyglądał dojrzalej. Podkreśliła też znacząco przepiękne rzęsy jego twarzy, mocną linię żuchwy czy wystające kości policzkowe. Poza tym, Louis pomyślał, że to tylko włosy i nie mogą sprawić, że chłopak będzie dla niego mniej atrakcyjny. Podobał mu się całokształt, nie poszczególne cechy.

– Nie podoba ci się? – spytał niepewnie, kuląc się lekko. Szatyn od razu do niego podszedł, uśmiechając się serdecznie, bo nie chciał, żeby Harry myślał, że może go negatywnie oceniać.

– Jestem po prostu zaskoczony, bo nic o tym nie mówiłeś – wyznał, wplatając palce we włosy i napawając się tym, jak cudownie je czuć zaraz po pielęgnacji w salonie.

– Ja też się zdziwiłem – przyznał, już z większą pewnością siebie. Usiedli razem na kanapie, patrząc się na siebie uważnie. – Nie chciałem nawet ich obcinać, tylko jakoś podciąć końcówki, ale fryzjerka powiedziała mi o tym, że można oddać włosy na peruki dla osób chorych na raka i uznałem, że czemu nie? Skoro mogę tak pomóc innym, a w końcu one i tak odrosną... Zobaczę, jak się będę czuł, może je znowu zapuszczę.

– To piękne, Harry – pochwalił go Louis, czując już teraz tylko dumę, kiedy gładził go po głowie. – Poza tym, nawet łysy wyglądałbyś dobrze, więc rób z nimi, co tylko chcesz.

– Nie mógłbym być łysy, bo nie miałbyś za co ciągnąć – uznał kokieteryjnie chłopak, a szatyn na dźwięk tych słów, rzeczywiście lekko pociągnął kosmyki. Harry przygryzł wargę. – Widzisz? Teraz czuć to tak samo jak wcześniej.

Tomlinson z uśmiechem pokręcił głową, zanim wpił się w jego wargi. Ten odpowiedział od razu, kładąc dłonie na szyi mężczyzny, żeby jeszcze bardziej go do siebie zbliżyć. Louis wprawdzie chciałby się teraz z nim całować dłużej, ale nie mógł się skupić, bo myślał o wydarzeniach z dzisiejszego dnia. Bał się, że zapomni mu czegoś powiedzieć, a naprawdę chciał mu przekazać prośbę Kate i jego rozmowę z Niallem.

– Czekaj, muszę ci coś powiedzieć – przerwał pocałunek, a Harry zmarszczył brwi.

– Czyli jednak bez włosów to nie to samo? – spytał smutny, ale szatyn przewrócił oczami.

– Jesteś głupi – powiadomił go, ponownie zbliżając się, ale tym razem cmoknął go w dołeczek, a następnie zaczął całować powoli całą twarz, słysząc cichy śmiech. – Naprawdę podobasz mi się w tych włosach. Ale boję się, że zaraz zapomnę wszystkiego, a mam ci parę rzeczy do przekazania.

– Zamieniam się w słuch.

– Na początek, dzisiaj dzwoniła Kate – podjął wątek. – Chciała, żebyśmy poszli z nią do gine...

– Widziałem się już z nią – przerwał mu Styles. – I powiedziałem, że nie wiem, czy się wyrobię, bo mam wtedy sesję zdjęciową na okładkę płyty. Ale chyba możesz iść sam, prawda?

Louis zastanowił się przez chwilę, bo niezbyt potrafił to sobie wyobrazić. Gdyby Harry mu towarzyszył czułby się dość swobodnie, po prostu dwójka mężczyzn, wspierająca swoją przyjaciółkę. Jednak, gdy myślał o byciu sam na sam z Kate do jego głowy przychodziły różne obrazy. Przecież lekarz od razu by założył, że to Tomlinson jest ojcem i głupio by było mu zaprzeczyć, a poza tym pójście tam z kobietą byłoby bardzo intymne. Pewnie musiałby trzymać ją za rękę, spoufalać się i robić te wszystkie rzeczy, które go przerażały, bo bał się, że zaangażuje się za bardzo.

Uśmiechnął się jednak i pokiwał twierdząco głową.

– Jasne, nie ma problemu.

– To super. Ja postaram się jak najszybciej do was dołączyć – ucieszył się Harry. – Coś jeszcze czy możemy już wrócić do całowania?

– Rozmawiałem jeszcze z Niallem – dodał. – I to prawdopodobnie on jest ojcem.

– Skąd to wiesz? – zdziwił się.

– To teraz to piąty tydzień a oni uprawiali seks ostatnio w dniu, w którym się pokłócili po waszym przejeździe z Nowego Jorku, co wypada...

– Ponad miesiąc temu – dokończył za niego Styles. – Ale w takim razie nie rozumiem, czemu Kate mu po prostu nie powie.

– Bo może on nie jest jednak ojcem? – kontemplował Tomlinson. – W sensie, znasz Kate. Ona raczej nie mówi o tym z kim i kiedy sypia, wiemy jedynie o Niallu, ale przecież zawsze trochę wcześniej czy później mogłaby zaliczyć kogoś innego.

– Myślisz, że byłaby do tego zdolna tak świeżo po rozstaniu? – powątpiewał.

– Nie wiem – odparł, w głowie mając jednak odpowiedź twierdzącą. – Może była smutna, zadzwoniła do któregoś ze swoich kolegów i teraz nawet może nie być pewna, który z nich jest ojcem. A jednocześnie wie, że poradzi sobie sama, więc nie chcę robić dram.

– Czuję się w tym wszystkim zagubiony – wyznał Harry. – Jakby nie mogła po prostu powiedzieć prawdy, nieważne jaka by była, Niall ją kocha. My ją kochamy i na pewno nie zostałaby sama.

– Wiem to, Harry, ale ona jest cholernie uparta – oznajmił, sam również czując się już zagubiony. – W każdym razie, nie chcę na razie o tym myśleć.

– Wróćmy do całowania – zgodził się brunet, bez ostrzeżenia siadając na kolanach Tomlinsona.

*****
Hejka kochani! Wczoraj wrocilam do żywych w internecie, dlatego serdecznie zapraszam was na tt (paulinadeanz) i #hallospaceboyff!!!

Rozdział w sumie taki trochę inny, bo mało larry'ego, ale chciałam bardzo też poruszyć inne tematy.  Liczę, że wam się podobało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro