3. As Long As You Follow

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie zasnęli jednak od razu, bo nie poszli nawet do osobnych sypialni. Harry jako pierwszy położył się do łóżka, a gdy Louis chciał wyjść, ten go zatrzymał.

– Możemy jeszcze chwilę tutaj porozmawiać, jeśli chcesz. I tak nie jestem śpiący – powiedział, brzmiąc jakby mówił to od niechcenia, a Tomlinson z nonszalanckim wzruszeniem ramion przystał na tę propozycję. Zsunął jedynie jeansy i ułożył się koło mężczyzny, nie wiedząc za bardzo w jakiej pozycji powinien zostać, żeby nie było niezręcznie. Postanowił więc za wszelką cenę unikać zetknięcia się z jakąkolwiek częścią ciała Harry'ego. – Zawsze jak kładę się o takiej godzinie to mam najlepsze sny.

– Naprawdę? – zdziwił się Louis. – Ja bardzo rzadko miewam sny.

– Albo raczej ich nie pamiętasz – poprawił go. – Tym bardziej, że alkohol wpływa na ich jakość.

– Mówisz jakbym zawsze kładł się pijany – prychnął Tomlinson, czując jak Harry przekręcił się na bok i minimalnie dotknął go kolanem w udo. Musiał powstrzymać dreszcz, bo z jakiegoś nieznanego dla niego powody nawet tak platoniczny dotyk na niego działał. – Dobra, najczęściej to robię.

– Przecież ja w żaden sposób nie oceniam, tego co robisz – bronił się Harry, powtarzając to po raz kolejny. – Po prostu alkohol spłyca sen, a najbardziej intensywnie śni się w fazie głębokiego snu. To naukowy fakt.

– To wyjaśnia czemu odkąd sześciu lat się nie wsypałem – powiedział półżartem, sam śmiejąc się cicho, więc brunet również to zrobił. Wtedy też przez przypadek Louis dotknął go stopą. – Rany, przepraszam.

– Masz bardzo zimne stopy – stwierdził mężczyzna i beż żadnego skrepowania przykrył stopy Louisa swoją łydką. – Możesz je włożyć między moje nogi to ci je ogrzeję.

– Em, okej – zgodził się, nieco zdziwiony, bo nie był przyzwyczajany do takiego gestu. Kojarzyły mu się z czymś niesamowicie słodkim i opiekuńczym, ale jego dziewczyna nigdy nie godziła się na coś takiego. – Eleanor nie lubi stóp.

– Dlaczego? – spytał, marszcząc brwi. – To zwykła część ciała.

– Nie wiem, po prostu nie lubi – wzruszył ramionami. – Dlatego uprawiamy seks w skarpetkach.

– O nie, nie chciałem tego wiedzieć – jęknął Harry, zakrywając twarz dłońmi. Louis spojrzał na niego z czułym uśmiechem, nie mogąc się od niego powstrzymać, gdy widział, jak słodki potrafi być chłopak.

– Zaczynam mówić głupie rzeczy, chyba czas spać – stwierdził Louis, a brunet wydał z siebie aprobujący dźwięk. – Dobranoc, kosmiczny chłopcze.

– Dobranoc, Lou.

Obaj leżeli na boku, Louis wciąż trzymał swoje stopy między jego łydkami i to jedyne części ciała jakie się stykały. Miał wrażenie, że Harry zasnął praktycznie do razu, bo oddychał spokojnie i głęboko. On zaś sam nie mógł tak od razu pójść spać, bo miał pewien problem. Nie rozumiał nawet dlaczego, bo w końcu nie pierwszy raz śpi z mężczyzną, a poza tym, Harry mu się nawet nie podoba, ale nagle dostał erekcji. Starał się wytłumaczyć sobie, że to pewnie przez alkohol, tak jakoś wyszło, że jego ciało sprzeciwiło się umysłowi. Powtarzał sobie w głowie, że ma dziewczynę, a chłopak jest tak naprawdę kosmitą i nawet nie wiadomo, jakiej jest orientacji. Podejrzewał, że nie do końca mógł być hetero, ale nie zapytał się o to, więc bezpieczniej jest założyć, że właśnie jest. Jednak mimo tego, że pociąg seksualny do Harry'ego był całkowicie nielogiczny, ta uciążliwa erekcja nie chciała się zmniejszyć przez dłuższy czas. W końcu, po wyobrażeniu sobie dostatecznej ilości obrzydliwych obrazów i odsunięcia od mężczyzny stóp, Louis mógł spokojnie zasnąć.

Ω

Louisa obudziły wibracje jego komórki. Sięgnął powoli po telefon, żeby nie obudzić Harry'ego i zobaczył, że ma kilka nieodebranych połączeń od Zayna i wiadomość, która informowała go, że przyjaciel czeka pod jego domem. Zerknął na chłopaka, który leżał obok; był pogrążony w głębokim śnie. Jego klatka piersiowa miarowo się unosiła, a pełne usta były lekko rozchylone, gdy przez nie oddychał, jednak nie wydobywało się z nich chrapanie. Długie włosy niczym aureola ułożone były na poduszce wokół jego głowy.

Tomlinson przyglądał mu się przez dłuższą chwilę, tylko dlatego, że nie mógł się nadziwić, jak kosmita wygląda tak ludzko. Zastanawiał się, czy to może coś w rodzaju filtru percepcji czy może mieszkańcy planety naprawdę są tak zwyczajni. Zawsze, gdy myślał o przybyszach spoza Ziemi wyobrażał sobie raczej jakiś potwory z wielkimi oczami i głowami, o całkiem innym kolorze skóry, na pewno nie spodziewał się, że kiedyś spotka kosmitę, który będzie wyglądał jak piękny mężczyzna, o tak ślicznych...

Jego rozmyślania przerwał dzwoniący po raz kolejny telefon.

– Idę – wyszeptał tylko, gdy go odebrał i zaraz rzeczywiście właśnie schodził po schodach, żeby Zayn nie obudził Harry'ego.

– Czekam na ciebie od dziesięciu minut pod domem, a poza tym nie odzywałeś się od...

Louis rozłączył się i podbiegł do drzwi wejściowych, żeby je otworzyć. Stał przed nimi Malik, wyraźnie zdenerwowany.

– Hej – odezwał się Tomlinson, uśmiechając się niepewnie, gdy mężczyzna bez pytania wszedł do jego domu. – Czuj się jak u siebie...

– Martwiłem się! – oznajmił głośno, idąc do jego kuchni, żeby wyciągnąć sok z lodówki. – Jesteś takim idiotą Loueh, czemu mi nie powiedziałeś, że żyjesz? Serio, myślałem, że masz w sobie tyle przyzwoitości, że powiesz mi, co w końcu stało się z tamtym kolesiem...

– Ciszej – upomniał go, bo ten podnosił swój głos z każdym słowem. – I nie jakimś kolesiem, tylko Harrym.

– Świetnie, znasz jego imię! To dobry początek znajomości, szkoda, że nie zacząłeś tak od razu – mówił Zayn, a Louis przyłożył palec do ust, nakazując mu tym bycie ciszej. Brunet prawie wypluł napój, który właśnie pił. – O cholera, on jest jeszcze u ciebie?

– Śpi na górze – powiadomił go, siadając przy kuchennym stole.

– Mogłeś tak od razu! – uznał zadowolony Malik, wystawiając język. – To wyjaśnia dlaczego byłeś tak zajęty, że nawet nie miałeś czasu zadzwonić. Ktoś tu nie spał całą noc, hm? Ach, ten piękny rodzaj worów pod oczami, które jedynie pokazują, jak dobrze się bawiłeś.

– Mam dziewczynę, Zayn – przewrócił oczami, gdy mężczyzna poklepał go przyjacielsko po policzku. – I nic nie robiliśmy, jedynie rozmawialiśmy.

– Cały dzień i noc? – powątpiewał Zayn. – Stary, znam cię parę lat i wiem, że ty nie potrafisz rozmawiać tak długo z ludźmi. Nawet ze mną...

– Właśnie, z ludźmi – wyłapał to słowo Louis i powtórzył je, wprawiając Malika w rozkojarzenie. – Harry nie jest człowiekiem.

– Dla mnie wygląda całkiem ludzko – uznał żartobliwie. – Chyba, że chodzi ci o to, że jest zwierzęciem w łóżku.

– Proszę cię, bądź poważny chociaż przez chwilę – jęknął i ton jego głosu sprawił, że Zayn zrezygnował z docinek i usiadł naprzeciwko niego, obserwując go uważnie. – Wiem, że pewnie mi nie uwierzysz, bo do mnie samego to nie dociera, ale Harry nie pochodzi stąd. I wcale nie ma na imię Harry.

– To w takim razie skąd pochodzi? – dopytywał się przyjaciel. – Masz na myśli, jakiś inny kraj czy kontynent? Ponieważ serio, nigdy nie wydawałeś się być rasistą, wręcz przeciwnie, więc trochę dziwnie słyszeć z twoich ust, że ktoś z innego miejsca niż ty nie jest człowiekiem. Może mi jeszcze powiesz, że jest czarny lub...

– Rany, Zayn, za kogo ty mnie masz? – oburzył się Tomlinson. – Ale nie o to chodzi. Harry jest biały i mówi z brytyjskim akcentem, ale nie pochodzi z Ziemi.

– Tak, Brytyjczycy zdecydowanie czasami wydają się pochodzić nie z tego świata – prychnął Zayn, kiwając głową. – Chociażby ty ze swoją herbatą z mlekiem. Serio, większość ludzi z innych krajów uważa to za dziwne.

– Zayn, skup się, idioto – poprosił Louis. – Powiem jak najprościej; Harry jest kosmitą, który przybył na Ziemię już po raz drugi, żeby uratować ją przed Pająkami z Marsa, które chcą ją przejąć, a z ludzi zrobić niewolników. Najpierw, czterdzieści pięć lat temu, pomagał mu David Bowie, który nazwał go Ziggym Stardustem i później napisał o nim cała płytę, ale to nieważne, chodzi o to, że teraz to mnie poprosił o pomoc i się zgodziłem – szatyn wziął głęboki oddech. – Załapałeś?

– Czekaj, przetwarzam informację – powiedział Zayn, masując sobie skronie, jakby nad czymś intensywnie myślał. Nagle spojrzał na Tomlinsona z szeroko otwartymi oczami. – Cholera.

– Wierzysz mi? –upewnił się Louis.

– To ja załatwiam ci dragi, dobrze wiem, że nie są aż tak mocne, żebyś wymyślił coś takiego – uznał pewnie. – Poza tym, jesteś moim najlepszym kumplem. Może i nie wierzę ci, gdy mówisz, że mleko w lodówce nie jest przeterminowane, ale wierzę, że w twojej sypialni śpi kosmita, z którym będziesz ratował Ziemię. Przed czym właściwie ją ratujecie?

Szatyn opowiedział przyjacielowi wszystko, co przekazał mu na ten temat Harry. Zayn w tym czasie słuchał go uważnie, ani razu nie wybuchając śmiechem, ani nie robiąc nic, co mogło świadczyć, że sobie z niego kpi.

– Ale mimo wszystko, nie jestem pewien, co teraz zrobić – podsumował Louis. – Przecież nie mogę od tak włączyć go do swojego życia.

– Jest prawdopodobnie jedna osoba na świecie, która wie, co jak sobie z tym poradzić – wymamrotał brunet, uśmiechając się lekko. Tomlinson kiwnął głową i sięgnął po telefon, dokładnie wiedząc, po kogo zadzwonić. Zayn miał rację, była tylko jedyna osoba, która zawsze potrafiła znaleźć rozwiązanie w każdej sytuacji, a oni mieli takie szczęście, że doskonale ją znali.

– Kate? – odezwał się szatyn, gdy kobieta odebrała już po chwili, zgadzając się na połączenie wideo. – Mam mały problem.

Kate Hood była ich managerką i zajmowała się nimi niczym matka swoimi dziećmi, pomimo że nie była dużo od nich starsza. Zawsze mogli na niej polegać i naprawdę traktowali ją niczym swojego rodzica z ogromnym szacunkiem, ale momentami też strachem, bo miała bardzo silną i dominującą osobowość. Dodatkowo znała mnóstwo osób i te znajomości często ratowały ich w trudnych sytuacjach, ale również sama była mistrzynią w rozwiązywaniu dziwnych problemów, więc liczył, że tym razem również mu pomoże.

– Tomlinson, bez urazy, ale mam aktualnie dużo spraw na głowie i jeśli twoim małym problemem jest to, że znowu przespałeś się z Eleanor i nie wiesz, co zrobić, to pozwól, że załatwię to szybko – usłyszał. Kate siedziała za biurkiem, ubrana w jakąś koszulę, ze starannie zrobionym makijażem i fryzurą. Jej sięgające za ramiona blond włosy były wyprostowane, przez co idealnie błyszczały, gdy padało na nie światło. – Znajdź sobie inną brodę albo powiedz jej wprost, że wolisz penisy, a jej wagina jest słabym zastępstwem.

– To trochę większy problem – powiadomił ją.

– Nie jest w ciąży, prawda? – usłyszał przerażony głos.

– Kate, zawsze się zabezpieczam, nie masz się czym martwić – zapewnił Louis. – W każdym razie, w moim domu jest pewien mężczyzna.

– Louis, nie po to tyle lat się uczyłam i nabywałam doświadczenia, żeby pomagać ci się pozbyć kolesi, których przeleciałeś – odgryzła się, uśmiechając się nieco złośliwie. – Uwierz, jest mnóstwo zespołów, które marzą o mnie jako managerce. Proszę, doceń to i nie każ mi znowu udawać twojej dziewczyny.

– Nie spałem z nim – westchnął. – Chodzi o to, że znalazł się znikąd w moim ogrodzie i zachowywał się bardzo dziwnie. Myślał, że są lata siedemdziesiąte i szukał Davida Bowiego, ale okazało się, że jednak jest przybyszem z innej planety, który musi uratować Ziemię, a ja mu w tym pomagam.

– Stary, powiedzenie tego na głos zabrzmiało bardzo źle – wtrącił się Malik.

– Czy ty ćpałeś z Zaynem? – przerwała mu, wzdychając teatralnie.

– Tak, ale to nie były przywidzenia, bo pojawiła się też szopa i widział ją Zayn... – przerwał, gdy w tle usłyszał znajomy męski głos, mówiący coś o ręczniku. – Czy ty jesteś teraz z Niallem?

– Nie – powiedziała pewnie, ale w tej chwili właśnie za jej plecami przeszedł Horan.

– Hej Tommo! – krzyknął Niall, machając w jego stronę.

– Pracujemy razem – odparła Kate, starając się zachować powagę.

– Niall jest w ręczniku – zauważył Zayn, nie mogąc powtrzymać się od śmiechu.

– Po prostu – zaczęła kobieta. – Zaraz będę. Wyjaśnisz mi to na miejscu.

Louis uśmiechnął się zwycięsko do Zayna, wiedząc, że ten myśli o tym samym.

Niall i Kate nie byli parą, bo kobieta uważała, że nie ma czasu na związki, a poza tym chłopak był trochę od niej młodszy i do tego razem pracowali, co mogłoby, według niej, przeszkadzać w dobrym wykonywaniu zadań. Mężczyzna miał jednak całkiem inne zdanie, bo zapewne czuł się bardziej rozporoszony, gdy musiał ukrywać swoje zauroczenie. Nie przeszkadzało im to jednak uprawiać seks. Przed przerwą takie sytuacje były okazyjne, ale w jej czasie zdarzały się coraz bardziej regularnie. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że Kate za wszelką cenę starała się zachować to w tajemnicy, co niezbyt im wychodziło, bo zostali przyłapani przez resztę zespołu już wiele razy. Louis i Zayn zaczęli się nawet zakładać, ile razy w tygodniu się spotykają, podczas gdy Liam był jedynie zawiedziony tym, że jego przyjaciel nie ma odwagi wyznać swoich uczuć Kate. Ta nawet nie miała możliwości domyślenia się ich, bo ona i Niall często się kłócili, co na pierwszy rzut oka mogło wyglądać jakby się nawet nie lubili. Tak chyba nawet było na początku, kobieta uważała go za dziecko, a on ją za nudną, ale zdążyli udowodnić sobie nieprawdziwości tych stwierdzeń pewnej nocy, po dość potężnej sprzeczce. Później tak właśnie zażegnywali wszelkie konflikty; uprawiając seks. Była to dość dobra wymówka, bo w tym czasie nie mogli się kłócić. Problem zaczął się jednak, gdy tak naprawdę teraz nie mieli powodów, żeby się sprzeczać, więc musieli znaleźć inne wymówki, żeby pójść do łóżka.

Louis zdecydowanie nie mógł się doczekać próby wytłumaczenia się przez Kate z zaistniałej sytuacji, jednak w tej chwili bardziej się martwił, że nieznajomy zdąży się obudzić jeszcze przed przyjazdem kobiety.

Kate zjawiła się zaskakująco szybko w domu Tomlinsona i do tego nie była sama. Towarzyszył jej Niall, nieco niechlujnie ubrany, co wyraźnie wskazywało na to, że musiał robić to w pośpiechu. Ona zaś wyglądała zaskakująco dobrze i gdyby nie to, że właściwie została przyłapana, trudno byłoby się domyślić, że do czegokolwiek doszło. Zayn jedynie posłał dwójce jednoznaczny uśmiech, pokazujący, że dobrze wie, co zostało im przerwane.

Louis przeszkodził jej w pójściu do Harry'ego na górę od razu, najpierw chcąc dokładnie wyjaśnić całą sytuację. Kate wydawała się przez cały czas nieco sceptycznie do tego nastawiona, ale w milczeniu czekała, aż mężczyzna dokończy historię. Nawet po tym nie odezwała się jak pierwsza, bo zrobił to Niall.

– Dlaczego nazwałeś go Harry?

– To jest według ciebie najdziwniejsza rzecz? – oskarżyła go Kate. – Louis właśnie opowiedział o jakimś kosmicie, ratującym Ziemię, a ciebie interesuje etymologia jego imienia?

– Wiedziałem od zawsze, że kosmici istnieją – wzruszył ramionami. – I w sumie nic dziwnego, że wybrał Louisa. Ma podobne kości policzkowe do Davida i też jest sławny.

Tomlinson bezwiednie przejechał palcami po wystających kościach policzkowych, zastanawiając się nad prawdziwością tego stwierdzenia.

– Nazwał go Harry, bo ma długie włosy – wyjaśnił za niego Zayn, a blondyn pokiwał w zrozumieniu głową.

– I co teraz masz zamiar zrobić? – zagadał Horan, wyraźnie zainteresowany.

– Nie mam do końca pojęcia – westchnął Louis. – Znaczy, mam pewien pomysł, ale nie wiem, czy damy radę...

– Dlatego właśnie masz mnie – uznała Kate. – Nie mam pojęcia, kim jest ten koleś i szczerze, myślę, że nie powinniśmy mu ufać, bo nie ma żadnych dowodów oprócz jego słów.

– A co z tą szopą? – wtrącił się Niall.

– Wow, nie wiedziałam, że jesteś nią aż tak zafascynowany – powiedziała uszczypliwie.

– Cat, ale zastanów się – podjął wątek Horan. – Gdyby nie to nagle pojawienie się szopy to historia byłaby naprawdę prosta; naćpany koleś włamuje się do domu celebryty i wymyśla coś, licząc na jego dobre serce. Ale Louis widział, że ta szopa to statek kosmiczny. I nieważne, jak absurdalne to się wydaję, to fakt, że Harry jest kosmitą to jedyne wyjaśnienie, które ma sens. Poza tym, to oczywiste, że kosmici istnieją i to jedynie kwestia czasu zanim by nas odwiedzili.

– Robimy to już od dłuższego czasu – usłyszeli nagle głos odwrócili się w stronę schodów, na których stał Harry. Wszyscy, oprócz Kate, szybko odwrócili wzrok, bo ten był cały nagi. Kompletnie się wydawał tym nie przejmować i po prostu podszedł do kanapy na której wszyscy siedzieli i uśmiechnął się przyjaźnie. Cała ta sytuacja sprawiła, że wypowiedziane przez niego słowa straciły na wartości, ale raczej liczyło się to, że nie miał żadnych ubrań. Mężczyzna zauważył to, że się na niego nie patrzą, co nieco go zdziwiło, więc ustawił się tak, żeby być przodem do ich twarzy.

– Jesteś nagi – oznajmił Louis, patrząc się tępo w ścianę, żeby za wszelką cenę uniknąć tego widoku. – Mówiłem ci już coś o chodzeniu nago, H.

– Louis, nie przedstawisz mnie swoim znajomym? – zignorował go Harry.

– Ja-a – wyjąkał Tomlinson, patrząc się na niego.

– Kathleen Hood – usłyszał głos kobiety, który wyrwał go z zamroczenia. Mężczyzna pocałował ją w dłoń, pochylając się nad nią. – To jest Zayn, a to Niall.

Podał im dłonie, uśmiechając się przy tym serdecznie. Wydawało się, że chciał coś powiedzieć, ale nagle rozległ się dzwonek do drzwi.

– A to właśnie Liam – powiadomił ich zadowolony Malik, praktycznie zeskakując z kanapy.

– Jasne, zaprośmy tutaj wszystkich – westchnął Louis, kręcąc głową. – I proszę Harry, ubierz się.

– To bez sensu, bo i tak chciałem zaraz wziąć prysznic – wyjaśnił mężczyzna. – Poza tym, nie lubię twoich ubrań. Czuję się w nich tak mało wolny.

Tomlinsonowi zabrakło słów na takie argumenty, tym bardziej, że Harry naprawdę wydawał się nie przejmować swoją nagością i czuł się bardzo swobodnie. Pewnie na jego planecie nagość nie była czymś wstydliwym, a raczej naturalnym.

W tym czasie Payne wszedł do salonu, rozmawiając z Zaynem, którego humor poprawił się automatycznie po tym, jak się zobaczyli. Liam jednak zaraz stanął jak wryty, gdy tylko zobaczył, kto i jak stoi na środku salonu. Harry z pewnością siebie ujął jego dłoń, podczas gdy on niepewnie zrobił to samo. Spojrzał na Malika, szukając jakiejś pomocy, ale ten jedynie wzruszył ramionami.

– Naprawdę miło mi was wszystkich poznać – oznajmił, siadając znowu na fotel. – Cieszę się, że wszyscy postanowiliście mi pomóc. Naprawdę podziwiam to, jak Ziemianie stali się tolerancyjni w tych sprawach. Przyznam się, że chociaż David zaufał mi od razu, to z jego znajomymi było o wiele trudniej.

– Okej, Harry – podjęła niepewnie wątek Kate. – Nie ukrywam, że zanim cokolwiek postanowimy to chciałabym cię choć trochę poznać. Wprawdzie Louis już co nieco przybliżył nam twoją osobę i tę waszą misję, ale musisz przyznać, że cała sytuacja jest dość dziwna i...

– Ale ja wszystko rozumiem! – przyznał Harry. – Dlatego poprosiłem moją bazę, żeby przygotowała dla was coś w rodzaju ogólnego zbioru informacji o Spocarii i jej mieszkańcach.

– Spocaria to twoja planeta? – upewniła się kobieta.

– Urodziłem się tam – odparł, kiwając głową. – A teraz, jeśli chcecie, możecie pójść ze mną do statku, to dam wam dokumenty i pokażę jeszcze parę rzeczy.

– Pewnie – wzruszyła ramionami Kate.

– To ja tylko się ubiorę, żeby Lou już nie był dłużej zgorszony – brunet puścił w stronę Tomlinsona oczko, wstając. – A wy już możecie iść do środka. Mój statek i ja udostępniliśmy Louisowi dostęp.

Szatyn spojrzał na niego zdziwiony, ale nie zdążył nawet podziękować, bo Harry pobiegł na górę.

– Mam wrażenie, że jestem jedynym, który nie wie, o co chodzi – odezwał się nagle Liam. – Mówiłem wam już, żebyście nie zapraszali mnie, gdy jako jedyny nic nie jarałem. Nie ogarniam wtedy waszych zabaw!

– Och, Liam, Liam – westchnął Zayn, obejmując go ramieniem. – Nie uwierzysz, w to co się stało...

Ω

– Cholera! – wykrzyknął Liam, gdy Louisowi rzeczywiście udawało się otworzyć drzwi i weszli do środka. – To jest większe w środku!

Wszyscy rozglądali się oszołomieni po wnętrzu przez dłuższą chwilę, podczas gdy Tomlinson usiadł na jednym z foteli, czując się dziwnie komfortowo w tym statku kosmicznym. Wątpił, że to uczucie spowodowane jest tym, że już tutaj był, bo w końcu to tylko jeden raz. Raczej chodziło o to, że ten statek sam go wpuścił, bo Harry udostępnił mu dostęp. Zaufał mu na tyle, że zgodził się na to, żeby mógł tutaj przebywać kiedy tylko chce. Cóż, wprawdzie nie miał pojęcia, jak tym pilotować, ale zawsze mógłby coś zepsuć, nawet przypadkiem. Jednak Harry mimo to postanowił to zrobić, bo mu ufał.

– Witam! – usłyszeli głos mężczyzny i odwrócili się w stronę wejścia. Stał tam Harry ubrany w szlafrok Louisa, uśmiechając się do nich, gdy pochodził bliżej Tomlinsona. – Widzę, że już się poznaliście z moją ukochaną! Macie jakieś pytania?

– Dlaczego masz na sobie szlafrok? – zdziwił się szatyn, zawiązując go trochę mocniej, bo ten zrobił to niezbyt uważnie.

– Dotyczące statku, Lou – przewrócił oczami. – Dobrze, dam wam jeszcze chwilkę i zajrzę do swojej szafy. Louis najwyraźniej ma zamiar cały czas marudzić na moje stylówki.

– Masz tutaj całą szafę? –zdziwił się Tomlinson, gdy zobaczył, jak ze ściany wysuwają się rzędy wieszaków. – I mimo to chodziłeś nago?

– Lubię chodzić nago – powiadomił go, po czym zanucił jakąś piosenkę, wybierając strój.

– Z jakiegoś dziwnego powodu bardzo do siebie pasujecie – stwierdziła Kate szeptem, marszcząc brwi, gdy obserwowała, jak Harry podrzuca w górę jakieś ubrania, zanim w końcu do nich wychodzi. Miał na sobie obcisłe spodnie, wyglądające jakby ukradł je z szafy jakiejś gwiazdy rocka, a do tego obszerną różową koszulę w kropki, w której rozpiął trzy guziki. Podchodząc do nich zakładał na palce jeszcze pierścionki. Przez chwilę Louis myślał, że zastanawia się, który wybrać, ale najwyraźniej zdecydował się założyć wszystkie, jakie miał. Mimo tego, że ten styl wydawał się naprawdę dziwny, to Harry wyglądał dobrze w tych ubraniach, bo pasowały do niego osobowości. Był przekonany, że każdy inny człowiek na świecie, ubrany w to, wyglądałby śmiesznie, podczas gdy on wyglądał fajnie. – Jezu, ty naprawdę wyrwałeś się lat siedemdziesiątych. Wyglądasz jakbyś ukradł Bowiemu to rzeczy z szafy.

– Nie ukradłem, ale pożyczyłem – powiadomił ich, wąchając kołnierzyk koszuli. – Wciąż trochę pachnie jak on. Chyba powinienem ja wyprać.

– Nah, nie przejmuj się, przecież i tak mu jej nie oddasz – powiedział od niechcenia Zayn, zaraz się orientując, że to było niegrzeczne, jednak wszyscy zdążyli spojrzeć na niego zabójczym wzrokiem. – Ugh, przepraszam. Nie jadłem dzisiaj nic, przez głód robię się wredny.

– Zawsze jesteś wredny – stwierdził Louis.

– Och, jesteś głodny? – zmartwił się Harry i podbiegł do jakiejś szafki, z której wyciągnął kilka opakowań jakichś tabletek. – Na co masz ochotę? Mam tutaj jajecznicę, sałatkę, ciasto...

– Masz to w tabletkach? – zdziwił się Zayn, patrząc na to, co trzymał w dłoniach.

– Tak, u mnie uważa się gotowanie i jedzenie za stratę czasu, więc to dostarcza nad odpowiednią ilość kalorii, witaminy i inne składniki odżywcze. I do tego smakuje jak normalne jedzenie – wyjaśnił chłopak, a Malik sięgnął po jedną z tabletek i ją wziął.

– Oszalałeś? – po raz pierwszy od dawna odezwał się Liam, próbując go zatrzymać. – To może być trucizna albo...

– Najlepszy sernik jaki jadłem w życiu! – wykrzyknął zadowolony Zayn. – I serio nie jestem głodny! Czy mogę się przeprowadzić na twoją planetę?

– Cóż, myślę, że zniknięcie Zayna Malika z Ziemi byłoby dość zauważalne, ale droga wolna – uznał żartobliwie Harry, po czym wskazał na fotele, które właśnie wysunęły się z podłogi. – W każdym razie, usiądźcie. Macie jakieś pytania?

– Dlaczego akurat to szopa z zewnątrz? – zapytał Niall, gdy wszyscy zajęli miejsca.

– Co ty masz z tą szopą? – odezwała się Kate.

– To bardzo dobre pytanie – stwierdził brunet, wskazując na Horana palcem.

– Dziękuję, Harry – odparł Niall, patrząc się cały czas na kobietę z pewnością siebie, podczas gdy ona opadła ciężko na oparcie.

– Mój statek ma zdolność zmieniania swojego wyglądu zewnętrznego, dostosowując się do otoczenia, żeby nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi – zaczął wyjaśnienia Harry. – Lądując w ogrodzie stał się szopą, ale gdybym na przykład wylądował na plaży, mógłby być przymierzalnią.

– Okej – wzruszył ramionami Niall. – Nie mam więcej pytań.

– Jakim cudem przyjmujecie to wszystko z takim spokojem? – wykrzyknął Liam, wstając z fotela. – To wszystko jest niedorzeczne! Kosmici nie istnieją.

– Harry, słyszałeś? – odezwała się Kate. – Nie istniejesz. Idź sobie zniknąć czy coś.

– Ja-a – jęknął Payne. – To niemożliwe. To bez sensu...

– Och, Liam, musisz zrozumieć, że czasami rzeczy nie mają kompletnie sensu – powiadomił go Harry, uśmiechając się lekko. – Właściwie, większość rzeczy nie ma sensu? Bo co tak realnie jest sensowne? Wszystko przecież zależy od punktu widzenia i tutaj nawet nie chodzi o różnice międzyplanetarne, ale wy, Ziemianie, różnicie się od siebie po względem kulturowym. To co dla jednego...

– Nie dość, że kosmita, to jeszcze filozof – przerwał mu ze śmiechem Zayn, oglądając z zaciekawieniem tabletki.

– To rasistowskie – upomniał go Liam. – I, Harry, ja doskonale cię rozumiem. Tylko po prostu trudno mi przyjąć do wszystko do wiadomości, bo w ciągu kilku godzin cały mój świat i to co myślałem całkowicie się zmieniło. Naprawdę, gdy dzisiaj wstawałem rano, żeby spotkać się z Zaynem naprawdę nie spodziewałem się, że on nagle każe mi przyjechać do Louisa i teraz będę siedział w statku kosmicznym.

– Chciałeś spotkać się z Zaynem bez nas? – upewnił się Louis.

– Ty spotykasz się cały czas z Zaynem beze mnie – przypomniał mu Payne.

– Tak, ale – podjął wątek – to wciąż podejrzane. Prawda, Niall?

– Co przed nami ukrywacie? – blondyn skrzyżował ręce na piersi.

– Czy możemy wrócić do Harry'ego? – poprosił Zayn. – Myślę, że kosmiczny chłopiec jest bardziej intersujący niż ja i Liam.

– Akurat się zgodzę, ale tak tego nie zostawię – postanowiła Kate, po czym zwróciła się do Harry'ego. – W każdym razie, powiem ci, jaki wymyśliłam plan...

– Mam jedno pytanie – wtrącił się Louis. – Jakim cudem nas rozumiesz? Chyba nie powiesz mi, że na tej waszej Spocarii mówi się po angielsku z brytyjskim akcentem?

– Och, nie, oczywiście, że nie – zaprzeczył szybko. – Mamy swój własny język. Jednak mój statek automatycznie tłumaczy wszystkie ziemskie języki, chociaż ja akurat znam angielski, bo nauczyłem się go podczas mojego ostatniego pobytu tutaj.

– Właśnie, jeszcze co do pobytu...

– Ja też nie wiem, jakim cudem wylądowałem o ponad czterdzieści pięć lat za późno – powiedział Harry, nie dając jej dokończyć. – To wydaję się być niemożliwe, bo minęło zaledwie kilka miesięcy, ja nawet nie zdążyłem się postarzeć, a David... naprawdę nie wiem, dlaczego.

– Harry – wyszeptał Louis, podchodząc do niego, żeby położyć mu ramie na barkach. Mężczyzna wydawał się być załamany tym wszystkim i z wielkim trudem przychodziło mu mówienie o tym, więc Tomlinson chciał go jakoś pocieszyć.

– Dziękuję – odparł brunet, siląc się na uśmiech. – I przepraszam. Teraz powinniśmy się zająć innymi rzeczami...

– Właśnie chciałam się spytać, co łączyło ciebie i Davida – kontynuowała Kate. – Oprócz tego, że pomagał ci ratować Ziemię.

– Przyjaźniliśmy się – oznajmił. – To chyba nic dziwnego, spędziliśmy ze sobą parę miesięcy, praktycznie cały czas będąc razem. Naprawdę dobrze się dogadywaliśmy.

– Harry, pracuję w przemyśle muzycznym od paru lat i gwarantuję ci, że patrząc na twórczość Bowiego to stanowczo mogę stwierdzić, że się nie tylko przyjaźniliście – powiedziała łagodnie Kate, kładąc dłoń na dłoni Harry'ego. – Bo można napisać o przyjacielu piosenkę czy dwie, ale nie kilkadziesiąt utworów, w tym dwa pełne albumy. Plus, z tego co się orientuję, mają dość dużą rozbieżność czasową, bo ta zarówno lata siedemdziesiąte, ale też ostatnia płyta chyba do tego nawiązuje.

– Ja... nie mam pojęcia, jak określić, czym byliśmy – westchnął mężczyzna. – Trudno mi, bo na mojej planecie nie nazywamy takich relacji. W sensie, małżeństwo, związki, to wszystko bardzo mi się myli i nie za bardzo znam różnicę. Ale David przedstawiał mnie jako swojego przyjaciela, więc raczej tym byliśmy.

– Uprawialiście seks? – zagadał Niall, a Louis skarcił go wzrokiem.

– Nie musisz odpowiadać – zapewnił Harry'ego, chociaż sam czuł, że nie chce znać odpowiedzi.

– Tak – oznajmił brunet. – Dość często.

– Wow – wydusiła z siebie Kate. – Nie należysz do pruderyjnych osób.

– Odpowiedziałem na pytanie, zawsze to robię – powiadomił ich Harry.

– Okej, lepiej niech Cat powie, jaki ma plan – próbował zmienić temat Tomlinson, widząc, że kobieta już otwiera buzię, żeby coś powiedzieć. – Mamy mało czasu, Ziemi zostało tylko pięć lat. Lepiej spędźmy te cenne minuty na czymś bardziej produktywnym niż życie seksualne Davida Bowiego. Dobrze wiemy, że było bogate.

– Ostro – wymamrotał ze śmiechem Zayn, który zauważył, że tamta rozmowa wyprowadziła go z równowagi.

– Od kiedy zacząłeś interesować się Ziemią? – zastanowił się Liam. – Przecież ty nawet nie segregujesz odpadów.

– Liam, po prostu – prychnął Louis, krzyżując ręce, nie wiedział jednak, co dalej powiedzieć.

– Wracając do głównego tematu – odezwała się Kate, skupiając na sobie uwagę wszystkich. – Harry, myślałam trochę o tym, jak można sprawić, żebyś był sławnym piosenkarzem.

– Gwiazdą rocka – uściślił chłopak, a kobieta kiwnęła głową bez przekonania.

– Cokolwiek – zbyła go. – W każdym razie, nie możesz pojawić się tak znikąd, więc najpierw stworzymy ci konta na portalach społecznościowych. Ale żeby to robić potrzebujemy, po pierwsze, twojego nazwiska.

– Harry nie ma nazwiska – powiadomił ich Louis. – Na jego planecie nie ma czegoś takiego.

– To je wymyśl, Tomlinson – uznała Kate.

– Jak mam wymyślić nazwisko? –zdziwił się.

– Tak jak to zrobiłeś z imieniem – podpowiedział Zayn. – Spójrz na niego i coś wymyśl.

– Czy nie mogę po prostu użyć waszego nazwiska? – westchnął Harry. – I tak miałem już wcześniej was o to prosić, bo chyba tym razem będę musiał poprosić moją bazę o stworzenie mi jakiegoś aktu urodzenia czy czegoś w tym rodzaju.

– Nie masz aktu urodzenia? – zdziwił się Liam.

– Mam na Spocarii, ale chyba nie przyda się na Ziemi.

– Racja – zgodził się Payne. – Ale może użyjesz nazwiska Louisa? Moglibyście udawać, że jesteście kuzynami albo ogólnie kimś z rodziny...

– Nie! –wykrzyknął Louis, szybko orientując się, jak źle to mogło zostać odebrane, jednak on czułby się dziwnie, gdyby Harry miałby być z nim spokrewniony. – W sensie, nie, bo już wymyśliłem!

– Oświecisz nas? – poprosiła Kate, gdy milczał przez pewien czas.

Spojrzał na chłopaka, starając się wpaść na jakiś pomysł. Przez głowę przechodziło mu mnóstwo nazwisk, ale cześć była zbyt pospolita, inne zaś nie pasowały mu do Harry'ego. Musiał jednak coś szybko powiedzieć, więc zdecydował się na wybranie czegoś, co wydawało mu się idealnie odzwierciedlać chłopaka.

– Styles – powiedział. – Harry Styles, czy to nie brzmi jak gwiazda rocka?

– Albo gwiazda porno – dodał Zayn.

– Co to za różnica – wymamrotał cicho Liam.

– Harry Styles – powtórzył Harry, patrząc się z lekkim uśmiechem i błyszczącymi oczami przed siebie. – Podoba mi się.

– No więc, Harry Stylesie – podjęła wątek Kate – musisz załatwić sobie akt urodzenia i świadectwa ukończenia jakichś szkół. Ile właściwie masz lat?

– Nie do końca wiem, bo u mnie lata mijają trochę inaczej – oparł.

– Dobrze, potem coś wymyślę – uznała kobieta. – Teraz chciałabym się skupić na tym, jak zostaniesz sławny, ponieważ mam dość dobry pomysł na to. Umiesz śpiewać, prawda? – Harry kiwną głową. – Świetnie.

– Nie sprawdzisz tego? – zdziwił się Niall.

– Ufam mu, poza tym...

– Mnie kazałaś śpiewać, mimo że byłem finalistą X Factora – przypomniał jej Horan.

– To co innego, jego głos już brzmi na taki głęboki... – westchnęła, ale mężczyzna zmierzył ją wzrokiem. – Harry, zaśpiewaj nam coś.

– Em, okej – zgodził się i oczyścił gardło.

It's a God awful small affair

To the girl with the mousy hair

But her mummy is yelling "no"

And her daddy has told her to go

But her friend is nowhere to be seen

Now she walks through her sunken dream

To the seat with the clearest view

And she's hooked to the silver screen

But the film is a saddening bore

For she's lived it ten times or more

She could spit in the eyes of fools

As they ask her to focus on

Sailors fighting in the dance hall

Oh man, look at those cavemen go

It's the freakiest show...

– Wow – przerwał mu Zayn, zaczynając klaskać.

– Nie skończyłem – Harry roześmiał się nerwowo.

– Ale chyba wystarczy tych przesłuchań, hm? – upewnił się Louis. – Jak wszyscy słyszeliśmy, Harold umie śpiewać. I to bardzo dobrze.

– Tak, myślę, że nie będziesz miał problemów z dostaniem się do X Factora, tym bardziej z moimi referencjami – oznajmiła Kate.

– Cat, mogę cię prosić na słówko? – poprosił Tomlinson, a ta kiwnęła głową w zgodzie i razem wyszli ze statku. – Naprawdę chcesz go tam wysłać? Przecież dobrze wiesz, że zrobią tam z niego popową gwiazdeczkę...

– Ale dzięki temu szybko stanie się sławny i od razu będzie mógł podpisać umowę – dodała kobieta.

– Nie zgodzę się, żeby Harry musiał przez to przechodzić – powiedział stanowczo.

– Lou, dobrze wiesz, że ja sama nie lubię tego typu konkursów, ale to nasze jedyne wyjście – namawiała go. – Wtedy bez problemu będzie miał możliwość poznania tych wszystkich celebrytów i...

– Ale Harry chce być wolną gwiazdą rocka, a nie celebrytą, który musi robić wszystko pod dyktando zarządu – prychnął. – Nie chcę, żeby musiał się męczyć przez czas swojego pobytu na Ziemi, tym bardziej, że w latach siedemdziesiątych nie musiał tego robić.

– Rany, czy ty naprawdę próbujesz rywalizować z Bowiem? – zaśmiała się gorzko Kate. – Jeszcze gdybyś to robił pod względem muzyki, ale rywalizowanie o chłopaka?

– Nie chodzi o to – zaprzeczył. – Po prostu... nie chcę, żeby to wyglądało w ten sposób. Cała ta szopka z X Factorem tylko zepsuje mu wizerunek.

– No więc jaki ty masz pomysł, Tomlinson?

*****
Cześć kochani!
Przepraszam, ale jestem bardzo śpiąca, więc jedynie proszę was o napisanie opinii (pamiętajcie o # na tt) i oczywiście standardowo; co tam u was?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro