6. You Give Me Something

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dopiero parę dni później spotkali się z Kate, która wróciła z Nowego Jorku, bo miała tam kilka spraw do załatwienia. Przez ten czas nie za bardzo skupiali się na pracy, a raczej starali się poznać siebie nawzajem dużo rozmawiając. Harry próbował też gotować, bo bardzo to lubił, więc potrafił siedzieć pół dnia w kuchni, testując nowe przepisy. Całe życie toczyło się spokojnym rytmem, gdzie w tle gdzieś była nauka śpiewania poszczególnych piosenek, które chłopak szybko opanowywał do perfekcji. Louis uwielbiał go słuchać, gdy wieczorami siadali na tarasie. Tomlinson brał gitarę i grał mu melodię, podczas gdy Harry śpiewał. Miał przepiękny głos, więc szatyn nie mógł się doczekać aż w końcu usłyszy go cały świat.

Styles naprawdę dobrze radził sobie z muzyką i sam umiał grać na różnych instrumentach, więc nauka grania poszczególnych utworów okazała się dziecinnie łatwa. Louis miał szczerą nadzieję, że odbiorcy docenią to, jak dobrze brzmi Harry akustycznie, ponieważ dla niego to było niebo. Jego głęboki, momentami nieco zachrypnięty głos w połączeniu z wolniejszą muzyką i gitarą były definicją perfekcji. Tomlinson nie chciał mówić mu, że brzmi niewyobrażalnie seksownie, gdy wczuwa się tak w każdy utwór, tym bardziej, gdy jest to Arctic Monkeys, którzy wydają się być definicją seksu. Louis jednak uważał, że wykonania tego zespołu nigdy nie będą tak przesiąknięte erotyzmem, jak te Harry'ego, śpiewane na tarasie pod niebem pełnym gwiazd. Nie wiedział, co takiego w sobie ma chłopak, że tak działał na wszelkie zmysły. W końcu nie raz z przyjaciółmi siedzieli w tym samym miejscu, grając i śpiewając, jednak to nigdy nie było seksowne, a raczej zabawne. Brunet zaś sprawiał, że Louis czuł się jak w jakimś klimatycznym filmie.

Jednak i tak jedną z najpiękniejszych rzeczy, jaka się zdarzyła było danie Harry'emu kluczy do domu. Louis trzymał zapasowe w szafce i miała je chociażby Kate, ale to w razie awarii. Komplet dla chłopaka był specjalnie wcześniej przygotowany i miał nawet mały breloczek z pierwszą literą jego imienia.

– Do czego to? – zdziwił się chłopak, oglądając podarunek.

– Em, to klucze do domu – wyjaśnił Louis. – Chciałbym, żebyś je miał.

– Dlaczego? – dopytywał się. – Przecież i tak zawsze wszędzie chodzimy razem.

– Tak, ale powinieneś mieć je, bo tutaj mieszkasz i... właściwie chyba muszę cię zameldować – przypomniał sobie nagle. – Nieważne, w każdym razie chodzi mi o to, że chciałbym, żebyś miał dostęp do domu zawsze, nie tylko ze mną. Tak jak ja mogę zawsze wejść do twojego statku, ty możesz do mojego domu. Naszego domu – poprawił się szybko, ale nie zdążył już nic powiedzieć, bo Harry rzucił mu się na szyję. Zrobił to tak energicznie, że przez chwilę Tomlinson unosił go nad ziemię, co było dla niego sporym zaskoczeniem, bo chłopak naprawdę był lekki.

– Dziękuję – powiedział mu do ucha. – Naprawdę dziękuję.

Na ich spotkaniu Kate w milczeniu przysłuchiwała się teorii Harry'ego, ani razu mu nie przerywając i pozwalając mu dokończyć wszelkie myśli. Dopiero, gdy ten na koniec, zapytał się, co o tym sądzi, ta westchnęła.

– Myślę, że musimy zacząć nagrania jak najszybciej – postanowiła. – Właściwie od zaraz. Powinniśmy to już zrobić dawno, ale wiem, że trochę zawaliłam z terminami przez wyjazd, przepraszam.

– Czekaj, jak to od zaraz? – zdziwił się Louis.

– Wzięłam ze sobą lustrzankę i mikrofon, wystarczy, że użyczysz nam pokój – powiedziała kobieta i Tomlinson po raz kolejny docenił, że jest jego przyjaciółką. Każdy w swoim życiu potrzebuje takiej Kate, która zawsze jest przygotowana na wszystko, a do tego potrafi zawsze pomóc. – To jak będzie?

– To chyba decyzja Harry'ego – wzruszył ramionami szatyn.

– Em, tak – zgodził się, zerkając na Louisa, który posłał mu uśmiech, sprawiając tym samym, że zyskał nieco odwagi. – Tak, zróbmy to. Przebiorę się tylko.

– Mój dzielny chłopiec – wykrzyknęła Kate. – Ja ogarnę sprzęt. W którym pokoju jest najwięcej naturalnego światła? Jakieś duże okno...

– W mojej sypialni – powiadomił ją Tomlinson. – Mam tam ustawione biurko.

– Świetnie – kiwnął głową. – H, za pięć minut widzimy się na górze.

Rzeczywiście już kilka minut później Kate wszystko przygotowała, a Harry wrócił ubrany w kwiecistą koszulę, czochrając swoje włosy, żeby je jakoś uczesać. Z marnym dość skutkiem, bo przez to były w jeszcze większym nieładzie, co jednak mu bardzo pasowało. Louis podał mu gitarę, którą ten wziął, siadając na krześle naprzeciwko kamery. Kobieta ustawiła się obok sprzętu, gotowa żeby go włączyć.

– Wiesz, co robić, prawda? – upewniła się, jednak nie czekała na odpowiedź. – Ja włączam właśnie nagrywanie i jak będziesz gotowy to zaczynasz. A, i patrz co jakiś czas kamerę, ale takim wzrokiem, jakbyś był całkowicie zauroczony obiektywem.

– Jak mam to zrobić? – zastanowił się, przygryzając wargę.

– Wyobraź sobie, że śpiewasz do kogoś – podpowiedziała. – Zawołaj nas jak skończysz.

– Zostańcie – wypalił Harry. – Jeśli chcecie, oczywiście.

Louisowi kamień spadł z serca, bo nie wyobrażał sobie nie być przy pierwszy nagraniu chłopaka. Miał wrażenie, że to byłoby złe, bo chciał widzieć, jak zachowuje się przed kamerą i czy będzie śpiewał jakoś inaczej niż przy nim. Chciał po prosty być tego wszystkiego świadkiem na żywo, a nie obejrzeć to potem w Internecie.

Stanęli z Kare obok okna, żeby być poza obiektywem i czekali aż Harry zacznie. Ten nie przygotowywał się długo, bo jedynie kilka razy sprawdził dźwięki gitary, po czym odezwał się prosto do mikrofonu.

– Cześć, jestem Harry Styles i zaśpiewam Do I Wanna Know. Em, jak widzicie mam też gitarę, więc będzie akustycznie. Mam nadzieję, że się wam spodoba.

Louis zerknął na przyjaciółkę, która zmarszczył brwi i próbowała nie jęknąć z zażenowania. Najwyraźniej nie spodobał jej się osobliwy wstęp Harry'ego, ale on uznał, że to było urocze i chociaż trochę nieśmiałe, to bardzo w stylu chłopaka. Tomlinson był pewien, że chociaż część ludzi doceni to, tym bardziej, że na koniec brunet posłał uśmiech, który Louis nazywał żabim. Była to jednak z najbardziej słodkich rzeczy, jaką robił Styles i jeśli słuchacze nie zauroczą się w tym uśmiechu, to nie miał pojęcia, co z nimi nie tak.

Już pierwsze dźwięki, jakie zaśpiewał Harry były idealne i Louis nie mógł powstrzymać uniesienia kącików ust. Tym bardziej, że chłopak naprawdę wczuwał się w każde słowo, jakby naprawdę czuł to, o czym była piosenka. Przez większość czasu miał przymknięte oczy lub patrzył w obiektywy, ale dopiero przy refrenie zerknął na Tomlinsona, który wciąż się uśmiechał i odpowiedział tym samym. Jego uśmiech był krótki i nieśmiały, zaraz po tym powrócił do pełnego skupienia, ale ciało Louisa trzęsło się na myśl, że ktoś może to zauważy i będzie się zastanawiał, na kogo spojrzał i o kim myślał, śpiewając.

Co do tego drugiego szatyn był przekonany, że to David. To nim był zbyt zajęty, żeby zauroczyć się kimś innym i Louis doskonale to rozumiał. Poza tym, przecież on też powinien być kimś zajęty. Słuchając tej piosenki, źle postępował, myśląc o Harrym o tym, jak cudownie jest być tego wszystkiego świadkiem, a wyobrażać sobie swoją dziewczynę. Jednak nie mógł, każde wspomnienie o niej wydawało się nie na miejscu, bo to kogoś innego miał w głowie.

Jednak serce Louisa stanęło, gdy Harry przybliżył mikrofon jeszcze bardziej do ust i z ogromną premedytacja spojrzał w jego oczy, nie kryjąc się nawet z tym, że śpiewa prosto do niego:

Do you want me crawling back to you?

Zagrał jeszcze krótko na gitarze, po czym uśmiechnął się do obiektywu, a Kate wzięła kamerę.

– Nieźle – pochwaliła go, sprawdzając nagranie. Louis nachylił się, żeby coś zobaczyć, ale ta zaraz to wyłączyła. – Obejrzymy to później, teraz idź przebrać koszulę i wracaj na następną piosenkę.

Bez słowa wybiegł z pokoju prosto do garderoby. Kobieta odłożyła sprzęt na miejsce, po czym wzięła się za zmienianie ułożenia poduszek i innych sprzętów w tle, żeby wyglądało to wiarygodniej. Tomlinson naprawdę podziwiał to, jak dobrze organizuje wszelkie ustawki, dlatego cieszył się, że nie jest odpowiedzialna za żadną jego, bo wtedy byłaby zbyt dopracowana i fani mieliby mniej miejsca do spekulacji na temat jego orientacji.

– Jak to jest zauroczyć w sobie kosmitę? – zanuciła kobieta, jakby od niechcenia.

– Nie wiem, spytaj Bowiego – wypalił, po czym zaraz zrozumiał, że źle to zabrzmiało. – Rany, przepraszam to...

– Jesteś ślepym idiotą, Tomlinson – powiedziała, rzucając w niego poduszką. – On śpiewa ci miłosne serenady, a ty wciąż naiwnie wierzysz, że nic nie czuje.

– Och, kocham hipokryzję – wycedził z sarkazmem. – Widzę, że masz doświadczenie z ludźmi śpiewającym ci miłosne serenady. Na przykład pewien uroczy Irlandczyk śpiewający dla ciebie Little Things. Klasyk.

– Proszę cię, Niall to dzieciak – przewróciła oczami, siadając na łóżko. – On ma w głowie golfa i imprezy, nie związki. A ja mam pracę.

– Wow, naprawdę dużo osób ma pracę i zgadnij co, są też w związkach – odparł z przekąsem. – A Niall nie jest aż tyle młodszy od ciebie, nie traktuj go jak dziecka. Wtedy musiałabyś odpowiadać przed prokuratorem.

– Nie denerwuj mnie – jęknęła. – Zrozum jedno Tomlinson, to że uprawiam seks z Niallem, nie znaczy, że jesteśmy w sobie zakochani. Nie kocham go, a on nie kocha mnie. Koniec historii.

– Kłamstwo – usłyszeli głos Harry'ego. Spojrzeli w jego stronę i Louis tylko przez chwilę podziwiał jego tors w rozpiętej prawie do połowy czarnej koszuli. – Kłamstwo, kłamstwo i to też kłamstwo.

– Siadaj lepiej na tyłku Styles, póki jeszcze możesz – poradziła Kate.

– Jesteś naprawdę straszna, przecież my... – próbował tłumaczyć się szatyn, ale ta spojrzała na niego z rozbawieniem.

– Chodziło mi o to, że my dam klapsa, ale już wiem, co masz w głowie, kochaniutki – powiedziała zadowolona, klepiąc go po plecach.

– A ty masz w głowie Nialla – wtrącił się Harry. – A on ciebie. Jesteście dość oczywiści.

– Naprawdę nie mam ochoty tłumaczyć tego po raz kolejny – pokręciła głową. – Uszanujcie po prostu moją decyzję. Nawet jeśli coś bym czuła, to możemy być razem, bo prowadzimy nie sprzyjający temu tryb życia. Koniec rozmowy.

– Co zaśpiewasz? – zmienił temat Louis, żeby pozbyć się napiętej atmosfery.

Shape of You od tego twojego przyjaciela – odparł.

– Eda – podpowiedział mu. – To Ed Sheeran.

– Pamiętam – westchnął, żartobliwie przewracając oczami.

Harry nagrał jeszcze tę piosenkę, w której było już raczej radośnie niż tak seksownie, jak w poprzedniej. Potem Kate namówiła go na kolejną, jaką było Hymn Of The Weeknd, a na koniec spróbował swoich sił w Love Yourself. Utwory może i nie były pasujące aż tak do niego, ale kobieta uznała, że lepiej na początek spróbować ze znanymi hitami, a potem dopiero iść bardziej w swoje gusta muzyczne. Tym bardziej, że na razie wspólnie ustalili, że będą wstawiali nagrania dwa razy w tygodniu, więc teraz będą mogli nagrywać, kiedy będą mieli ochotę, bo Kate zostawiła im sprzęt. To stało się dużym ułatwieniem, bo na przyszłość chłopak nie będzie musiał się kilka razy przebierać, żeby wyglądało to normalnie.

– Jesteście może głodni? – zapytał Harry, gdy usiedli, żeby wziąć się za obejrzenie występów. Kobieta przenosiła właśnie nagrania na laptopa i chciała je obejrzeć zanim je zmontuje i wstawi.

– Tak – uznał Louis. – Zamówimy coś, jak skończymy...

– Nie, ja pójdę coś zrobić – wstał szybko. – Ale nie czekajcie na mnie.

– Czy ty po prostu nie chcesz obejrzeć tego z nami? – zdziwiła się Kate.

– Chcecie spaghetti? – zmienił temat, ale kobieta i tak patrzyła na niego z uniesionymi brwiami. – Nie chcę tego oglądać, dobrze? Wstydzę się.

– Gwarantuje ci, że nie masz czego – powiedział Tomlinson. – Naprawdę świetnie ci wyszło...

– Dziękuję – odparł cicho. – Ale nie chcę widzieć siebie, bo to okropnie niezręczne.

– Louis cię zrozumie, on też przez pierwszy rok nie mógł tego znieść – zamruczała kobieta. – Ale dobra, mężczyźni do kuchni, ja tutaj pracuję.

– Ej, ale ja chciałem zobaczyć... – odezwał się Louis.

– A ja chciałam mieć ciało Gigi Hadid – powiedziała z przekąsem. – Widzicie, nie zawsze można mieć wszystkiego, czego się chce.

– Masz lepsze – puścił do niej oczko Harry.

– Nie, dosłownie. Chciałabym je w mojej piwnicy – poprawiła ich. – Laska doprowadza mnie do szału. – Kate zaraz zorientowała się, że powiedziała trochę za dużo, więc starała się odwrócić od tego uwagę. – Nieważne, do kuchni!

Mężczyźni posłali sobie tylko porozumiewawcze uśmiechy, zanim zeszli na dół.

– Och, czekajcie, otworzę tylko drzwi! – wykrzyknęła Kate, wybiegając szybko ze swojej kuchni, stukająć szpilkami, gdy zmierzała na korytarz. Louis i Harry zostali sami przy palniku, z tym że tylko Styles w jakiś sposób pomagał, mieszając warzywa, podczas gdy szatyn jedynie się my przyglądał. – Harry, chodź tutaj na chwilę!

– Popilnuj tego, proszę – wymamrotał mężczyzna, zostawiając go samego w kuchni.

Byli właśnie na kolacji u Kate, która została zorganizowana w celu uczczenia pierwszego coveru Harry'ego. Jak na razie nie wbił się jeszcze na wyżyny popularności, ale wszyscy byli zadowoleni, że po kilku dniach miał kilka tysięcy wyświetleń. Cat uznała, że to wspaniały wynik, jak na początki i jeśli tak dalej pójdzie dość szybko uda mu się zyskać trochę sławy. Jak na razie już miał małą rzesze wielbicieli, do których głównie należały młode dziewczyny, kompletnie nim zauroczone.

Tak jak wcześniej obiecała Kate, zrobili tę kolację, w której przygotowaniach jednak pomógł Harry, bo wyraził na to takie chęci. Kobieta nie miała nic przeciwko, więc w dwójkę przyszli trochę wcześniej do niej, żeby pomóc w organizacji. Podczas, gdy Harry zrobił naprawdę dużo w kuchni, Louis był zajęty układaniem sera na talerzykach, bo to jedyne na co pozwoliła mu Cat.

Louis słyszał w tle, że do apartamentu przyszli Zayn i Liam, bo rozmawiali dość głośno. Kate najwyraźniej została z nimi, bo kuchni przyszedł tylko Harry. Włożył wino do lodówki i spojrzał na szatyna, który był z siebie dumny, że nie spalił kuchni.

– Och, Lou, miałeś to mieszać – jęknął chłopak, podchodząc do patelni.

– Miałem pilnować – odparł zdziwiony.

– Pilnować, żeby się nie przypaliło – powiedział powoli, niczym do małego dziecka. – Żeby to zrobić trzeba mieszać...

– Ugh, przepraszam – odpowiedział Louis, ale Harry posłał mu tylko łagodny uśmiech.

– Nic się przecież nie stało.

Podczas gdy Styles stał przy palnikach, on przyglądał się jego pracy. Wydawało się, że ten wie dokładnie, co robi i może i potrawa nie była skomplikowana, ale Tomlinson ledwo co radził sobie z podgrzewaniem gotowych produktów, a co dopiero ogarnąłby cztery palniki, tak jak teraz Harry, który z zawrotną szybkością skupiał się na każdym po kolei.

Nagle usłyszał charakterystyczny dźwięk aparatu i odwrócił się gwałtownie. Kate zrobiła im zdjęcie, uśmiechając się sama do siebie z zadowoleniem.

– Będę miała po prostu fajną pamiątkę, okej? – uznała. – Wyglądacie ze sobą ślicznie.

Louis poczuł się nieco zawstydzony, ale tylko przez chwilę, bo zaraz zobaczył, że na twarzy Harry'ego pojawiły się rumieńce, które na pewno nie były spowodowane ciepłem z kuchni. Chłopak przygryzł wargę, starając się nie patrzeć w oczy Louisa, gdy wyłączał palniki.

– Jedzenie będzie zaraz gotowe – powiadomił ich, prostując się. – Możecie już usiąść.

– Pomogę ci – wymamrotała kobieta, zakładając fartuch, gdy sięgała po naczynia. – A ty Tommo, idź zaproponować gościom ser.

– Błagam cię, Zayn wolałby trawkę, a Liam odżywkę białkową – jęknął.

– Niall pewnie będzie szczęśliwy – zapewniła go kobieta.

– Idź, Lou – poprosił Harry.

Postanowił wrócić do salonu, domyślając się, że został wyrzucony z kuchni, bo ta dwójka chciała ze sobą porozmawiać. Nie chciał się na siłę wpraszać, bo całkiem niedawno zrozumiał, że nie może tak bardzo niańczyć i chodzić krok w krok z chłopakiem. To, że ten u niego mieszka i żyją razem praktycznie cały czas, nie znaczy, że zawsze tak musi być. Stylesowi należy się prywatność i ma prawo do rozmów, o których Louis nie ma pojęcia. Może i było mu przykro, bo chciał wiedzieć wszystko o nim, ale ta zaborczość wydawała się całkowicie bezsensowna. Trudno nawet nazwać Harry'ego jego przyjacielem, bo znają się dość krótko, a przecież i tak w takich relacjach nie powinno się być zazdrosnym. Mimo to, jak zerknął na siebie i zobaczył, że nachyla się nad chłopakiem od tyłu, przyciskając swoją klatkę piersiową do jego pleców, jednocześnie szepcząc coś do ucha, poczuł jak niekontrolowana fala zazdrości przepływa przez jego ciało. Wprawdzie to nie tak, że Kate wiedziała, jak on traktuje Harry'ego, wręcz przeciwnie, nikt nie powinien wiedzieć, o tych wszelkich uczuciach, do jakich Louis nie chciał się przyznać sam przed sobą, więc to nic dziwnego, że nie domyślała się, że taki gest mógłby go zranić. Jednak jeszcze gorsze było to, że Harry złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie, mówiąc coś bardzo blisko jej ust.

Nagle zrozumiał, że właściwie ta dwójka od początku miała dobry kontakt. To Kate była jedyną, która nie odwróciła się na widok nagiego Harry'ego, potem wspólne zakupy, to jak rozmawiali na wszelkich spotkaniach i jeszcze fakt, że jej pomysłem była ta impreza dla niego. Teraz Louis był pewien, że jego przyjaciółka stara się poderwać Stylesa.

Usiadł ciężko przy stoliku, kładąc tacę z serem na środku.

– Sera? – zaproponował przyjaciołom, jednak to on tylko wziął kawałek.

– Coś się stało? – spytał łagodnie Liam.

– Krzywo pokroiłem ser.

– Wyglądasz jakbyś szedł na ścięcie, to na pewno wina sera? – powątpiewał Payne.

– Czy krzywo pokrojony ser to metafora nieszczęśliwego zauroczenia? – odezwał się sarkastycznym tonem Zayn.

– Tommo, nie martw się, ser jest zawsze smaczny, nieważne jak jest pokrojony! – zapewnił go Niall biorąc do ust kilka kawałków i odzywając się z pełnymi ustami: – Zobacz! Ten ser to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Kocham go!

– Tak, to zdecydowanie metafora zauroczenia – potwierdził swoje słowa Zayn.

Louis chciał coś powiedzieć, ale w tej samej chwili weszli Kate i Harry z jedzeniem, więc uśmiechnął się, starając się zgrywać pozory, że jego myśli nie są gdzieś indziej. Dlatego też, gdy tylko przyjaciółka zaproponowała wino, chętnie z tego skorzystał. Po kilku lampkach poczuł, że wraca do siebie i jakoś przestało mu przeszkadzać to, co łączyło dwójkę bliskich mu osób, bo nie czuł nic.

Doszedł do wniosku, że odkąd Harry go odwiedził pił tylko raz, wtedy z nim na dachu, a od tamtego czasu nie miał ochoty na alkohol. On zawsze sprawiał, że pozbywał się wszelkich emocji, a będąc z chłopakiem wcale tego nie chciał. Potrzebował czuć to wszystko, bo Styles dostarczał mu same pozytywne rzeczy. Na nowo odkrywał w Louisie uczucia, które ten myślał, że już dawno w sobie zabił. Wydawało mu się, że wraz ze zniszczył w sobie możliwość bycia po prostu szczęśliwym, odprężonym i cieszącym się z powodu zwykłego przebywania z kimś. Najczęściej nawet wśród przyjaciół nie czuł się stu procentowo sobą, dlatego często trochę pił, żeby dodać sobie odwagi. Jednak pojawił się Harry i Louis nie musiał stosować żadnych wspomagaczy, żeby było mu dobrze.

Teraz nagle to uczucie spokoju i beztroski zniknęło, bo jedyna osobą, która sprawiała, że jego świat był lepszy, najwyraźniej postanowiła uszczęśliwić kogoś innego. I to nie tak, że Louis miał do niego pretensje. Wydawało mu się oczywiste, że Harry wybrał Kate, bo on też gdyby miał decydować pomiędzy sobą a nią, bez zastanowienia wolałby ją. Poza tym, chłopak ostatnio wspominał, że nigdy nie wiadomo, co przyniesie los i może się zauroczy w kobiecie. Teraz najwyraźniej to się stało, ale Louis został ostrzeżony.  

Po tym, jak szatyn wlał w siebie wystarczającą ilość alkoholu mógł normalnie się bawić. Całkowicie nie przejmował się niczym i po prostu rozmawiał z przyjaciółmi, śmiał się i żartował, starając się jedynie cały czas unikać patrzenia na Harry'ego. Jako że siedział on obok było to dość łatwe, bo naturalnie patrzy się przed siebie, więc wyszło na to, że jego wzrok najczęściej spoczywał na Zaynie. Niestety, Louis był pewien, że Malik wie. Znał go na wylot i nigdy nie miał problemu z tym, żeby odkryć, co czuje i teraz nie było inaczej. W jego oczach Tomlinson nie znalazł jednak złości, a jedynie smutek i żal, więc też automatycznie zaczął czuć się gorzej, więc wypił jeszcze więcej.

Wydawało mu się, że cały świat był gdzieś obok. Miał wrażenie, że ogląda po prostu film, gdzie piątka ludzi spotyka się i świetnie się bawi, a on jest tylko uczestnikiem. Widział, jak wszyscy żartują czy rozmawiają, ale nie umiał już się włączyć do żadnych interakcji. Nie chodziło o to, że był niezdolny do tego. Wciąż jeszcze świetnie kontrolował swoje ciało czy umysł, ale nie miał ochoty tam być. Bał się jednak cokolwiek zrobić, bo nie chciał psuć innym zabawy.

– Louis, jesteś blady – powiadomiła go nagle Kate. – Wszystko okej?

– Tak – potwierdził, uśmiechając się głupkowato. – Ale pójdę na papierosa. Muszę się przewietrzyć.

– Wyjść z tobą? – zapytał się Harry, ale Louis jedynie pokręcił głową, wstając od stołu.

Zszedł po klatce schodowej i usiadł na krawężniku na zewnątrz, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Wiedział, że mógłby wyjść na taras, ale wolał zrobić to tutaj, żeby w spokoju patrzeć na gwiazdy, paląc.

Był okropnie smutny. Tak bardzo, że czuł ucisk z żołądku i chciało mu się płakać. Nie wiedział, co ma robić, bo nie chciał tracić ani Harry'ego ani Kate, więc nie mógł w żaden sposób zareagować. Tym bardziej, że nie był pewien, że czuje do niego coś poza fascynacją. To równie dobrze mogłoby być chwilowe podekscytowanie osobą chłopaka, bo był interesujący i nowy. Nigdy wcześniej nie spotkał kogoś takiego, a do tego on nawet nie pochodził z Ziemi, co może zamiast odpychać Louisa raczej przyciąga. Kate również zasługiwała na kogoś i pewnie tak opierała się jakiemukolwiek związkowi z Niallem, bo wiedziała, że to nie on jest jej przeznaczony. Domyślała się, że ktoś inny spadnie jej z nieba. A to, że spadł na ogród Louisa to przypadek.

Poza tym, przecież nie mógł zrobić żadnego kroku, bo miał dziewczynę. Nieważne co do niej czuł, był związany, więc nie mógłby w żaden sposób zapewnić Harry'emu takiej relacji, jaką zapewniła mu Kate. Pewnie zmusiłby go do ukrywania się i wiecznego czekania aż wyjdzie z szafy. Z nią będzie szczęśliwy.

Wspomnienia o Eleanor doprowadziły go do tego, że był już gotowy zadzwonić do niej. Wiedział, że wystarczyły jeden telefon, nawet o tak późnej porze, jak teraz, a ona pozwoliłaby mu do siebie przyjechać. Może to chociaż przez chwilę oderwałoby go od myśli o Harrym. Spędziły noc z kimś, kto tego chce.

– Jeśli do niej zadzwonisz, będziesz żałował – usłyszał głos nad sobą i spojrzał w górę. Oczywiście był to Zayn, który postanowił usiąść koło niego, zapalając własnego papierosa. Nie odezwał się już ani słowem i właściwie wydawało się, że nie interesuje go, co Louis teraz zrobi. Był zbyt zajęty zaciąganiem się papierosem i wpatrywaniem się w dym.

Ale to właśnie zawsze tak działało. Zayn nie musiał prawić mu kazań, nie musiał najczęściej nawet niczego mówić. Sama jego obecność, to że zawsze przy nim był wystarczyły. Louis nie wierzył w Boga, ale był pewien, że istnieje pewna równowaga świata i to dzięki niej los posyła nam znaki, czy to co robimy jest dobre czy złe. Pewnie wierząca osoba nazwałaby go aniołem stróżem, ale dla Tomlinsona Zayn Malik nie był niczym takim, był po prostu tak samo jak on popieprzonym kolesiem, a za aureolę służył mu dym z papierosów.

Jednak kochał go i wiedział teraz, co powinien zrobić. Włożył telefon do kieszeni i popatrzył na przyjaciela uważnie. Jego rysy twarzy były jeszcze ostrzejsze przez światło, jakie na niego padało, ale wyglądał dobrze z papierosem w ustach.

– Od kiedy jesteś zakochany w Liamie? – spytał nagle Louis.

Mimika twarzy Zayna wciąż jednak została obojętna, gdy pytał:

– Skąd ci przyszło do głowy?

– Nie tak brzmiało moje pytanie – upomniał go. – Pytałem od kiedy. To, że go kochasz już wiem.

– Jaki mamy miesiąc? – zapytał.

– Luty.

– Czyli od jakiś – podjął wątek, licząc w głowie – pięciu lat. Nie powiem ci dokładnie, bo to nie jest tak, że jednego dnia ktoś jest twoim przyjacielem, a drugiego go kochasz. To trochę trwa.

– Żartujesz sobie? – prychnął Louis.

– Nie – pokręcił głową. – To naprawdę skomplikowany proces. U mnie na pewno zajęło kilka miesięcy zanim przyznałem się przed sobą, że jestem zakochany w moim przyjacielu z zespołu.

– Okłamywałeś mnie przez pięć lat? – oburzył się lekko Tomlinson.

– Nie okłamywałem, po prostu nigdy o to nie pytałeś, a ja sam nie wyszedłem z tematem – wzruszył ramionami. – Przecież powiedzenie o tym byłoby bez sensu. I tak nic by nie zmieniło.

– Ale poczułbyś się lepiej, wyrzucając to z siebie – uznał, biorąc kolejnego papierosa i częstując nim przyjaciela bez słowa. – Ja mówię ci wszystko, a ty nie chciałeś zwierzyć się z takiej rzeczy.

– Nikt oprócz ciebie nie wie – ratował się Zayn, głęboko się zaciągając. – To po prostu bardzo prywatna sprawa dla mnie i nie chciałem tego wyciągać, bo to mogłoby popsuć stosunki w zespole.

– Czekaj, ale skoro to już pięć lat, to czemu właściwie dopiero od kilku miesięcy jesteś taki bardziej markotny? – zaciekawił się Louis, zauważając tę zmianę zachowania.

– Wcześniej widywaliśmy się codziennie – odparł.

– Teraz i tak widzicie się często.

– Okej, nie twierdzę, że zrozumiesz, bo nigdy nie byłeś zakochany, ale spójrz – zaczął Zayn, dając papierosa przed siebie. – Pamiętasz, jak zaczynałeś palić? Te pierwsze niepewne buchy, bez porządnego zaciągania się, jeszcze najczęściej gdzieś w towarzystwie. Tak samo jest z początkiem zauroczenia; jesteś po prostu zaciekawiony tą osobą, tak jak ciekawi cię smak i to co robią z tobą papierosy. Nie myślisz, że się uzależnisz, bo to tylko jeden papieros w towarzystwie, a z tą osobą widzisz się tylko ze znajomymi. Później jednak próbujesz palić sam, ale to nic takiego, bo jeden papieros, tak jak jedno spotkanie sam na sam nie zaszkodzi, prawda? Jednak to przeradza się w coraz więcej, potrzebujesz więcej fajek, więcej tej osoby aż w końcu pewnego dnia orientujesz się, że musisz to robić codziennie, najlepiej kilka razy dziennie. Dlatego ja teraz, nie mogąc się spotykać z Liamem tak często, czuję się jakby ktoś zabierał mi papierosy i pozwalał wziąć dwa w tygodniu. To mnie doprowadza do szału, Louis. Oszaleję, ponieważ nie umiem już bez niego żyć.

– Harry miał racje, serio trzeba wyciągać z ciebie takie rzeczy – westchnął Louis, otulając ramieniem przyjaciela. – Ja wiem, że jesteś po prostu pieprzoną zagadką, Malik, ale jeśli nie będziesz mi mówił o takich rzeczach to źle skończysz. Tym bardziej, że ja przecież mógłbym załatwić ci papierosy. Palenie w towarzystwie wcale nie jest złe, hm?

– Masz w sumie rację – powiedział z uśmiechem.

– Jeszcze jedna sprawa – kontynuował. – Skoro kochasz Liama, to czemu jeszcze jesteś z Gigi? Umowa się skończyła.

– Przyjemne jest czuć, że komuś na tobie zależy – stwierdził Zayn. – Nieważne, jak egoistyczne to jest, każdy chce czuć, że jest dla kogoś ważny. Tak już działają ludzie.

– Bądźmy kimś więcej – uznał pewnie Louis. – Nie można wiecznie wykorzystywać innych do tego, żebyśmy czuli się bardziej wartościowi. Lepiej, żebyśmy sami potrafili być wartościowi. Tak po prostu, be innych ludzi zapewniających nas o tym.

– Brzmisz jak Harry – ocenił, śmiejąc się cicho.

– Totalnie brzmię jak Harry – również się zaśmiał, czując jak to go wyzwoliło i rzeczywiście było mu lepiej. – Ale wracając, mam propozycję.

– Słucham – odparł z uśmiechem. – Czy to kolejna już propozycja seksualna wobec mnie? Wiedziałem, że zrobiłem ci genialnego loda.

– Przypomnij mi, żebym wysłał kartkę z kondolencjami Liamowi – droczył się.

– Och, nie kłam, wiem, że byłem dobry – przewrócił oczami, a Louis jedynie kiwnął głową.

– W każdym razie, zerwijmy z nimi – wypalił, a Zayn zmarszczył brwi. – W sensie, ja z Eleanor, a ty z Gigi. Nie jesteśmy z nimi szczęśliwi, a nie warto tego ciągnąć dla pozorów i egoistycznego zwiększania poczucia własnej wartości.

– Naprawdę on ci zawrócił w głowie – stwierdził mężczyzna. Nie musiał nawet wypowiadać tego imienia, bo obaj dobrze wiedzieli, o kogo chodzi. I odpowiedź, jak najbardziej była twierdząca, ale Louis nie był jeszcze gotowy, żeby jej udzielić. Potrzebował czasu, żeby to przetrawić, zastanowić się nad tym, ale zanim wykona jakikolwiek krok musi być wolny, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że robi coś złego. Nawet jeśli po zerwaniu z kobietą, publicznie rozstaną się za jakiś czas, bo managment nie pozwoli im od tak ze sobą skończyć, to jego sumienie będzie czyste.

– To jak, robimy to? – upewnił się Tomlinson.

– Gigi wraca w przyszłym tygodniu, więc wtedy możemy – potwierdził. Uścisnęli sobie dłoń, jakby rzeczywiście podpisywali jakąś umowę, co było groteskowe, więc obaj się roześmiali.

– Wracacie czy mogę już powiedzieć bracią Hemsworth, że mam wolne siedzenia i mogą zostać na noc w moim łóżku? – zażartowała Kate, która zeszła po nich na dół.

– Chwilka – powiedział Zayn, po czym zaraz puścił oczko w stronę Louisa, sprawiając, że następne słowa nabrały innego znaczenia. – Jeszcze jeden papieros nie zaszkodzi, prawda?

– Dziękuję ci za dzisiaj – powtórzył Harry po raz kolejny w taksówce, gdy wracali do domu. Głowę miał opartą na ramieniu Louisa i jedynie co jakiś czas mówił, jak dobrze się dzisiaj bawił. Bo rzeczywiście, po tym jak Tomlinson wrócił z papierosa zaczął zachowywać się normalnie. Wprawdzie wciąż w tle głowy miał myśli o Harrym i Kate, ale nie przejmował się tym aż tak. Uznał, że co ma być to będzie i popłacze nad swoim losem kiedy indziej, a teraz nie może psuć nikomu zabawy.

I chociaż był trochę zazdrosny o to, jak długo ta dwójka przytulała się na pożegnanie to trochę się uspokoił, gdy zobaczył, że Niall zostaje u niej na noc, a Harry o dziwo w ogóle na to nie reaguje. Nie miał jednak siły, żeby się nad tym zastanowić.

– Podziękuj Kate, to ona wszystko zrobiła – stwierdził Tomlisnon.

– Może, ale gdyby nie ty to czy kiedykolwiek bym tam trafił? – spytał retorycznie. – Przecież to dzięki tobie jestem tutaj i robię to wszystko. Dziękuję.

– To ja dziękuję – odparł Louis, całując go w skroń.

– Za co?

Za ratowanie mnie, cisnęło mu się na usta, ale nie odpowiedział jednak nic, tym bardziej, że dojeżdżali już na miejsce. To nie był dobry moment, żeby mówić Harry'emu o takich rzeczach. Zarówno czas, jak i miejsce było nieodpowiednie, więc wolał wszystko przemilczeć.

Zapłacił za taksówkę i weszli do domu, gdzie Louis od razu opadł na kanapę. Dopiero teraz poczuł, jak bardzo jest zmęczony. Miał wrażenie, że zaraz zaśnie, ale przed tym usłyszał jeszcze głos Harry'ego tuż przy jego uchu:

– Idę się umyć, a ty chodź do łóżka.

– Mhm – wymamrotał tylko. Nie był pewien, czy to zrobi, bo aktualnie pokonanie tych schodów wydawało się ogromnym wyczynem. Poczuł jednak krótki pocałunek na swoim policzku, na którego uczucie uśmiechnął się lekko. Po kilku sekundach całkowicie odpłynął, bo zawsze po alkoholu mógł szybciej zasnąć; wystarczyło położyć się do łóżka. Tym razem było podobnie, z tym że wciąż był w swoich ubraniach i na kanapie, jednak to wydawało się dostatecznie komfortowe. Został jednak obudzony, bo ktoś dotknął jego ramienia. – Hm?

– Wstawaj Lou, nie możesz tutaj spać – powiedział cicho Harry.

– Ta kanapa jest wygodna – odparł niewyraźnie i usłyszał, jak chłopak odchodzi. Zrobiło mu się przykro, ponieważ jakaś jego część chciała, żeby został i spróbował go wyciągnąć do łóżka. Najwyraźniej jednak dla chłopaka perspektywa spędzenia nocy samemu nie była tak straszna.

Gdy już się pogodził z tym, że Harry sobie poszedł, po raz kolejny usłyszał kroki. Nie otworzył oczu przez cały czas, jedynie nasłuchiwał wszelkich dźwięków. Najpierw czuł, że brunet kładzie mu pod głowę poduszkę, co było całkiem miłe. Zdziwił się mocno, gdy ciało chłopaka znalazło się koło niego, a raczej trochę też na nim, bo chociaż kanapa była szeroka to nie aż tak. Jednocześnie Styles przykrył ich kocem i mocno wtulił się w jego tors, bo na nim położył głowę. Ogarnęło go niesamowite ciepło, bo leżenie z Harrym zawsze było dla niego takie kojące.

– Rzeczywiście wygodnie – wyszeptał, raczej do samego siebie, bo był przekonany, że Louis już śpi. On jednak przełożył ramię tak, że ręka była nad głową Harry'ego i wtopił palce w jego włosy, masując czaszkę. Teraz naprawdę czuł się dobrze, bo świadomość, że chłopak po prosu musi z nim spać, bp to dla niego naturalne sprawiała, że był spełniony. Nareszcie czuł szczęście, nawet jeśli chwilowe i pozorne, to mu wystarczyło.

– Dobranoc, kosmiczny chłopcze.

*****
Jak zwykle spóźniona, ale przybyłam! Przepraszam was, ale kac mnie dzisiaj zabija.

Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział i że u was wszystko okej! Kocham was mocno wszystkich!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro