🍂👻We trójkę same w lesie. A może nie same...?🍂👻

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie od Mirsonek :D

Występują tu także Rudzielcowata_owo i ImBrock

Zaczynajmy!

Aha i jakby ktoś nie wiedział kto to Daniel, to mówię, że to czapka Kali

-------------------------------

Prolog

Pov. Ash

Obudziłam się w jakiś krzakach. Spojrzałam w górę na ciemne niebo. Widziałam drzewa. Znajdowałam się na jakimś zboczu.

Gdzie ja jestem?

Co tu robię?

Co się wydarzyło?

Nagle wszystko zaczęłam sobie przypominać.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov. Kali

- Kali, ile jeszcze mamy na ciebie czekać?! Chodź tu szybko! - usłyszałam głos mojej kuzynki Ity.

- Poczekaj Ruda! - zawołałam.

- Eh, czy strój wilkołaka musi być, aż tak skomplikowany do jego założenia?! Już jest po 21.00, miałyśmy dawno wyjść z domu!

Tak naprawdę nie przebieram się 45 minut tylko dlatego, że się guzdram. Chodzi o to, że nie mogę się rozstać z Danielem! Muszę go zostawić w domu, ponieważ na głowie będę miała czapkę z uszami wilkołaka. ALE JA NA SERIO CHCĘ GO ZE SOBĄ ZABRAĆ!!! Tylko Ita mówi, że ludzie będą się ze mnie śmiać. BO. WILKOŁAK. NIE. CHODZI. W. CZAPCE.

ALE JA CHCĘ!!!

JA BĘDĘ TYM JEDYNYM WILKOŁAKIEM!!!!!!

No, ale niestety nie mogę.

Dobra, tak ogólnie to dziś jest Halloween, dlatego przebieram się w strój wilkołaka.

Cóż, a teraz trzeba pożegnać się z Danielem...

- Żegnaj Daniel. To tylko jedna noc, wytrzymasz. - powiedziałam i ze łzami w oczach położyłam go na półce.

Potem zeszłam na dół. W salonie czekały na mnie Ita - przebrana za czarownicę i Ash - jako mroczny anioł, demon czy coś w tym stylu.

- No nareszcie jesteś. Weź dla siebie jakiś halloweenowy lampion i chodź. - odparła moja kuzynka.

Nie chciałyśmy iść na zbieranie cukierków tak jak np. Kitty, Matt lub kilka innych Teamowiczów, ponieważ uznałyśmy, że to się stało już trochę nudne. W tym roku miałyśmy zamiar iść do nawiedzonego lasu, który znajdował się koło Kostnicy Mortisa. Będzie tam meeegaaaaa strasznie.


Pov. Ita

Właśnie idziemy do lasu. Ogólnie jaki jest nasz cel? A tak, mamy zamiar spotkać ducha. Ktoś mi kiedyś opowiadał, że dawno temu, też w Halloween jakaś dziewczynka poszła do tamtego lasu w nocy i z niewiadomych przyczyn tam umarła. To znaczy chyba, bo jej ciała nigdy nie odnaleziono. No i później parę osób chciało poszukać tą martwą dziewczynkę, dlatego weszli w głąb tego lasu i rzekomo powiedzieli, że widzieli tam ducha. Jednak to nie jest potwierdzone i nadal można wejść do tego lasu, ale nikt nie wszedł tam od bardzo dawna, bo każdy się boi. Ale nie ja! To znaczy - nie my.


Pov. Kali

DOBRA, MEGA SIĘ BOJĘ AAAAAAAAAA

 ŻAŁUJĘ, ŻE JEDNAK NIE WZIĘŁAM ZE SOBĄ DANIELA!!!

PRZY NIM CZUŁABYM SIĘ BEZPIECZNIEJSZA

A TERA TO DUCHY MNIE ZEŻRĄ W TYM LESIE, HEEEEELP

Dobrze, że przynajmniej jest tu ze mną Ita, jak pojawi się jakiś to walnie go w ryja i robimy run

No i fajnie, że mamy też Ash, dodatkowe wsparcie


Pov. Ash

Trochę się boję, ale przynajmniej jestem z Itą i Kali


Pov. Ita

Stanęłyśmy przed nawiedzonym lasem.

- To tu, wchodzimy. - powiedziałam.

Widziałam jak Kali i Ash całe się trzęsą.

- Zimno wam? - spytałam.

- Nie, po prostu... BOJĘ SIĘ TAM WEJŚĆ, NIE WZIĘŁAM PRZECIEŻ DANIELA!!!! - mówiła moja kuzynka.

- Nie bójcie się, będzie fajnie, złapiemy ducha i całe miasto będzie nam dziękować. - odparłam i weszłyśmy do lasu.


Pov. Kali

Idziemy tak przez dłuższy czas. Pod nogami szeleszczą nam liście, ale czuję jakby były to kości. Drzewa są naprawdę wysokie i przerażające. Kilka razy nawet słyszałam jęki, ale Ita mówiła, że mi się tylko tak wydaje. Tak czy siak, w tym lesie panuje bardzo dziwna i tajemnicza atmosfera...

W pewnej chwili Ita zatrzymała mnie i Ash.

- Uważajcie. Tu zaczyna się robić bardzo stromo. - powiedziała Ruda i wskazała na zbocze.

Rzeczywiście, trzeba być ostrożnym.


Szłyśmy długo i nie spotkałyśmy żadnego ducha.

- Ten las wydaje się nie mieć końca. - powiedziałam.

- Nie wiadomo czy w ogóle go ma. - odparła Ash.

Stanęłyśmy przy jakimś stromym zboczu.

- Bądźcie cicho! Coś słyszałam! - szepnęła Ita i skierowała swój lampion w głąb lasu.

Nikogo jednak nie ujrzałyśmy.

- Obawiam się, że... nie jesteśmy tu same... - odparła Ruda.

Po tych słowach serce zaczęło bić mi jeszcze mocniej.

- Zaczekajcie tutaj, pójdę sprawdzić co to lub kto to. - powiedziała Ita.

- Nie, Ita, idziemy z tobą! A jeżeli ten duch ci coś zrobi?! - mówiłam.

- Spokojnie Kali, nic mi nie będzie.

Nagle za nami usłyszałyśmy krzyk Ash.

- Ash?! - przestraszone odwróciłyśmy się, ale za nami... nikogo nie było...

- Ash?! - zawołała ponownie Ita.

Popatrzyłyśmy prosto w dół zbocza.

- Ona...ona chyba tam wpadła...Ktoś musiał ją zepchnąć... - mówiła moja kuzynka.

- Nie... Tylko nie to... Ona żyje, prawda?! - powiedziałam.

- Nie wiem... Bezpotrzebnie chciałam tu przyjść!

- Uh, naprawdę żałuję, że nie wzięłam Daniela! Nic by się takiego nie stało!

- A czy to jakaś różnica czy miałabyś na sobie czapkę czy też nie?! Gdybyś nawet miała swojego Daniela to i tak Ash by tam wpadła! - Ita się załamała.

- Słuchaj Ita, jesteśmy kuzynkami, uratujemy ją! Musimy tylko zejść na dół!

- Zbocze jest za strome, poza tym... Nie wiem czy ona nawet jeszcze żyje... My także pewnie tu umrzemy...

- Zawsze przecież mówisz, żeby się nie poddawać! Wymyślimy coś Ita!

- Masz rację, Kali. Nie traćmy nadziei. Dobra, a więc musimy jakoś zejść na dół i poszukać Ash. Ale ostrożnie. - mówiła Ruda.

- Ok. - odpowiedziałam i zaczęłyśmy schodzić.


Pov. Ash (to jest ten prolog)

Obudziłam się w jakiś krzakach. Spojrzałam w górę na ciemne niebo. Widziałam drzewa. Znajdowałam się na jakimś zboczu.

Gdzie ja jestem?

Co tu robię?

Co się wydarzyło?

Nagle wszystko zaczęłam sobie przypominać.


Pov. Kali

Zeszłyśmy już na sam dół. Wołaliśmy Ash, ale nikt się nie odzywał.

Nagle zobaczyłyśmy jakąś postać. To była właśnie Ash!

Ja i Ita podbiegłyśmy do niej.

- Ash, nic ci nie jest! - powiedziałam.

- Na szczęście nie, tylko straciłam na chwilę przytomność i trochę boli mnie ręka, ale jest w porządku. - odparła.

- W ogóle jak ty tam wpadłaś? - spytała Ita.

- Tego nie pamiętam... Chociaż kojarzy mi się, że zawiał na mnie bardzo silny wiatr i to chyba przez niego spadłam. - mówiła Ash.

Nagle usłyszałyśmy jakieś wrzaski w całym lesie.

- C-co to było?! - przestraszyłam się.

- W tym lesie jest niebezpiecznie, musimy stąd jak najszybciej uciec. - powiedziała Ita.

- Ale jak? Wzgórze jest za strome, nie wejdziemy tam, poza tym mnie boli ręka. - rzekła Ash.

- Jakoś sobie poradzimy. Biegnijmy! - odparła Ruda i zaczęłyśmy się wspinać.

Nagle Ash zauważyła coś...przerażającego...

- T-tu leży jakieś ciało... - powiedziała wskazując na krzaki.

- To chyba ta dziewczynka, którą kiedyś wszyscy poszukiwali... - odparła Ita.

- Nie możemy jej przecież tak zostawić! - powiedziałam.

- Kali, nie możemy wziąć jej ciała, nie mamy na to czasu, musimy uciekać, bo inaczej stanie się z nami to samo co z nią! - mówiła Ita, po czym dalej zaczęłyśmy się wspinać.

Udało nam się wejść na górę, a potem biegłyśmy tak szybko jak tylko mogłyśmy.

Gdy tak uciekałyśmy widziałam czasami pojawiające się i zaraz potem znikające istoty. Oczywiście mogła być to tylko moja wyobraźnia.

W końcu udało się nam wybiec z lasu.

- Co się właśnie wydarzyło?! - mówiłam. - JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE WEJDĘ DO ŻADNEGO LASU, A JAK JUŻ TO Z OBECNOŚCIĄ DANIELA!

Nastała cisza.

- Ej, a w ogóle jak biegłyście to też zauważyliście, że ten las stał się jakby taki krótszy? - spytała Ita.

- No tak, bo biegłyśmy. - odparła Ash.

- Ja wiem, ale najpierw szłyśmy przez ponad pół godziny, a jak wracałyśmy zajęło to nam chyba z 2 minuty.

- Nieważne, ważne, że jesteśmy całe i nikt, no może trochę oprócz Ash, nie ucierpiał. - powiedziałam i przytuliłyśmy się do siebie.

Wracając, nazbierałyśmy jeszcze trochę cukierków, bo może jest to już troszeczkę nudne, ale przynajmniej bezpieczniejsze niż pójście do nawiedzonego lasu.

- Ej, a co wy powiecie na to, żeby iść obejrzeć w domu jakiś horror? - zaproponowała Ita.

- Horror to my miałyśmy teraz w tym lesie, może chodźmy na imprezę do Mortisa albo na targ halloweenowy, tam będzie mnóstwo atrakcji np. labirynt kukurydziany. - mówiła Ash.

- Ok, ale najpierw pójdziemy po Daniela, na pewno biedaczek bardzo za mną tęskni i jest wystraszony. - powiedziałam i rozmawiając patrzyłyśmy na halloweenowe dekoracje przy wystrojonych domach.

-------------------

Dobra, może czasami niektóre rzeczy nie miały sensu, ale przynajmniej nareszcie to skończyłam

1346 słów ._.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro