Rozdział IV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Patrycja po skończonej rozmowie z mamą postanowiła udać się do dyrektora szpitala.
- Dzień dobry - powiedziała otwierając drzwi gabinetu. - Nazywam się Partycja Garcia, a właściwie Wilczewska - rzekła z pewną siebie miną i wyciągnęła rękę do mężczyzny.
- Rafał Konica - uścisnął jej dłoń. - Proszę niech pani usiądzie- wskazał jej krzesło a sam zajął miejsce za biurkiem.
- A więc... - zaczęła Pati...

30 minut później
- Dziękuję pani bardzo - powiedział dyrektor wstając. - Witamy na pokładzie.
- Dziękuję bardzo za zaufanie. Kiedy mogę zacząć pracę?
- Proszę się zjawić jutro, o 9 zrobimy spotkanie...
- Nie, proszę bez szopek - powiedziała stanowczo. - Sama wolę się wszystkim przedstawić...
- Dobrze, w takim razie zaczyna pani jutro dyżur o 9.30.
- Dziękuję - powiedziała i wyszła . Gdy tylko zamknęła drzwi uśmiechnęła się zwycięsko sama do siebie.

Michał właśnie miał iść do swojego pacjenta, gdy zobaczył Pati wychodzącą od dyrektora.
- Jutro zaczynam - poinformowała go uradowana.
- Cieszę się razem z tobą, przepraszam cię, ale muszę iść, widzimy się w domu - powiedział i pocałował ją w czoło.

Kiedy Hania szła w kierunku recepcji znów zobaczyła Wilczewskiego z Partycją. Z ich rozmowy zrozumiała, że dziewczyna będzie tu pracować.
- Dlaczego on mnie tak rani... - powiedziała cicho i pokiwała z niedowierzaniem głową.

Po skończonej operacji Michał postanowił poszukać Hani i wyjaśnić z nią co się stało. Po 15 minutach znalazł ją przy recepcji.
- Co się stało? Porozmawiaj ze mną... - położył rękę na jej ramieniu. Sikorka jednak szybko strąciła jego dłoń.
- Zostaw mnie - popatrzyła na niego ze łzami w oczach. - Idź do niej! - krzyknęła i chciała się odwrócić, by odejść, ale on jej na to nie pozwolił.
- O czym ty mówisz... - i wtedy zrozumiał o co chodzi. - To nie tak ona... - chciał dokończyć, ale lekarka wyrwała się mu i uciekła z płaczem. Michał nie mógł uwierzyć, że Hania myśli że on ją zdradza.
- Przecież ja bym jej tego nigdy nie zrobił... - pomyślał, wiedział że musi to wszystko odkręcić, tylko w jaki sposób, gdy Sikorka nawet nie chce z nim rozmawiać. Z zamyślenia wyrwał go głos pielęgniarki.
- Panie doktorze, jest Pan proszony na SOR.
- Dobrze, już idę - odpowiedział i chcąc nie chcąc musiał wrócić do swoich obowiązków.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej kochani, wprawdzie pisałam, że rozdział ma się pojawić jutro albo we wtorek, ale postanowiłam opublikować go wcześniej. Chciałam wam podziękować za 200 odczytów. Gdy zaczęłam pisać, nie sądziłam, że tak dobrze przyjmiecie tą książkę.  Następny rozdział pojawi się we wtorek lub w środę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro