Rozdział LIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hania obudziła się w ramionach ukochanego. Był weekend, więc mogli dłużej pospać. Tydzień minął im bardzo szybko i głównie byli albo w szpitalu albo zajmowali się pierwszymi przygotowaniami do ślubu. Mieli już wyrobione zaproszenia i planowali, by zacząć je rozdawać. Na początek chcieli jednak spotkać się z panią Kamilą. Wybrali już częściowo jak chcą udekorować salę i ile będzie gości. Jeszcze sporo decyzji do podjęcia przed nimi, ale cieszyli się, że chociaż tą małą część mają już z głowy. Hania odwróciła się twarzą do ukochanego i przez chwilę się w niego wpatrywała. Nie miała sumienia go budzić, ale wiedziała, że musi to zrobić. Złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Odsunęła się od niego z uśmiechem, gdy zobaczyła, że otwierał oczy.

- Czym sobie zasłużyłem na taką pobudkę? - zażartował, kobieta roześmiała się. Michał uwielbiał jej śmiech i cieszył się, że to był pierwszy dźwięk jaki usłyszał tego dnia. Sikorka bez słowa znów przysunęła się do narzeczonego. Tym razem całowali się o wiele dłużej i bardziej namiętnie. Michał cicho jęknął, gdy Hania nagle się od niego oderwała. Ich wargi były czerwone i lekko opuchnięte, ale oboje czuli radość i chcieli by ta chwila trwała w nieskończoność. Niestety przyszedł czas na nieuniknione zebranie się z łóżka. Sikorka wstała pierwsza i po założeniu szlafroku wyszła z sypialni. Gdy kobieta zniknęła za drzwiami, Wilczewski głośno wypuścił powietrze. Uwielbiał sposób w jaki ta kobieta na niego działała. Z każdym zetknięciem ust cały jego świat wirował, a serce biło tak szybko, jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Nie miał pojęcia jak mógł funkcjonować zanim ją poznał. W pewien sposób było to aż starszne jak bardzo się od niej uzależnił. Ale czy nie na tym powinna polegać prawdziwa miłość? Tętnisz życiem, gdy osoba, którą kochasz jest przy tobie, a usychasz jeśli jej nie ma...

~~~

Hania z Michałem podjechali pod salę weselną. Byli umówieni na spotkanie z panią Kamilą jakieś 20 minut temu, ale nie przewidzieli korków w centrum miasta i niestety się spóźnili.

- Mówiłam ci wyjedźmy wcześniej, to się upierałeś, że niepotrzebnie - powiedziała Sikorka, gdy wysiadła z auta, trzaskając drzwiami. Nie nawidziła się spóźniać, dlatego była bardzo zdenerwowana.

- Ale skąd miałem wiedzieć? - spytał Wilczewski i wzruszył ramionami. Kobieta głośno westchnęła, przewróciła oczami i poszła w kierunku wejścia. - Czy ja ci już mówiłem, że uroczo wyglądasz jak się złościsz?! - zawołał za nią i zaśmiał się pod nosem, gdy Hania się zatrzymała. Wiedział, że nie potrafiła się na niego denerwować dłużej niż kilka minut. Michał podbiegł do niej i objął ją w talii. Kobieta uśmiechnęła się do niego i wtuliła w jego bok.

- O jesteście państwo proszę siadać - przywitała ich pani Kamila, gdy weszli do jej gabinetu.

- Bardzo przeparszamy za spóźnienie, ale mój przyszły mąż nie jest mistrzem kierownicy - wyjaśniła od razu Sikorka, Michał popatrzył na nią i zmarszczył brwi.

- Ej... - powiedział bezgłośnie, Hania szeroko się do niego uśmiechnęła i znów skierowała wzrok na kobietę, która zajmowała miejsce naprzeciwko nich.

- Ależ spokojnie, nic się nie stało... - oznajmiła radośnie. - Mam nadzieję, że przychodzą państwo do mnie już z jakąś decyzją - dodała z nadzieją.

- Na szczęście tak - przyznała z ulgą Sikorka i wyciągnęła z torebki swój notatnik - Tutaj ma pani listę gości, a tu dania jakie wybraliśmy z menu - wytłumaczyła i podała jej kartki z informacjami, pani Kamila przytaknęła.

- Co do dekoracji to jeszcze nie jesteśmy pewni - wyjaśnił Michał. - Ale jak tylko coś wybierzemy to panią poinformujemy.

- Spokonie mamy jeszcze czas... Ślub to poważna sprawa, więc muszą państwo wszystkie decyzje dokładnie przemyśleć - stwierdziła. - A postanowili państwo co z muzyką? - spytała, Hania już otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale wyprzedził ją Wilczewski.

- Wolimy zespół - poinformował, pani Kamila roześmiała się.

- Tak myślałam, że jednak to pani postawi na swoim - zwróciła się do Sikorki i mrugnęła do niej porozumiewawczo. Hania przygryzła wargę i uśmiechnęła się do ukochanego, który cały czas był w nią wpatrzony.

- Wyślę państwu na emaila strony internetowe zespołów jakie możemy zaoferować - poinformowała, więc lekarze od razu przenieśli na nią wzrok i zgodnie przytaknęli. - No to w takim razie chyba wszystko. Jak podejmą państwo jakieś nowe decyzje to po prostu proszę się ze mną skontaktować - dodała.

- Dobrze, dziękujemy bardzo - powiedziała Hania i wstała, by uścisnąć dłoń pani Kamili. Michał po chwili zrobił to samo.

- Do widzenia - zawołali jednocześnie, gdy znaleźli się przy drzwiach.

- Do zobaczenia - odpowiedziała im kobieta radośnie.

- To teraz jedziemy do mojej ciotki - westchnął Wilczewski, gdy zamknął drzwi od gabinetu. Z siostrą swojej mamy kiedyś był bardzo blisko, ale ostatnio ich kontakt się pogorszył. Kobieta mieszkała na obrzeżach Warszawy, więc Michał postanowił, że wręczą jej zaproszenia osobiści. Przy okazji Hania będzie mogła poznać chociaż część jego rodziny. W końcu już za kilka miesięcy i ona oficjalnie miała do niej dołączyć.

~~~

Po pół godzinie Michał zaparkował na podjeździe domku swojej ciotki. Jego narzeczona ucięła sobie drzemkę i dalej słodko spała. Wiedział, że musiał ją obudzić, ale przez kilka minut jedynie odwrócił się do niej twarzą i się w nią wpatrywał. Kilka lat temu nie sądził, że przyjedzie do siostry swojej mamy i przedstawi jej swoją narzeczona. Nie uwierzyłby, że spotka kobietę, która stanie się dla niego tak ważna. Życie jednak lubi zaskakiwać.

- Haniu, hej... - próbował ją obudzić. Lekko potrząsnął jej ramię i dopiero wtedy kobieta nabrała głośno powietrza i otworzyła oczy.

- Co, już jesteśmy? - spytała szybko.
- Tak... - zaśmiał się.

- Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej? Jak ja wyglądam... - wyjęła lusterko z torebki i zaczęła się przeglądać, Wilczewski od razu poznał, że się zestresowała.

- Jesteś piękna jak zawsze - szepnął mężczyzna i położył rękę na jej dłoń. Kobieta spojrzała mu w oczy i momentalnie poczuła, że zaczyna się uspokajać. Jego wzrok od zawsze działał na nią kojąco. - Możemy iść? - zapytał po chwili milczenia, Hania przytaknęła. Mężczyzna wyszedł z auta i przeszedł na stronę pasażera, by otworzyć drzwi Sikorce. Lekarka zawsze czuła się wtedy jak księżniczka, która poznała swojego księcia z bajki. Gdy tylko wysiadła przyjrzała się dokładniej domku, pod który podjechali. Nie był duży, ale otaczał go przestronny ogród. Dookoła płotu były posadzone krzewy, które w czasie lata na pewno kwitnęły na różne kolory. Michał wziął Hanię ze rękę i poszedł w stronę wejścia. Stali na malutkim ganku i po zadzwonieniu dzwonkiem czekali aż ktoś wpuścił ich do środka. Nagle drzwi szybko się otworzyły i kobieta, która w nich stała od razu wzięła Michała w ramiona.

- Jak ja dawno cię nie widzilam! - zawołała. Sikorka stała z przy nim i próbowała powstrzymać śmiech. Widziała, że kobieta wręcz zgniatała jej narzeczonego i przypuszczała, że mężczyzna nie był zachwycony.

- Ciociu to jest moja narzeczona Hania, a to jest ciocia Małgosia - wydusił z siebie Michał gdy wyswobodził się z uścisku.

- Dzień dobry, bardzo mi miło, że... - zaczęła lekarka, ale kobieta też rzuciła jej się na szyję i mocno przytuliła, jakby znała ją całe wieki.

- Nareszcie mogę cię poznać - powiedział uradowana. Wilczewski stał z boku i uśmiechał się do lekko zdezorientowanej ukochanej, widział, że nie spodziewała się, że jego ciocia tak ciepło ją powita. On w sumie też nie, już dawno doszedł do wniosku, że siostra jego mamy jest dziwną osobą, ale jeszcze nigdy nie widział, by zareagowała tak na jakąkolwiek kobietę jaką jej przedstawił.

- Dobrze, wchodźcie, wchodźcie nie będę was trzymać w przedpokoju - oznajmiła szybko Małgorzata i szeroko uśmiechnęła się do lekarzy.

~~~

- A pamiętasz jak biegałeś po moim domu z majtkami na spodenkach i udawałeś, że jesteś superbohaterem? - śmiała się ciocia Michała.

Od pół godziny wszyscy siedzieli przy stole i Małgorzata opowiadała różne historię z dzieciństwa Wilczewskiego. Hania widziała po swoim ukochanym, że był mocno zmieszany i rozumiała to, bo większość tych wspomnień go ośmieszała. Sama jednak pomimo tego, że bardzo się starała, nie mogła powstrzymać śmiechu. Wiedziała, że pewnie sama robiła różne głupie rzeczy jako dziecko, ale niektóre historie Michała naprawdę bawiły ją do łez.

- Ciociu bardzo bym chciał żeby moja narzeczona nie rozmyśliła się przed ślubem, a większość tych wspomnień może się do tego przyczynićc- stwierdził poważnym głosem Wilczewsi. Miał dosyć słuchania o swoich głupich pomysłach, gdy był mały. W dodatku większości tych rzeczy, które zrobił nawet nie pamiętał.

- Ale muszę poznać swojego przyszłego męża od każdej strony - zażartowała Hania, na co Małgorzata też wybuchnęła śmiechem. Sikorka popatrzyła się na Michała i zobaczyła w jego wzroku wręcz błaganie. Uśmiechnęla się do niego i znów spojrzała na jego ciocię.

- To wy sobie porozmawiajcie, a ja może pójdę obejrzeć telewizję - stwierdził i wstał od stołu. Kobiety starały się powstrzymać śmiech, ale z każdą sekundą było to coraz trudniejsze.

- Wiesz nie sądziłam, że on może się z kimś związać na stałe - szepnęla Małgorzata, gdy Wilczewski poszedł do salonu. - W dodatku z tak cudowną osobą - dodała. Hania lekko się uśmiechnęła, ale poczuła, że jej twarz oblewa się romieńcem. Nigdy nie wiedziała jak się zachować, gdy ktoś mówił jej komplementy.

- Ja też jak go poznałam nie przypuszczałam, że to tak się potoczy - zaśmiała się.

- Życie lubi zaskakiwać - powiedziała - Ale najważniejsze, że jesteście szczęśliwi i życzę wam żeby tak zostało - dodała kobieta i położyła rękę na dłoni Hani, którą lekarka trzymała na stole. Sikorka odpowiedziała jej najszczerszym uśmiechem jakim tylko mogła.

~~~

Nareszcie nadszedł wieczór, na który Hania z Michałem tak bardzo czekali. Mogli w końcu w spokoju położyć się na kanapie i odpocząć. Cały ich tydzień był zwariowany i weekend też nie zapowiadał się najłatwiej. Planowali pojechać jeszcze do kuzyna Michała, ale postanowili, że przełożą wizytę na inny dzień.

- Jutro rano umówiłem się z mamą, więc wtedy damy jej zaproszenie no i podobno dziadek też ma być - przerwał długą ciszę Wilczewski. Oboje leżeli na kanapie i wpatrywali sie w sufit. Hania przechyliła głowę, by spojrzeć ukochanemu w oczy. Jak zawsze na chwilę zatopiła się w jego spojrzeniu.

- Będą zadowoleni... - szepnęła i szeroko się do niego uśmiechnęła. Nagle usłyszeli dzwonek telefonu. Michał sięgnął ręką po swoją komórkę, która leżała na ławie.

- O wilku mowa, mama dzwoni - zaśmiał się mężczyzna i usiadł na brzegu kanapy. - Halo? - zwrócił się do Barbary. Hania dalej leżała i obserwowała swojego narzeczonego. Nie słyszała słów mamy Wilczewskiego, ale w jednej chwili Michał zrobił się blady.

- A Matylda? - wydukał, to było jedyne co udało mu się wydusić od początku rozmowy. Sikorka zmarszczyła brwi. Z każdą minutą była coraz bardziej niepsokojna.

- Coś się stało... - pomyślała. W końcu mężczyzna odciagnął telefon od ucha i spojrzał na ukochaną. W jego oczach było coś dziwnego, coś czego Hania nie umiała wyczytać. W końcu z jego ust padły słowa:

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. No i jak myślicie jakie słowa padły z ust Michała? Co mogło się stać? Jak zwykle nie mogłam się powstrzymać żeby nie pobawić się trochę w Polsat. Odpowiedzi na te pytania znajdziecie już w następnym rozdziale, a pojawi się on we wtorek. Życzę wam miłego weekendu, trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro