Rozdział LVII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minął ponad tydzień od ostatnich wydarzeń. Falkowicz dostał wypis ze szpitala, a Kasia miała jeszcze przez jakiś czas zostać na obserwacji. Matylda wróciła do domu. Wszyscy powoli wracali do codzienności. Chociaż nie było to do końca łatwe. Słow, które padły w ciągu tych kilku dni i emocji, które ich targały nie było łatwo wyrzucić z pamięci. A przynajmniej nie tak szybko. Po każdej burzy wychodzi słońce. Byli pewni, że po jakimś czasie cała sytuacja zamieni się jedynie w odległe wspomnienie, do którego nie będzie chciało się wracać. Zapominanie o złych rzeczach zawsze jest trudne, czasami nieosiągalne, ale z pomocą i wsparciem innych przychodzi to lżej. ,, Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło ". To było zdanie, które słyszeli każdego dnia conajmniej po kilka razy. Ale miała w sobie dużo prawdy. Co było to było, nieważne. Nie warto rozmyślać nad przeszłością, ani jej rozpamiętywać. To przyszłość jest kluczowa, to z myślą o niej powinniśmy podejmować decyzje.

~~

14 luty, dzień zakochanych. Ta data już od kilku dni ciągle chodziła po głowie Michała. Prezent - kolejne słowo, które śniło mu się po nocach. Co kupić? Następne pytanie, które sobie zadawał. Była tylko jedna osoba, ktora mogła mu pomóc. No może było ich więcej, ale akurat ona przyszła mu do głowy. Telefon do przyjaciela, a w zasadzie do siostry i przygotowanie w kilka dni niezapomnianych walentynek, czas, start... Jeździli do sklepów w poszukiwaniu czegoś, co w końcu przejdzie kontroli Patrycji i mogłoby spodobać się Hani. Niestety nieskutecznie. Zawsze było ,, ale ". Za skromne, zbyt szykowne, nie pasuje do jej urody, tandetne. Dla niego wszystkie sukienki, które oglądali wyglądały tak samo. Czymś jednak się różniły. Kompletnie sie na tym nie znał, wiec jeśli Pati odrzucała jego propozycję nawet nie próbował dyskutować. Po dwóch dniach stwierdzili, że zmienią pomysł. W zasadzie to Patrycja to zrobiła. Jej brat zgodnie jej przytaknął, wykończony jeżdżeniem na zakupy albo oglądaniem ubrań przez internet. Utrzymanie wszystkiego w tajemnicy przed Hanią też nie było łatwe. Musiał się pilnować na każdym kroku i dogadywać z Julką, by zabierała gdzieś ze sobą jego narzeczoną, gdy on jechał do galerii. Wszystko miało być niespodzianką. Znaczy na początku sam nie wiedział co przygotuje i było tak aż do pewnego dnia, gdy Sikorki nie było w domu, a do Michała przyjechała uradowana Pati.

- Słuchaj, oficjalnie ogłaszam, że wpadłam na pomysł idealny! - zawołała, gdy tylko otworzył jej drzwi. W ciągu kilku dni usłyszał to przynajmniej z dziesięć razy. Z każdym następnym jego wiara w ,,idealność " kolejnego pomysłu malała, ale jednak z nadzieją wpuścił ją do środka.

- Może do jedenastu razy sztuka - pomyślał. Jego siostra szybko zrzuciła z siebie płaszcz i weszła do salonu.

- Słuchaj ja naprawdę nie wiem co za idiota wymyślił walentynki w zimę. Gdyby to było lato, no to wszystko byłoby zdecydowanie prostsze- westchnęła trochę teatralnie i opadła na kanapę. Michał uniósł brew i patrzył na nią zdziwiony. Ona nigdy nie przestała go zadziwiać. I jak się okazało pomimo tak wielu lat dalej nie poznał jej wszystkich twarzy - Zrobisz mi herbaty? - spytała nagle, Wilczewski jedynie zaśmiał się pod nosem i przytaknął. O tak, tę stronę znał doskonale. - No więc wracając, jeśli walentynki byłyby w lato to moglibyście pójść na jakiś basen, później trochę się poopalać... - kontynuowała, gdy jej brat wrócił do salonu. - A więc wpadłam na ten pomysł! - zawołała i wyjęła ze swojej torebki ulotkę.

,, Idealny wypoczynek w walentynki! Kameralny hotel z basenem i sauną. W ofercie również zabiegi kosmetyczne dla par! - widniał na niej wielki czerwony napis. Po bokach były małe zdjęcia, a w rogach serduszka. Po przeczytaniu Wilczewski zmarszczył brwi i przeniósł na nią wzrok.

- Hania będzie zachwycona! - zawołała uradowana. To fakt Sikorka pewnie będzie skakać z radości. Do niego niekoniecznie przemawiał taki sposób spędzania tego dnia. On zdecydowanie wolałby po prostu zostać z nią w domu, a najlepiej w łóżku, ale ten temat już omówił ze swoją siostrą i dał się przekonać, a w zasadzie został przekonany, by zdobył się na jakiś romantyczny gest. W końcu ostanie dni spędził po to by przygotować dla niej niesamowite walentynki, więc najważniejsze by to właśnie jej się podobało. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Jego siostra z niecierpliwością małego dziecka oczekiwała jego opinii.

- Dobra, gdzie jest jakiś kontakt? - zapytał, na co Pati szeroko sie uśmiechnęła.

~~~

O pomyśle na idealne walentynki Hania myślała już od bardzo dawna. Zastanawiała się co mogłaby kupić Michałowi, gdzie mogłaby go zabrać. Przez długi czas w jej głowie panowała pustka. Rozmawiała nawet z Barbarą, która stwierdziła żeby kupić mu jedynie coś skromnego i zapewniła, że o miłe spędzenie tego dnia już na pewno zadba jej syn. Sikorka nie była tego pewna, przynajmniej aż do dnia, w którym Julka zaproponowała jej babski wieczór. Znała swojego narzeczonego zbyt dobrze. Oczywiście, że wiedziała, że chciał jej się pozbyć, by coś zorganizować. W głębi duszy bardzo się ucieszyła i obiecała sobie, że tym razem naprawdę będzie udawać, że o niczym nie wie i nie będzie próbować niczego się dowiedzieć. Chociaż nie było to łatwe. Laptop, z którego Michał korzystał wieczorami, gdy myślał, że już spała, bardzo często leżał samotnie. Musiała mocno nad sobą panować, by do niego nie zajrzeć i nie zobaczyć jakie miał plany. Przestała jednak myśleć o tym co może szykować dla niej ukochany, jak dwa dni przed walentynkami zdała sobie sprawę, że musi mu coś kupić. Pojechała z Julką na zakupy. Nie musiała się tłumaczyć, przywilej bycia kobietą. Z resztą i tak nie wyglądał jakby coś podejrzewał. Burska kupiła Bartowi książki o nowoczesnych sposobach leczenia i proponowała Hani, by też może nad czymś takim pomyślała, ale kobieta odrzuciła ten pomysł. Nigdy nie widziała, by Michał czytał cokolwiek. Gdy chodziły po galerii już trzecią godzinę i obie miały ochotę jedynie usiąść i odpocząć, Sikroka nareszcie znalazła prezent idealny. Wilczewski zawsze nosił zegarek, a jego ostatni mu się zepsuł. Gdy kobieta nareszcie wyszła z pudełeczkeim ze swoją zdobyczą poczuła się spełniona. Uwielbiała zakupy, ale nie lubiła ich robić pod presją, więc tamtego dnia myśl o powrocie do domu bardzo ją ucieszyła .

~~~

Konrad od kilku dni zastanawiał się nad idealną wizją walentynek. W jego głowie była kompletna pustka. Nie wiedział jaki kupić prezent ani co mógłby zorganizować. Z kłopotu szybko wybawiła go jednak Patrycja. Kobieta powiedziała mu wprost, że dla niej żadne prezenty nie mają znaczenia i nie wymaga żeby coś organizował. Z jednej strony poczuł ulgę, przez wiele lat dziewczyny, które z nim były, namawiały go do spędzenia romantycznych walentynek i oczekiwały prezentów. Dlatego ten dzień przestał mieć dla niego moc. Ale z drugiej strony teraz przy Pati czuł się inaczej niż kiedykolwiek wcześniej. Chciał się starać, chciał pokazywać jej na każdym kroku, że mu zależy. Dlatego postanowił, że tak łatwo nie odpuści. W porządku, jeśli nie chciała prezentów to tak będzie, ale doszedł do wniosku, że coś zorganizuje, zdobędzie się na coś romantycznego. Wiedział, że Patrycja nie lubiła niespodzianek, ale miał nadzieję, że ten jeden jedyny raz mu wybaczy. Na początku przyszło mu do głowy kino, ale brzmiało zbyt banalnie, z resztą sam nie przepadał za takim spędzaniem czasu. Jeśli miał oglądać film to na kanapie, wygodnie położony z ukochaną przy boku. Wtedy mogło być miło, intymnie, wśród ludzi czuł się nieswojo. Zaczął zastanawiać się nad czymś innym... Wpadł na pomysł przygotowania kolacji, ale to byłoby banalne. Ostatecznie zdecydował się na wykwintną restaurację, która w dniu walentynek oferuje muzykę na żywo. Każdy stolik był rezerwowany, więc był pewien, że nie będzie zbyt dużo ludzi, bo lokal był niewielki. Wiedział, że Pati lubiła tańczyć i robiła to bardzo dobrze. Po przelaniu pieniędzy na zabukowanid miejsca z uśmiechem zamknął laptopa. Był z siebie dumny. Nigdy sam nie robił takich rzeczy. Ta kobieta jednak go zmieniła i podobała mu się jego nowa wersja siebie.

~~~

Patrycja siedziała na kanapie w swoim mieszkaniu i bezmyślnie patrzyła w telewizor. Myślami była zupełnie gdzie indziej. Za kilka dni były walentynki, święto którego nienawidziła całym sercem. Jeśli z daną rzeczą mamy złe wspomnienia nigdy nie pajamy do niej chęcią. Tak było właśnie w jej przypadku. Sześć lat temu, test ciążowy, który leżał na szafce i kłótnia z chłopakiem. Tak, właśnie podczas walentynek poinformowała go o ciąży. Chciała tamten dzień spędzić niezapomnianie, w jego ramionach, słysząc słowa wsparcia i zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. Wściekła rzuciła pilotem, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

- Boże, jaka ja byłam głupia - powiedziała do siebie i włożyła palce w swoje włosy. Minęło tyle lat, a dalej pamięta tamten dzień, jakby zdarzył się wczoraj. Zakończenie było koszmarne, na pewno nie takie jak sobie wyobraziła. Minęło tyle czasu, a ona dalej o tym nie zapomniała, nigdy tego nie zrobi. Nawet z pomocą Konrada, która dawała bardzo dużo. Była tak wdzięczna losowi, że może być przy kimś tak wspaniałym, tak idealnym, stworzonym dla niej. Tylko dlaczego tak późno? Jej przeszłość już zawsze zostawi na niej trwały ślad. Tego okropnego dnia nic nigdy nie odmieni. Dlatego w żaden sposób nie chciała świętować. Patrzyła na starania swojego brata i żałowała, że jej życie też nie może takie być. Dlaczego sama nie może przygotowywać idealnych walentynek? Znała odpowiedź na to pytanie zbyt dobrze. Po prostu nie była gotowa na ostateczne zamknięcie przeszłości ani wtedy, ani być może nigdy...

~~~

Przyszedł dzień, którego Michał tak bardzo wyczekiwal. Nareszcie mógł wcielić w życie swój plan. A nie kończył on się tylko na weekendowym wypadzie do hotelu. Wstał o 6 rano. Sam nie wiedział jak dokonał tego cudu, ale jak widać dla chcącego nic trudnego. Pojechał do najbliższej kwiaciarni i wykupił wszystkie czerwone róże. Chciał, by od samego rana jego narzeczona poczuła się jak w filmie romantycznym. Płatki porozrzucane po domu, pyszne śniadanie, to właśnie ten pomysł wpadł mu do głowy poprzedniego dnia. Siedząc w domu, zaczął obrywać kwiaty z płatków. Po godzinie pracy przeklnął samego siebie, że przyszło mu coś takiego do głowy. Jego palce były już opuchnięte, bo kolce niestety ciągle mu się w nie wbijały. Po chwili zwątpienie, gdy do głowy przyszła mu myśl, by zostawić to wszystko i wrócić do łóżka przypomniał mu się jednak powód, dla którego to robił. Jego ukocahna słodko spała na górze i gdy tylko wyobraził sobie jej minę kiedy to zobaczy od razu dostał nowych chęci. Z części róż zrobił ogromny bukiet i postawił go na stole. Z wiadrem pełnych płatków przeszedł po woli na górze. Tego momentu obawiał się najbardziej. Wiedział, że jeśli Hania by się obudziła cały plan się posypie. Specjalnie zostawił otwarte drzwi do sypialni, by nie pozostawić większego ryzyka na hałas. Sikorka słodko spała. Michał podszedł do niej na palcach i wyłożył część płatków na łóżko, następnie na podłogę. Gdy tę część miał za sobą, wypuścił powietrze, które trzymał, jakby bojąc się, że gdy będzie oddychać będzie zbyt głośno. Przymknął delikatnie drzwi i zaczął iść na dół, pozostawiając na schodach kolejne kawałki róż. Ostatnie płatki wysypał przy stole i trochę pozostawił na nim. Stanął w miejscu i przez chwilę zaczął podziwiać swoje dzieło.

- Wow - pomyślał. Był pod wrażeniem efektu jaki udało mu się uzyskać. Została mu do przygotowania ostatnia rzecz. Śniadanie. Z uśmiechem na twarzy przeszedł do kuchni.

~~~

Hania powoli otworzyła oczy. Razem z Michalem mieli dopiero popołudniowy dyżur, więc wiedziała, że będzie mogła się wyspać. Z ziewnięcim przewróciła się na drugi bok, by przytulić się do ukochanego. Przez chwilę zamarła, musiała podnieść się do pozycji siedzącej, aby dokładniej zobaczyć to, co ukazało się jej oczom. Płatki czerwonych róż na łóżku, i usypana droga do drzwi. Przez chwilę myślała, że to sen, że jej umysł płatał jej figle. Widziała to jednak naprawdę. Z zachwytu głośno wypuściła powietrze i szeroko się uśmiechnęła.

- O Boże - pomyślała i zaczęła kiwać z niedowierzeniem głową. Gdy Barbara mówiła, że jej syn zdobędzie się na coś romantycznego na pewno nie myślała o czymś takim. Sikorka też się tego nie spodziewała. Szybko wstała i założyła na siebie szlafrok. Chciała się przy nim znaleźć i go usciskać. Kiedy otworzyła drzwi poczuła pod stopami coś miękkiego. Spojrzala w dół schodów. Kolejne płatki. Były na każdym stopniu i z góry widziała, że prowadzą w stronę kuchni. Powoli zaczęła schodzić na dół.

- Michał?! - zawołała niepewnie, odpowiedziała jej jedynie cisza. Idąc drogą z pięknych róż, doszła do jadalni. Na stole w wazonie stał wielki bukiet róż. Obok nich rozstawione było śniadanie. Kawa, herbata w dzbankach, rogaliki, owoce i ku jej największemu zdziwieniu naleśniki, które tym razem nie były spalone. Podeszla w tamtym kierunku trochę niepewnie, ale z wielkim uśmiechem na ustach. Nikt nigdy nie zrobił dla niej nic takiego. Nagle poczuła czyjeś ręce na swoich biodrach. Podskoczyła przerażona jednak, już po chwili zaczęła się śmiać. Odwróciła się twarzą do Michała i spojrzała mu w oczy.

- Podoba się? - nie musiał zadawać tego pytania, po jej oczach pełnych radości oczach bez zastanowienia wywnioskował, że była zachwycona. Kobieta przytaknęła. Nie była w stanie wydusic z siebie żadnego słowa. Mężczyzna widząc jej reakcję, nie wytrzymał dłużej i wybuchnął śmiechem, kobieta zrobiła to samo. Tacy właśnie byli, utrzymywanie powagi zdecydowanie nie należało do ich mocnych stron.

- Nie wiedziałam, że z ciebie taki romanyk - wyszeptała gdy się uspokoili i przysunęła się do niego jeszcze bliżej.

- Ja też - zażartował i wziął twarz kobiety w dłonie. - Ale dla ciebie zrobiłbym wszystko - dodał i spojrzał prosto w jej oczy. Piękne, duże ciemne i przede wszystkim patrzące się prosto na niego.

- Kocham cię, wiesz? - zamiast odpowiedzi Michał złożył pocałunek na jej ustach. Najpierw delikatny, jednak z każdym następnym momentem stawał się coraz bardziej namiętny. Nagle wziął ją na ręce i zaczął iść w kierunku schodów.

- A śniadanie? - zaśmiała się, gdy na chwilę się od niego odsunęła.

- Poczeka - wyszeptał tuż przy jej wargach. Jego oddech sprawił, że poczuła miły dreszcz.

- Wiesz, że tam jest pełno płatków - przypomniała mu.

- Będzie romantycznie - wtedy nic go nie obchodziło. Liczyła się tylko ona. Kobieta, którą kochał całym sercem, kobieta dla której zrobiłby wszystko, kobieta dla której i dzięki której się zmieniał każdego dnia. Gdy wszedł do sypialni położył ją na łóżku. W koło czerwonych róż wyglądała nieziemsko. Przez chwilę zaparło mu dech w piersiach. Nigdy nie czuł się tak przy nikim innym. Tylko ona tak na niego działała, tylko ona wywoływała u niego takie emocje. Patrząc się w jej oczy, zaczął się do niej przybliżać. To był ich moment, płatki róż straciły znaczenie, fakt że było święto zakochanych również. Liczyli się tylko oni i to co miało się wydarzyć...

~~~

Patrycja od samego rana miała zły humor. Cały czas powracały do niej wspomnienia sprzed lat. Wylane łzy, ból jaki czuła i słów które usłyszała nigdy nie zapomni. Siedząc w pokoju lekarskim, cicho płakała. Chciała być tamtego dnia sama. Zamknąć się w sobie i nie mieć z nikim kontaktu. Widziała nieodebrane połączenia od Konrada, ale nie miała zamiaru oddzwaniać. Wiedziała, że jeśli by go zobaczyła od razu by złamała swoje obietnice nieświętowania. Sama nie miała pojęcia dlaczego tego unikała. Po wydarzeniach sześć lat temu po prostu tak postanowiła...

~~~

Około dziesiątej Hania wyszła z łóżka i poszła do łazienki. Michał robił na dole nową herbatę i kawę. Gdy kobieta skończyła poranną toaletę zaczęła schodzić po schodach. W przedpokoju ujrzała jednak pewną zmianę. Przy drzwiach stały walizki.

- Co to jest? - zawołała zdziwiona, nie przypominała sobie by planowali jakiś wyjazd.

- Niespodzianka - odpowiedział jej, gdy weszła do kuchni. Kobieta zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego podejrzliwie. - Po śniadaniu pakujemy się i jedziemy - dodał i odwrócił się do niej twarzą.

- Przypominam ci, że mamy pracę - roześmiała się.

- A kto powiedział, że dzisiaj mamy iść do szpitala? - spytał i szeroko się do niej uśmiechnął. Widział po jej twarzy, że zdecydowanie ilość informacji ją przerosła. - Załatwiłem nam dzień wolny - wyjaśnił, oczy kobiety otworzyły się jeszcze szerzej ze zdziwienia.

- Żartujesz sobie - prychnęła, miała jednak nadzieję, że mówił prawdę. Nie spodziewała się, że Michał chciał ją gdzieś zabrać i nie wiedziała dokąd mieliby jechać, ale jednego była pewna. Gdziekolwiek pojadą i tak byłoby cudownie. Mężczyzna pokręcił głową i podszedł do Hani, która stała przy blacie kuchennym.

- Łatwo nie było, więc liczę, że jakoś się odwdzięczysz- zażartował.

- Pomyślimy - wyszeptała uroczo i zaczęła się śmiać. - Ale na razie kochanie jestem bardzo głodna - dodała z uśmiechem.

- Podano do stołu - powiedział cicho Michał i odsunął się od ukochanej, by po chwili popchnąć ją w stronę jadalni.

~~~

- Dobra to teraz szczerze. Gdzie jedziemy? - godzinę temu Hania z Michałem wyjechali z domu. Mężczyzna dalej nie zdradził jej celu ich podróży, ale z każdą minutą było to coraz trudniej, bo Sikorka wykorzystywała różne sposoby, aby w końcu dowiedzieć się jaką przygotował niespodziankę.

- Nie powiem ci - powtarzał w kółko te same słowa. Obiecał sobie, że nie ulegnie tak szybko. Chociaż nigdy nie było łatwe trzymać przed nią coś w tajemnicy.

- Matołku - używała tego słodkiego głosu, który za każdym razem doprowadzał go do śmiechu. Tak było też i w tamtym przypadku. - Proszę - do swoich starań dokładała maślane oczy, więc mężczyzna nawet nie patrzył w jej stronę, wiedział, że to mogłoby go pokonać. Zostało jeszcze tylko pół godziny do hotelu.

- Dam radę - pomyślał i uśmiechnął się pod nosem. Nie mógł się doczekać jej miny, gdy wreszcie dojadą na miejsce. Czuł lekką nutkę niepewności. A co jeśli jej się nie spodoba? To pytanie co jakiś czas wracało do jego głowy. Z tego powodu możliwość powiedzenia o wszystkim szybciej było kuszącą opcją. Ukratkiem spojrzał w jej stronę, z uśmiechem wpatrywała się w szybę. Przecież ją znał, na pewno będzie zadowolona. Znów powrócił do niego optymizm.

- To można zaliczyć do porwania! - zawołała po chwili. Starała się zachować powagę, jednak delikatny uśmiech na jej twarzy ją zdradzał. Mężczyzna wybuchnął śmiechem.

- Zaliczaj to sobie do czego chcesz - stwierdził, kobieta nie wytrzymała i również się roześmiała.

~~~

- No i jesteśmy - oznajmił z uśmiechem, parkując swoje auto przed małym hotelem. Kobieta od razu wyskoczyła na zewnatrz, by móc dokładniej przyjrzeć się miejscu, do którego dojechali. Michał po chwili również wyszedł z samochodu. Mina Hani była bezczenna. Szczęście, trochę zakłopotanie, niepewność, w końcu przeniosła na niego wzrok. - Chodź, nie będziemy stać jak kołki - roześmiał się i podszedł do Sikorki. Objął ją ramieniem i poszedł w stronę drzwi. Gdy weszli do środka im oczom ukazała się recepcja. Za ladą stała kobieta. Michał zostawił swoją ukochaną i poszedł się zarejestrować. Hania stała w miejscu. Wnętrze było piękne, ciepłe, przytulne. Wokół były pełno czerwonych róż, więc dodawalo to romantycznego nastroju. Spodobało jej się i to od razu. Nie sądziła, że Michał mógł tak bardzo się postarać.

- No to co, chodźmy do pokoju - przy jej boku nagle pojawił się Wilczewski i pomachał jej kluczami przed nosem.

- A walizki?

- Panowie nam przyniosą - wyjaśnił i wskazał na dwóch mężczyzn, którzy wychodzili na dwór. Kobieta jednak dalej stała w miejscu. Spojrzała ukochanemu prosto w oczy.

- Jeszcze nikt tak bardzo się o mnie nie starał - wyszeptała, jej oczy delikatnie się zaszkliły.

- Haniu, kocham cię i zrobiłbym dla ciebie wszystko - odpowiedział bez namysłu i założył pasemko włosów za jej ucho. Rozpłynęła się, czując jego delikatny dotyk. - Chodźmy - złapał ją za rękę i zaczął kierować się w stronę schodów.

~~~

Patrycja po południu wróciła do domu. Przez cały dzień nie widziała się z Konradem. Miała nadzieję, że zapomniał, że niczego nie planował i wziął sobie do serca jej słowa. Gdy siedziała na kanapie usłyszała jednak pukanie. Niechętnie ruszyła się z miejsca. Kiedy otworzyła drzwi zobaczyła w nich Dobronia, miał na sobie garnitur, a w ręce trzymał wielki bukiet kwiatów. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Pati nie wiedziała co zrobić. Z jeden strony chciała spędzić resztę tamtego dnia razem z nim, ale z drugiej strony wolałaby zaszyć się w kącie. Mężczyzna przesunął się do niej i złożył pocałunek na jej ustach.

- Wiem co mówiłaś - powiedział, gdy tylko wszedł do jej mieszkania. - Ale nie mogłem się powstrzymać - dodał i wyciągnął w jej stronę róże. Spojrzała w jego oczy, a później na jego piękny uśmiech. Przy nim zapominała o wszystkich problemach i wszystkim co kiedykolwiek sobie obiecała

- Dziękuję - gdy tylko wzięła od niego kwiaty, poczuła ich piękny i intensywny zapach. Poszła w kierunku kuchni. - Dobrze, ale teraz powiedz mi dlaczego jesteś w garniturze? - zaśmiała się, kiedy mężczyzna poszedł za nią.

- Bo zapraszam cię na kolację - powiedział wprost, nie lubił zabaw w kotka i myszkę, zawsze stawiał kawę na ławę. Kobieta zamarła z różami w rękach. Nie chciała romantycznych walentynek, nie chciała żadnych walentynek. W jednym momencie miała ochotę po prosto powiedzieć mu ,,nie", ale gdy na niego spojrzała szybko odrzuciła ten pomysł. Kochała go, to nie był Rafał, nie zraniłby jej. Może będzie tego żałować, ale uśmiech wkradł się na jej usta, gdy oznajmiła:

- Daj mi godzinę żeby się przygotowywać.

~~~

Michał z Hanią zaczęli rozpakowywać swoje walizki. Kobieta wzięła zdecydowanie za dużo rzeczy, ale nie wiedziała gdzie jadą, więc chciała być przygotowana. Mężczyzna wyłożył wszystkie swoje rzeczy do szafy i położył się na miękkim łóżku. Pokój nie był duży, jego kolory były jasne, a na ścianach wisiały lustra. Przy drzwiach stała szafa i właśnie w tamtym punkcie Wilczewski utkwił swój wzrok, a mówiąc konkretniej w Hani, która co chwilę wyjmowała z walizki nowe rzeczy. Uśmiech momentalnie pojawił się na jego twarzy. Kochał ją tak bardzo i uwielbiał sprawiać jej przyjemność. Już w tamtym momencie widział, że była przeszczęśliwa, a przecież to nawet nie był początek. Gdy kobieta podeszła do szafki nocnej by włożyć do niej książkę przyciągnął ją do siebie. Nie protestowała. Położyła się na nim i bez słowa wpatrywała w jego piękne oczy. Jego spojrzenie było tak głębokie, że mogłaby się w nim utopić.

- I co teraz? - zaśmiała się.

- Teraz skończysz wypakowywać swoje rzeczy i pójdziemy na basen - zdecydowanie nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Uniosła brwi i spojrzała na niego zdziwiona.

- Że co zrobimy? - spytala, myślała, że się przesłyszała.

- Pójdziemy na basen, potem do sauny i jak będziesz chciała to może nawet zastanowię się nad masażem - z każdym słowem usta Hani otwierały się jeszcze szerzej.

- Matołku, tylko nie przemyślałeś jednego. Nie mam stroju kąpielowego - zaczęła się śmiać.

- Chyba mnie nie doceniasz- wyszeptał i otworzył szufladę przy łóżku. Wyciągnął z niej białe pudełko, obwiązane czerwoną wstążką. Położył je na swojej klatce piersiowej przed nosem Hani. Kobieta uniosła brwi i wpatrywała się w pakunek. W końcu zsunęła się z Michała, usiadła obok i zaczęła rozpakowywać prezent. Po otworzeniu wieka ujrzała bikini. Wyjęła je z pudełka i jej zdziwienie urosło jeszcze bardziej.

- Żartujesz sobie - wybuchnèła śmiechem i spojrzała na uśmiechniętego Michała. Trzymała w rękach chyba najbardziej skąpy kostium kąpielowy jaki w życiu widziała.

- Nie podoba ci się?

-Michał, przecież to nie będzie nic zakrywać. Jak ja mam w tym komuś obcemu się pokazać?

- A kto powiedział, że będzie cię widział ktoś inny oprócz mnie - spytał cicho i przesunął się do kobiety, która zmarszczyła brwi, już nic nie rozumiała - Strefę basenową się rezerwuje na kilka godzin, innych osób wtedy tam nie ma - Hania wybuchnęła śmiechem. Chyba już nic nie mogłoby zdziwić ją tamtego dnia. - No co? - spytał zaskoczona jej reakcją.

- Głupek z ciebie - powiedziała, dalej się śmiejąc i pomachała mu kostiumem kapielowym przed nosem.

- Wolałbym inne określenie - stwierdził i jeszcze bardziej się do niej zbliżył, zaczął muskać jej szyje ustami.

- Na inne określenie musisz zasłużyć - zażartowała i odsunęła się od ukochanego. Mężczyzna głośno westchnął i opadł na łóżku. Kobieta poszła do łazienki przymierzyć bikini. Gdy po chwili wyszła Michał od razu przeniósł na nią wzrok.
- Faktycznie skąpe - pomyślał i zacisnął usta. Najchętniej zrobiłby wtedy coś zupełnie innego niż pójście na basen, ale na to chciał poczekać do wieczora. Wyglądała pięknie. Strój idealnie podkreślał jej piękną figurę, a czerwony kolor pasował do jej urody. Na jego twarzy wkradł się w uśmiech
- No nie patrz się tak na mnie tylko się przebieraj - zaśmiała się.

~~~

Pati od pół godziny siedziała w łazience. Co ją podkusiķo żeby się zgodzić? Nie wiedziała. Może on na nią tak działał, a może po prostu chciała zapomnieć o przeszłości. Ale przecież zdawała sobie sprawę, że to nie takie proste. Zbyt wiele przeszła i jeden wieczór niczego nie zmieni. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze, po jej policzku spłynęła łza. Za drzwimi czekał mężczyzna, który ją kochał, którego ona kochała. Pragnęła szczęścia, wiedział, że z nim było to możliwe. Jej przeszłość dotykała ją na każdym kroku, ale w tamtym momencie zapragnęła by tak nie było. Szybko przemyła swoją twarz zimną wodą.

- Ten wieczór będzie piękny, nic tego nie zniszczy, ja tego nie zniszczę - powiedziała sama do siebie. Musiała spróbować, nie miała nic do stracenia. Nie mogła żyć, myśląc o tym co było. Najwyższa pora by zaczęła żyć teraźniejszości i przyszłością, którą był Konrad.

~~~

Hania z Michałem świetnie bawili się na basanie i jednocześnie bardzo się odprężyli. Wilczewski dał się nawet namówić na wspólny masaż. Wiedział, że sam złożył taką propozycję, ale miał jednak nadzieję, że Hania z niej nie skorzysta. No niestety kolejny raz jej uległ. Chociaż w gruncie rzeczy stwierdził, że było bardzo przyjemnie. Poczuł, że każdy jego najmniejszy mięsień się rozluźnił. Gdy szli na górę do pokoju Michał był trochę niespokojny. Czekał ich wielki finał tamtego pięknego dnia. Stojąc przed drzwiami, miał chwilę zawahania. W końcu jednak je otworzył. Kobieta weszła pierwsza. Wszystkie światła były zagaszone, ale mimo to nie było ciemno. Pokój rozświetlały świece, poukładane koło łóżka. Na jednej z szafek nocnych stał szmapn z kieliszkami i truskawkami, a na drugiej wielki bukiet czerwonych róż. Hania zaniemówiła, stanęła jak osłupiała i spojrzała na ukochanego, Michał stał przy niej z uśmiechem na ustach. Był zaskoczony jak pięknie wszystko zostało przygotowane. Scena jak z idealnego filmu romantycznego jak z bajki, o której marzy każda kobieta.

- Myślałam, że już mnie dzisiaj nie zaskoczysz - wyszeptała.

- A widzisz ze mną nic nie jest pewne - zażartował. Przysunął się do ukochanej. Nie zamierzał czekać ani momentu dłużej. Złapał ją za biodra i odwrócił przodem do siebie. Spojrzał w jej oczy. Odbijał się w nich blask świec. Patrzyła na niego z taką miłością, że poczuł jak jego serce przyspiesza. Powoli się do niej przybliżył, aż w końcu ich usta się zetknęły. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. W końcu Michał podniósł Hanię i położył na łóżko. Zawisnął nad nią i znów zatopił się w jej spojrzeniu. Dzięki niej się tak zmienił, dzięki niej zrozumiał czym naprawdę jest miłość, dzięki niej nauczył się kochać.
- Kocham cię - wyszeptał, kobieta szeroko sie do niego uśmiechnęła, najlepszą odpowiedzią było kolejne długie zetknięcie ich warg.

~~~

Patrycja z Konradem byli jedną z dziesięciu par jedzących kolację w restauracji. Przy blasku świec i romantycznej muzyce, pili czerwone wino, patrząc sobie w ciszy w oczy. Delektowali się tamtą chwilą, chcieli by trwała wiecznie. Patrycja przestała myśleć o tym co było. Pierwszy raz w życiu naprawdę zapomniała o tamtym dniu. Liczył się tylko Konrad i ich miłość. Wtedy nareszcie to zrozumiała. To co się stało nigdy się nie odstanie, ciągłe wspominanie przeszłości nie pomoże, niczego nie zmieni.

- Nienawidziłam walentynek - wyznała w końcu, nie musiała mu tego mówić, ale po prostu tego potrzebowała. Mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony. - Wtedy dowiedziałam się o ciąży i wtedy on mnie zostawił - dokończyła, przez chwilę Dobroń nic nie mówił.

- Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytał w końcu i położył rękę na jej dłoni, którą trzymała na stole. - Odpuściłbym, nie...

- Nienawidziłam walentynek aż to teraz - przerwała mu i przygryzła wargę. - Pokazałeś mi, że ten dzień może być piękny - dodała i lekko się uśmiechnęła.

- Kocham cię i wiesz, że zrobiłbym wszystko żebyś mogła pozbyć się przeszłości - wyszeptał, do oczu kobiety napłynęły łzy. Wiedziala o tym. I czuła, że byli na dobrej drodze, że to mogło się udać.

- Też cię kocham - wyznała, mogła patrzeć się w jego oczy w nieskończoność. Chciała by tak było już zawsze, tylko on i ona, razem, pokonując przeszłość, która przez tyle lat nie dawała jej spokoju...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hania leżała na ramieniu Michała. Zajadała się truskawki i popijała je szampanem. Ten dzień był tak cudowny. A przecież w końcu dalej trwał.

- Nigdy nie spędziłam tak niesamowitych walentynek - wyszeptała i uniosła wzrok na ukochanego.

- Bo nigdy nie spędzałaś ich ze mną - zaśmiał się i pocałował ją w czoło, wtedy przypomniała sobie o czymś jeszcze. Szybko wstała i poszła w stronę szafy. Michał z zaciekawieniem oglądał każdy jej ruch.

- Ja też mam dla ciebie prezent - wyjaśniła i położyła przy nim małe pudełeczko. Michał zmarszczył brwi, ale w końcu je otworzył.

- Jest piękny - wyszeptał. - Dziękuję - dodał, przesunął się do kobiety i złożył pocałunek na jej ustach.

- Żebyś mógł odliczać każdą sekundę spędzoną ze mną - zaśmiała się i znów położył się przy nim, mężczyzna zaczął gładzić ją po wlosach.

- Raczej żebym mógł odliczać czas jeśli jesteś daleko, bo przy tobie tracę poczucie czasu - szepnął tuż przy jej uchu. Hania poczuła jak ciepło oblewa całe jej ciało. Podniosła wzrok na ukochanego i spojrzała w jego oczy. Była mu tak bardzo wdzięczna za tamten dzień. Spędziła najpiękniejsze walentynki z najcudowniejszym mężczyzną. Przysunęła się do niego i złączyła ich usta w pocałunku. To był moment, w którym wszystko stawało się jeszcze piękniejsze. Pierwszy raz w życiu była spokojna, nie bała się o przyszłość. Wiedziała, że przy nim mogła wszystko...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Chyba za bardzo wzięłam sobie do serca swoją myśl, że zrobię kolejny długi rozdział... Pogratuluję każdemu kto to przeczytał i nie zanudził się na śmierć 😁 Może znalazło się chociaż kilka osób. Jeśli tu dotarliście podzielcie się swoją opinią o tej części w komentarzu. Chciałabym wam również życzyć wspaniałych walentynek. Niech ten dzień będzie przepełniony miłością tak, jak u naszych bohaterów. Następny rozdział pojawi się w niedzielę i obiecuję, że nie będzie już aż tak długi. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro