Rozdział LXXII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Noc, którą Hania miała za sobą należała do kolejnej w kategorii nieprzespane. Jednak tym razem nie mogła usnąć, nie tak jak zwykle z powodu złych myśli, które ją dręczyły, tylko radości, która ją przepełniała. Przeżyła cudowne, niezapomniane urodziny. Kilka lat temu gdyby ktoś powiedział jej, że ten dzień może przynieść tak wiele szczęścia w życiu by nie uwierzyła.

- Dzień jak codzień - pewnie by pomyślała. Teraz jednak zrozumiała w jak dużym byłaby błędzie. Kiedyś zauważyła, że od pewnego czasu dzieliła swoje życie na kilka etapów, szczęśliwe dzieciństwo, później samotność i smutki, aż w końcu poznanie Michała. Ten ostatni moment zdecydowanie przyniósł jej najwięcej dobrego i miała nadzieję, że już nigdy się nie skończy. Nie potrafiła sobie wyobrazić kim byłaby, a w zasadzie kim by nie była, gdyby na jej drodze nie stanął pewny przystojny lekarz. Obrócił jej życie o sto osiemdziesiąt stopni i pokazał, że świat nawet jeśli czasami okrutny, może być też piękny. Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek telefonu. Wróciła ze swojej odległej krainy myśli i znów siedziała w jadalni, przy stole, ogrzewając dłonie o gorący kubek kawy.

- Halo? - spytała jeszcze trochę nieobecnym głosem, gdy tylko sięgnęła komórkę.

- Hanka, nawet nie mów, że jeszcze nie wstałaś - zaśmiała się Julka.

- Nie... Ja po prostu... Jestem już gotowa, czekam na was - odpowiedziała wymijająco.

- Okej... - w jej głosie było słychać wahanie, ale postanowiła nie ciągnąć jej za język. - W takim razie będę za dziesięć minut, bo jadę jeszcze po Pati.

- Dobrze, zadzwoń jak będziesz pod domem - dodała już o wiele radośniej, na samą myśl, że spędzi dzień na wybieraniu sukni ślubnej, poprawił jej się humor.

- Dobrze, pa... - Burska jak zwykle rozłączyła się, nie czekając na jej odpowiedź.

Hania minęła się trochę z prawdą, mówiąc, że była gotowa. Nie miała jeszcze zrobionego makijażu, ani uczesanych włosów, ale na szczęście dziesięć minut w pełni jej na to wystarczyło.

~~~

Mijała druga godzina spędzona w salonie, a Hania dalej nic nie wybrała. Oczywiście były suknie, które jej się podobały, ale jak to stwierdziła nie miały tego czegoś. Pragnęła czegoś delikatnego, ale jednocześnie strojnego. Miała swoją własną wizję sukni idealnej, ale niestety zabrała się za poszukiwania zbyt późno, by jakiś salon zgodził się uszyć cokolowiek specjalnie dla niej. Musiała wybrać coś z gotowych projektów, a w każdym z nich były szczegóły, które jej nie odpowiadały. Pati i Julka starały się jak najlepiej jej doradzać, ale to w końcu i tak do niej należała ostateczna decyzja. Niestety minęła kolejna godzina, a Hania uznała, że ma już dosyć. Całe jej opstymistyczne nastawienie z początku dnia zgasło. Wprawdzie przymierzyła jedną sukienkę, która jej się spodobała i właścicielka salonu zapewniła ją, że na jakiś czas ją dla niej odłoży, ale Sikorka dalej nie była usatysfakcjonowana. Zaczęła się godzić z tym, że nie będzie wyglądać na swoim ślubie tak, jak sobie wymarzyła. W końcu nie wszystko zawsze dzieje się tak jak chcemy, a jej życie od zawsze było na to najlepszym dowodem. Hania pragnęła wrócić do domu, zaszyć się na kanapie pod kocem, włączyć jakiś film i już nigdzie nie wychodzić, ale po długich staraniach Pati i Julki w końcu ustąpiła i zgodziła się na drobne zakupy w galerii. Kobiety widziały, że była w złym nastroju i miały nadzieję, że w ten sposób uda im się jej go poprawić.

~~~

Gdy lekarki wpadły w szał zakupów, kompletnie straciły poczucie czasu. Z krótkiego wypadu do galerii zrobiły się trzy godziny chodzenia po sklepach. Hani zdecydowanie poprawił się humor, głównie za sprawę pewnej rzeczy, którą udało jej się kupić. Piękne, białe, idealne na ślub szpilki. Wprawdzie miała już buty, które chciała założyć na ten wielki dzień, ale gdy tylko ujrzała tamte wiedziała, że to w nich pójdzie do ołtarza, a potem przetańczy całą noc, chyba że będzie musiała tak, jak Julka na koniec swojego wesela tańczyć na bosaka, z powodu bólu stóp. No cóż, w tamtym momencie mogła sobie tylko wyobrażać że w dniu, który ją czekał wszystko pójdzie tak jak sobie wymarzyła.

- Widzisz, warto czasami nas posłuchać i gdzieś wyjść, a nie zaszywać się w domu - zaśmiała się Patrycja, gdy weszły do jednej z kawiarnii, by chwilę odpocząć i usiadła przy stoliku.

- Warto, warto - westchnęła. - Dziękuję wam - wiedziała, że gdyby nie one tamten dzień byłby zdecydowanie gorszy, one za każdym razem potrafiły poprawić jej nastrój.

- Słuchaj wiesz, że ci zawsze pomożemy, a już w szczególnosci jeśli chodzi o twoje plany ślubne - głos Julki brzmiał poważnie, ale na jej twarzy i tak gościł uśmiech. - A właśnie miałam ci coś jeszcze dać - dodała nagle i sięgnęła do swojej torebki, którą trzymała na oparciu krzesła. Wyciągnęła z portfela wizytówkę i posunęła ją po stole w stronę Hani. Lekcje tańca - widniał na niej napis, Sikorka zmarszczyła brwi i popatrzyła zdziwiona na swoją przyjaciółkę, liczyła na jakieś dalsze wyjaśnienia. - Haniu, no chyba wasz pierwszy taniec musi jakoś wyglądać - zaśmiała się, kobieta jeszcze przez chwilę patrzyła na nią pytająco, a gdy wreszcie zrozumiała o co jej chodziło, otworzyła jeszcze szerzej oczy. - Są tutaj bardzo dobrzy nauczyciele tańca, sama chodziłam na te lekcje z Arturem przed ślubem i pamiętasz jak wyglądał nasz taniec - Sikorka od razu się uśmiechnęła, oczywiście że pamiętała, był to najpiękniejszy moment całego wesela jej przyjaciółki. - My też przecież nie umieliśmy tańczyć... - Sikorka jeszcze przez chwilę siedziała cicho, zastanawiając się co powinna powiedzieć, ale przede wszystkim chciała sama się zastanowić co myślała o tym pomyśle.

- Wątpię żeby Michał się zgodził - westchnęła w koncu, była pewna, że ostatnią rzeczą na jaką miałby ochotę jej narzeczony były lekcje tańca.

- Błagam cię Hania, gdybyś mu powiedziała, że ma zatańczyć dla ciebie przed całym światem najgłupszy taniec to by to zrobił - powiedziała nagle Pati, wywołując wspólny wybuch śmiechu. - Dobrze wiesz, że zrobiłby wszystko, by tylko cię uszczęśliwić, a jak jeszcze dołożysz do tego swój dar przekonywania to już nie ma opcji żeby ci odmówił - Hania jeszcze raz obróciła w palcach wizytówkę, analizując wszystkie za i przeciw, po czym spojrzała się z uśmiechem na swoje przyjaciółki.

- A znacie jakieś piosenki odpowiednie na pierwszy taniec? - spytała w końcu, kobiety od razu się rozpromieniły, Sikorka też poczuła nagły przypływ szczęścia. Wizja pięknego tańca z Michałem pojawiła się w jej głowie i zapragnęła zrobić wszystko by do tego doszło.

~~~

Kobiety musiały wstąpić w jeszcze jedno miejsce. Pobliska kwiaciarnia, w której Hania i Michał zamawiali kwiaty na wystrój sali i kościoła, skontaktowała się z nią i poprosiła by przyjść, potwierdzić zamówienie i jeszcze raz przeanalizować wygląd wszystkich kwiatów. Gdy lekarki weszły do środka od razu uderzył je piękny zapach, a za ladą stała uśmiechnięta ekspedientka. Po krótkiej rozmowie pokazała Hani bukiet, to właśnie taki Sikorka zamawiała na swój ślub. Był cudowny, wyglądał nawet lepiej niż sobie wyobrażała. Składał się z białych, jasnoróżowych i herbacianych róż, a dodane gdzieniegdzie zielone gałązki pięknie go odżywiały i sprawiały, że stawał się jeszcze bardziej elegancki. Trzymając go w dłoniach, zaczęła sobie wyobrażać jak idzie do ołtarza, do stojącego tam Michała.

- Czy właśnie o coś takiego pani chodziło? - wyrwało ją za zamyślenia pytanie kobiety, Hania jedynie przytaknęła z uśmiechem i popatrzyła na swoje przyjaciółki, które również wyglądały na zaczarowane. - Bardzo się cieszymy, więc w takim razie tak jak się umawialiśmy, na ten adres - wskazała palcem kartkę, którą dali jej Hania i Michał, gdy pierwszy raz się tu pojawili - wyślemy wszystkie pozostałe bukiety, a po ten, oczywiście nowy, przyjedzie pani osobiście w dniu ślubu - wyjaśniła. - Albo pani druhny - dodała, uśmiechając się do Pati i Julki. - I będzie przygotowany tak, jak mówiłam oddzielny kwiat do garnituru pana młodego.

- Pan młody - powtórzyła Hania w myślach - Jak pięknie to brzmi...

Znów przeniosła się do swojego świata wyobraźni. Czuła, że dzień który ją czekał będzie piękny. W tamtym momencie nawet nie posmutniała, gdy przypomniała sobie o tym, że nie znalazła jeszcze sukni idealnej. Nie miała zamiaru się poddawać, postanowiła, że nie odpuści będzie jeździć cały czas po salonach i wierzyła, że w końcu uda jej się znaleźć coś idealnego.

~~~

Gdy Hania wróciła do domu Michała jeszcze nie było. Zabrała się za przygotowanie obiadu, a gdy tylko jej ukochany się pojawił usiedli razem przy stole. Kobieta długo się nie odzywała, wiedziała, że musiała poruszyć temat umówienia się na lekcje tańca, ale nie miała pojęcia jak powinna była to zrobić.

- Słuchaj, jak byłam z dziewczynami na zakupach to Julka mi coś zaproponowała, a w zasadzie nam - zaczęła w końcu, w jej głosie było słychać niepewność, którą Wilczewski od razu wyczuł i szeroko się do niej uśmiechnął by się rozluźniła, jak zwykle przyniosła to zamierzony efekt. - Dała mi wizytówkę z lekcjami tańca i powiedziała żebyśmy się umówili - powiedziała szybko, po czym zrobiła krótką przerwę, ale gdy tylko Michał otworzył usta by coś powiedzieć, szybko mu przerwała. - Wiem, że to pewnie nie jest coś, co chciałbyś robić, w końcu wiele razy mi mówiłeś, że nie lubisz tańczyć, ale pomyślałam, że byłoby cudownie jakbyśmy nauczyli się wspólnie jakiejś choreografii na nasz pierwszy taniec.

- Haniu...

- Jeśli nie chcesz to po prostu powiedz, nie będę cię do niczego zmuszać - znów weszła mu w słowo. Mężczyzna pokręcił głową i głośno się roześmiał.

- Haniu, mogę coś wreszcie powiedzieć? - spytał z uśmiechem, kobieta przytaknęła. - Sam o tym ostatnio myślałem i cieszę się, że Julka dała ci już jakieś namiary, bo myślę, że powinniśmy pójść i czegoś się nauczyć - Sikorka otworzyła szeroko oczy i patrzyła na niego zszokowana.

- Żartujesz? - nie sądziła, że tak mogła się potoczyć tamta rozmowa, tak naprawdę przypuszczała, że albo musiałaby go bardzo długo namawiać albo po prostu od razu by się nie zgodził. Nie spodziewała się takiej reakcji.

- Nie, nie żartuję - zaśmiał się i położył rękę na jej dłoni, którą trzymała na stole. - W końcu jako para młoda musimy się dobrze reprezentować - szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Hani, z każdą rozmową na temat ślubu coraz bardziej docierał do niej fakt, że ten dzień naprawdę się zbliżał, że on naprawę miał nastąpić. - Chociaż nie obiecuję, że to będzie najlepszy pierwszy taniec na świecie - roześmiał się.

- Może to być nawet najgorszy pierwszy taniec ze wszystkich pierwszych tańców, ale będzie nasz, a to będzie najważniejsze - wyszeptała, Michał przytaknął z uśmiechem po czym spojrzał się w jej piękne oczy. Były takie radosne tamtego dnia. Miał nadzieję, że już zawsze takie zostaną, za każdym razem gdy widział w nich smutek jego serce rozrywało się na kawałeczki. Już kiedyś obiecał sobie, że zrobi wszystko by Hania do końca życia była szczęśliwa i nie zamierzał tej obietnicy złamać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Jak widzicie ślub zbliża się już naprawdę wielkimi krokami, a przygotowania cały czas trwają. Jak myślicie Hani uda się znaleźć suknię idealną? Wszystko potoczy się tak jak sobie wymarzyła, czy coś jednak stanie na ich drodze? No cóż, tego dowiecie się w następnych rozdziałach😉 Mam jeszcze jedno pytanie. Czy znacie jakieś piosenki idealne na pierwszy taniec? Ja myślałam o utworze Perfect Eda Sherana, ale chętnie poczytam wasze propozycje. Zapraszam was też na mojego Youtube, gdzie pojawiły się aż DWA nowe filmiki o Hani i Michale oraz na mojego instagrama. Linki znajdziecie w opisie mojego konta. Będzie mi bardzo miło jak pozostawicie tam po sobie jakiś ślad. Następny rozdział pojawi się w środę. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro