Rozdział LXXVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od jakiegoś czasu Hania bez przerwy przewracała się z boku na boku. Dochodziła druga w nocy, a ona nie była w stanie zasnąć. Wydarzenia z minionego dnia uderzyły ją z dwukrotną siłą. Wcześniejszy sen nie przyniósł jej ukojenia, o którym marzyła, nie obudziła się w innej rzeczywistości mimo, że z całej siły tego pragnęła. Czuła przy sobie swojego ukochanego, jednak w tamtym momencie nawet jego bliskość nic nie dawała. Była w kompletnej rozsypce, a jedyne co była w stanie robić to wylewać łzy. Nie mogła zebrać myśli, nie umiała nawet być wściekła na swojego ojca, a przecież powinna. Czuła po prostu ból, ból w sercu. Miała wrażenie jakby odeszła jakaś część jej duszy, ta część, w której znajdowały się piękne wspomnienia z dzieciństwa i obraz jej taty. Wypełniła ją po prostu pustka. Łzy znowu zaczęły napływać jej do oczu, nie chciała jednak budzić Michała, nie chciała jego słów, nie chciała jego wsparcia. Potrzebowała samotności, chwili w której po prostu mogłaby dać zupełny upust emocjom.

Powoli wyszła spod kołdry, gdy tylko wysunęła głowę za drzwi sypialni otoczył ją kompletny mrok. Nie potrzebowała jednak światła, znała tamto miejsce tak dobrze, że bez problemu mogła się poruszać po ciemku. Gdy schodziła powoli po schodach, uroniła pierwsze łzy. Będąc już na dole, jej policzki były mokre, a ciałem co chwilę wstrząsał szloch. Zmierzała w stronę salonu, podeszła do komody i zdjęła z niej ramkę ze zdjęciem. Przez mrok niewiele widziała, ale wystarczyło, że trzymała ją w rękach, w jej pamięci tkwił każdy szczegół tamtej fotografii. Była zrobiona wiele lat temu. Stała przy ojcu, który mocno ją obejmował, oboje szeroko się uśmiechali. Pamiętała tamten dzień doskonale, dowiedziała się, że dostała się do najlepszego liceum, w którym z całej siły pragnęła się uczyć. Zbyszek był z niej tak bardzo dumny.

Kobieta przez chwilę stała nieruchomo. Łzy spływały po jej policzkach i opadały na zdjęcie. W tamtym momencie czuła już tylko gniew, gniew, że całe jej dzieciństwo było jednym wielkim kłamstwem. Długo się nie zastanawiając, rzuciła fotografią o ścianę, usłyszała dźwięk rozbijającego się szkła. Opierając się o komodę, zsunęła sie na podłogę, podkuliła nogi i zaczęła jeszcze mocniej płakać. Jej ojciec zawsze był dla niej najbardziej wyjątkową osobą w jej życiu, szanowała go jak nikogo innego, a on okazał się kłamcą, zwykłym, okrutnym kłamcą.

Hania słysząc trzeszczenie schodów, schowała twarz w dłoniach. Wiedziała, że jej ukochany zbiegał z góry.

- Haniu? - w jego głosie było słychać panikę, chciała się odezwać, ale nawet nie była w stanie tego zrobić. Jedynym dźwiękiem jaki z siebie wydała był kolejny głośny szloch. Michał podszedł do niej bez żadnych kolejnych pytań. Kucnął przed nią i mocno do siebie przytulił. - Wszystko dobrze? - wziął jej twarz w dłonie i starał się odnaleźć jej wzrok.

- Nic nie jest dobrze - miała ochotę krzyczeć, ale jej głos był tak słaby, że słowa, które powiedziała były ledwie slyszalnym szeptem. Wilczewski skarcił się w myślach. Oczywiście, że zadał głupie pytanie, doskonale widział w jakim była stanie.

- Słyszałem hałas... - chciał w ten sposób wyciągnąć od niej co się stało, ale kobieta jedynie pokręciła głową i znów zaczęła płakać. Wyglądała na wykończoną, pozbawioną jakichkolwiek sił. Michał powoli podniósł ją z podłogi i zaczął zmierzać w stronę schodów. Nawet nie próbował się łudzić, że mogłaby od razu usnąć, przede wszystkim musiała się uspokoić, ale wiedział też, że siedzenie w salonie nic by nie dało. Przypomniała mu się jedna z nocy po śmierci Zbyszka. Wtedy Hania też była w takim stanie. Przepłakała całą noc i udało jej się usnąć dopiero, gdy on mocno ją do siebie utulił. Wilczewski miał wtedy nadzieję, że taka sytuacja nigdy więcej nie będzie miała miejsca. Niestety w tamtym momencie zdał sobie sprawę jak bardzo się mylił.

~~~

Gdy dochodziła siódma rano Michał wiedział, że nadeszła pora na wstanie z łóżka. Hania około czwartej nad ranem, wykończona ciągłym płaczem, w końcu zasnęła. On natomiast nie zmrużył oka ani na sekundę. Cały czas mocno ją do siebie przytulał, jednocześnie calując w skroń i gładząc delikatnie po policzku. Nie potrafił patrzeć na jej cierpienie. Gdyby tylko mógł, wziąłby od niej wszelkie zmartwienia byle tylko ona mogłaby być szczęśliwa. Niestety wiedział, że było to niemożliwe. To Hania musiała się uporać z tym, co znowu spotkało ją w życiu. Oczywiście nie była sama, w końcu on był przy niej i zamierzał wspierać ją na każdym kroku, lecz nic więcej nie był w stanie zrobić. Mógł tylko być, czekać i mieć nadzieję, że będzie lepiej, że wszystko się ułoży. Jednak za każdym razem, gdy spotykała ich kolejna przeciwność losu, miał coraz mniej nadziei na szczęśliwie zakończenie. Niektórzy mówią, że człowiek z każdą pokonaną przeszkodą staje się silniejszy, ale on zdawał sobie również sprawę, że każda tragedia zostawia jakiś ślad w życiu. Nic nigdy nie idzie w zapomnienie. Szczególnie jak na jaw wychodzą sekrety, tak bolesne sekrety. Jeszcze dwa dni temu byli tacy radośni, a w tamtym momencie nie pozostało ani okruszyny z tamtego szczęścia. Jeden dzień, dokładnie tyle wystarczy, by wszystko się zmieniło, by czyjś świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, by stanął na głowie.

~~~

Przez cały ranek Hania z Michałem niewiele rozmawiali. Oboje mieli za sobą ciężką i prawie nieprzespaną noc. Po wstaniu Sikorka posprzątała odłamki szkła, które rozprysły się po salonie. Na ziemi leżała też fotografia. Długo zastanawiała się co powinna była z nią zrobić. W końcu wyjęła jedną z książek z pobliskiej szafki i wsadziła ją do środka. Nie chciała się z nią rozstawać na zawsze, ale też nie miała wystarczająco siły, by móc ją oglądać. Każde wspomnienie za bardzo bolało.

Wilczewski niespokojnie jej się przyglądał. Chciał się zapytać co się dokładnie wydarzyło w nocy, ale za każdym razem, gdy próbował złapać kontakt wzrokowy ona unikała jego spojrzenia, zupełnie jakby wstydziła się tego, co miało miejsce. Mężczyznę jeszcze bardziej to dobiło. Przecież by jej nie osądzał, wiedział jakie tłamsiła w sobie emocje i wcale nie dziwił jej się, że w pewnym momencie po prostu wybuchła. Pragnął tylko jej pomóc, ale kiedy ona nie chciała z nim rozmawiać, czuł się bezradny. W dodatku kobieta uparła się, żeby pójść w tamten dzień do pracy i nawet po jego długich sprzeciwach i próbach namawiania na zostanie w domu, nie zmieniła zdania. Michał uważał, że w takim stanie i tak nic nie będzie mogła zrobić, ale ona puszczała jego uwagi mimo uszy.

~~~

Hania miała nadzieję, że w momencie, w którym usiadłaby za biurkiem i rzuciłaby się w wir pracy, zapomniałaby o wszystkim, co ją otaczało. Gdy za wszelką cenę nie chciała o czymś myśleć, zawsze starała zajmować sobie czymś głowę, a praca była w tym najskuteczniejsza. Niestety nie było tak tamtym razem. Nie potrafiła się skupić, ani odciągnąć swoich myśli od tego, co się stało. Za każdym razem wracały różne wspomnienia z jej dzieciństwa. Wtedy życie wydawało się tak beztroskie, bezproblemowe. W tamtym momecie wizja pięknej relacji z ojcem, która utkwiła w jej pamięci, pękła jak mydlana bańka. Zapamiętane momenty, które zawsze przynosiły jej radość ilekroć je sobie przypominała, wtedy tylko ją bolały. Co chwilę wracały do niej również słowa, które usłyszała poprzedniego dnia.

- Jestem pani siostrą - to zdanie zagościło na dobre w jej głowie i mimo, że za wszelką cenę chciała o nim ciągle nie myśleć tak się właśnie działo.

Wcześniej jeszcze do końca w to nie wierzyła. Próbowała sobie wmawiać, że to nie musiała być prawda, że mogła to być zwykła pomyłka. W nocy zrozumiała, że oszukiwanie samej siebie nie miało sensu. I chociaż prawda była niezwykle bolesna, musiała ją zaakceptować albo przynajmniej jej nie unikać.

- Haniu? - usłyszała znajomy głos, gdy spojrzała w kierunku drzwi zobaczyła Barbarę. Nie była tak radosna jak jeszcze dzień wcześniej. Sikorka od razu domyśliła się, że kobieta dowiedziała się od Michała co się wydarzyło. Nie miała mu za złe, że jej o tym powiedział, wręcz była mu wdzięczna, bo w tamtym momencie naprawdę zdała sobie sprawę, jak bardzo potrzebowała rozmowy. - Jak się czujesz? - podeszła do niej i cmoknęła ją w policzek, po czym usiadła na kanapie za jej plecami, Hania od razu odwróciła się do niej twarzą. Wzruszyła ramionami i głośno westchnęła.

- Nie mogę w to uwierzyć - wyszeptała, bała się mówić głośniej, bała się, że jej głos mógłby się wtedy załamać i znów zaczęłaby płakać. - Przez tyle lat nic nie powiedział... - czuła, że do jej oczu napłynęły łzy, nie miała siły żeby je powstrzymać, pozwoliła po prostu popłynąć im po policzkach.

- Czy jest coś co mogłabym dla ciebie zrobić? - spytała po długiej ciszy i jednocześnie położyła rękę na dłoniach Hani, trzymanych na kolanach. Nie przychodziły jej do głowy, żadne słowa, które mogłaby powiedzieć by ją wesprzeć, a doskonale widziała jak bardzo kobieta tego potrzebowała.

- Możesz mnie przytulić - Sikroka aż sama zdziwiła się, że powiedziała te słowa, zawsze bała się bliskości innych, ale wtedy nie była już tą samą osobą.

Wilczewska zareagowała od razu. Wstała i mocno ją objęła. Hania próbowała czerpać od niej siłę, lecz nie była w stanie tego zrobić, była zbyt wykończona. Jedyną rzeczą, która przyszła jej z łatwością, była kolejna fala płaczu.

~~~

Wieczorem Hania z Michałem leżeli na kanapie i oglądali film. Przynajmniej teoretycznie. Tak naprawdę oboje jedynie wpatrywali się w ekran, jednak ich myśli błądziły zupełnie gdzie indziej. Wilczewski cały czas myślał o minionym dniu. Rano nie udało mu się szczerze porozmawiać z ukochaną, a odkąd wyszli ze szpitala jedynymi słowami, które wypowiedziała Sikorka były: ,, W porządku " gdy pytał się jak było w pracy. Strasznie męczył go fakt, że nie chciała z nim rozmawiać, że zamknęła się w sobie, ale wiedział, że musiał jej dać trochę czasu, że sama musiała to sobie ułożyć w głowie, że nie mógł jej ciągnąć za język. Cierpliwość nie była jego mocną stroną, ale w tamtej sytuacji nie mógł zrobić nic więcej niż po prostu czekać.

- Czemu ona wczoraj do mnie przyszła? - spytała nagle Hania.

- Co? - wyrwany z własnego zamyślenia, nie do końca zrozumiał o co jej chodziło.

- Dlaczego ona nagle się zjawiła w szpitalu? Czego mogła chcieć? - zadawała te pytania bardziej do samej siebie i mężczyzna również doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale i tak czuł, że powinien był coś powiedzieć.

- Nie mam pojęcia - wyszeptał i mocniej ją do siebie przytulił jednocześnie calując ją w głowę.

- Czemu po tyle latach nagle postanowiła mi o tym powiedzieć? - jej głos drżał, co świadczyło o tym, że łzy znowu napływały do jej oczu. - Skąd ona o mnie wiedziała? - miała tysiące pytań, ale na żadne nie była w stanie odpowiedzieć.

- Wiesz, że jest tylko jedna osoba, która może ci to wyjaśnić - zaczął niepewnie, musiał jednak spróbować, skoro rozpoczęła ten temat musiał to wykorzystać.

- Kto...?

- Ona... - Hania wzięła głęboki oddech i na chwilę wstrzymało powietrze, była świadoma o kogo chodziło. - Powinnaś z nią porozmawiać - wiedział, że spotkanie z przyrodnią siostrą byłoby dla niej trudne, ale zdawała sobie również sprawę, że na pewien sposób mógłoby jej pomóc.

- Nie wiem czy jestem na to gotowa... - sama o tym myąlała, ale nie miała pojęcia czy byłaby w stanie to zrobić. - Z resztą jak bym miała się z nią skontaktować? Nie wiem nawet jak ma na imię.

- Skoro szukała cię w szpitalu to kogoś pytała, może w recepcji zostawiła jakieś swoje dane - Michał przemyślał już tę rozmowę i miał wiele argumentów żeby ją do przekonać. - Jak chcesz to mogę być przy tobie - zaproponował niepewnie. Hania od razu pokręciła głową.

- Nie, jeśli mam z nią rozmawiać to tylko w cztery oczy... Tylko co mi to da?

- Dowiesz się prawdy, odpowie...

- Czyli dowiem się jakim fałszywym człowiekiem był mój ojciec - te słowa ją zabolały, ale niestety były prawdziwe.

- A może to wcale nie było tak jak myślisz? Może jest coś czego nie wiesz, a to zupełnie zmieni pogląd, może to się da jakoś wytłumaczyć?

- Michał a jak chcesz wytłumaczyć zdradę i ukrywanie wiadomości, że ma się dziecko przez tyle lat - miała rację, nie było na to żadnego usprawiedliwienia. Przez chwilę zapanowała cisza, Hania starała się uspokoić swój oddech. - Ale wiem, że masz rację, muszą się z nią spotkać... - mężczyzna nie sądził, że pomimo wszystko usłyszy te słowa, lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Czuł, że to był już jakiś krok do przodu, że może to w jakiś sposób by jej pomogło. Wiedział, że poznanie całej prawdy mogło być jeszcze bardziej bolesne, ale przynajmniej nie nękały by ją ciągłe pytania, na które nie potrafiła odpowiedzieć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Jak myślicie Hania porozmawia z siostrą? Uda jej się pozbierać po tym co się stało? I przede wszystkim co ze ślubem, który w końcu jest już tuż tuż? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie już w następnych rozdziałach, a kolejna część pojawi się w niedzielę. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro