Rozdział LXXXI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od ostatnich wydarzeń minęły prawie dwa tygodnie. Hania starała się wracać do normalności i z każdym dniem była ku temu bliżej. Rzuciła się w wir pracy, co zdecydowanie jej to ułatwiło. Kilka dni wcześniej odeszła od biurka i nareszcie zaczynała leczyć swoich pacjentów. Parę razy spotkała się również z Karoliną. Kobiety zaczęły się ze sobą całkiem dobrze dogadywać i postanowiły, że postarają się utrzymać kontakt. Julka razem z Patrycją zajęły się finalnymi ślubnymi przygotowaniami. Wszystko było podopinane na ostatni guzik, łącznie z licznymi niepsodziankami dla pary młodej. Hania kilkukrotnie wybrała się do salonu, w którym była umówiona na zrobienie ślubnej fryzury i makijażu, by ustalić swój ostateczny wygląd. Oczywiście pojechała również z Michałem na kolejne lekcje tańca. Szło im coraz lepiej, a gdy ostatni raz pojawili się w studiu, ich nauczycielka szczerze ich pochwaliła. Do Leśnej Góry zaczęli zjeżdżać się na ślub członkowie ich rodzin, by wcześniej móc spędzić ze sobą trochę czasu. Dni mijał im niesamowicie szybko, a każdy moment wydawał się coraz krótszy. Ślub, który tak długo był jedynie marzeniem i wytworem wyobraźni, stał się rzeczywistą przyszłością, przyszłością która zbliżała się w zawrotnym tempie.

~~~

Był środowy poranek. Hania z Michałem leżeli jeszcze w łóżku, ale oboje już nie spali. Bezsenność ostatnio mocno im doskwierała i trudno było stwierdzić czy z powodu stesu przed ślubem przy podekscytowania.

- Dwa dni - powiedziała cicho Hania i uniosła głowę, by spojrzeć na ukochanego, który szeroko się uśmiechnął.

- Dwa dni - powtórzył, oboje nie mogli w to uwierzyć. Ten moment wydawał im się taki odległy, a tymczasem był już tak blisko. Wilczewski nigdy nie sądził, że dojrzeje do tak poważnej decyzji, że będzie rozpierać go tak wielka radość na myśl o tym, że kobieta, którą kochał całym swoim sercem, miała zostać jego żoną. Oczywiście, że czuł zdenerwowanie, w końcu trudnu o spokój, gdy w życiu dzieje się coś tak ważnego.

- Hania Wilczewska - zaśmiała się cicho kobieta, wyrywając go z zamysłu. - Pozbędę się nareszcie mojego nazwiska - westchnęła, wcześniej nie miała pewności czy chciała to robić. Była to rzecz, która według niej w jakiś sposób upamiętniała jej ojca, dzięki której czuła, że był przy niej. Jednak po tym czego ostatnio się dowiedziała, pragnęła zamknąć przeszłość, zacząć nowy etap i zdawała sobie sprawę, że noszenie nazwiska Zbyszka na pewno by jej w tym nie pomogło.

- Jedynym powodem, dla którego chcesz wyjść za mnie za mąż jest zmiana nazwiska? - zaśmiał się, by rozładować napięcie i spowodować by na jej twarzy znów zagościł uśmiech.

- Gdybym miała wymieniać wszystkie powody, dla których chcę wziąć z tobą ślub, to nie starczyłoby dnia żeby to zrobić - znów spojrzała w jego oczy i lekko się uśmiechnęła.

- To wymień najważniejszy - wyszeptał, zakładając pasemko jej włosów za ucho. Hania przez chwilę udawała, że się zastanawiała, ale tak naprawdę od razu znała odpowiedź.

- Kocham cię - powiedziała z szerokim uśmiechem. Michał otworzył usta, ale Sikorka nie dała dojść mu do słowa, łącząc ich wargi w pocałunku. Wtedy wszystkie słowa traciły sens, liczyli się tylko oni i chwila, która wywoływały motylki w brzuchu i ciarki na całym ciele.

~~~

Hania z Michałem mieli za sobą ciężki dzień w pracy. Na początku spędzili trzy godziny na sorze, po czym dostali wspólnego pacjenta, którego bardzo długo operowali. Gdy wreszcie wrócili do domu, jedyną rzeczą o jakiej marzyli była chwila odpoczynku. Wyjątkowo postanowili zamówić jedzenie z pobliskiej knajpki, bo nie mieli siły, by cokolwiek sami przygotować.

Po zjedzeniu obiadu nareszcie położyli się na kanapę i mieli chwilę, w której mogli się rozluźnić. Michał znalazł w telewizji jakiś film, który zaczęli oglądać, ale oboje nie skupiali się w zupełności na fabule. Hania myślami była ciągle w pracy, zastanawiała się ile następnego dnia musiała jeszcze zrobić. Wilczewski natomiast bezustannie myślał o ślubie. Kolejny raz głowił się czy wszystko mieli załatwione, czy nic im już nie pozostało.

Nagle usłyszeli dźwięk dzwonka do drzwi. Hania spojrzała na Michał ze zmarszczonymi brwiami, myśląc, że może on kogoś zapraszał, ale mężczyzna jedynie pokręcił głową, po czym powoli wstał z kanapy.

- Pójdę otworzyć - powiedział, Sikorka lekko się do niego uśmiechnęła i przeniosła swoją uwagę z powrotem na ekran telewizji. Usłyszała śmiech dobiegający z przedpokoju, a już po chwili do salonu weszła Julka z Patrycją, a za nimi jej dwie kuzynki oraz kuzynka Michała.

- A... Co wy.... Co wy tu robicie? - zdezorientowana przeskakiwała wzrokiem z jednej na drugą. Dopiero po chwili ujrzała, że każda z nich trzymała wielkie torby.

- Hanka, chyba nie myślałaś, że odpuścimy twój wieczór panieński?! - zawołała Burska, Sikorka dalej wpatrywała się w nie z szeroko otwartymi oczami.

- A... A Michał? - spytała niepewnie.

- Nie bój się o niego, Konrad czekał na niego pod domem i umówił się z chłopakami, że gdzieś go zabiorą - zaśmiała się Pati, po czym wyciągnęła w jej stronę pierwszą butelkę czerwonego wina. - No to co... Zaczynamy?! - Hania wybuchnęła śmiechem, zapomniała o całym zmęczeniu, które doskwierało jej podczas tamtego dnia. Chciała się zabawić, a wiedziała, że z nimi na pewno to się uda.

~~~

Gdy dochodziła północ, Michał razem z Konradem, Bartem, swoim kuzynem oraz Tomkiem, którego przez wiele lat traktował jak swojego rodzonego brata siedzieli w klubie. Wszyscy byli już mocno pijani i dawno stracili poczucie czasu, więc nie mieli pojęcia jak długo już tam przebywali. Na początku ich rozmowy kręciły się wokół tematu pracy, jednak z czasem, zaczęły mieć coraz mniej sensu. Wilczewski już dawno temu nie był tak mocno wstawiony. Nie chciał się upijać, ale jego kuzyn przekonał go do tego, powtarzając, że przecież jak dobrze pójdzie to wieczór kawalerski ma się raz w życiu. Michał zaczynal czuć skutki alkoholu i wiedział, że następny dzień nie będzie wesoły, ale mimo to dalej zamawiał drinki z baru.

- Ale powiem ci stary, że z Patrycji to naprawdę się niezła laska zrobiła - wybełkotał nagle Tomek do Wilczewskiego. Konrad od razu spojrzał na niego piorunującym wzrokiem, ale on nawet tego nie zauważył. Od samego początku, gdy tylko pierwszy raz go zobaczył, mówiąc lekko, nie pajał do niego wielką sympatią.

~~~

Konrad z Pati szli wtedy po wspólnej operacji do pokoju lekarskiego. Oboje skończyli już dyżur i byli wykończeni, więc chcieli szybko się przebrać i wrócić do domu. Gdy weszli do pomieszczenia, zobaczyli Michała z pewnym mężczyzną.

- Patrycja?! - zawołał.

- Tomek! - kobieta od razu zrobiła krok w jego kierunku i mocno go uściskała. Konrad nie należał do zazdrosnych osób, ale w tamtym momencie miał ochotę do niego podejść i natychmiast go od niej odciągnąć. - Jezu kupę lat... Ale się zmieniłeś - powiedziała, odsuwając się od niego i patrząc mu w oczy.

- Powiem ci, że ty zawsze mi się podobałaś, ale teraz to brak mi słów na to jak wypiękniałaś. - Dobroń czuł, że w środku się gotował, zrobił krok do przodu i położył dłoń na plecach Pati, przyciągając ją do siebie.

- Konrad - wyciągnął rękę w stronę mężczyzny, który na początku popatrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami, ale w końcu ją uścisnął.

~~~

Po tamtej sytuacji Pati wytłumaczyła mu, że znali się z Tomkiem odkąd tylko pamiętała, ale nic nigdy pomiędzy nimi nie było. I pomimo tego, że Dobroń wiedział, że nie miał powodów do zazdrości nic nie mógł poradzić na to, że ją czuł. Kilka razy razem z Patrycją wpadli na jej przyjaciela w szpitalu, gdzie przychodził, by porozmawiać z Michałem i gdy Konrad widział jak on patrzył się na Pati, od razu miał ochotę go uderzyć.

Wtedy starał się nad sobą panować i nie odstawiać scen, ale siedząc w klubie, pod wpływem alkoholu i słuchając jak przyjaciel Michała opowiadał o Patrycji przychodziło mu to trudniej.

- Tak sobie myślałem - zwrócił się Tomek do Wilczewskiego - że może na tym ślubie do czegoś pomiędzy nami dojdzie - po tych słowach Konrad wybuchnął. Zerwał się na równe nogi, po czym z całej siły pochylając się nad stołem, uderzył mężczyznę w twarz. Bart, który był z nich wszystkich najbardziej trzeźwy, natychmaist zareagował. Złapał Dobronia za barki w obawie, że mógłby posunąć się do czegoś jeszcze.

- Nawet się nie waż zbliżyć do Patrycji - wycedził przez zaciśnięte zęby, jednocześnie patrząc na niego z furią w oczach.

Tomek nic nie powiedział, sięgnął po leżące na stoliku serwetki i starał się zatamować krew, płynącą z jego nosa.

~~~

Hania razem z dziewczynami świetnie się bawiła. Wypiły już prawie całe przyniesione wino i wszystkie były już mocno wstawione. Jeszcze jakiś czas temu opowiadały sobie komiczne historie ze swojego życia, ale pod koniec w większości się śmiały niż cokolowiek mówiły. Zaczęły również oglądać komedię ,,Ślubne wojny" , którą doskonale znały, ale pod wpływem wypitego alkoholu wydawała się jeszcze bardziej zabawna. Wszystkie czuły ból brzucha i mięśni twarzy od ciągłych wybuchów śmiechu. Sikorka dawno nie pamiętała, by była tak mocno wstawiona, zazwyczaj uważała z alkoholem, bo nie miała do niego zbyt dobrej głowy i długo odczuwała jego skutki, jednak w tamtym dniu chciała się jedynie zabawić, nie myśląc o konsekwencjach. Zapomniała na chwilę o wszystkich problemach, wszelkich kłopotach. Była wdzięczna Pati i Julce, że wpadły na pomysł, by zorganizować wieczór panieński. Tak bardzo się cieszyła, że miała przy sobie takie przyjaciółki, przyjaciółki które stały się dla niej jak siostry, przyjaciółki które były z nią w zdrowiu i w chorobie, na dobre i na złe.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Co sądzicie o wieczorze kawalerskim Michała i panieński Hani? Nie mogłam się powstrzymać i musiałam wpleść chociaż trochę emocji. Następna część pojawi się w piątek. Nareszcie nastanie ten dzień, w którym nasi bohaterowie wezmą ślub. Mam nadzieję, że się cieszycie. Przyznam wam się, że ja od bardzo dawna nie mogłam się doczekać aż wreszcie opublikuję o tym rozdział i nie dochodzi do mnie, że to ma się stać już w piątek. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro