Rozdział XIV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia

Michał wraz z Konradem mieli dyżur na sorze.
- Dzięki stary, że mnie namówiłeś bym się zgłosił do dyrektora - powiedział nowy lekarz.
- Nie ma sprawy - odpowiedział z uśmiechem Wilczewski. Wtedy na salę wjechali rotownicy z pacjentem, a z nimi Pati, która tamowała krwawienie z nogi rannej kobiety.
- Potrącenie kobiety, złamanie otwarte, jest w 6 miesiącu ciąży - informowała lekarka.
- Ale jak ty...? - zaczął zdezorientowany Michał, który nie rozumiał w jaki sposób jego siostra znalazła się w tej sytuacji.
- Na Boga czy to jest teraz istotne?! - krzyknęła Pati.
- Dobra, przejmuję od ciebie tamowanie krwawienia na trzy... - powiedział Wilczewski. - Raz... - wtedy na salę wbiegł jakiś mężczyzna.
- Jezu kochanie, co się stało, co z nią?! - zaczął krzyczeć i podbiegł do pacjentki.
- Proszę natychmiast stąd wyjść! - wydała polecenie Patrycja. - Przejmuj raz, dwa, trzy... - lekarze szybko się zamienili.
- Dawać szybko USG - oznajmił Konrad i po chwili zaczął badanie.
- Czy pan ma problemy ze słuchem?! - krzyknęła lekarka na mężczyznę, który ciągle kręcił się przy rannej.
- Ja muszę przy niej być! - wyjaśnił wściekły.
- Musi to pan stąd wyjść! - nie dawała za wygraną Wilczewska.
- Nic nie widzę za dużo krwi - poinformował Konrad.
- Dobra od razu na blok, wzywajcie Falkowicza, będzie mi potrzebny - mówiła Patrycja. - Niech Pan stąd do cholery wyjdzie, przeszkadza pan! - krzyknęła, ale wtedy mężczyzna złapał ją mocno za rękę. Konrad od razu był przy niej i chciał go od niej odciągnąć jednak ona sama mu się wyszarpała.
- Czy pan myśli, że jak pan pokaże siłę to ja ustapię - wycedziła przez zaciśnięte zęby i zmierzyła mężczyznę spojrzeniem, który w końcu wyszedł.
- Dobra Michał jeszcze raz, przejmuję od ciebie. Raz, dwa, trzy - powiedziała i po chwili wyjechała z sali z pacjentką. Lekarze przez chwilę stali bez ruchu. Byli zszokowani całą sytuacją.
- Co o niej myślisz? - spytał Konrad.
- Myślałem, że ją dobrze znam, a ona ciągle mnie zadziwia... - odpowiedział.
- Dobrze ją znasz? - zdziwił się lekarz. - Słyszałem, że pracuje tu od niedawna.
- Jest moja siostrą... - wyjaśnił krótko Wilczewski.
- Nie wiedziałem, że masz rodzeństwo.
- Gdy się kumplowaliśmy studiowała w Ameryce, nie miałem z nią żadnego kontaktu. Wróciła po 6 latach... - Dobroń nic już nie odpowiedział, pokiwał jedynie głową.

Patrycja siedziała w pokoju lekarskim, po chwili wszedł do niego Konrad. Usiadł na przeciwko niej, nic nie mówił jedynie patrzył się na nią i uśmiechał.
- Co? - zapytała kobieta, gdy podniosła wzrok znad komputera.
- Nieźle sobie dałaś radę z tym mężczyzną - wyjaśnił lekarz, kobieta zaśmiała się.
- Nie z takimi sobie radziłam - wyjaśniła i znów zaczęła coś pisać.
- Niesamowite taka niepozorna, a jaka potrafi być stanowcza - powiedział i pokręcił głową.
- Słuchaj o ci ci chodzi? - zapytała zdenerwowana, jednak mężczyzna nie zdążył jej nic powiedzieć, bo do pokoju wbiegła pielęgniarka.
- Pani doktor ta pacjentka, którą pani rano operowała pogorszyła się - oznajmiła zdenerwowana.
- Dobra już idę - powiedziała, zmierzyła jeszcze raz Konrada wzrokiem i wyszła.

Hania jadła obiad w bufecie, po chwili dosiadł się do niej Michał.
- Padam... - oznajmił. - Dyżur na sorze jest równy z torturami, a jeszcze jak nie ma tam ciebie... - powiedział i założył kosmyk włosów za ucho Sikorki, która popatrzyła się na niego i uśmiechnęła.
- Nie wiedziałam, że umiesz tak słodzić, Matołku... - powiedziała i szturchnęła go w ramię. - A zmieniając temat, co myślisz o tym nowym? - zapytała.
- To mój stary kumpel.
- Ten, z którym byłeś wczoraj na ,,jednym piwku" - powiedziała podkreślając dwa ostatnie słowa.
- Tak ten - powiedział i udał obrażonego, jednak po chwili oboje zaczęli się śmiać. - Ale martwi mnie jedna rzecz... - przyznał po chwili.
- Jaka? - spytała Hania.
- Patrycja chyba mu się podoba - powiedział poważnie, jednak lekarka wybuchnęła śmiechem. - Co jest w tym takiego śmiesznego?
- Braciszek, który chce bronić swojej młodszej siostrzyczki, naprawdę nie znałam cię od tej strony - powiedziała zaczepnie.
- To po prostu nie jest chłopak dla niej - oznajmił.
- A dlaczego nie?
- Wiem jak bawi się laskami, jak zmienia je kiedy mu się znudzą. Zawsze taki był...
- Wiesz co? - zapytała uśmiechnięta. - Ty też byłeś dupkiem jak cię poznałam - oznajmiła.
- Ej, ja tu mówię poważnie.
- Ja też - powiedziała i przybliżyła się do lekarza. - Pozwól jej samej zdecydować, a skąd wiesz może on się dla niej zmieni, tak jak ty dla mnie... - powiedziała zadowolona z siebie, Michał chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Hania pocałowała go po czym wyszła z bufetu.

Było po 18, Partycja właśnie skończyła dyżur i czekała na ławce pod szpitalem na taksówkę, która od dwudziestu minut nie przyjeżdżała. Zniecierpliwiona zadzwoniła zapytać się ile jeszcze będzie czekać.
- Dzień dobry ja dwadzieścia minut temu zamawiałam taksówkę, która nadal nie przyjechała... - powiedziała zdenerwowana.
- Przykro mi, ale żadna nie może do pani teraz dotrzeć.
- Czy pani sobie żartuje?! - krzyknęła i rozłączyła się, wtedy dosiadł się do niej Konrad.
- Uhuhu nie warto z tobą zadzierać - skomentował.
- Daruj sobie - odpowiedziała uszczypliwie.
- Chodź - powiedział i wstał.
- Słucham?- zapytała lekarka i prychnęła.
- No jakoś musisz trafić do domu - powiedział cały czas stojąc i patrząc się w jej oczy.
- Poradzę sobie - oznajmiła i wstała. Zaczęła iść w drugą stronę i gdy była już przed barem, jakieś auto zaczęło jechać obok niej.
- Wchodź - powiedział Konrad, gdy uchylił szybę.
- Nie odpuścisz mi? - zapytała już trochę zirytowana, na co on jedynie się uśmiechnął. Pati jeszcze przez chwilę się zastanawiała jednak ostatecznie wsiadła do samochodu.
- Jesteś starasznie uparty - skomentowała.
- Odezwała się... - zaśmiał się mężczyzna, Patrycja nic nie powiedziała jedynie przygryzła wargę i pokręciła głową.

Gdy Michał z Hanią wychodzili ze szpitala zobaczyli razem Konrada i Pati.
- Hej... jest dorosła - powiedziała Sikorka do ukochanego i stanęła przed nim.
- Wiem ale i tak się o nią martwię... - westchnął.
- Może i jej nie znam za dobrze, ale z tego co mi się wydaje to nie jest to dziewczyna, która lata za chłopakami... - powiedziała i uśmiechnęła się do Wilczewskiego, który po chwili zrobił to samo.
- No nie jest... Chyba masz rację trochę przesadzam... - podsumował, objął Hanię ramieniem i poszli do auta.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Jak myślicie czy Konrad zmieni się dla Patrycji, tak jak Michał dla Hani. Napiszcie mi koniecznie w komentarzach. Następny rozdział pojawi się w sobotę. Trzymajcie się cieplutko ❤😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro