Rozdział XIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po trzech godzinach lekarze odeszli od stołu i poszli się umyć. Przez chwilę panowała cisza. Oboje patrzyli na swoje odbicia w lustrze.
- Nie wierzę... - powiedział w końcu Konrad i się uśmiechnął. Partycja nic nie odpowiedziała, jedynie westchnęła i przygryzła wargę.
- Ciekawe co teraz powie Falkowicz...
- Profesor, który odmawia operacji pacjentowi, która jak widać może się udać... - podsumował lekarz, po czym oboje się zaśmiali. - Słuchaj, zapraszam cię na kolację musimy jakoś uczcić nasz sukces...
- Konrad ja na prawdę bardzo ci dziękuję za pomoc, jako jedyny uwierzyłeś w to, że ta operacja może się udać - zaczęła. - Ja... przepraszam cię jeśli dałam ci jakąś nadzieję, że między nami może dojść do czegoś więcej. Po prostu kiedyś sobie postanowiłam, że nie będę łączyć spraw osobistych i zawodowych. Ja nie jestem gotowa na żadną głębszą relację - po tych słowach zawiesiła na chwilę głos. - I nie wiem czy kiedykolwiek będę. Jeśli odebrałeś to wszystko w jakiś inny sposób to przepraszam - powiedziała smutnym głosem. Konrad nic nie mówił, patrzył się jedynie w oczy kobiety, w których widział, że te słowa na prawdę są dla niej trudne.
- Nie chcę żebyś też myślał, że cię wykorzystałam, gdy nie miał mi kto pomóc. Jestem ci na prawdę bardzo wdzięczna ale... - znów przerwała na moment. - Mam nadzieję, że rozumiesz - spojrzała jeszcze raz krótko na lekarza spóściła wzrok i wyszła. Konrad nie zrozumiał zachowania Patrycji. Nie wiedział dlaczego tak nagle się od niego odsunęła, ale chciał się tego koniecznie dowiedzieć.

Gdy Hania szła korytarzem zobaczyła Partycję. Od razu do niej podeszła i spytała:
- Udało się?
- Tak, wycięliśmy tętniaka, pacjent żyje - wyjaśniła krótko.
- Ale nie wyglądasz na szczęśliwą - powiedziała Hania, przyglądając się Pati badawczo.
- Zmęczona jestem tym wszystkim - odpowiedziała wymijająco. Sikorka widziała po jej zachowaniu, że coś się musiało stać, nie chciała jednak drążyć tematu ma siłę.
- Idź porozmawiać z Michałem. Martwił się o ciebie - rzekła i lekko się uśmiechnęła. Partycja nic nie odpowiedziała. Pokiwała tylko głową i odeszła.

Michał siedział w pokoju lekarskim i wypełniał papiery swoich pacjentów. Wtedy zobaczył w drzwiach Konrada.
- Jak wam poszło? - zapytał od razu.
- Udało się - powiedział radośnie.
- Podziwiam cię, że się na to zgodziłeś... - oznajmił Wilczewski. - Nie zaryzykowałbym tak dużo dla dziewczyny - rzekła ostro.
- Stary o co ci chodzi? - spytał Dobroń.
- Słuchaj martwię się po prostu o moją siostrę - powiedział i zmarszył brwi.
- Nie masz powodu - mówił cały czas spokojnie Konrad.
- Na studiach zmieniałeś dziewczyny co tydzień... Nie pozwolę ci żeby z Patrycją było tak samo - wytłumaczył.
- Po pierwsze to w cale nie byłeś lepszy, a po drugie Pati nie jest taka jak te inne dziewczyny...

W tym samym czasie

Partycja chciała wejść do pokoju lekarskiego, lecz usłyszała rozmowę Konrada i Michała postanowiła jej posłuchać.
- Pati nie jest taka jak te inne dziewczyny. Wszystkie miały piękne buźki i na tym się kończyło... - słyszała Dobronia. - Ona ma coś więcej... - zawiesił na chwilę głos. - Ma charakter...
- Czyli tym razem spodobała ci się nie tylko z wyglądu?! - Wilczewski podniósł głos. - To nie świadczy o tym, że ci się nie znudzi tak jak inne!
- Zależy mi na niej i będę się o nią starał. Jeśli ona nie będzie chciała niczego więcej to odpuszczę. Ale chcę ją poznać... Po prostu poznać... - mówił cały czas spokojnie Konrad. - Nie zranię jej, a jeśli mi nie wierzysz to po prostu musisz mi zaufać. -
Partycja nie wiedziała jak zareagować na słowa, które usłyszała postanowiła odejść i wszystko na spokojnie przemyśleć.

Hania doskonale widziała, że Patrycja słyszała rozmowę lekarzy. Postanowiła wejść do pokoju lekarskiego i im o tym powiedzieć.
- Nie znasz jej! - krzyczał Michał.
- Ale chcę ją poznać i...
- Słychać was na korytarzu - przerwała im Hania. Obaj przenieśli na nią wzrok. - Ona też słyszała... - powiedziała i oparła się o biurko. - Możecie robić co chcecie, ale i tak to od niej wszystko zależy i to ona podejmie decyzję - mężczyźni milczeli. Po chwili jednak odezwał się Konrad.
- Nie zrobię nic wbrew temu co będzie chciała - powiedział i wyszedł. Gdy Hania z Michałem zostali sami lekarka patrzyła się na niego zawiedzionym wzrokiem.
- O co ci chodzi - spytal. - Mówiłaś, że mam z nim porozmawiać...
- Ale nie kłócić - westchnęła. - Musisz mu zaufać...
- Ale boję się o nią - powiedział i usiadł na kanapię, lekarka dołączyła do niego. Długo siedzieli w ciszy, patrzyli sobie jedynie w oczy.
- Ona ma rację, nie mogę się mieszać w życie Pati - pomyślał Michał i objął Hanię.

Patrycja właśnie wyszła spod prysznica, gdy usłyszała pukanie. Gdy otworzyła drzwi stanęła jak wryta.
- Cześć - powiedział uśmiechnięty Konrad.
- Co ty tu robisz? I skąd wiesz gdzie ja mieszkam? - zapytała zdziwiona.
- Odwoziłem cię do domu, zapytałem kilku sąsiadów i jakoś tu dotarłem - wytłumaczył na co lekarka zaśmiała się. - Nie chciałaś iść ze mną na kolację to powiedzmy, że kolacja przyszła do ciebie. Mam wino i zrobiłem małe zakupy, bo nie wiedziałem czy będziesz mieć coś w lodówce - oznajmił. Partycja nic nie mówiła jedynie stała oparta o drzwi. - Słuchaj jeśli nie chcesz żebym tu był to po prostu powiedz, nie będę...
- Wchodź - przerwała mu i otworzyła drzwi szerzej. Nie wiedziała dlaczego się zgodziła. Kilka godzin temu dała mu ewidentnie kosza, a teraz wpuściła go do mieszkania.
- On ma coś przez co zapominam o wszystkim co sobie kiedyś obiecałam - myślała.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Napiszcie mi swoje wrażenia, a przede wszystkim co myślicie o relacji Konrada i Patrycji. Kolejny rozdział pojawi się dopiero w niedzielę, ale obiecuję, że będzie warto czekać. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro