Rozdział XLVII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hania z Michałem wrócili późno do domu. Nie rozmawiali z Patrycją, bo cały czas chciała być sama. Nie chcieli jej jednak zostawić, więc dlugo siedzieli przed oiomem. Powiadomili też Barbarę i Cezarego, którzy natychmiast przyjechali do szpitala. Wilczewski nie powiedział wczoraj całej prawdy swojej mamie, nie wspomniał jej nic o poprzedniej ciąży Pati. Chciał żeby przynajmniej ona mogła się dowiedzieć prawdy bezpośrednio od swojej córki.

~~~

Był poranek następnego dnia. Gdy Hania się obudziła nie było już przy niej ukochanego. Martwiła się zarówno o niego jak i o jego siostrę. Zdawała sobie sprawę, że będzie to trudny czas dla nich obojgu. Przykre momenty i tajemnice z przeszłości dadzą o sobie znać. Wiedziała, że zarówno Wilczewski jak i Pati są osobami nie lubiącymi wspominać tego, co się zdarzyło i nigdy tego nie robią. Teraz jednak nie będą mieli wyjścia. Sikorka w końcu postanowiła wstać, bo podejrzewała że jej narzeczony siedzi gdzieś na dole i dręczą go wyrzuty sumienia. Gdy tylko zeszła do salonu szybko zorientowała się, że miała rację. Michał siedział na fotelu i patrzył się pustym wzrokiem przed siebie.

- Dzień dobry kochanie - powiedziała kobieta, Wilczewski szybko się otrzasnął jakby wrócił z jakiejś dalekiej myślowej podróży. Przeniósł wzrok na kobietę i starał się lekko uśmiechnąć .

- Dzień dobry - powiedział cicho.

- Wyspałeś się? - spytała Hania wiedziała, że ich rozmowa jest naciągana, kompletnie bez emocji ale od czegoś musiała zacząć. Michał nie odpowiedział jedynie zamknął oczy i pokręcił głową. Gdy po chwili na nią spojrzał w jego wzroku widziała jeszcze więcej bólu i coś czego nie potrafiła określić. Może bezsilność, może przygnębienie, może strach, a może wszystkiego po trochu. Podeszła do fotela, na którym siedział i kucnęła przed nim.

- Musisz z nią porozmawiać - powiedziała spokojnie i szukała swoimi oczami jego spojrzenia. - Na spokojnie - dodała.

- Ona tego nie chce, wiesz jak było wczoraj - wytłumaczył smutno.

- Była w dużym szoku... Nie możesz zapominać, że oprócz tego kłamstwa, które wyszło na jaw ona straciła dziecko... - stwierdziła Sikorka, wzięła rękę Michała i schowała ją w swoich o wiele mniejszych i delikatniejszych dłoniach. Przez ostatnie miesiące to on ją pocieszał, pomagał w trudnych sytuacjach. Teraz przyszła kolej na jej wsparcie.

- Dlatego boję się, że ona sobie nie poradzi, a ja nie będę mógł jej pomóc... - wytłumaczył, w tym momencie kobieta zobaczyła w jego oczach coś jeszcze - pustkę i to ona przepełniała jego spojrzenie. Nie mogła dostrzec w nim tej radości, tego błysku.

- Pati jest silna i nie jest z tym sama, ale ona musi to wiedzieć. Musisz jej powiedzieć, że może na ciebie liczyć, bo najważniejsze jest to, co się dzieje teraz... Czas na wyjaśnienia przyjdzie później - powiedziała i uśmiechnęła się do Wilczewskiego.

~~~

Hania z Michałem byli już w szpitalu. Stali przed oiomem wpatrując się przez szybę w Pati. Oboje musieli zajmować się swoimi pacjentami, ale gdy tylko mieli chwilę przychodzili tu by sprawdzić czy wszystko jest dobrze.

- Widziałeś dzisiaj Konrada? - przerwała długą ciszę Sikorka.

- Nie - odpowiedział cicho Wilczewski.

- Dla niego to też jest trudna sytuacja - stwierdziła smutno.

- Dla każdego, Haniu - westchnął. - Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że moja siostra miała mieć z nim dziecko - dodał po chwili.

- Dla każdego to jest niewyobrażalne - powiedziała w pewien sposób naśladując jego słowa. Nagle usłyszeli otwieranie drzwi od korytarza i zobaczyli Barbarę.

- Cześć dzieciaki - przywitała się. Lekarze nic jej nie odpowiedzieli. - Zmieniło się coś? - spytała z nadzieją w głosie.

- Nie - stwierdził ostro Wilczewski, wyminął swoją mamę i wyszedł na korytarz trzaskając drzwiami.

- Co go ugryzło ? - spytała zdziwiona Wilczewska.

- Martwi się - wyjaśniła Hania w pewnym stopniu zgodnie z prawdą. - Wiesz, że czasami jest zbyt wybuchowy - tłumaczyła dalej i lekko uśmiechnęła się do kobiety.

- Wiem- westchnęła.

- Pani doktor jest pani proszona na sor - powiedziała pielęgniarka do Barbary

- Dobrze idę - oznajmiła. - Jakby się coś zmieniło to proszę daj mi znać - dodała, Sikorka przytaknęla. Została sama, dalej nie odrywała wzroku od Pati. Wiedziała, że musi porozmawiać ze swoją rodziną i z Konradem. Wszyscy tego potrzebują. Postanowiła wejść na oiom i usiąść na krześle przy jej łóżku.

~~~

Minęło sporo czasu zanim Patrycja się obudziła. Zaspanymi oczami spojrzała na Hanię, która cały czas przy niej siedziała.

- Cześć - powiedziała Sikorka.

- Hej...

- Jak się czujesz? - spytała z troską w głosie.

- Nie wiem... - wyjaśniła smutno, zacisnęła wargi i na chwilę zamknęła oczy - Nie mogę uwierzyć, że to wszystko, że... - jąkała się.

- Wiem - przerwała jej Hania i lekko się do niej uśmiechnęla - Ale nie będziesz sama, będziemy przy tobie - wytłumaczyła, Pati nic nie powiedziała.

- Jak zareagował Michał? - spytała nagle, Hania doskonale wiedziała o co jej chodziło.

- Był wściekły - stwierdziła.

- Tak właśnie myślałam - prychnęła Patrycja, a jej oczy przez ułamek sekundy lekko się zaszkliły.

- Na siebie był wściekły nie na ciebie - sprecyzowała Sikorka. Lekarka popatrzyła na nią zdziwiona - Nie miał pretensji, że mu nie powiedziałaś, tylko winił się, że sam się nie domyslił - tłumaczyła dalej.

- A jak mógł się domyślić...? - nie rozumiała Pati.

- Uważa, że skoro jest twoim bratem po prostu powinien - westchnęła Hania.

- Ja nie powiedziałam nikomu dlatego, że się bałam tylko... - zaczęła Patrycja.

- Nie musisz się tłumaczyć, a na pewno nie przede mną tylko jak już to przed swoją rodziną. Ale nie musisz robić tego teraz...

- Ale chcę - przerwała jej. - Już i tak zdecydowanie za długo to przed nimi ukrywałam - stwierdziła.

- Zrobisz jak zechcesz - powiedziała Sikorka. - Powinnaś wiedzieć, że ani dziadek, ani mama nic nie wiedzą - dodała, Pati popatrzyła się na nią zdziwiona. - Michał nie chciał im mówić, wolał by dowiedzieli się od ciebie - wytłumaczyła, Wilczewska spojrzała na nią i lekko się uśmiechnęła.

- Powiesz mu, że chcę z nim pogadać? - spytała.

- Jasne - powiedziała Hania i na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, wiedziała, że w tym momencie chodziło o Michała.

~~~

Michał siedział na krześle przy łóżku swojej siostry. Nie padały żadne słowa. Rodzeństwo patrzyło sobie w oczy.

- Pzrepraszam - zaczęła Pati.

- To ja cię powinienem przeprosić - przerwał jej szybko i wziął jej rękę w dłonie. - Wtedy gdy przyjechałaś naskoczyłem na ciebie z wyrzutami. Byłem na ciebie wściekły, a ty w cale nie miałaś bardziej kolorowo. Powinienem...

- Skąd miałeś wiedzieć? - teraz ona weszła mu w słowo. - Chciałam byście myśleli, że wyjechałam na studia, więc twoja złość była uzasadniona.

- Pati, ale ja nie wierzyłem, że ty pojechałaś żeby się uczyć. Wiedziałem, że coś było nie tak, czułem to od razu jak powiedziałaś o Ameryce, ale cię nie zatrzymałem. Odpuściłem, uwierzyłem z twoje kłamstwo wiedząc, że coś nie pasuje. Jestem twoim bratem powinienem był coś zrobić, nie zostawiać cię z tym samej - wytłumaczył i spóścił wzrok.

- Ale ja chciałam być sama. I nawet nie wiesz jaka jestem wam wdzięczna, że mnie nie zatrzymaliśmy. Mogłam to sobie wszystko tam jakoś ułożyć, pogodziłam się z tym wszystkim... No, ale potem... - głos jej się załamał i nie była w stanie dokończyć. Teraz oboje już wiedzieli jak to sie skończyło, do jej oczu napłynęły łzy.

- Czemu nam nie powiedziałaś jak się dowiedziałaś? Bałaś się? - spytał cicho.

- Tak bałam się... - powiedziała i przerwała na moment, szybko otarła łzę, która spłynęła niespodziewanie na jej policzek - Ale nie waszej reakcji tylko tego, że nie pozwolicie mi wyjechać - dokończyła.

- Oczywiście żebyśmy ci nie pozwolili... - przyznał.

- A ja chciałam to wszystko sobie ułożyć od początku... Zacząć nowe życie. Nie chciałam pomocy innych, wspracia pocieszenia, użalania. Pragnęłam po prostu przenieść się na drugi koniec świata i zacząć od zera - zapadła chwila ciszy, lekarze znów patrzyli sobie w oczy. - Przepraszam - wyszeptała i rozkleiła się na dobre, Michał podniósł się z krzesła, usiadł na brzegu jej łóżka i mocno przytulił do siebie siostrę.

- Pamiętaj, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć... Zawsze - powtórzył cicho.

~~~

Do Patrycji weszła Barbara i Cezary. Przyszedł czas by i oni dowiedzieli się całej prawdy. Hania z Michałem stali przed oiomem i wpatrywali sie w nich przez szybę.

- Dziękuję - powiedział cicho Wilczewski i objął kobietę ramieniem.

- Za co? - spytała Sikorka.

- Przecież wiem, że z nią rozmawiałaś... - wyjaśnił.

- Nie masz mi za co dziękować - stwierdziła i szeroko sie uśmiechnęła.

- Masz rację mogę dziękować tylko losu, że postawił cię na mojej drodze - oznajmił i pocałował kobietę w czoło.

~~~

Konrad siedział czy łóżku Partycji i gładził delikatnie jej dłoń.

- Przepraszam cię za wczoraj - powiedziała po długiej chwili milczenia.

- Przestań nie masz za co... - wyjaśnił i szeroko się do niej uśmiechnął.

- Nie mam do ciebie pretensji, tylko to wszystko po prostu mnie przerosło... - mówiła nie zważając na jego słowa. - Konrad ja byłam w ciąży... - jej głos się załamał, a do oczu naplynęły łzy. - Mieliśmy mieć razem dziecko - w tym momencie po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Gdy powiedziała te słowa na głos ich znaczenie uderzyło ją jeszcze mocniej. Można pomyśleć, że strata dziecka nie dotknęła ją mocno, bo wcześniej nie wiedziała o ciąży, ale to nie była prawda. W jej psychice i sercu już zawsze to pozostanie. Konrad usiadł na jej łóżku, tak jak zrobił to Michał i próbował ją uspokoić. W jego ramionach rozkleiła się jeszcze bardziej. Chciała czerpać z nich siłę, ale nie była w stanie. Do jego oczy też naplynęły łzy. Stracili dziecko... Mieli być rodzicami, może wcześnie, może za wcześnie, ale dali by radę, razem, byliby szczęśliwi, a teraz, teraz to wszystko będzie zaliczone tylko do przeżyć, do których nie będzie chciało się wracać...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Pojawił się jednak dzisiaj ponieważ jestem poza domem i mam ograniczony dostęp do internetu. Napiszcie mi w komentarzach jak wasze wrażenia po przeczytaniu tej części. Bardzo wam dziękuję za każde miłe słowa i z góry was przepraszam, że teraz prawdopodobnie nie będę odpowiadać na wasze komentarze, ale tak jak napisałam powyżej mam mały problem, ale gdy będę miała już normalny internet na pewno wszystko poczytam. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział. Prawdopodobnie za niedługo, ale bądźcie cierpliwi. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro