Rozdział LXVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy tylko Pati wróciła do domu rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać, tak głośno i tak histetycznie jak nigdy wcześniej. Na wyświetlaczu jej telefonu, który leżał obok, co chwilę widniał numer Konrada. Nie odbierała, po pewnym czasie nawet przestała na niego zerkać. Za dziesiątym razem, gdy dzwonek doprowadził ją do jeszcze większego szału, chwyciła komórkę i rzuciła nią o ścianę. To zdecydowanie nie był dobry ruch, ale chociaż na chwilę przyniósł jej ukojenie. Była załamana, ale przede wszystkim ogarniała ją wściekłość, na niego, na samą siebie, na cały świat. Gdy dochodziła pierwsza w nocy wreszcie usnęła, wyczerpana po kilku godzinach wylewania łez. Niestety jej sen nie trwał zbyt długo. Obudziła się około piątej nad ranem i nie mogła zmrużyć już oka. Przewróciła się na plecy i zaczęła wpatrywać się w sufit. Jeszcze kilka dni wcześniej leżała w tamtym miejscu razem z Konradem, czując, szczęście po ich cudownej nocy. Łzy znów napłynęły jej do oczu. Nie rozumiała samej siebie, miała pretensje, że nie wyciągnęła wniosków z tego, co wydarzyło się w jej życiu, obwiniała się, że nie dotrzymała własnej obietnicy, że już nigdy nie zbliży się do żadnego faceta. Sięgnęła po poduszkę, leżącą za jej głową i cisnęła nią w to samo miejsce gdzie rzuciła swoim telefonem. Miała ochotę rozwalić wszystko, co znajdowało się w jej zasięgu. Wzięła kilka głębokich wdechów i postarała się opanować. Mijały minuty, a z jej oczu dalej leciały łzy.

~~~

Gdy tylko Michał otworzył oczy, spojrzał na swoją ukochaną, leżała na jego ramieniu, pogrążona w sen. Ten widok go uspokajał, a wiedział, że czekał go ciężki dzień. Pierwszą rzeczą na jaką miał ochotęz to pójść do Konrada i mocno mu przywalić. Prawdopodobnie gdyby nie Hania, zrobiłby to już poprzedniego wieczoru. Pamiętał co jej obiecywał, ale zdawał sobie sprawę, że wszystko w bardzo prosty sposób mogło wymknąć mu się spod kontroli. Układał sobie w głowie co chciałby mu powiedzieć, a raczej wykrzyczeć prosto w twarz. Miał żal do niego, ale również do siebie. W końcu uwierzył mu we wszystkie zapewnienia, że nigdy by jej nie skrzywdził, a tymczasem zrobił coś zupełnie innego. Był świadomy tego, że Patrycja też wysłuchała się od Konrada wielu słów i był pewien, że też czuła się oszukana. Wiedział, że to jej życie, że to jej wybory, ale zdawał sobie sprawę, że te kilka miesięcy temu mógł ją przed nim ostrzec. Może i by go nie posłuchała, ale przynajmniej wiedziałby, że zrobił cokolwiek. Uświadomił sobie, że pierwszą rzeczą jaką powinien zrobić, gdy tylko znajdzie się w szpitalu będzie jej znalezienie. Chciał przede wszystkim ją przeprosić, za to że pozwolił mu się do niej zbliżyć, pomimo tego że znał go bardzo dobrze i wiedział jak często ranił kobiety.

~~~

Około siódmej Patrycja postanowiła wreszcie zebrać się z łóżka. Poprzedniego dnia poszła spać tak jak weszła do domu, więc wiedziała, że chwilę zajmie jej doprowadzenie się do porządku. Stanęła przed lustrem i popatrzyła we własne odbicie. Miała opuchnięte, podkrąożne i czerwone oczy, na policzkach widniały ślady tuszu, a włosy miała w kompletnym nieładzie. Wyglądała okropnie i tak się też czuła. Ochlapała twarz zimną woda i jeszcze raz na siebie spojrzała. Wzięła kilka głębokich oddechów i powiedziała cicho:

- Już nigdy nie będę płakać przez żadnego mężczyznę, nigdy - zdawała sobie sprawę, że czekał ją ciężki dzień. Znała Dobronia i była pewna, że będzie robił wszystko, by z nią porozmawiać, ale ona nie miała na to najmniejszej ochoty. Dlatego przysięgła sobie, że będzie silna, że nie pokaże mu żadnego bólu, żadnych łez, że znów zamknie się w sobie i będzie tą ostrą Patrcyją, którą była ponad pół roku temu.

~~~

Przez całą noc Konrad prawie nie usnął. Bez przerwy analizował wszystko, co stało się poprzedniego dnia, ale przede wszystkim zastanawiał się co mógł zrobić i co mógł powiedzieć, by Patrycja po prostu go wysłuchała. Poprzedniego dnia modlił się o to, by mu wybaczyła, jednak po całym dniu, gdy nie odebrała od niego ani jedynego telefonu, stracił nadzieję i pragnął jedynie rozmowy. Gdy zegarek wskazał siódmą rano, wiedział że to pora wstawania. Z jednej strony chciał jak najszybciej znaleźć się w szpitalu, a z drugiej zostać na zawsze w łóżku.

- A co jeśli ona już nigdy się od mnie nawet nie odezwie? Co jeśli już nigdy nawet na mnie nie spojrzy? - dopadły go pesymistyczne myśli, po których poczuł jak serce rozpada mu się na milion kawałków, wiedział, że nie potrafiłby bez niej żyć, że była kobietą, którą kochał najbardziej na świecie. - Nie pozwolę jej odejść, nie pozwolę - po tych słowach wypowiedziach w myślach, zerwał się na równe nogi. Nie miał czasu do stracenia, musiał działać.

~~~

Idąc szpitalnym korytarzem Pati czuła, że wszyscy wbili w nią wzrok. A może tylko jej się tak wydawało? Wiedziała, że na pewno po szpitalu rozeszły się plotki na temat sytuacji z poprzedniego dnia. Postarała się przywołać uśmiech, miała nadzieję, że jeśli ona pokazałaby spokój, inni też nie będą roztrząsać tego tematu.

- Pati! - na dźwięk jego głosu poczuła, że drętwieje, nie odwróciła się zacisnęła zęby i powtórzyła w myślach:

- Bądź silna, bądź silna - z najszerszym, a jednocześnie najbardziej fałszywym uśmiechem w całym jej życiu, spojrzała prosto na niego. Zrozumiała, że nie takiej reakcji się po niej spodziewał, więc również stanął jak wryty. Wtedy była już pewna, że oczy wszystkich były na nich skierowane. Czy liczyli na kolejną kłótnię? Być może, ale ona nie zamierzała dać im widowiska.

- Słucham? - starała się, by jej głos brzmiał lekko i w żaden sposób niepretensjonalnie.

- Porozmawiamy? - zrobił kilka kroków w jej stronę i popatrzył prosto w oczy. Gdy spojrzał na nią w ten sposób miała ochotę natychmiast go pocałować, zatopić się w jego objęciach i zapomnieć o wszystkim co się wydarzyło.

- Nie mamy o czym - wzruszyła ramionami i odwróciła wzrok, nie mogła na niego patrzeć, czuła jak ból rozdzierał jej serce. W końcu już raz pod wpływem jego obecności zdecydowała się na złamanie obietnicy, którą sobie złożyła, nie miała zamiaru powtarzać tamtego błędu.

- Ja ci to wszystko wytłumaczę, ale nie tutaj, chodź ze mną gdzieś, gdzie będziemy tylko we dwoje - powiedział to na tyle cicho, by tylko ona mogła usłyszeć jego słowa, lecz Pati jedynie potrząsnęła głową i zaczęła odchodzić.

- Ja jej nie pocałowałem! - krzyknął w końcu, nie tak chciał by to wyglądało, ale bał się, że jeśli w tamtym momencie pozwoliłby jej odejść, już nigdy nie miałby szansy jej o wsystkim powiedzieć. Patrycja stanęła jak wryta, ale dalej była odwrócona plecami. - Ona mnie do siebie przyciągnęła, ja tego nie chciałem! - czuła, że łzy napływają jej do oczu, spojrzała na niego katem oka, odwróciła się podeszła do niego i stanęła zaledwie metr od niego, jej oddech przyspieszył.

- Jaką mam pewność, że mówisz prawdę? - nie wiedziała co jej odpowiedzieć, w końcu w żaden sposób nie mógł jej tego udowodnić.

- Musisz mi po prostu uwierzyć - chciał złapać ją za dłonie, ale ona szybko je cofnęła.

- Problem w tym, że ja ci już nie wierzę - Konrad próbował spojrzeć w jej oczy, ale ona się odwróciła i odeszła, tym razem już nawet nie próbował jej zatrzymywać. Czuł, że wszystko stracił i nie miał żadnego pomysłu, co mógł zrobić, by ją odzyskać, więc stał, po prostu stał, nie mając siły, ani ochoty wykonać żadnego ruchu.

~~~

Z każdym krokiem, gdy zbliżała się do pokoju lekarskiego coraz trudniej było jej powstrzymać łzy. To bolało, tak bardzo ją bolało. Nie mogła znieść myśli, że to naprawdę tak się skończyło, że on naprawdę ją zdradził, ale najbardziej bolesne było to, że ona tak bardzo chciała mu uwierzyć. Fakt, że dalej go kochała, rozrywał jej serce. Musiała zapomnieć, ale zdawała sobie sprawę, że to było najtrudniejsze, a może zupełnie niewykonalne, w końcu pracowali w tym samym szpitalu, była skazana widywać go na korytarzach, a może nawet współpracować. Tą myśl ją dobijała.

- Pani doktor, jest pani proszona do sali 16 - oznajmiła pielęgniarka, która wpadła za nią do pokoju lekarskiego.

- Dobrze, tylko się przebiorę i już idę - gdy kobieta poszła, a ona zaczęła zdejmować bluzkę, zdała siebie sprawę z pewnej rzeczy. To była ta sala. Ogarnęła ją wściekłość, a później ból. Ostatnią rzeczą jakiej pragnęła to tam wracać, ale wiedziała, że nie miała wyjścia, w końcu formalnie to dalej była jej pacjentka.

~~~

Idąc korytarzem, słyszała jedynie bicie swojego serca. Nie chciała patrzeć na tę kobietę, nie chciała patrzeć na tamtą salę. Stojąc przed drzwiami, wzięła kilka głębokich wdechów.

- Pewnie chce tylko o coś zapytać, spokojnie - powiedziała do siebie i w końcu nacisnęła na klamkę. Pacjentka od razu przeniosła na nią wzrok.

- Dobrze że jesteś - jej głos był pełen ulgi.

- Nie przypominam sobie żebyśmy przeszły na ty - to było zdanie, którego Pati bardzo często używała, gdy chciała utrzymać dystans, a w tamtym momencie o niczym bardziej nie marzyła.

- Agnieszka - wyciągnęła do niej rękę, ale Patrycja nawet do niej nie podeszła. Oparła się o ścianę i założyła ręce na piersi. - Słuchaj, wiem, że nie pajasz do mnie sympatią - lekarka prychnęła, to było zdecydowanie za mało powiedziane. - Dobrze, masz prawo mnie nienawidzić, ale mnie wysłuchaj - dokończyła, Pati nie wiedziała czego mogła się spodziewać, więc kiwnęła jedynie głową, by dać jej znak żeby mówiła dalej. - Wiem jak to wszystko wygląda, wiem, że myślisz że on cię zdradził, ale...

- Nie mam ochoty o tym rozmawiać - przerwała jej i zrobiła krok w stronę drzwi.

- Nie, proszę cię zaczekaj, daj mi dokończyć - w głowie Wilczewskiej rozegrała się prawdziwa bitwa myśli, z jednej strony chciała jedynie stamtąd wyjść, a z drugiej zostać. Ciekawość jednak zwyciężyła.

- W liceum byłam w nim zakochana na zabój, myślałam, że on czuł to samo, ale mnie zostawił, rzucił. Byłam wściekła, bo w dodatku zerwał jakikolwiek kontakt, a mi naprawdę na nim zależało. Gdy wczoraj go tu zobaczyłam, poczułam coś dziwnego. Wróciły wszystkie wspomnienia. Przede wszystkim przypomniałam sobie łzy, które przez niego wylałam. Widziałam jak na ciebie patrzył, jak pobiegł za tobą. Chciałam się jakoś odegrać, nie mam pojęcia dlaczego. Po prostu zapragnęłam, by on też cierpiał. Poprosiłam pielęgniarkę, by do mnie przyszedł, czułam, że będziesz go szukać i gdy zobaczyłam cię za rogiem po prostu go pocałowałam. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłam, nic już do niego nie czuję, no może oprócz żalu - Pati stanęła przy oknie i zaczęła się w nie wpatrywać. Powoli przyswajała do siebie każde słowo.

- On ci to kazał mówić?! - Nie wierzyła jej, po prostu nie mogła uwierzyć.

- Nie...

- To po co mi to mówisz?! - odwróciła się do niej twarzą i spojrzała prosto w oczy, zobaczyła w nich prawdę, usiadła na krześle obok jej łóżka i czekała.

- Gdy po tym wszystkim do mnie przyszedł był załamany, nigdy nie widziałam, go w takim stanie. Zrozumiałam, że przesadziłam, że popełniłam błąd. Naprawdę mu na tobie zależy... - Pati nic nie powiedziała, myśli kotłowały jej się w głowie. Wstała i bez słowa po prostu wyszła, musiała to sobie jakoś poukładać.

~~~

Gdy wyszła na świeże powietrze zaczęła się trząść, ale nie z zimna, lecz pod wpływem emocji jakie nią targały. Radość, ból, gniew nawet nie wiedziała, że to wszystko można czuć jednocześnie. Opadła na najbliższą ławkę i starała się opanować, zebrać myśli w jedną całość. Jeszcze raz analizowała słowa swojej pacjentki. Wiedziała, że mówiła prawdę, czuła to, po prostu to czuła. Jak mogła być taką idiotką? Dlaczego nie chciała z nim szczerze porozmawiać? Dlaczego tak prosto straciła do niego zaufanie? Przecież wiedziała, że ją kochał.

- Patrycja? - odwróciła twarz w kierunku Michała, który stał kilka metrów od niej. Podszedł szybko w jej kierunku, kucnął przed nią i mocno ją objął. Pati siedziała jak skamieniała.

- Hania ci powiedziała? - odsunął się od niej, by spojrzeć jej w oczy i lekko przytaknął. - Posłuchaj to nie jest tak jak myślałam - musiała szybko wyprowadzić bo z błędu, w którym jeszcze przed chwilą sama tkwiła.

- Przeparszam, tak bardzo cię przepraszam, ja powinien cię przed nim ostrzec, wiedziałem, że to nie był facet dla ciebie, że pomimo tego co mówił mógł cię skrzywdzić - mówił, nie zważając na jej słowa.

- Michał! - mężczyzna otrząsnął się z transu i spojrzał w jej oczy. - On mnie nie zdradził - widziała po nim, że próbuje przyswoić to, co usłyszał.

- Przecież Hania mi powiedziała, że widziałaś jak całował inną!

- Tak było, ale niedokońca - wiedziała, że to co mówiła nie miało najmniejszego sensu, ale nie miała pojęcia jak zacząć tamtą rozmowę.

- Jak to niedokońca?! - Patrycja poklepała ławkę na znak, by usiadł obok niej i zaczęła opowiadać mu wszystko co przed chwilą sama usłyszała.

- Skąd wiesz, że mówi prawdę? - spytał, gdy skończyła. Dla niego cała historia brzmiała komicznie i fałszywie.

- Wyczytałam to z jej oczu - Michał roześmiał się na jej słowa, to zdecydownie go nid przekonało. - Słuchaj, wiem co sobie myślisz, ale jeśli ja w to uwierzyłam to ty tym bardziej powinieneś - zapewniała go.

- Ja się po prostu o ciebie martwię i wiem, że wczoraj byłaś w złym stanie, teraz też nie wyglądasz najlepiej, więc jeśli wywołał u ciebie taki stan to mam ochotę go zabić - Pati zmierzyła go wzrokiem, wiedziałaz że nie żartował.

- To wszystko stało się jednym wielkim nieporozumieniem, a teraz przepraszam, ale muszę z nim porozmawiać - gdy wstała, Michał złapał jaa jednak na nadgarstek.

- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, cokolwiek by się nie działo - dodał i lekko się do niej uśmiechnął.

~~~

Było późne popołudnie, Patrycja nie mogła wcześniej rozmawiać z Konradem, bo dowiedziała się, że był na bloku operacyjnym. Swój dyżur skończyła ponad godzinę temu, ale czekała przed szpitalem na Dobronia. Musiała z nim porozmawiać, chciała go przeprosić, zapewnić go że...

- Pati? - ten głos, jego głos wyrwał ją z zamyślenia i od razu przeniosła na niego wzrok. Spojrzała prosto w jego oczy i poczuła, że po jej policzkach za chwilę spłyną łzy - Posłuchaj mnie, daj mi to wszystko wyjaśnić - mówił ostrożnie i powoli do niej podchodził, jakby bał się, że znów od niego ucieknie.

- Nie Konrad, to ty mnie posłuchaj - mężczyzn zastygł w miejscu. - Wiem jaka była prawda, wiem co się stało, wiem że to było nieporozumienie - mężczyzna nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa, chciał zapytać od kogo sie o wszystkim dowiedziała, ale nie był w stanie. - Przepraszam cię, tak bardzo cię przepraszam - rzuciła mu się na szyję i mocno do siebie przytuliła, dopiero pod wpływem jej dotyku wypuścił powietrze, które nieświadomie wstrzymał odkąd ją zobaczył.

- Hej - odsunął ją od siebie, objął jej twarz dłońmi i otarł łzy płynące po policzkach - Nie masz za co... Jeśli ktokolwiek ma przepraszać to jest to tylko Agnieszka...

- Nie Konrad, ja przepraszam cię za to, że ci nie uwierzyłam, za wszystko co powiedziałam, za to, że straciłam do ciebie zaufanie - jej głos był przerywany, a ciałem co chwilę wstrząsał szloch. - Jeśli nie będziesz chciał być z kobietą, która nie jest w stanie obdarzyć cię pełnym zaufaniem, to ja to zrozumiem, jeśli odejdziesz to naprawdę... - Dobroń nie mógł słuchać dalszych słów, a jedynym sposobem, by jej przerwać i jednocześnie pokazać jak bardzo się myliła był pocałunek. Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek innego przyciągnął ja do siebie i przywarł ustami do jej warg. Czuł, że jego serce znów mogło bić tak, jak powinno, czuł ulgę i radość. Przez tę całą sytuację myślał, że już nigdy nie będzie mógł tego zrobić. Całowali się gorączkowo, jakby chcieli zapomnieć o poprzednim dniu. Odsunął się od niej, popatrzył w jej oczy i wyszeptał:

- Nigdy bym cię nie zostawił i nie pragnę być z żadną inną kobieta, kocham ciebie i tylko ciebie - Pati poczuła, jak ciepło oblało całe jej ciało. Wielki kamień spadł jej z serca. Bała się, że mogła go stracić, że mógł się od niej odsunąć, a ona nie potrafiłaby bez niego żyć. Najlepszą odpowiedzią na jego słowa był kolejny pocałunek, ktory założyła na jego ustach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Napiszcie mi koniecznie co czuliście, gdy go czytaliście. Cieszycie się z takiego zakończenia? Spodziewaliście się go? Mam, nadzieję, że udało mi się was zaskoczyć. Następna część pojawi się w czwartek lub w piątek. Życzę wam miłego dnia, trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro