Rozdział LXXI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hanię obudziło głośne pukanie, ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę było wyjście spod kołdry, więc zakryła sobie poduszką uszy, by zagłuszyć hałas. Miała nadzieję, że osoba, która się dobijała odpuści i odejdzie. Tak się jednak nie stało.

- Nie dadzą się wyspać - westchnęła zrezygnowana. - Już idę! - krzyknęła i w końcu wyskoczyła z łóżka. Biegnąc po schodach, zaczęła się zastanawiać czy nikogo nie zapraszała. Nie miała pojęcia kogo mogła się spodziewać.

- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknęła Julka, gdy tylko Hania otworzyła jej drzwi i rzuciła jej się na szyję. Sikorka przez chwilę stała jak osłupiała. Probowała przypomniec sobie jaki był dzień. - Hanka, no co ty... - zaśmiała się Burska, widząc jej zakłopotaną minę. - Dzisiaj są twoje urodziny! Chyba nie chcesz powiedzieć, że sama o nich nie pamiętasz...

- Nie... Po prostu wcześnie jest i jeszcze nie myślę - prawda jednak była inna. Zapomniała o swoich urodzinach. W dzieciństwie zawsze obchodziła je z rodzicami, ale odkąd wyprowadziła się z domu i zaczęła dorosłe życie, ten dzień poszedł jakby w zapomnienie. Osoby, które wcześniej ją otaczały, nie wiedziały kiedy miała swój wielki dzień, więc nie obdarowywały ją prezentami, ani nic dla niej nie organizowały.

- Obudziłam cię? - spytała ze skruchą, kobieta przytaknęła ,po czym machnęła ręką.

- Ale nic się nie stało - stwierdziła z uśmiechem.

- Chciałam przyjść później, ale idę do szpitala na 10, a chciałam jeszcze rano osobiście cię uściskać - Hania poczuła jak promienieje. Była jej tak bardzo wdzięczna, że przy niej była. Nigdy nie miała prawdziwej przyjaciółki, na której mogła polegać, która pomogłaby jej w każdej sytuacji, z którą po prostu mogłaby świetnie spędzić czas. - I oczywiście dać ci prezent - dodała i wręczyła jej torebkę, Sikorka jeszcze raz mocno ją przytuliła.

- Dziękuję - w jej głosie było słychać wzruszenie.

- Hej, nie rozklejaj mi się tutaj, w swoje urodziny nie można płakać - Hania mimowolnie się zaśmiała.

- Czego się napijesz? - spytała, gdy wyszły z przedpokoju.

- Normalnie powiedziałabym że wina, ale zważywszy na to, że muszę iść do pracy to może herbaty - kobieta przytaknęła z uśmiechem i poszła do kuchni.

- A Michał coś przygotował? - spytała, gdy oparła się o jeden z blatów.

- Nie wiem, rano poszedł do pracy - wzruszyła ramionami.

- A co jak zapomniał?- spytała przejęta.

- To trudno, przecież to są tylko urodziny...

- Ale to są twoje urodziny, a on jest twoim narzeczonym. O takich rzeczach nie można zapominać.

- Wiesz jacy są faceci - zaśmiała się.

- Ale każdy facet musi się starać i pamiętać o takich rzeczach - powiedziała i wzięła od Hani gorący kubek. - Z resztą nie mów mi, że nie byłoby ci smutno gdyby nic dla ciebie nie zorganizował - Sikorka zmarszczyła brwi i pokręciła głową. Wmawiała sobie, że fakt czy Michał pamiętałby o jej urodzinach czy, nie miałby znaczenia, ale nie była to do końca prawda. Przyzwyczaiła się, że jej ukochany szykował dla niej niesamowite niespodzianki i miała nadzieję, że tak będzie i tym razem.

~~~

Gdy dochodziła dwunasta Hania zaczęła być niepsokojna. Od rana Michał ani razu do niej nie napisał, ani nie zadzwonił. Czy naprawdę mógł zapomnieć? To pytanie cały czas tkwiło jej w głowie. Wiedziała, że nie powinna mieć tak dużych oczekiwań, w końcu mężczyźni rzadko pamiętają o takich rzeczach, ale mimo to wierzyła, że jej ukochany był inny. Z drugiej strony jednak nie przypominała sobie, by Michał coś planował. Zazwyczaj orientowała się, gdy chciał coć dla niej przygotować, a tym razem nie zobaczyła nic dziwnego w jego zachowaniu. W końcu nie wytrzymała i sięgnęła po telefon. Miała nadzieję, że może rozmowa z nim rozwieje jej obawy albo je potwierdzi...

- Cześć, Haniu - usłyszała radosny głos swojego ukochanego.

- Cześć - starała się brzmieć normalnie.

- Stało się coś? - spytał, kobieta wzięła głęboki oddech i powiedziała:

- Nie, po prostu chciałam się zapytać czy będziesz dzisiaj wcześniej w domu.

- Nie, a czemu pytasz?

- Y... Po prostu... - zaczęła się jąkać, w końcu nie przygotowała sobie żadnego wytłumaczenia, miała nadzieję, że gdy tylko jej ukochany odbierze, złoży jej życzenia albo chociaż potwierdzi, że będzie chciał szybciej wrócić z pracy, by coś przygotować. - Nie wiem, na którą godzinę zrobić obiad - to było pierwsze kłamstwo jakie przyszło jej do głowy, liczyła na to, że mężczyzna jej uwierzy. Nie była dobra w kłamaniu, a on w szczególności umiał ją przejrzeć jeśli to robiła.

- Muszę kończyć Haniu - powiedział szybko - Pa, kocham cię.

- Ja też cię... - nie dokończyła jednak swojego zdania, bo usłyszała pikanie świadczące o zakończonym połączeniu. To nagłe przerwanie rozmowy jeszcze bardziej ją zasmuciło.

- Czy on naprawdę zapomniał? - westchnęła sama do siebie. Nawet jeśli bardzo tego nie chciała, czuła się zawiedziona, narodziła się w niej mała iskierka nadziei, że to będą pierwsze jej udane urodziny od bardzo dawna i ta iskierka zaczynała gasnąć.

~~~

Gdy dochodziła piętnasta Michał wrócił do domu. Hania miała nadzieję, że jednak ją jakoś zaskoczy, ale tak się nie stało. Przyszedł zadowolony jakby nigdy nic. Podczas obiadu opowiadał o swoich nowych pacjentach, a Sikorka głównie sluchała i jedynie potakiwała głową. Straciła dobry humor, a fakt, że on nawet tego nie zauważył jeszcze bardziej ją zasmucił.

Gdy tak jak każdego popołudnia zaczęli oglądać na kanapie film, Hania nawet nie skupiała się na fabule. Do końca miała nadzieję, że jej ukochany coś dla niej przygotował. W tamtym momencie jednak już ją straciła. Zachowywał się normalnie, z resztą było już na tyle późno, że była pewna, że gdyby miał dla niej jakiś prezent już by to wręczył. Nagle usłyszała dzwonek telefonu Wilczewskiego, który od razu poszedł do kuchni odebrać. Nawet nie przysłuchiwała się jego rozmowie, dalej pogrążona w swoich myślach.

- Pati prosi nas żebyśmy do niej podjechali i pomogli jej jeszcze z kilkoma rzeczami - powiedział do niej, gdy wrócił do salonu, dalej trzymał telefon przy uchu, czekając na jej odpowiedź.

- Powiedz jej, że przyjedziemy - wiedziała, że jeśli zajęłaby sobie czymś głowę, przestałaby zamsmucać się tym, że jej ukochanym zapomniał o urodzinach.

- Dobra siostra, będziemy za dziesięć minut - oznajmił i zaczął iść do przedpokoju, Hania usiadła na kanapie i głośno westchnęła.

- Julka miała rację, zapomniał - pomyślała, wyłączyła telewizor i ociągając się, poszła w stronę wyjścia.

~~~

Hania nie powiedziała ani słowa, odkąd tylko wsiedli do auta. Jedynie bezmyślnie wpatrywała się w szybę. Dopiero, gdy minęło dziesięć minut coś do niej dotarło.

- Nie jedziemy do Pati - sama nie wiedziała czy było to stwierdzenie, czy pytanie, ale oczekiwała jakiejś odpowiedzi od Michała. On natomiast cały czas z wielkim uśmiechem, patrzył się przed siebie na drogę - Matołku gdzie ty mnie zabierasz? - w jej głosie było słychać pomieszanie irytacji i podekscytowania, a gdy ukochany znów jej nieodpowiedział, odwróciła się w jego stronę i zaczęła się w niego wpatrywać. Gdyby spojrzenie mogło wypalać dziury ona na pewno w tamtym momencie by tego dokonała. - Odezwiesz się? - po tych słowach mężczyzna spojrzał przez sekundę w jej oczy, ale dalej nie wypowiedział ani jednego słowa.

- Chodź- Hania nawet nie zorientowała się kiedy zatrzymał samochód, ale gdy wyjrzała przez przednią szybę ujarzała znajdujący się przed nimi park. Michał wyskoczył z samochodu, przebiegł na jej stronę, otworzył drzwi, po czym wyciągnął do niej rękę.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytała wysiadając, gdy spojrzała na narzeczonego mimowolnie odwzajemniła jego uśmiech. Wilczewski nagle stanął za nią, po czym zasłonił jej oczy swoimi dłońmi - Michał, co ty robisz? - spytała spanikowana.

- Spokojnie - zaśmiał się przy jej uchu i zaczął powoli ją prowadzić, pod wpływem jego kojącego głosu trochę sie rozluźniła - Ufasz mi?

- Nie wiem - zażartowała, chociaż nie wiedziała czy był to do końca żart. Oczywiście, że mu ufała, ale znała go też na tyle dobrze, że wiedziała, że mógłby wpaść na jakiś głupi pomysł.

- Teraz i tak nie masz wyboru - Sikorka słyszała jedynie odgłos trzaskających pod ich stopami gałązek i cichy śpiew ptaków. W pewnym momencie mężczyzna się zatrzymał. - Wszystkiego najlepszego, kochanie - wyszeptał do jej ucha, a gdy odsłonił oczy, Hania ujrzała coś niesamowitego. Wielkie jezioro, z pomostem pięknie ozdobionym lampkami, na którym stali ich bliscy.

- Niespodzianka! - zawołali wszyscy jednocześnie, kobieta stała jak osłupiała, patrząc się to na Michała, to na cudowne miejsce i swoich bliskich.

- Chodź - mężczyzna wziął ją za rękę i poprowadził w tamtym kierunku, bo sama nie była w stanie się ruszyć. Dopiero wtedy mogła ujrzeć wszystko dokładnie. Lampki, balony, słodkości porozstawiane na małych stoliczkach, a słońce, które chyliło się już ku zachodowi dawało piękną poświatę. Wszystko wyglądało jak z bajki. Łzy napłynęły jej do oczu.

- Boże, dziękuję wam! - zawołała i przytuliła się najpierw do Julki i Patrycji, które stały na samym przodzie. - Jak mogłaś mnie tak wkręcić, cały dzień przez ciebie się martwilam, że on zapomniał! - zaśmiała się do Julki, w tamtym momencie była pewna, że jej przyjaciółka specjalnie rano powtarzała jej, że Michał mógł zapomnieć o tym ważnym dla niej dniu, by ona sama w to uwierzyła, ale nie była na nią zła. W końcu zrobiła to po to by udała się niespodzianka.

- Przepraszam, ale oni mnie zmusili - zażartowała.

Sikorka uściskała się z Barbarą, Cezarym, Konradem, Bartem, a nawet Matyldą, która również przyszła. Na koniec odwróciła się do Michała, który dalej stał na początku pomostu, popatrzyła się w jego oczy, po czym rzuciła mu się na szyję.

- Dziękuję - wyszeptała, a łzy, które cały czas lśniły jej w oczach w tamtym momencie popłynęły po policzkach. Mężczyzna wziął jej twarz w dłonie i otarł je kciukami.

- Nie wolno płakać w urodziny! - krzyknęła do niej Julka, Sikorka głośno się zaśmiała - A ja już się prawie na ciebie obraziłam - powiedziała do ukochanego.

- Wiem i uwierz mi jeszcze trudniej było trzymać wszystko w sekrecie, gdy widziałem że byłaś smutna, a nic nie mogłem zdradzić - przyznał i oparł swoje czoło o jej. Kobieta cicho się roześmiała.

- Przepraszam, że w ciebie zwątpiłam i myślałam, że zapomniałeś - w jej głosie było słychać smutek.

- Hej, ale taki był zamiar, żebyś się nie spodziewała i żebyś była pewna, że zapomnieliśmy - miał nadzieję, że uśmiech na jego twarzy poprawi również jej humor, w końcu to był jej dzień. Powinna się nim cieszyć - Nie masz za co przepraszać - dodał. - Ale pamiętaj nigdy bym nie zapomniał - zaśmiał się i złożył na jej ustach krótki pocałunek, wiedział, że wszyscy wbili w nich wzrok, więc pomimo tego, że pragnął oddać się w zupełności pragnieniu, nie wypuścić jej z ramion i nie odciągnąć od niej swoich warg musiał się powstrzymać.

- No już, dosyć tych czułości, trzeba tort pokroić - roześmiała sie Pati. Hania popatrzyła się jeszcze raz na cały pomost. Ludzie, którzy na nim stali tak wiele dla niej znaczyli, była im tak bardzo wdzięczna za to, że po prostu przy niej byli. Przez długi czas nie zdawał sobie sprawy jak ważne w życiu każdego człowieka są urodziny i żyła w przekonaniu, że mogła nie świętować tego dnia, ale w tamtym momencie zrozumiała w jakim była błędzie. Jeśli ma się wokół siebie najbliższe osoby to, to święto może być niezwykłe.

~~~

Około dwudziestej trzeciej, cała impreza się skończyła. Gdy tylko Hania wsiadła do samochodu poczuła jak bardzo była zmęczona, ale przed wszystkim przepełniało ją szczęście. Poczuła spokój, zrozumiała, że ma przy sobie tak wspaniałe osoby, że cokolwiek by się nie działo, zawsze może na nich liczyć, a oni zawsze przy niej będą. Znowu zaczęła wpatrywać się w szybę, tylko tym razem jej serce było przepełnione radością.

- Spodobało ci się? - nie musiał zadawać tego pytania, wystarczyło, że na nią spojrzał, by wiedział, że była zachwycona. Chciał jednak usłyszeć to z jej ust.

- To były najlepsze urodziny w moim życiu - przyznała z uśmiechem. Widząc jej radość, Michał poczuł jak robi mu się ciepło na sercu.

- Ja wezmę prezenty, ty już idź - powiedział, gdy zaparkował przed domem.

- Chcesz sobie je przywłaszczyć? - zaśmiała się.

- Tak, marzę o nowej sukience, parze butów i biżuteri - kobieta wybuchnęła śmiechem po czym z szerokim uśmiechem wyszła z auta. Gdy tylko otworzyła drzwi do domu stanęła jak wryta. Całe schody, były zastawione świeczkami. Światło które dawały rozświetlało cały dom. Hania otworzyła usta z zachwytu.

- O boże - westchnęła, zrzuciła szybko buty i poszła na górę, powoli stawiając noge na każdym szczeblu. Droga była rozświetlona prosto do sypialni, a gdy uchyliła jej drzwi, jej oczom ukazało się wielki serce ułożone że świeczek. Zasłoniła ręką usta i zaczęła kręcić z niedowierzaniem głową. Wszystko wyglądało jak z bajki albo filmu romantycznego. Po chwili usłyszała kroki ukochanego, wiedziała, że stanął za nią.

- Kiedy ty to... - gdy odwróciła się jednak do niego twarzą kompletnie zaniemówiła. W jednej ręce trzymał wielki bukiet czerwonych róż, a w drugiej pięknie zapakowany prezent. Ze zdziwienia otworzyła jeszcze szerzej oczy.

- Prawdziwy czarodziej nie zdradza swoich sztuczek - zaśmiał się i przybliżył się do kobiety, wręczając jej kwiaty i ozdobione pudełko.

- Dziękuję - wyszeptała trzęsącym się głosem i spojrzała w jego oczy, poczuła jak jej serce zaczęło przyspieszać odłożyła kwiatu i pakunek na szafkę nocną po czym mocno przytuliła się do narzeczonego - Jesteś najlepszą mężczyzną na świecie - Michał zaśmiał się na jej słowa.

- Wiesz, co muszę jeszcze zrobić - spytał nagle. - Nie złożyłem ci jeszcze życzeń - Hania wybuchnęła śmiechem.

- A więc słucham... - patrzyła prosto w jego piękne oczy, w którym odbijało się światło otaczających ich świec.

- Ale chyba przyzyczaiłaś się, że nie robię nic w oczywisty sposób - wyszeptał, po czym popchnął ją lekko na łóżku, a gdy tylko położyła się na placach, zawisnął nad nią, opierając się na przedramionach. - A więc, życzę ci żebyś w weekendy nie wychodziła ze mną z łóżka - zaczął i pocałował ją w policzek. - Żebyś gotowała najlepsze obiady - przybliżył swoje usta do jej szyi - Żebyś zawsze witała mnie w domu z uśmiechem.

- Składasz życzenia sobie czy mi? - zaśmiała się.

- To w takim razie czego ty byś chciała najbardziej? - wyszeptał i spojrzał jej w oczy.

- Żebyś mnie teraz pocałował i już nigdy nie przestał - nigdy nie sądziła, że to może być jej największym pragnieniem, ale tak wtedy było. Jej wszystkie marzenie były związane tylko z nim.

- Spróbujemy - wielki uśmiech zagościł na jego twarzy, a gdy dotknął jej wargi, Hania poczuła jak fala gorąca oblewa całe jej ciało.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Chcielibyście spędzić tak urodziny? Spodobała wam się niespodzianka Michała i jego życzenia? A czego wy byście życzyli Hani? Napiszcie koniecznie w komentarzach. Ja na pewno życzyłabym jej szczęścia i spokoju, uśmiechu na twarzy i niezapomnianego ślubu, który zbliża się już wielkimi krokami. Powiem wam szczerze, że nie mogę się już go doczekać. A wy? Chciałabym wam również podziękować za to, że już ponad pięć miesięcy czytacie moją książkę. Oczywiście wiem, że ciągle pojawiają się nowi czytelnicy, którym również z całego serca dziękuję, ale jestem też ciekawa czy są ze mną osoby, które czytały ją od samego początku. Dajcie znać. Następny rozdział pojawi się w niedzielę. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro