Rozdział LXXXIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Każda kolejna sekunda, którą spędzali w kościele wydawała się coraz dłuższa. Ich ostatnimi wypowiedzianymi słowami była przysięga, którą złożyli jeszcze chwilę temu, stojąc przed ołtarzem. Od tamtego momentu żadne z nich nie wydusiło z siebie ani jednego dźwięku. Cisza jednak nie była nieprzyjemna, była wręcz kojąca. W końcu czy były jakieś słowa, którymi mogliby wyrazić to co czuli? Wpatrywali się bezustannie w swoje oczy i to wystarczało. Oboje znali się na tyle dobrze, że potrafili wszystko wyczytać ze swojego wzroku. A w tamtym momencie w ich spojrzeniu było widać tylko jedno. Miłość. Czystą, bezgraniczną miłość. Słowa ksiądza, który dalej prowadził mszę dochodziły do nich z oddali. Słyszeli tylko swoje przyspieszone oddechy i głośne bicie serc. Mieli wrażenie jakby nie było nikogo wokół, jakby znajdowali się tam tylko oni. Hania próbowała powstrzymać łzy, które co chwilę zamazywały jej ostrość widzenia. Gdy jednak kolejny raz jej policzki stały się mokre po prostu się poddała. Emocje targające jej ciało były zbyt silne. To co się działo jeszcze w pełni do niej nie docierało. Miała wrażenie jakby znalazła się we śnie, śnie z którego tak bardzo nie chcemy się budzić, bo wiemy, że po otworzeniu oczu zostanie tylko pustka i smutek. Wszystko było jednak rzeczywistością, jej rzeczywistością, której nie spodziewała się dożyć, której była pewna, że może zostać jedynie jej cichym pragnieniem.

~~~

Kobieta nawet nie zorientowała się kiedy przyszedł momnet wyjścia z kościoła. Widziała, że Michał w jakikolwiek sposób kontaktował, bo jego spojrzenie nie było już tak bardzo nieobecne. Ona natomiast dalej błądziła gdzieś swoimi myślami, nie rozumiejąc co się działo wokół. Dopiero pod wpływem dotyku jego dłoni na swoim ramieniu trochę oprzytomniała. Goście zaczęli wychodzić z kościoła w akompaniamencie melodi organów, więc oni również musieli pokierować się w stronę wyjścia.

- Wszystko dobrze? - wyszeptał Wilczewski tuż przy jej uchu, widząc jej lekko drżące ciało. Uniosła na niego swój wzrok i spojrzała prosto w jego oczy. Gdy tylko to zrobiła poczuła, że każdy jej mięsień się rozluźnił, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Dalej nie była w stanie nic z siebie wydusić, więc jedynie skinęła, po czym oparła głowę o jego bark. Wtedy czuła już tylko spokój, spokój, który nigdy nie był aż tak wielki.
Gdy tylko postawili pierwszy krok przed kościołem, usłyszeli głośne wybuchy, po czym ujrzeli białe konfetti, które powoli spadało na ziemię. Wszystkie oczy były wybite prosto w nich, ale oni nie zwracali na to uwagę. Dalej wpatrywali się w siebie i z każdą sekundą czuli, że radość rozpierała ich jeszcze bardziej.

Nagle usłyszeli klakson samochodu, przez co błyskawicznie przenieśli wzrok w tamtym kierunku. Hania otworzyła jeszcze szerzej oczy i ze zmarszczonymi brwiami spojrzała z powrotem na Michała, który wyglądał jednak na równie zaskoczonego. Przed nimi stała biała limuzyna, przyozdobiona pięknymi kwiatami.

- No co macie takie miny jakbyście ducha zobaczyli? - zaśmiała się Pati, podchodząc bliżej nich.

- Ale... ? Jak wy... ? Kiedy...? - jąkała się kobieta, przeskakując wzrokiem co chwilę z Patrycji na stojące przed nimi auto.

- No chyba nie mysleliście, że nie zaplanowaliśmy wam żadnych niespodzianek. No już, wskakiwać - położyła im dłonie na plecach, delikatnie popychając ich w tamtym kierunku. - Widzimy się na sali - dodała z wielkim uśmiechem. Hania spojrzała na Michała i cicho się zaśmiała. Powoli przeszli w stronę limuzyny. Ich kroki były powolne, jakby dalej nie mogli uwierzyć, że to działo się naprawdę. Tamten dzień zdecydowanie szykował dla nich więcej niewiadomych niż mogliby przypuszczać.

~~~

W aucie panowała głucha cisza. Hania wbiła wzrok w okno i z uśmiechem na ustach wpatrywała się w mijane budynki. Wiedziała, że jej ukochany cały czas ją obserwował. Kiedyś czuła się niekomfortowo, mając świadomość, że przyciągała czyjąś uwagę, jednak wtedy już tak nie było, a w szczególności gdy to on skupiał na niej swe spojrzenie. Poczuła jego rękę, na swojej dłoni, którą położyła płasko na siedzeniu. Mężczyzna zaczął gładzić jej knykcie, po czym uniósł ją i delikatnie pocałował. Kobieta przeniosła na niego wzork i zatopiła się w jego spojrzeniu. Było tak głębokie, jak jeszcze nigdy wcześniej. Wyrażało tak wiele emocji, że miała problem by je wszystkie wyczytać. Znała go dwa lata, ale nigdy nie widziała go tak bardzo przepełnionego radością.

- Kocham cię- wyszeptał, wywołując ciarki na całym jej ciele. Te słowa od zawsze były dla niej piękne, w tamtym momencie miały jednak w sobie coś bardziej magicznego.

- A ja ciebie - jej głos był lekko zachrypnięty. Wbiła wzork w jego usta i wiedziała już, że przepadła. Przysunęła się do niego, łącząc ich wargi w pocałunku. Jej serce przyspieszyło jeszcze bardziej i miała wrażenie, że mogło wyskoczyć z jej klatki piersiowej. Dłonie, które położyła na jego szyji lekko się trzęsły, a w brzuchu motylki latały z podwojoną siła. Czuła, że na jego usta wpłynął delikatny uśmiech. Przepełniało ich szczęście, szczęście w które istnienie oboje tyle razy zwątpili.

~~~

Gdy dojechali na miejsce wszyscy znajdowali się już na podjeździe przed salą. Goście stali wzdłuż chodnika przyozdobionego białymi balonami w kształcie serc zaczepionymi o stojące donice. Promienie słoneczne dodawały jeszcze większego uroku, a delikatny wiaterek wprawiał dekoracje w ruch. Wychodząc z auta Hania, poczuła pewien niepokój. Zniknął on jednak tak szybko jak się pojawił, w momencie gdy Michał objął ją ramieniem. Jego obecność zawsze ją uspokajała, a każdy dotyk koił jej wszelkie nerwy. Szeroko otwarte drzwi sali, z każdej strony były przyzdobione pięknymi kwiatami. Gdy znaleźli się już zaledwie metr od nich, mężczyzna na chwilę stanął, zatrzymując również swoją ukochaną, po czym podniósł ją z ziemi, przy radosnych okrzykach gość, znajdujących się za nimi i jej głośnym śmiechu. Przenosząc ja przez próg, ani na chwilę nie oderwał wzorku od jej oczu. Były tak piękne, a w tamtym momencie błyszczały jeszcze mocniej niż zazwyczaj.

Gdy w końcu znaleźli się w środku i Michał postawił ją z powrotem na ziemię przebiegli spojrzeniem po całej sali. Zdecydownie musieli przyznać, że po prostu ich oczarowało. Wiedzieli jak miał wyglądać wystrój, lecz rzeczywisty efekt przerósł ich oczekiwania. Na małej scenie stał elegancko ubrany zespół, po prawej stronie znajdowały się rzędu stolików nakrytych białymi, eleganckimi obrusami i zastawionych słodkościami. W rogu stał również mały barek z alkoholem, przy którym z tacami w rękach stali kelnerzy gotowi do rozpoczęcia pracy. Parkiet na którym stali wydawał im się ogromny, a miejsca do tańca były jeszcze więcej niż przypuszczali. Również na żyrandolach wiszących nad nimi były zawieszone dekoracje. W rogach, w dużych, białych donicach, stały sztuczne drzewka, które jednak zamiast liści miały różowe kwiaty.

Hania głośno westchnęła z zachwytu, po czym spojrzała na Michała. Też był wniebowzięty, widziała to doskonale. Słyszeli kroki gości wchodzących do środka, lecz nie zwrócili na to zbytniej uwagi, bo ich wzork przykuło najbardziej udekorowane miejsce przy jednym ze stołów. Okno było zakryte cienkim, białym materiałem, do którego była przybita drewniana zawieszka z ich imionami, a nad nią znajdowały się kolejne kwiaty.

- Skoro wszyscy już się zebraliśmy - z zamyślenia wyrwał ich kobiecy głos dobiegający ze sceny - to prosimy gości o zrobienie koła, a parę młodą zapraszamy do pierwszego tańca - Hania odwróciła się do przodem do Michała i szeroko się uśmiechnęła. Tak, nadszedł ten moment. Stanęli na przeciwko siebie, a w momencie, w którym rozbrzmiały pierwsze dzięki piosneki ,, All of me " rozpoczęli choreografię. Wiedzieli, że wszyscy wbili w nich wzrok, ale wtedy nie miało to dla nich żadnego znaczenia. Wpatrywali się jedynie w swoje oczy, wykonując kolejne kroki. Ta chwila była magiczna, przypominała piękny sen, w którym oboje trwali. W połowie piosenki, dym wytworzony z maszynek, dotarł do ich stóp. Czuli się jakby tańczyli, unosząc się w pięknych obłokach. Z każdym dotykiem, serce Hani biło jak szalone, a policzki bolały od szerokiego uśmiechu, który ani na chwilę nie zszedł z jej twarzy. Nawet nie zorientowała się kiedy wykonywali ostatnie ruchy, piosenka się zakończyła, a oni stali na przeciwko siebie. Uslyszeli oklaski, a już po chwili głośne krzyki.

- Gorzko! Gorzko! - kobieta kiedyś wzbraniała się przed pocałunkami na oczach innych, ale w tym dniu wszystko było inne, ona była inna. Stanęła na palcach, kładąc dłoń na karku Michała, po czym delikatnie go do siebie przyciągnęła. I wtedy cały hałas ucichł, przynajmniej w ich głowach. Liczyli się już tylko oni.

~~~

Po złożeniu życzeń przez wszystkich gości i odebraniu prezentów, wesele trwało już w najlepsze. Zespół grał największe polskie jak i zagraniczne przeboje, przy których wszyscy się bawili. Na początku goście siedzieli w wyznaczonych przez plakietki miejscach, lecz dosyć szybko się to zmieniło. Sala podzieliła się na dwie części. W jednej z nich siedziały wszystkie kobiety razem z Hanią, rozmawiając i śmiejąc się do łez, a przy drugim stoliku siedzieli mężczyźni. Kelnerzy biegali po całej sali, głównie nosząc nowe butelki alkoholu. Jedzenie, które również roznosili, było znakomite, więc znikało w błyskawicznym tempie. Po pewnym czasie, gdy najwyraźniej męski stolik wypił już trochę za dużo, Hania nie mogła nawet na chwilę odpocząć. Kuzyni Michała wzięli ją w obroty i nie dali jej odejść z parkietu. Kobieta posyłała swojemu ukochanego błagalne spojrzenia, ale ten jedynie się w nią wpatrywał, śmiejąc się do rozpuku. Przynajmniej do momentu, w którym on nie został wyciągnięty do tańca przez ciotkę Hani. Wtedy zdecydownie nie było już mu tak do śmiechu.

- A ty co taki zmęczony - zaśmiała się, gdy nareszcie wrócił również do stolika, na co mężczyzna jedynie przewrócił oczami.

- Ja zmęczony? - zaśmiał się, jego oddech mówił jednak sam za siebie.

- No to chodź zatańczyć - powiedziała zrywając się z krzesła i nawet nie dając mu usiąść. Uwielbiała się z nim droczyć, a w tamtej chwili miała jeszcze lepszy humor niż zazwyczaj. - Chyba że nie masz siły - w jej głosie było słychać lekką kpinę, a Michał nie mógł dać jej za wygraną.

- Ostrzegam, że jak tu wrócimy nie będziesz miała siły nawet wstać z krzesła - wyszeptał do jej ucha, kobieta zareagowała na to głośnym śmiechem i pociągnęła go na środek sali.

I tak przez najbliższą godzinę nie schodzili z parkietu, tańcząc zarówno do skocznej jak i powolnej muzyki. Zmęczenie, które oczywiście oboje czuli, nie miało znaczenia. Najważniejsze były wszystkie słowa, które sobie szeptali i ciągłe posyłane spojrzenia.

~~~

Patrycja z uśmiechem obserwowała tańczących na środku parkietu Hanię i Michała. Jeszcze nigdy nie widziała, by jej brat był aż tak bardzo szczęśliwy. Radość tryskajacą z jego oczu, dało się wyczuć nawet z odległości kilometra. Na jej ustach również gościł szeroki uśmiech. Tak bardzo cieszyła się, że tamten dzień przebiegał tak cudownie. Włożyła w przygotowania całe swoje serce i niesamowicie zależało jej na tym by wszystko szło po jej myśli.

- Cześć - usłyszała męski głos, który wyrwał ją z zamyślenia. Od razu podniosła wzrok i ujrzała stojącego tuż obok niej Tomka, który już po chwili zajął miejsce obok niej, gdzie jeszcze chwilę temu siedział Konrad, który poszedł do łazienki. Kobieta zlustrowała go wzokeim, zatrzymując się dłużej na jego twarzy, a konkretnie na nosie, który dalej był siny. Wiedziała co zaszło na wieczorze kawalerskim jej brata. Gdy tamtej nocy wróciła do ich mieszkania, Dobroń już tam na nią czekał. Oboje nie myśleli w pełni trzeźwo, więc gdy tylko mężczyzna opowiedział jej o tym co wydarzyło się w klubie, doszło między nimi do kłótni. Padło dużo zbędnych i nieodpowiednich słów, a atmosfera była mocno napięta. Następnego dnia porozmawali już na spokojnie, wszystko sobie tłumacząc, co nie zmieniło jednak faktu, że Pati dalej była wściekła na swojego chłopaka za to co zrobił. Miała do niego pretensje, że zareagował tak ostro. Nie ukrywała jednak również złości za słowa, które wypowiedział jej przyjaciel.

- Cześć - jej głos był pozbawiony emocji, a uśmiech zniknął z twarzy.

- Słuchaj... - Tomek nie zdążył jednak powiedzieć nic więcej, bo w tamtym momencie do stolika wrócił Konrad. W jego oczach była widać iskry złości. Mężczyźni przez długi czas jedynie mierzyli się wzrokiem. Pati czuła się tak niezręcznie jak jeszcze nigdy w życiu. Widziała furię w oczach swojego ukochanego i była świadoma, że był na skraju wytrzymania i niewiele dzieliło go od doprowadzenia do bójki.

- Nie wiem czy zauważyliście, ale jesteśmy na weselu i jeżeli zrobicie w tym momencie jakąś aferę to przysięgam, że na żadnego z was już nigdy więcej nawet nie spojrzę - jej słowa sprowadziły ich na ziemię i jednocześnie przenieśli na nią wzrok. Miała świadomość, że może przesadziła, ale za bardzo zależało jej na tamtym dniu i szczęściu jej brata i Hani.

- A kto tu mówi o jakimś zamieszaniu? - prychnął Tomek, Wilczewska czuła, że nie było dobrze, wiedziała też, że jeśli by do czegoś doszło trudno byłoby jej to opanować.

- Pati! - usłyszała nagle głos Hani, która bez żadnych kolejnych słów odsunęła jej krzesło, po czym wzięła jej dłonie, unosząc ją do góry. - Chodź

- Ale gdzie...? - spytała zdezorientowana, widziała we wzroku kobiety pewne iskierki i wiedziała, że chodziło o coś konkretnego.

- A kto będzie bukiet łapać?! - zaśmiała się i pociągnęła ją w strone parkietu. Patrycja czuła dwie pary oczu wbite w jej plecy. Może nie chciała zostawiać ich tam samych, a tym bardziej nigdy nie była fanką brania udziału w tego typu rzeczach na żadnych ślubach, ale teraz poczuła pewną ulgę, że mogła odejść od tamtego stolika. W jej głowie dalej tkwiła nadzieja, że dzięki temu do niczego więcej między nami nie dojdzie.

Hania jeszcze raz posłała jej szeroki uśmiech, zostawiając ją na parkiecie, po czym zrobiła kilka kroków do przodu, odwróciła się plecami do niej i kilku swoich oraz Michała kuzynek, które również się tam zebrała, po czym wyrzuciła bukiet za siebie. I tak, chyba był tylko jeden kierunek, w którym mógł polecieć. Pati trzymając go w dłoniach, po czym widząc cwany uśmiech stojącej już do niej twarzą kobiety, była pewna, że zrobiła to świadomie.

- No to co?! Następne wesele wasze?! - zawołała z głośnym śmiechem, Patrycja cicho prychnęła, po czym odwróciła się w stronę Konrada. Tomka już przy nim nie było, a mężczyzna z szerokim uśmiechem wbił w nią swój wzrok. Prawdą było, że Wilczewska nigdy nie wierzyła w takie przesądy i zawsze się od nich wzbraniała, ale tym razem patrząc na kwiaty, po prostu chciała dać się ponieść wyobraźni.

~~~

Michał od dłuższego czasu siedział przy Cezarym, prowadząc dość zabawną rozmowę. Senior nie szczędził z alkoholem, a jego wszytkie opowiadane anegdoty, czy historię wywoływały wybuch śmiechu mężczyzny. Uwielbiał poczucie humoru swojego dziadka, a już nie raz przekonał się, że po alkoholu jest ono jeszcze większe.

- Ale spójrz na nią - powiedział nagle, kiwając głowę w stronę Hani. - Nie dość że piękna i mądra to jescze zobacz jak się rusza - Michal przeniósł wzrok na swoją ukochaną, która tańczyła właśnie z mężem jego ciotki i szeroko się uśmiechnął - Ja ci dziecko zazdroszczę nocy poślubnej z taką kobietą - temat ich rozmowy tyle razy zszedł już w tamtym kierunku, że mężczyznę nawet nie zdziwiły już te słowa, mimo to kolejny raz zareagował śmiechem. Nagle krzesło obok niego się odsunęło, a Cezary powoli się podniósł.

- Gdzie idziesz? - spytał ze zmarszonymi brwiami, ale Wilczewski nic mu nie odpowiedział i pokierował się w stronę parkietu.

Właśnie kończyła się kolejna piosenka, więc Hania dziękując wujkowi Michała za taniec, chciała pójść w stronę stolika. Ujrzała jednak Cezarego zmierzającego w jej kierunku z szerokim uśmiechem. Nic nie mogła poradzić na to, że ona również poczuła przypływ radości. On zawsze zarażał ją swoją pozytywną energią.

- Czy mogę panią prosić? - zapytał nonszalancko, wyciągając w jej stronę dłoń, którą Hania bez zastanowienia chwyciła, a zespół zaczął grać piosenkę ,,Nie liczę godzin i lat". - Wiesz, że dzisiaj spełniasz moje marzenie... - powiedział, obracając kobietę.

- Wiem - zaśmiała się, doskonale zdawała sobie sprawę jak bardzo czekał, na ten dzień, pragnął go równie mocno jak oni.

- A wiesz, że zostało jeszcze jedno... - Hania przez chwilę nie zrozumiała jego słów, ale gdy nareszcie do niej dotarły, kolejny raz głośno się zaśmiała. - Jak się postaracie to może nawet dzisiaj uda wam się je spełnić - szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy, pamiętała czego mężczyzna pragnął najbardziej, wnuków. Już chciała coś powiedzieć, ale Cezary znów obkręcił ją wokół własnej osi, po czym złapał jej dłoń pochylając ją do tyłu. Kobieta zanosiła się głośnym śmiechem, poddając sie różnym ruchom, które wymyślał mężczyzna. Po każdym jego kroku coraz bardziej utwierdzała się w tym, że był naprawdę dobrym tancerzem. Nie chciał spuścić ją z parkietu, więc przetańczyli razem również kolejne utwory- ,, Szklana pogoda" i ,, Wszystko czego dziś chcę". Gdy kończyła się ostatnia piosenka, mężczyzna uniósł dłoń kobiety i pochylił się by ją pocałować - Dziękuję za taniec, wnuczko - na jej ustach pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Wiedziała jak bardzo się cieszył z tego, że nareszcie oficjalnie mógł ja tak nazywać.

- Ja również, dziadku - senior jeszcze bardziej się rozpromienił po jej słowach. Ona też była przeszczęśliwa, że ludzie, którzy stali się dla niej tak bliscy, właśnie zostali jej rodziną.

~~~

Hania stała razem z Pati przy stole zastawionym alkoholem i nalewała sobie lampkę wina. Nie piła dużo, a wręcz w ogóle, nie potrzebowała do szczęścia alkoholu. Była wystarczająco radosna i pobudzona, a uśmiech i tak nie schodził jej z twarzy. Patrycja właśnie opowiadała jej jedną z historii z Michała i jej dzieciństwa, gdy nagle przerwała w pół słowa i przeniosła wzrok z niej na jakiś punkt znajdujący się za jej plecami, a na jej twarzy, zagościł jeszcze szerszy uśmiech niż przed chwilą.

- Co jest? - spytała lekko zdezorientowana Hania, ale kobieta nic nie powiedziała, jedynie wyjęła z dłoni kieliszek, złapała ją za barki i delikatnie odwróciła, w stronę małej sceny, na której znajdował się zespół. W tamtym momecie na środku, przy mikrofonie stał jednak Michał, a jego wzrok był skierowany prosto na nią. Patrzył na nią z taką intensywnością, że jej nogi od razu się pod nią ugięły, jego spojrzenie zawsze tak nią nią działało.

- Aż za dobrze zdaję sobie sprawę, że opisanie naszej historii w kilku zdaniach nie będzie proste, a wręcz nierealne, ale to co chcę ci powiedzieć jest bardzo ważne, chociaż wiem, że żadne słowa nie są w stanie opisać tego, co teraz czuję - zaczął mężczyzna, na jego ustach gościł szeroki uśmiech, ale jego ramiona były spięte, więc kobieta doskonale widziała, że był zestresowany. - Haniu, dopóki cię nie poznałem nie wiedziałem czym jest miłość. Zupełnie jakbyś pojawiając się, obudziła moje serce - do jej oczu napłynęły łzy, Pati, która stała przy niej, objęła ją ramieniem, ale ona nawet nie czuła jej dotyku, całą swoją uwagę skupiła na nim. - Dobrze wiesz, że nasz początek nie był najlepszy, w końcu ja uznałem cię za zołzę, a ty mnie za dupka - po tych słowach cicho się zaśmiała, doskonale pamiętała ich pierwsze spędzony razem dni i miesiące. - Wydawało nam się, że jesteśmy tak kompletnie inni, ale jak widzisz pozory często mylą, a przeciwieństwa lubią się przyciągać. Zmieniłem się... Dzięki tobie, a ty otworzyłaś się i zaufałaś mi. Oczywiście zanim udało mi się oswoić zranioną Sikorkę trochę czasu minęło, ale nie żałuję ani momentu. Nie wierzyłem w przeznaczenie, ani w to, że na ziemi istnieje osoba, która jest dla mnie stworzona. Dopiero teraz jak na ciebie patrzę, wiem jak bardzo się myliłem - po jej policzku popłynęła pierwsza łza, nie scierała jej jednak, nie była w stanie wykonać żadnego ruchu - Nie było kolorowo i chyba wiedzą o tym wszyscy, którzy się tutaj znajdują. Los cały czas stawiał na naszej drodze nowe przeciwności, które musieliśmy pokonać, ale daliśmy radę, bo w końcu jesteśmy tutaj, razem. Z czasem zrozumiałem, że może to wszystko było potrzebne, może musieliśmy tak dużo przejść, żeby zrozumieć, że nie możemy bez siebie żyć, a nasza miłość jest silniejsza niż przypuszczaliśmy. Jesteś dla mnie najważniejszą osoba na całym świecie, a słowa przysięgi, którą ci dzisiaj złożyłem, były najbardziej szczerymi słowami w moim życiu. Nawet nie łudzę się, że teraz będziemy żyli jak w bajce, bo nawet gdy czasem nam się wydaje, że to możliwe, to życie to nie bajka. Ale ja obiecuję być twoim księciem i zrobię wszystko byś już nigdy nie musiała się zamartwiać - kobieta czuła, że jej serce zaczęło bić jeszcze szybciej, wzięła głęboki wdech, uświadamiając sobie, że odkąd Michał zaczął mówić wstrzymała powietrze. - Prawdą jest to, że niewielu rzeczy mogę być pewny, ale jest coś co mogę ci obiecać. Nigdy cię nie opuszczę, nawet jak oboje będziemy starzy i być może zaczniemy tracić pamięć i tak będę cię kochać - w tym momencie dla Hani cały świat stanął w miejscu. Jej ukochany zeskoczył ze sceny, oddając mikrofon zespołowi i szybkim krokim podszedł w jej kierunku. Nie wiedziała ile zajęło mu dojście do niej, ale miała wrażenie jakby trwało to całe wieki. Gdy nareszcie znalazł się wystarczająco blisko, przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Kobieta czuła, że łzy płynęły strumieniami z jej oczu, a szloch co chwilę wstrząsał ciałem. Nigdy nie usłyszała tak pięknych słów i nigdy nie przypuszczała, że przyjdzie dzień, w którym ktoś mógłby jej coś takiego powiedzieć. Była świadoma, że wszystkie pary oczu były wbite prosto w nich, ale w tamtym momencie to nie miało znaczenia. Liczył się tylko on i jego ramiona, które mocno ją obejmowały. Nie wiedziała ile tak stali. Minęły sekundy, minuty, a może godziny. Jej oddech zaczął się uspokajać, a gdy mężczyzna delikatnie się od niej odsunął, by wziąć jej twarz w dłonie i spojrzeć jej w oczy, czuła że spokój i jednocześnie radość oblała całe jej ciało.

- Kocham cię - wyszeptał, składając na jej ustach delikatny pocałunek. Wtedy nie potrzebowała już nic więcej. Jej serce biło jak szalone, a motylki w brzuchu latały tak mocno, jak nigdy wcześniej. Ona też go kochała, najbardziej na świecie i też wiedziała, że ich przyszłość mogła wyglądać różnie, ale mimo to od tego momentu nie czuła już strachu. Nie bała sie co mogłoby ich czekać, bo byli razem, a wspólnie mogli przezwyciężyć wszystko.

~~~

Minęła piąta rano, gdy Hania z Michałem wsiedli do limuzyny, która miała odwieść ich do domu. Przez całą drogę w samochodzie panowała cisza. Mężczyzna nic nie mógł poradzić na to, że jego wzrok co chwilę uciekał w stronę ukochanej, która siedziała obok niego i wpatrywała się w okno. Gdy ich spojrzenia co jakiś czas się krzyżowały, obojgu pojawiały się na ustach jeszcze szersze uśmiechy. Nawet nie czuli zmęczenia, bo jedyną emocją jaką zawładnęła ich ciałami była radość.

Kobieta delikatnie obracała obrączkę znajdująca się na jej palcu. To był jej dowód na to, że sobie tego nie zmyśliła, że to wszystko działo się naprawdę. Złoty krążek widniejący na jej palcu, uświadamiał jej, że w jej życiu właśnie zaczął się nowu etap, że to co złe odeszło w tym momecie, w którym złożyli sobie przysięgę. Hania jak zwykle pogrążona w swoich myślach, nie zorientowała się kiedy znaleźli się na ich podjeździe. Poczuła nagły przypływ emocji, dobrze wiedziała co miało wydarzyć się dalej. Michał wyskoczył z samochodu, przebiegł na jej stronę i otwierając jej drzwi, wyciągnął w jej stronę swoją dłoń, którą kobieta bez chwili zawahania ujęła. Dreszcz przeszedł po jej ramieniu, a serce zaczęło bić jeszcze szybciej, gdy w końcu wstała z siedzenia i stanęła zaledwie kilka centymetrów od Wilczewskiego. Dalej nic nie mówili, wszystko wyrażał ich wzork i doskonale zdawali sobie z tego sprawę.

Auto odjechało, a oni zostali sami przed domem. Hania otworzyła torebkę i nawet na chwilę nie odrywając wzorku od Michała, zaczęła szukać w niej kluczy. Nie miała pojęcia jakim sposobem udało jej się jeszcze ustać na nogach, które były miękkie jak waty, a tym bardziej nie wiedziała jakim cudem była w stanie się ruszyć i przejść w stronę drzwi.

Jej ręka się trzęsła, gdy starała się otworzyć zamek, a gdy w końcu jej się to udało i chciała sięgnąć po klamkę, Michał złapał ją za nadgarstek i odwrócił przodem do siebie. Patrząc w jego oczy, wstrzymała oddech.

- Żono - wyszeptał, jego głos był lekko ochrypły co spowodowało, że fala gorąca uderzyła w jej ciało. Sposób w jaki powiedział to jedno słowo doprowadził ją do szaleństwa.

- Mężu - na jej usta wkradł się szeroki uśmiech. Kolejny raz w ciągu tamtego dnia mieli wrażenie, że czas się zatrzymał. W jednym momencie jednak wszystko nabrało tempa. Michał przyciągnął do siebie Hanię, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku i po omacku szukając klamki za jej plecami. Gdy w końcu udało mu się ją znaleźć, z impetem otworzył drzwi ani na chwilę się od niej nie odsuwając. Mężczyzna nie miał zamiaru bawić się w ściąganie butów, więc od razu podniósł kobietę i zaczął iść w stronę schodów. Hania czuła, że całe jej ciało ogarniała radość pomieszana z ogromnym pragnieniem.

Gdy doszedł do sypialni i zatrzasnął drzwi kopniakiem, postawił ją na nogi. Ubrania zlatywały z nich w ekspresowym tempie, a oddechy dalej były nierównomierne. Gdy oboje znaleźli się już w samej bieliźnie patrzyli jedynie w swoje oczy. Widzieli się już w takim wydaniu tyle razy, jednak wtedy było inaczej. Stali przed sobą, będąc małżeństwem. Michał jeszcze raz zlustrował cialo Hani po czym usiadł na łóżku, ciągnąć ją za sobą, by znów namiętnie ją pocałować. Wtedy wiedział, że nie potrzebował już nic więcej. Cały jego świat, najważniejsza kobieta w całym jego życiu była przy nim, ale już nie jako narzeczona, a jako żona.

~~~

Hania leżąc z głową opartą o ramię Michała, delikatnie przesuwała palcami po jego klatce piersiowej. Dalej nie mogła uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę, że znajdowała się w ramionach mężczyzny, mężczyzny który był jej mężem. Jeszcze jakiś czas temu myślała, że będzie czuć starch na myśl o tym, że zaczynała jakiś nowy etap w życiu. Wtedy czuła jednak ulgę, zamknęła przeszłość i za wszelką cenę nie chciała do niej wracać. Chciała zacząć od początku.

- Hania Wilczewska - wyszeptała cicho, na co mężczyzna jedynie cicho się zaśmiał i pocałował ją w skron. Przez cały dzień czekał aż w końcu te słowa padną z jej ust. Dla niego brzmiały po prostu pięknie, ale był świadomy, że dla niej miały jeszcze niemałe znaczenie. Kobieta uniósła głowę i spojrzała na swojego ukochanego. Jego oczy tak radośnie świeciły, a szeroki uśmiech spowodował, że zrobiło jej się ciepło na sercu. - Dziękuję - wyszeptała.

- Za co? - gdy położył jej swoją gorącą dłoń na policzku, po jej ciele przeszły ciarki.

- Za to co mogłam dzisiaj z tobą przeżyć. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu - mężczyzna zgarnął z jej czoła pasemko włosów, jeszcze bliżej się przesuwając.

- Wiele najpiękniejszych dni twojego życia jeszcze przed tobą - Hania chciała powiedzieć coś więcej, ale pocałunek złożony na jej ustach jej to uniemożliwił. Gdy w końcu mężczyzna odsunął się niej, a ona położyła się na jego klatce piersiowej, zapanowała cisza. Powtarzała sobie w myślach słowa Michała i zrozumiała, że miał rację. Tak, tamte dwadzieścia cztery godziny były najwspanialszym przeżytym przez nią czasem, ale to co ich czekało było lepsze. Wierzyła w to całym swoim sercem, pierwszy raz nie bała się o przyszłość. Oczywiście, że zdawała sobie sprawę, że mogły pojawić się trudne momenty i przeszkody stające na ich drodze, ale od tamtej pory nie miała wątpliwości, że będą w stanie stawić wszystkiemu czoła. W końcu byli razem, już na zawsze i nic ani nikt nie mógł ich rozdzielić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję że ten rozdział wam się spodobał. Tak, miał pojawić się w poniedziałek, ale miałam pewne małe problemy. A wręcz całkiem spore, bo podczas publikacji zaciął mi się Wattpad i straciłam prawie wszystko co napisałam, więc musiałam zaczynać prawie od zera. Bardzo was przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale na niektóre rzeczy po prostu nie mamy czasem wpływu. Ah... No niestety, złośliwość rzeczy martwych. Nie jestem zadowolona, tak jak za pierwszym razem, ale sami oceńcie. Nasi bohaterowie zaczynają nowy etap. Czego życzylibyście im na nowej drodze życia? Jak myślicie teraz już wszystko będzie zmierzać w stronę happy endu? A może pojawią się kolejne przeciwności losu? Na razie pozostanie to moją słodką tajemnicą. Następny rozdział pojawi w niedzielę. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro