Rozdział X

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaczynała się 3 godzina operacji. Hania z Partycją, były wykończone.
- Jak wam idzie? - usłyszały nagle głos Michała.
- Co ty tu robisz? - spytała zaskoczona Sikorka.
- Chyba każdy w szpitalu mówi, że oszalałyście, więc chciałem sprawdzić jak wam idzie.
- To możesz wszystkim przekazać, że jesteśmy w pełni normale - powiedziała ostro Pati. - Już kończymy i jak widzisz obyło się bez amputacji...
- Dobra zostawiam was...
- Hanka, ile jeszcze? - zapytała zmartwiona Julka.
- Maks 30 min... Utrzymasz ją? - obie kobiety z niecierpliwością oczekiwały odpowiedzi.
- No chyba nie mam wyboru... - westchnęła Burska.

Michał był już po dyżurze , ale chciał poczekać, aż Hania i Pati skończą operację. Siedział przed salą, gdy wreszcie drzwi bloku otworzyły się i wyszły uśmiechnięte lekarki.
- Udało się... - to nie było pytanie, doskonale widział, że tryskają radością.
- Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych - odpowiedziała Sikorka.
- W takim razie zapraszam was na kolację. Musimy to jakoś uczcić.
- Bardzo chętnie, ale nie dzisiaj. Muszę jeszce przenieść rzeczy do nowego mieszkania - powiedziała Pati i odeszła.
- No to ty nie możesz mi odmówić - stwierdził Michał, na co Hania zareagowała śmiechem.
- Dobrze, tylko daj mi się przebrać...

W restauracji

- To co zrobiłyście było niesamowite, nikt nie wierzył, że wam się to uda - powiedział z pełnym podziwem Michał.
- Nie byłabym w stanie amputować jej tej nogi bez walki, a Patrycja miała takie samo nastawienie... Dlaczego mi nigdy o niej nie mówiłeś? - spytała Hania.
- Chciałem o niej zapomnieć... - odpowiedział smutno. - Ale wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze... Że mi się to udało... Ale gdy tylko ją zobaczyłem zrozumiałem, że popełniłem wielki błąd i powinienem o nią walczyć do końca.
- Czemu miałbyś o nią walczyć? Przecież to była jej decyzja o wyjeździe.
- Tak, ale ja wiem, czuję to, że powód jest głębszy niż się wydaje.
- To znaczy? - zapytała dalej nic nie rozumiejąc Sikorka.
- Przed jej wyjazdem coś się stało, zaczęła dziwnie się zachowywać...
- To było 6 lat temu mogłeś coś źle odebrać, może po prostu stresowała się przed zamieszkaniem sama na innym kontynencie...
- Nie Hania, pamiętam wszystko bardzo dobrze i znałem ją na tyle, żeby wiedzieć jak odróżnić w jej oczach stres od strachu i załamania...
- A prosiłeś ją żeby ci wszystko wyjaśniła?
- Tak, od razu gdy wróciła, ale powiedziała, że zrobi to kiedyś.
- No to musisz poczekać, aż będzie na to gotowa, jak widzisz teraz jest szczęśliwa, a to powinno być dla ciebie najważniejsze...
- Wiem... - przyznał i uśmiechnął się - Hania, nie chciałabyś u mnie zamieszkać? - Michał po chwili zadał  pytanie,  na które Sikorka nie było przygotowana. Gdy zobaczył jej zdziwione oczy wybuchnął śmiech.
- Ja po prostu zdałem sobie sprawę, jak bardzo cię kocham i jak trudno jest mi wytrzymać nawet chwili bez ciebie - powiedział i złapał ja za rękę. Kobieta uśmiechnęła się.
- Dobrze... - powiedziała. - Ale nie oczekuj, że będę ci codzienne obiady gotować... - powiedziała zaczepnie.
- Wiesz co, to może jednak jest jeszcze za wcześnie na takie decyzje... - udawał oburzonego Wilczewski, by po chwili dołączyć do śmiejącej się kobiety...
- Ale ostrzegam potrzebuję dużą szafę... - poinformowała tym razem poważnie.

Partycja spakowała już wszystkie swoje rzeczy i czekała na taksówkę, która miała ją zawieźć do nowego mieszkania, gdy do domu wszedł Michał.
- Ty już spakowana? - zapytał patrząc na walizki.
- Za chwilę przyjeżdża po mnie taksówka... - odpowiedziała tylko.
- Przecież bym cię zawiózł, pomógł z tym wszystkim...
- Michał, nie traktuj mnie, jak małej dziewczynki. Dam sobie radę - powiedziała stanowczo. Wilczewski podszedł do niej i ją przytulił.
- Hej, hej - zaczęła gdy wyswobodziła się z jego uścisku. - Nie wyjeżdżam na koniec świata...
- Nie chcę cię znowu stracić..
- Na Boga, opętało cię czy co? - zaśmiała się Pati. - Będę mieszkać 10 minut od ciebie. A sam tu nie będziesz prawda? Spytałeś się jej? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Tak i zgodziła się - odpowiedział uradowany.
- No pewnie, że się zgodziła innej opcji nie było - powiedziała z uśmiechem. Po chwili pod dom podjechała taksówka i zabrała Partycję. Michał został sam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Następny pojawi się w niedzielę. Trzymajcie się cieplutko. 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro