Rozdział XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia

Patrycja dostała wieczorem wiadomość, że ma się wcześniej pojawić w pracy, bo o ósmej jest organizowane jakieś spotkanie. Gdy dotarła do szpitala była 7.45. Postanowiła, więc pójść do pokoju lekarskiego i tam poczekać.

Gdy Hania obudziła się nie było już przy niej Wilczewskiego. Postanowiła zejść na dół.
- Michał!? - zawołała. Odpowiedziała jej cisza, dopiero po chwili zobaczyła, że jakaś kartka leży na stole.
,, Poszedłem na zakupy. Na stole masz przygotowane śniadanie" - przeczytała i faktycznie w kuchni czekały na nią kanapki. Wtedy usłyszała otwieranie drzwi.
- Dopiero wstałaś? - spytał zdziwiony, podszedł do niej i pocałował ją w czoło.
- Przecież w pracy mamy być dopiero za dwie godziny...
- To jaka jest godzina w twoim świecie księżniczko? - zapytał i się zaśmiał, Hania popatrzyła na niego pytająco, po czym spojrzała na zegarek.
- O cholera... - powiedziała i pobiegła na górę.
- Masz pół godziny kochanie! - krzyknął do Sikorki.

8.00

Wszyscy byli już na spotkaniu, czekali tylko na dyrektora. Po chwili Konica wszedł do pokoju lekarskiego, ale nie był sam. Podążał za nim jakiś mężczyzna.
- Jak widzicie mamy nowego lekarza - poinformował, dopiero wtedy Patrycja podniosła głowę.
- Dzień dobry wszystkim, jestem Konrad Dobroń - przedstawił się, jednak jego wzrok był ciągle utkwiony w Pati. - Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało - powiedział. Patrycja doskonale widziała, że lekarz jej się przygląda unikała jednak jego spojrzenia.
- Myślę, że nie będzie żadnych problemów i miło przyjmiecie Pana Konrada - oznajmił Konica. Wilczewska pierwszy raz skierowała swój wzrok na nowego lekarza, który wtedy zwycięsko się do niej uśmiechnął, Patrycja jednak szybko odwróciła głowę.
- To wszystko, możecie wrócić do swoich obowiązków - powiedział dyrektor. Lekarze wstali i podąrzali do wyjścia.
- Pati?! - kobieta odwróciła się, gdy usłyszała swoje imię. Wahała się przez chwilę jednak ostatecznie podeszła do Konrada.
- O co Ci chodzi? - spytał. Pati parsknęła śmiechem.
- Mi? - zdziwiła się. - To ty się na mnie gapisz jak jakiś nienormalny - dodała i skrzyżowała ręce na piersi.
- Odkąd zaproponowałem ci kolację zamknęłaś się w sobie i stałaś sie bardzo ostra... - Patrycja uniosła brew, gdy usłyszała te słowa.
- Zawsze taka byłam - powiedziała i zacisnęła usta. - Za to ty odkąd ci się przedstawiłam zmieniłeś się w zarozumiałego dupka... I kto tu niby udaje? - prychnęła.
- No to przekonajmy się kto ma rację - powiedział i zmróżył oczy. - Jeśli ty okażesz się być wrażliwa i miła, a ja nie będę dupkiem, za jakiego mnie uważasz to idziesz ze mną na kolację - Partycja zaśmiała się.
- Każdą dziewczynę, tak podrywasz? - zapytała i chciała odejść jednak on zastąpił jej drogę.
- Ale jeśli ty okażesz się być twarda, a ja dupkiem, dam ci spokój - dokończył. Pati otworzyła usta by coś powiedzieć jednak po chwili je zamknęła i przygryzła warge.
- W porządku - oznajmiła i wyciągnęła rękę do Konrada, który po chwili ją uścisnął. Lekarka jeszcze raz zmierzyła go wzrokiem, uśmiechnęła się i pokiwała z niedowierzaniem głową po czym wyszła.

Hania siedziała w pokoju lekarskim i wypełniała papiery swoich pacjentów.
- Mam dość - usłyszała nagle głos Michała, który właśnie wszedł do pomieszczenia i położył się na kanapie.
- Co się stało? - spytała.
- Byłem dwie godziny na sorze...
- Oj biedaczysko - zaśmiała się lekarka i oderwała się od dokumentów.
- Ha ha, bardzo śmieszne - odpowiedział lekarz i przesunął krzesło, na którym siedziała kobieta bliżej siebie. - Zaprosiłem dzisiaj do nas dziadka na kolację - oznajmił po chwili. - Uparł się, że chce cię lepiej poznać - dodał.
- I ty mi dopiero teraz o tym mówisz?! - zapytała zdenerwowana. - Przecież trzeba wszystko przygotować, zakupy zrobić... - Michał zaczął się śmiać. - Z czego się śmiejesz? - spytała i spojrzała na niego ostro.
- Wiesz przypomniałem sobie, jak kiedyś mi mówił, że chce żebyś mu prawnuki rodziła... - kobieta uśmiechnęła się i przygryzła warge. - Jak ci o tym powiedziałem oboje śmialiśmy się z jego zdania, a teraz... - powiedział i przyciągnął Hanię do siebie. - A teraz to w cale nie brzmi tak abstarakcyjnie - dokończył i chciał ją pocałować jednak ona odsunęła się na chwilę by powiedzieć:
- Ej, ej chyba ci się tak z tym nie śpieszy...- zaczęła się z nim droczyć by po chwili namiętnie go pocałować.

Sikorka przygotowała już kolację i właśnie kończyła się malować gdy do łazienki wszedł Michał.
- Pieknie wyglądasz - powiedział, objął ją w tali i zaczął całować po szyi.
- Hej, Matołku... - zaczęła się śmiać lekarka. Nagle usłyszeli pukanie.
- To pewnie dziadek, pójdę otworzyć - powiedział Wilczewski i poszedł do drzwi.
- Cześć Michał - powiedział mężczyzna, gdy wszedł do domu.
- Dzień dobry - przywitała go Sikorka, gdy pojawił się w salonie.
- Pieknie wyglądasz Haniu - skomentował dziadek Wilczewskiego.
- Dziękuję, pan też wygląda znakomicie - powiedziała i uśmiechnęła się.
- Proszę cię mów mi dziadku - oznajmił mężczyzna i podszedł do lekarki by ją przytulić. Hania znad jego ramienia spoglądała na Michała, który szeroko się do niej uśmiechał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Napiszcie mi koniecznie co myślicie o postaciach Patrycji i Konrada. Następny rozdział pojawi się w czwartek lub w piątek. Trzymajcie się cieplutko ❤😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro