Rozdział XLII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hanię obudziło pukanie do drzwi. Szybko wstała, jednocześnie starając się nie obudzić Michała. Gdy otworzyła pokój zobaczyła pokojówkę z tacą w ręku.

- Good morning, room service ( Dzień dobry, obsługa hotelowa ) - przywitała się kobieta, weszła do środka i zostawiła przyniesione śniadanie na stole. - Enjoy your meal ( Smacznego) - dodała i wyszła.

- Thank you! ( Dziękuję )- krzyknęła Hania, bo pokojówka pukała już do pokoju obok.

- Michał? - podeszła do ukochanego i starała się go obudzić. - Hej... - lekarz w końcu otworzył oczy.

- Hmm... Co jest? - spytał zaspanym głosem.

- Mamy śniadanko - zaśmiała się lekarka i poszła sobie nalać kawy.

- No tak to ja mogę zaczynać dzień - stwierdził Michał i szeroko uśmiechnął się do Hani.

~~~

Gdy Patrycja się obudziła starasznie bolała ją głowa. Nie pamiętała za dużo z wczorajszej imprezy, ale zdecydowanie zapamiętała swój powrót do domu, a głównie co się stało po nim. Ale gdy odwróciła się na drugi bok, nie było przy niej Konrada. Przez chwilę miała wątpliwości. Myślała, że to wydarzyło się tylko w jej wyobraźni, ale nie... Przecież to pamiętała doskonale. Rozejrzała się po pokoju jednak nie zobaczyła żadnych jego rzeczy. Szybko wstała i wyszła z sypialni. Zobaczyła stłuczoną lampę na podłodze. Teraz była już pewna. Ale w głowie pojawiły się kolejne myśli. Konrada nie ma... Zniknął... Może to do czego wczoraj doszło to był błąd... Może to wszystko zepsuło. Tak kończyły się jej związki, było wspaniale aż do pewnego momentu. Nagle usłyszała otwieranie drzwi.

- O dzień dobry, wstałaś - powiedział Dobroń, który wszedł do mieszkania, podszedł do kobiety i pocałował ją w czoło. - Wybrałem się na zakupy, chciałem zrobić śniadanie, ale jak zwykle nie miałaś za dużo w lodówce - zaśmiał się mężczyzna i poszedł do kuchni rozpakowywać torby. Patrycja stała oparta o ścianę w przedpokoju. Nie mogła uwierzyć, że nabrała takich wątpliwości, że pomyślała, że Konrad może ją zostawić, uciec.

- Hej coś się stało? - spytał mężczyzna.

- Nie nie nic, po prostu bardzo się cieszę, że tu jesteś... - powiedziała i uśmiechnęła się do Dobronia. Nie była to całkowita prawda, ale wstydził się mu przyznać o czym myślała na prawdę.

~~~

Hania leżała na leżaku przy basenie i słuchała muzyki. Zamknęła na chwilę oczy i pogrążyła się w świecie swoich wspomnień i myśli. Przypomniała sobie wszystkie cudowne momenty spędzone z Michałem. Ten rok bardzo ich do siebie zbliżył. Upewnili się w swoim uczuciu, bo pokonali wszystkie przeciwności jakie postawił przed nimi los. Miała nadzieję, że czas, który jest przed nimi będzie o wiele lepszy, weselszy. W końcu wezmą ślub, zostaną mężem i żoną, to będzie największy dowód ich miłości i zaufania. Z drugiej strony obawiała się tego, wiedziała, że jej życie zupełnie się zmieni. Ale to właśnie zmian pragnęła od zawsze... Nowych wyzwań, doświadczeń. Nagle poczuła czyjąś rękę na swojej nodze. Wystraszona podskoczyła, ale od razu otworzyła oczy i zobaczyła, że to Michał.

- Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć - powiedział, gdy kobieta wyciągnęła słuchawki. Po chwili przybliżył się do niej by ją pocałować.

- Hej jesteś mokry, kapiesz na mnie... - zaczęła się burzyć Sikorka.

- Z cukru nie jesteś, nie roztopisz się - zaśmiał się mężczyzna i namiętnie pocałował narzeczoną - Ale za chwilę zmoczysz się bardziej - stwierdził, uśmiechnął się tajemniczo do kobiety i szybko wziął ja na ręce.

- Nie nie nie, Michał! - zaczęła protestować Hania, gdy lekarz zaczął szybko iść w kierunku basenu - Nie proszę cie! - próbowała mu się wyrwać, ale na darmo. Wilczewski razem z nią wskoczył do wody. Gdy się wynurzyli Sikorka zmierzyła go niezadowolonym wzrokiem.

- Ale i tak mnie kochasz prawda?- zaśmiał się i przyciągnął do siebie Hanię.

- Wariat... - prychnęła.

- Ale to przez ciebie tak wariuję - stwierdził Michał i zaczął całować kobietę.

~~~

Patrycja z Konradem leżeli na kanapie i oglądali film. Pati jednak była myślami zupełnie gdzie indziej. Cały czas myślała o dzisiejszym poranku. Było jej wstyd, że pomyślała, że Konrad może być takim dupkiem i ją zostawić po wspólnej nocy. Przecież go poznała, wiedziała, że jest to naprawdę wspaniały facet, pamiętała jak bardzo się starał, jak dążył do każdej ich wspólnej rozmowy. To dzięki niemu się zmieniła i otworzyła, ale najwidoczniej w głębi duszy została jeszcze ta jej zepsuta część, której może już nikt nigdy nie zdoła naprawić. Przeszłość nie pozostawiła tylko po sobie wspomnień, ale też ślady w jej psychice. Przez te wszystkie złamane serca już nigdy nie będzie potrafiła zaufać bezgranicznie.

- Patrcja... Hej Pati... - wyrwał ją z zamyślenia głos Konrada. - Hej... Co jest? - spytał i odwrócił się do niej twarzą, w jej oczach nagle stanęły łzy. Chciała tej rozmowy, by powiedzieć o wszystkim co jej leży na sercu.

- Przepraszam cię - wyszeptała, mężczyzna popatrzył się na nią zdziwiony, wziął jej twarz w dłonie i spojrzał głęboko w oczy.

- Za co? - spytał spokojnym głosem i otarł łzę, która spłynęła po policzku Patrycji.

- Dzisiaj... Dzisiaj rano gdy się obudziłam i nie było cię obok myślałam, że uciekłaś, że mnie zostawiłeś - wydukała, Dobroń nie spodziewał się takich słów. - Przepraszam cię za to, że nie potrafię ci całkowicie zaufać, że przyszło mi coś takiego do głowy...

- Nie masz za co przepraszać... - przerwał jej.

- Przepraszam cię za te wszystkie wątpliwości, za... - mówiła dalej, nie zważając na jego słowa.

- Hej... - powiedział nagle. - Ja jestem po ty by to wszystko rozwiewać - kobieta wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. - Kocham cię i nigdy bym cię nie zostawił... Kocham cię... - powtórzył i pocałował Pati, dopiero gdy się od niej odsunął kobieta na niego spojrzała.

- Przepraszam... - dodała cicho i po jej policzkach znów popłynęły łzy.

- No już, ci... - Konrad przytulił ją do siebie i próbował uspokoić. Nie sądził, że Patrycji mogło coś takiego przyjść do glowy, ale nie miał do niej pretensji. Znał jej przeszłość, wiedział jak wiele przeszła. Zdawał sobie sprawę, że ich związek nie będzie prosty, że zbudowanie zaufania nie będzie łatwe, ale był na to gotowy... Chciał tego i wiedział, że zrobi wszystko żeby kiedyś Pati zapomniała o złych rzeczach, które jej się przydarzyły.

~~~

Był wieczór, po zjedzonej kolacji Hania z Michałem wybrali się ma spacer wzdłuż plaży. Czuli miły podmuch wiatru od morza i ciepłą wodę, która co chwilę muskała ich kostki.

- Wiesz dalej nie wierzę, że jesteśmy w tak pięknym miejscu - westchnęła Sikorka.

- A ja dalej nie wierzę, że jest obok mnie tak piękna kobieta - powiedział Wilczewski i stanął przed ukochaną, Hania lekko się zarumieniła. Przyzwyczaiła się do komplementów padających z ust Michała, ale jednak zawsze ją poruszały. Każde jego słowo powodowało, że robiło się jej ciepło na sercu, sprawiało, że czuła niesamowite mrowienie w całym ciele. Nigdy nie czuła czegoś takiego.

- Kocham cię i nie sądziłam, że kiedykolwiek poznam kogoś tak wspaniałego - powiedziała Sikorka.

- Ja też... - przyznał. - A już na pewno nie uwierzyłbym, że to ty możesz być kobietą, która całkowicie zmieni moje życie - zażartował.

- Ja też nie przypuszczałam, że to ty okażesz się tym jedynym, dla którego oszaleję - zaśmiała się.

- Myślałem, że już zawsze byłaś szalona - powiedział zaczepnie.

- Może trochę, ale teraz to już nie ma dla mnie ratunku... - wytłumaczyła i przygryzła warge. Wilczewski przybliżył się do ukochanej i zaczął ją namiętnie całować.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Jak tam minął wam Sylwester? Dobrze się bawiliście? U mnie było świetnie. Zrobiliście sobie jakieś postanowienia noworoczne? Ja tak, ale złamałam je już po godzinie 🤣 Życzę wam większej wytrwałości. Następny rozdział pojawi się w sobotę. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro