Rozdział XXVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Patrycja przez całą noc nie mogła spać. Myślała o wydarzeniach z wczorajszego dnia. Dalej była wstrząśnięta po śmierci Anny, ale nie mogła też zapomnieć swojej rozmowy z Konradem. Miała do siebie pretensje, że go nie odtrąciła, że pokazała słabość, ale jednocześnie gdy przypominała sobie to uczucie, kiedy obejmował ją i próbował uspokoić ogarniał ją spokój i chęć by taka chwila trwała wiecznie.

Hania właśnie leżała na kanapie z tyłu pokoju lekarskiego gdy usłyszała, że ktoś również wszedł do pomieszczenia. Już miała wstać, ale postanowiła na razie w ciszy posłuchać rozmowy którą jak poznała prowadziła Pati i Konrad.
- Nie unikaj mnie - mówił zdenerwowany lekarz.
- Słuchaj na prawdę nie chcę rozmawiać o tym, co się wczoraj wydarzyło! - krzyczała Patrycja.
- Ale ja chcę tylko wiedzieć czy wszystko dobrze? - tłumaczył.
- To nie jest twoja sprawa!
- Wczoraj nie przeszkadzało ci, że przy tobie byłem, a dzisiaj zachowujesz się jakby nic się nie wydarzyło! - mężczyzna również podniósł głos. Hania nie rozumiała za wiele z tej rozmowy, ale wywnioskowała, że wczoraj musiało się wydarzyć coś, przez co Pati potrzebowała wsparcia albo rady.
- Doktorze jest pan proszony na blok - Sikorka usłyszała inny głos, jak się domyśliła pielęgniarki. Później zapanowała cisza i w końcu usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Chciała koniecznie porozmawiać z Patrycją dlatego weszła do głównej części pokoju. Gdy Pati ją zobaczyła westchnęła i zrezygnowana opadła na kanapę.
- Słyszałaś... - było to bardziej stwierdzenie nic pytanie. Sikorka nie odpowiedziała, tylko usiadła obok niej.
- Co się stało? - spytała Hania.
- Słuchaj, ja na prawdę nie muszę ci się z niczego tłumaczyć - odpowiedziała jej ostro.
- Okej... - westchnęła. - Ale czasami czyjaś rada może pomóc - nie dawała za wygraną Sikorka.
- Nie będę się nikomu zwierzać z moich problemów! - krzyknęła Pati i wyszła z pokoju. Hania zdecydowanie nie była zadowolona z tej rozmowy. Miała nadzieję, że coś uda jej się wyciągnąć z Patrycji jednak okazało się to o wiele trudniejsze nic przypuszczała.
-Haniu, Haniu... - usłyszała nagle głos Michała, który wyrwał ją z zamyślenia. - O czym tak myślisz, kochanie? - spytał gdy usiadł obok niej.
- O pacjencie - odpowiedziała szybko i się uśmiechnęła. Wilczewski zaśmiał się. Doskonale widział, że kobieta nie mówi mu prawdy.
- Powiedzmy, że ci wierzę - powiedział w końcu. Nie chciał naciskać. Znał ją na tyle dobrze, że wiedział jaka jest uparta i dalsza rozmowa na ten temat będzie bezsensowna.

Gdy Patrycja siedziała w bufecie dosiadł się do niej Konrad.
- Porozmawiamy na spokojnie? - spytał.
- Czego ty chcesz? - zapytała zirytowana Pati.
- Co się z tobą dzieje? Dzisiaj jesteś zupełnie inną osobą... - Dobroń zupełnie nie rozumiał jej zachowania.
- Teraz jest tak, jak być powinno, zapomnijmy o wczorajszym dniu - proponowała kobieta. Lekarz jednak nie chciał tak prosto odpuścić. Złapał ją za rękę, ale ona szybko ja zabrała i wstała.
- Proszę cię... - dodała i odeszła, w drzwiach minęła się z Hanią, która postanowiła tym razem porozmawiać z Konradem.
- Hej, mogę się dosiąść? - spytał.
- Tak, jasne - westchnął.
- Co się między wami stało? - Sikorka od razu przeszła do rzeczy.
- Długa historia... - odpowiedział wymijająco. - W zasadzie to może jednak krótka, bo sam do końca nie wiem - zaśmiał się.
- Mogę jakoś pomóc? - zapytała.
- Dzięki Hania, ale musimy to sami wyjaśnić - oznajmił.
- Dobrze, ale nie naciskaj na nią, bo się zniechęci - poradziła mu.
- Postaram się, ale jeśli nie dowiem się o co chodzi to oszaleję...

Był wieczór, Konrad skończył już dyżur i chciał znaleźć Partycję. W końcu zobaczył ją na ławce przed szpitalem. Podszedł do niej i się dosiadł. Przez chwilę siedzieli w ciszy.
- Chcę być sama, proszę cię... - odezwała się i już chciała wstać, jednak Dobroń złapał ją za nadgarstek.
- Pati, powiedz mi tylko o co chodzi, nie odpuszczę jeżeli się nie dowiem. Chcę ci pomóc - powiedział.
- Tu nie ma w czym pomagać - wytłumaczyła i zaczęła odchodzić od lekarza, który po chwili jednak ją dogonił i zastąpił drogę.
- Co się stało, że się w sobie zamknęłaś, że mnie unikasz? Zrobiłem coś nie tak? - lekarz próbował się domyślać o co może chodzić.
- To był błąd, że się do siebie zbliżyliśmy... - powiedziała cicho i wyminęła lekarza.
- Patrycja o co do cholery chodzi? - spytał zdenerwowany, kobieta odwróciła się na pięcie i stanęła przed Konradem.
- Ja będę cie tylko ranić, nie będę w stanie ci zaufać - powiedziała.
- Ktoś ci kiedyś coś zrobił? - spytał, wtedy w jej oczach stanęły łzy, zacisnęła wargi i znów od niego odeszła.
- Pati proszę cię, możesz mi zaufać, ja... - dogonił ją, znów stanął przed nią i złapał ją za ramiona. Podniosła na niego wzrok, który miała wbity w ziemię.
- Chcesz znać prawdę... To proszę - powiedziała ostro, ale jednocześnie z jej oczu można było wyczytać, jak wiele bólu sprawiają jej te słowa. - Kiedy wyjechałam do Stanów to nie dlatego, że chciałam iść na lepsze studia tak jak ci pewnie mówił Michał... - prychnęła i przerwała na chwilę. - Byłam w ciąży... Gdy powiedziałam o tym mojemu chłopakowi, pokłóciliśmy się, a następnego dnia, kiedy go szukałam jego dom był pusty, nie odbierał telefonów... Zniknął razem z rodziną, nikt nie wiedział gdzie wyjechali. Po prostu się rozpłynął... - opowiadała cały czas patrząc w oczy lekarza, który nic nie mówił. - Zostałam z tym sama - kontynuowała. - Nie wiedziałam co mam robić. Bałam się powiedzieć o tym mamie i Michałowi... Postanowiłam wyjechać, uciec od tego... Po trzech miesiącach poroniłam... - wtedy z jej oczu popłynęły łzy, które szybko starła. Konrad nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. - Chciałam wracać, ale wtedy kogoś poznałam. Byłam z Nicolasem 4 lata, ale odkryłam, że mnie zdradził. Później dowiedziałam się, że robił to od początku... Z różnymi dziewczynami... Wszystko znów się zawaliło... Dlatego wróciłam...- skończyła. - Ja... Obiecałam sobie, że już nigdy z nikim nie będę... Przez miłość - prychnęła - całe moje życie zmieniło się w dramat... Nie chcę ci dawać nadziei, ja nie wiem czy będę w stanie jeszcze kiedykolwiek komuś zaufać, ja... - jej głos się załamał, Konrad wziął jej twarz w dłonie i oparł swoje czoło o jej.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć - przyznał smutno.
- Najlepiej nic... - powiedziała i chciała odejść, jednak on ją do siebie przyciągnął.
- Nie jestem taki jak inni... To, że spotykałaś samych dupków na swojej drodze nie znaczy, że wszyscy faceci tacy są...
- Ty nic nie rozumiesz...
- Nie, to ty musisz coś zrozumieć - przerwał jej. - Patrycja ja będę się o ciebie starać... Zrobię wszystko by ci pokazać, że mi na tobie zależy i że cię nie zranię - powiedział. - Ale muszę wiedzieć czy tego chcesz - szepnął i jeszcze bardziej się do niej przybliżył.
- Nie wiem... Nie wiem Konrad - przyznała, zamknęła oczy i zacisnęła wargi. - Daj mi czas, proszę - powiedziała cicho i spojrzała na niego. Lekarz widział w jej oczach jeszcze więcej bólu niż na początku rozmowy. Cofnął się o krok i pozwolił jej odejść. Jeszcze długo stał bez ruchu, musiał przetrawić to, co usłyszał. Teraz gdy wiedział już wszystko nie chciał naciskać, tak jak poradziła mu Hania. Ale był pewny jednego... Ta dziewczyna nie zasługiwała na tak trudną przeszłość i będzie chciał zrobić wszystko by jej przyszłość była zupełnie inna...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Muszę wam się przyznać, że odkąd stworzyłam Patrycję od początku wiedziałam, jaka będzie jej historia no i mam nadzieję, że się tego nie spodziewaliście i że nie przesadziłam z dramaturgią. Napiszcie mi czy myślicie, że pomimo to Patrycja zaufa Konradowi, czy też nie złamie tego, co sobie obiecała. Następny rozdział pojawi się w piątek. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro