Wspólne dochodzenie braci Andersonów cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Z tych dokumentów wynika, że Pan Vincent postanowił wykorzystać chorobę babci i podstępem przejąć jej mieszkanie. Jednak to mu się nie udało, bo mieszkanie zostało przepisane Alexowi.- powiedział Connor, przeglądając papiery.

- Czyli mamy motyw. Vincent nie pogodził się z tym, że android otrzymał mieszkanie Pani Horacji i mu groził. Ale czy byłby w stanie zabić?- odparł Richard.

- Jeśli był aż tak zaciekłym przeciwnikiem androidów, to całkiem możliwe.- wtrącił Gavin.

- Też prawda.- bracia odparli równocześnie.

Connor zaśmiał się. Ostatnio coraz częściej zdarzało się mu powiedzieć z bratem to samo zdanie. Jakby na powrót stali się idealnie zgrani.

- Poruczniku! Patrol złapał podejrzanego.- zakomunikował jeden z mundurowych.

- Serio? Szybko poszło.- powiedział zaskoczony Connor.

Razem z Hankiem udał się do pokoju przesłuchań, aby dowiedzieć się czy zabił androida znalezionego w parku. Po długim maglowaniu mężczyzny przez Hanka, ten zaczął gadać.

- Dobra, przyznaję. Chciałem zdobyć mieszkanie babci na własność aby mieć gdzie się zadekować.- powiedział.

- W jakim dokładnie celu było ci potrzebne mieszkanie twojej babci?- spytał Hank.

- Ostatnio w necie znalazłem ogłoszenie, że firma produkująca tkaniny, chce z kimś podpisać umowę aby mieli komu dostarczać materiały. A moja dziewczyna bardzo chciała otworzyć własny zakład krawiecki, niestety nie miała na to pieniędzy. Więc pomyślałem, że jak zdobędę mieszkanie babci i pomogę jej się tam przeprowadzić, ona będzie mogła w spokoju pracować nad swoimi kreacjami. I bez obawy, że jej starzy pijaki znajdą zarobione przez nią pieniądze zaraz wydadzą na wódkę. A ona ma studia do opłacenia.- odpowiedział Vincent.

- Jednak mieszkanie dostał android i tobie to się nie spodobało. Groziłeś mu.- odparł Hank.

- Jasne, że mi się to nie spodobało. Byłem z tym u notariusza, ale mi powiedział, że nic się nie da zrobić. Najwyżej mogę założyć temu plastikowi sprawę aby oddał mi mieszkanie. (Vincent)

- No to cię zaskoczę. Ten "plastik" jak powiedziałeś, nie żyje. Znaleziono go wczoraj w parku, zadźganego i z poderżniętym gardłem. (Hank)

- Co? Okay, okay. Przyznam się bez bicia, że nie lubiłem gościa, ale go nie zabiłem. (Vincent)

- To gdzie byłeś między godziną dziewiątą a dziesiątą wieczorem? (Hank)

- W barze. W pracy, znaczy się. Miałem nockę. (Vincent)

- Ktoś to potwierdzi? (Hank)

- Goście, szef i kamery monitoringu. (Vincent)

- Sprawdzimy to. A ty do czasu wyjaśnienia, trafiasz do celi. (Hank)

Hank wstał od stolika i wyszedł z pokoju przesłuchań.

- Jego wyjaśnienia brzmią sensownie. I jeśli naprawdę się potwierdzi, że w wieczór zabójstwa był w pracy, to wracamy do punktu wyjścia. - powiedział Richard.

- Pomyślałem o tym samym, Rich. Pomyślałem o tym samym.- odparł mu Connor.

- To co robimy?- spytał Gavin.

- Jest jeszcze jedna opcja. Możemy skontaktować się z Max'em.- odpowiedział wchodzący do pokoju obserwacji Hank.

- Jest chyba jedyną opcją jaka nam została.- mruknął Richard.

Jakiś czas później, auto Connora podjechało i zaparkowało obok drugiego auta. O maskę opierał się informator policyjny, Maximilian Cunningham. Młody mężczyzna miał dwadzieścia parę lat. Był niewiele starszy od Connora. Max miał i wciąż ma w zwyczaju trzymać wykałaczkę między zębami.

- Kogo moje oczy widzą? Toż to Porucznik Connor Anderson i ex-łowca defektów Hank! Dobrze was widzieć.- powiedział Max.

- Ciebie też Max. Nowe auto?- odparł Connor.

- A no nie całkiem. Znalazłem to autko, więc je trochę podrasowałem. Na nowe to mnie jeszcze nie stać. Dobra, ale do rzeczy. Zaskoczyliście mnie tym telefonem z prośbą o spotkanie. W co się znowu wkopaliście? (Max)

- Tym razem w nic. Razem z bratem i jego androidem, Gavinem, ja i Hank prowadzimy śledztwo w sprawie morderstwa androida. Model AP700 alias Alex. (Connor)

- Mhm. I czego wam trzeba? (Max)

- Tutaj jest nazwa baru, w którym podejrzany imieniem Vincent pracuje. Podobno znasz tamte okolice. (Hank)

- Znam, Hank. Znam. Bar, o którym mowa, to żaden bar. Tylko klub. Zaglądają tam grube ryby z przestępczego pół-światka. Więc w razie gdybyście chcieli zrobić nalot na to miejsce, odradzam. (Max)

- Czemu odradzasz? (Connor)

- Z prostego powodu Connor. Ochroniarze tego miejsca, są uzbrojeni po zęby. Zarówno dosłownie jak i w przenośni. Żaden z waszych nie pozostałby żywy po takiej akcji. Ten klub to forteca nie do zdobycia. Wiem to, bo jakiś gówniarz chciał właśnie przejąć to miejsce. I jeszcze tego samego wieczoru wynosili go nogami do przodu w plastikowym worku. (Max)

- Czemu nikt tego nie zgłosił? (Hank)

- Chłopak był z sierocińca. Wiecie, tego co każdy łącznie z dyrektorem mają cię w dupie. (Max)

- Jasne. Słuchaj tu jest zdjęcie podejrzanego. Spróbuj się tam zakraść i popytać. Może uda ci się też zdobyć pokryjomu nagrania z monitoringu. (Connor)

- Zobaczę co da się zrobić. Jak będę coś miał, odezwę się. I pamiętajcie, rA9 widzi wszystko. (Max)

|dop. aut -> dokładniej mówiąc Maxowi chodzi o Nick'a. Skoro jest to reverse au to Max i Nick również zamieniają się rolami. Max jest człowiekiem i dostarcza policji informacje, gdy ich potrzebują tzw "nacito", a Nick nieuchwytnym, tajemniczym rA9, o którym krąży wiele plotek|

Po powrocie na komisariat, Connor odebrał zasłużoną przerwę. Wstawił sobie wodę na herbatę. Był pewien, że Max sobie poradzi, ale i tak nie mógł nic poradzić na to, że się martwił. Na początku, Max dostarczał Connorowi informacje pokryjomu, bez świadków, bez podejrzeń. Czasami bywało tak, że albo młody Porucznik był wcięty, albo na kacu. Bardzo wiele się zmieniło w jego życiu odkąd poznał Hanka.

- Connor?- głos brata wyrwał szatyna z zamyślenia.

- Och, Richard. Wybacz nie usłyszałem cię.- powiedział.

- Zauważyłem. Co powiedział Max?- młodszy z braci przeszedł do konkretów.

- Wprowadziliśmy go z Hankiem w temat, powiedział, że zobaczy co da się zrobić. Jak będzie coś mieć, odezwie się. (Connor)

- Mam nadzieję. Nawet jak dla mnie trochę za dziwna jest ta sprawa. Podejrzany od razu zostaje złapany tuż pod swoim blokiem, dokładnie w momencie jak wychodzi z budynku. Składa nawet sensowne wyjaśnienia i przyznaje, że miał zatarg z ofiarą. Wyglądał też na szczerze zaskoczonego gdy dowiedział się o zabójstwie. (Rich)

- Podejrzewasz udział osoby trzeciej? (Connor)

- To całkiem możliwe Connor. Jak Max zdobędzie dla nas nagrania z monitoringu i one potwierdzą jego alibi, to jesteśmy w kropce. Więc musimy wziąć pod uwagę to czy ktoś jeszcze mógł wiedzieć o konflikcie podejrzanego z ofiarą. (Rich)

Connor przytaknął bratu. Faktycznie, ktoś jeszcze mógł wiedzieć, że Vincent miał zatarg z Alexem i postanowił pozbyć się androida.

Pytanie brzmi..... kto?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro