#3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przygotowałam się do walki. Czekałam aż przeciwnik zrobi pierwszy krok. On zamiast tego postanowił grać na słowa.
- Kto tu komu wchodzi w drogę? Ten pusty był mój.- jego głos rozszedł się po mojej głowie w dziwnie znajomy sposób.
- Przykro mi, ale wypełniam pewien dług u przyjaciela.- odpowiedziałam pewnie.
- W takim razie twój dług skończy się dzisiaj, na tej ulicy.
Zaczął biec w moją stronę by zaatakować. Gdy uniósł swoje Zanpakuto postanowiłam zablokować go prawą kataną, a lewą wbić w miejsce wątroby. Gdy już miałam atakować uniknął ciosu, jakby dobrze znał mój styl walki. Zaatakował ponownie, ale ja odparłam jego próby. Z każdym moim i jego atakiem, coraz bardziej wszystko było znajome. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego jakie to wszystko może przynieść konsekwencje. W pewnym momencie, gdy z mojego ramienia kąpała krew i myślałam że nie dam sobie rady, uwolniłam swoje Zanpakuto.
- Mrucz, Nakojoo!
Z dwóch katan powstała jedna sporej wielkości, a przy rękojeści zawisł pazur dużego kota.
- Myślisz że jednym mieczem będzie ci łatwiej mnie pokonać?!- wykrzyczał w moją stronę. Ja tylko się uśmiechnęłam i ruszyłam. Z każdym atakiem musiał cofnąć się o krok. W pewnym momencie uniknął mojego ciosu i zdenerwowany staną za mną uwalniając swoje Zanpakuto. Nawet gdy usłyszałam imię jego katany dalej nie byłam w stanie przypomnieć sobie z kąd to wszystko jest takie znajome. Gdy zaczął swoją serię ataków to ja się cofałam, ale w pewnym momencie zablokowałam jego miecz a wtedy kopnęłam go tak by upadł na ziemię. Jego Zanpakuto wypadło mu z ręki. Wyskoczyłam i zamachnęłam się żeby zadać ostateczny cios, Ale wtedy... Wtedy... Wtedy wszystko nabrało sensu. Czerwone włosy, arogancja, pewność siebie, styl walki, Zabimaru... To wszystko wskazywało tylko na jedną osobę... Renji...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro