Błysk w Ciemności

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Koniec kolacji został przerwany przez głośną eksplozję.

Umbridge, nauczyciele i kilku odważnych uczniów podążyli za smugą dymu, który prowadził do biura Umbridge. Na miejscu odkryli, że nowe drzwi – założone przez Filcha – zniknęły.

Umbridge stała tam i wpatrywała się w swoje biuro, do którego każdy mógł teraz zajrzeć, zagradzając do niego przejście. Nie ruszyła się stamtąd, dopóki Harry nie przecisnął się przez tłum.

- Dlaczego wygląda pani na zaskoczoną? Przecież to pani biuro i powinna pani wiedzieć, jak ono wygląda – powiedział, po czym odszedł, jak gdyby nic się nie stało.

Umbridge otrząsnęła się z szoku i ruszyła, aby sprawdzić, jakie szkody spowodowała eksplozja. Z ulgą stwierdziła brak większych strat, z wyjątkiem odłamków drewna, które teraz ozdabiały jej gabinet.

McGonagall i Flitwick sprawdzili jej gabinet na obecność zaklęć i odkryli, że oprócz uroku zmieniającego kolor włosów Umbridge na pomarańczowy, z biurem wszystko było w porządku.

Filch odszedł pospiesznie, mamrocząc coś o ograniczonym zapasie nowych drzwi.

Gdy McGonagall i Flitwick odeszli, Umbridge weszła do swojego biura i, nie zauważając nowego koloru swoich włosów, zaczęła wyławiać swoje rzeczy spod stosu drewnianych odłamków. Po chwili odkryła, że wszystko, co dotknęło drewno, zmieniło kolor na pomarańczowy.

Ron odprowadził Harry'ego do lochów, opowiadając mu o reakcji Umbridge na wybuchowe drzwi, powoli zmieniające jej biuro na pomarańczowo.

Harry rozstał się z Ronem przy wejściu do lochów i już sam ruszył do biura Snape'a. Dotarł na miejsce i zapukał do drzwi.

Kiedy Snape zaprosił go do środka, Harry otworzył drzwi, nie przekraczając jednak progu.

Po minucie Snape spojrzał w górę.

- Wchodzisz, czy nie? – zapytał.

Harry kiwnął głową i przeskoczył przez próg.

- Przyszedłem na lekcje Oklumencji – powiedział zamykając za sobą drzwi.

Następnie podszedł do Snape'a i podał mu dłoń, którą – ku uciesze Harry'ego – Snape uścisnął.

- Gotowy? – zapytał Snape wstając.

- Mam tylko pytanie. Co mają wspólnego ze sobą małpy, ptaki i skarpetki? – zapytał Harry.

- Co? – odpowiedział pytaniem Snape.

- Nie mam zielonego pojęcia. Jestem gotowy – powiedział Harry, zanim oczyścił swój umysł.

Z wysiłkiem Snape włamał się do umysłu Harry'ego, gdzie został zbombardowany obrazami pingwinów.

Snape pozwolił Harry'emu na dziesięć sekund odpoczynku, po czym zaatakował go znowu. Tym razem dotarcie do umysłu Harry'ego zajęło mu mniej wysiłku. Dotarłszy na miejsce został przywitany przez wyjący wóz strażacki.

Musiała minąć minuta, nim Snape wrócił do siebie. Nadal jednak słyszał wycie syreny w swojej głowie.

Snape chciał ponowić zaklęcie, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Schował różdżkę i pozwolił pukającej osobie wejść.

Davis weszła i rozejrzała się.

- Co wasza dwójka tu robi? – zapytał, gdy zauważyła Harry'ego.

Snape otworzył usta, aby odpowiedzieć, ale Harry zrobił to pierwszy.

- Gramy w Ładną, Ładną Księżniczkę* - odpowiedział Harry.

- Okej... - Davis urwała.

- Tak naprawdę Potter jest na korepetycjach z eliksirów – powiedział Snape.

- To kłamstwo. My naprawdę gramy w Ładną, Ładną Księżniczkę, on jest tylko zbyt zawstydzony i nie chce, aby ktokolwiek o tym wiedział – powiedział Harry.

- Acha. – pokiwała głowa Davis, nie wiedząc, komu zaufać. Bardziej jednak była skłonna uwierzyć w wersję Snape'a.

- Co się stało, panno Davis? – zapytał Snape piorunując Harry'ego wzrokiem.

- Pani Umbridge wzywa pana. Jej włosy zmieniły kolor na pomarańczowy i chce wiedzieć, czy jest pan w stanie to odwrócić – odpowiedziała Davis.

- Zaraz wrócę, Potter – powiedział Snape, zanim wyszedł.

- Ładna, Ładna Księżniczka – powiedziała Davis.

- Tak. Nie mieliśmy wystarczająco dużo osób, aby zagrać w „chodzi lisek koło drogi"** - odparł Harry wyjmując z kieszeni garść gwiazdek świecących w ciemności.

Harry zaczął przyklejać gwiazdki wszędzie, gdzie tylko mógł.

Davis patrzyła w szoku, jak Harry rozkładał gwiazdki i używał różdżki, aby je naładować.

Oboje usłyszeli wracającego Snape'a, który mamrotał coś o głupiej kobiecie. Podczas gdy profesor się zbliżał, Harry zgasił światło, pogrążając siebie i Davis w ciemnościach. Jedynym źródłem światła była nikła poświata bijąca z gwiazdek.

Po otwarciu drzwi, Snape zatrzymał się, a następnie powoli wszedł do pomieszczenia.

Skąd to się wzięło? – zapytał Snape.

- Nie wiem. Światło zgasło i one po prostu się pojawiły – skłamał Harry. – Czy dokuczał pan Umbridge?

- Co? – zapytał Snape, otrząsając się w końcu z szoku.

- Czy dokuczał pan Umbridge odnośnie braku drzwi do biura, podczas gdy pan te drzwi ma? – zapytał Harry.

- Nie, nie dokuczałem – powiedział Snape, oglądając gwiazdkę.

- Ile pan ma lat? – wypalił Harry.

- Dlaczego chcesz wiedzieć? – zapytał Snape, nadal wpatrując się w gwiazdkę.

- Bo ja mam cztery lata – odpowiedział dumnie Harry.

- Jesteś dziwaczny – powiedziała Davis, wstając z miejsca.

- Też cię kocham! – odparł Harry.

- Pozwolę wam dwóm wrócić do gry – oznajmiła Davis, po czym wyszła z biura.

Snape zapalił pochodnie, czekając, aż Davis odejdzie na tyle, że nie będzie w stanie ich usłyszeć.

Kiedy stwierdził, że znalazła się wystarczająco daleko, strzelił zaklęciem w stronę Harry'ego. Dotarcie do jego głowy zajęło Snape'owi całe dwie minuty.

Harry skupił się na pozbyciu się obrazu słońca. W chwili, gdy Snape uderzył go zaklęciem, Harry'emu przyszedł do głowy szaleńczy pomysł.

Dzięki temu Snape z łatwością dostał się do jego umysłu, jednak daleko nie zaszedł, gdyż Harry zatrzymał go obrazem przedstawiającym stos chwastów.

Tą szaleńczą myślą było to, aby zamknąć wszystkie myśli w psychicznym schowku, co z kolei zrodziło kolejny pomysł, czyli przyniesienie na zajęcia wszystkich jego podręczników w sejfie.

Snape spróbował Leglimencji jeszcze pięć razy, zanim pozwolił mu odejść.

Harry opuścił biuro Snape'a i skierował swoje kroki w stronę komnat Umbridge.

Kiedy dotarł na miejsce rzucił kilka zaklęć zmieniających wygląd, po czym zapukał do drzwi.

- Kto tam? – zawołała Umbridge.

- Voldemort – odparł Harry. – Przyszedłem na herbatę!

- Już za późno na herbatę! – powiedziała Umbridge, zupełnie nie zwracając uwagi na fakt, że przedstawił się jako Voldemort.

- Przepraszam, sesja tortur potrwała trochę dłużej, niż myślałem – odparł Harry.

Umbridge otworzyła drzwi.

- W porządku. Proszę, wejdź – powiedziała, zanim zorientowała się, kto przed nią stał.

- Dziękuję – powiedział Harry, przechodząc koło Umbridge.

- T-ty – zająknęła się Umbridge.

- Tak, ja – powiedział serdecznie Harry, rozglądając się wokół. – Ładne miejsce, czy będzie ci przeszkadzało, jeśli wyczaruję sobie krzesło?

Harry transmutował kłębek kurzu w pomarańczowe mini-krzesło, a następnie powiększył je.

- Ale przecież ty jesteś martwy! – krzyknęła Umbridge w końcu.

- To raczej nie znaczy, że nie mogę sobie wyczarować krzesła, widzisz? – powiedział Harry, siadając na pomarańczowym krześle. – No dobrze, co powiesz na herbatę?

Umbridge pokiwała głową i ruszyła do jej kuchni. W tym czasie Harry przykleił krzesło do podłogi i zmienił kolor jej sypialni na pomarańczowy.

Gdy Umbridge wróciła do pokoju z herbatą, znalazła Sami-Wiecie-Kogo siedzącego na pomarańczowym krześle i wpatrującego się w jej dekoracje.

Podczas gdy pili herbatę, Harry, jako Voldemort, rozmawiał o swoim ogrodzie, o modzie w kwestii dekoracji wnętrz, o jego planach dotyczących rozpoczęcia firmy zajmującej się opieką nad dziećmi. Skarżył się również na swoją taryfę komórkową.

Harry wyszedł po wypiciu dwóch filiżanek herbaty, a następnie patrzył, jak Umbridge pospiesznie ruszyła do jej bezdrzwiowego biura i za pomocą sieci Fiuu skontaktowała się z Knotem, oznajmiając, że Sam-Wie-Kto żyje.

Po dziesięciu minutach Harry zostawił bredzącą Umbridge i poszedł do Rona, aby opowiedzieć o swoim wieczorze.

>>>>>>>>>.<<<<<<<<<<

*Pretty, Pretty Princess – czyli przebieranki, herbatki, przeważający kolor różowy i tego typu

** Duck, duck, goose – po polsku to będzie właśnie „chodzi lisek...". Jeśli ktoś nie wie, to ta zabawa polega na tym, że dzieci siadają w kółku i jedna osoba (lisek) chodzi dookoła mówiąc wierszyk. Następnie lisek dotyka ramienia jednego dziecka, które zaczyna ścigać liska. Lisek musi usiąść na miejsce poprzednika, wtedy ta goniąca osoba jest liskiem. Fajna zabawa 

W następnej części "Skradzione fajne skarpetki".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro